Bartosz Mroczkowski, Andrzej Marzec
Zbyt długo uznawaliśmy materię za bierną, nieożywioną, tępą i głuchą! Zbyt długo traktowaliśmy ją jako martwą – myśląc, że to człowiek powinien tchnąć w nią życie, nadać jej zewnętrzny i przede wszystkim pozamaterialny sens. Instrumentalizacja materialnych ciał przyczyniła się do powstania fantazji o podboju i konsumpcji, które doprowadziły do opowieści o niepewności życia pośród kapitalistycznych ruin. Tymczasem materia jest nie tylko żywa, posiada sprawczość i znaczenie, ale również sama wytwarza konkretne sensy. W tym numerze chcielibyśmy przyjrzeć się szeroko pojętym praktykom materialno-dyskursywnym oraz zjawisku nowego materializmu. Interesuje nas to, w jaki sposób usytuowane i ucieleśnione jest życie, wykraczające poza binarną opozycję tego, co organiczne i nieorganiczne oraz ożywione i nieożywione. Procesualny charakter tego, co cielesne, skłania nas do zastanowienia się nad tym, w jaki sposób materia staje się.
Wojciech Hamerski
„Z drżenia ziemi czyż ludzie głąb nurtów docieką”? Wyraźne wzmożenie pozwalające zakurzonemu sloganowi wybrzmieć na nowo. Łagodne pobudzenie, za sprawą którego współczesny przedmiot – idea, myśl, forma – wprawiony zostaje w drganie o rozpoznawalnej częstotliwości. Ledwo uchwytny pogłos znajomej melodii. Tak działa rezonans romantyczny – ze zmiennym natężeniem, jawnie lub z ukrycia. Nam, Polakom, romantyzm dostarcza wzorca „spektakularnych rozczarowań nowoczesnością europejską” (Kuziak), ale i uniwersalnego języka buntu poddanego hiperboli w kulturze: od muzyki blackmetalowej po poezję smoleńską. Nam, Ziemianom, pozostawia w spadku wrażliwość na środowisko – każdy, kto ją podziela, doceni, „jak żywotne pozostały romantyczne niepokoje związane z edukacją, afektem i etyką” (Ottum).