Nr 24/2024 Na dłużej

Wyspa skarbów

Maciej Kaczmarski
Muzyka

Minęły cztery dekady od premiery „Treasure” – trzeciego albumu brytyjskiego tria Cocteau Twins.

Największe trudności

Grangemouth, portowe miasto (zrazu zwane Sealock) powstało na gruzach niewielkiej osady założonej w 1768 roku z inicjatywy szkockiego polityka Sir Lawrence’a Dundasa w związku z budową kanału Forth and Clyde. W ciągu kolejnego wieku doki Grangemouth powiększyły się ponad czterokrotnie, a obecnie jest to jeden z głównych portów Wielkiej Brytanii i największy terminal kontenerowy w Szkocji. W 1924 roku kompania naftowa Anglo-Persian Oil Company – przemianowana później na BP (British Petroleum Company) – otworzyła w mieście rafinerię ropy naftowej Grangemouth Refinery, która produkuje blisko sześćdziesiąt pięć procent benzyny i oleju napędowego dla Szkocji. Dziś zakład należy do chińsko-brytyjskiej spółki Petroineos, która zapowiedziała niedawno, że do 2025 roku działalność produkcyjna rafinerii zostanie zaniechana, co spowoduje likwidację pół tysiąca miejsc pracy.

Robin Guthrie przyszedł na świat w Grangemouth i po ukończeniu szkoły zatrudnił się w rafinerii, ale prawie każdą wolną chwilę poświęcał muzyce. Jak dla wielu ludzi urodzonych w Wielkiej Brytanii na początku lat 60., inspirację stanowiły dla niego punkpostpunk: zespoły takie jak Sex Pistols, The Pop GroupThe Birthday Party. „Ten ruch polegał na robieniu tego, co się chciało i w sposób, w jaki się chciało – byłem tym bardzo podekscytowany” – opowiadał po latach Guthrie. Już w wieku nastoletnim zaczął się udzielać jako gitarzysta w lokalnych grupach, a z jedną z nich, The Liberators, w 1980 roku nagrał i wydał siedmiocalowy singiel. Po jej rozpadzie Guthrie założył ze szkolnym przyjacielem, basistą Willem Heggiem, całkiem nowy projekt: Cocteau Twins. Jego nazwa wzięła się od tak samo zatytułowanego utworu szkockiej formacji punkowej Johnny & The Self-Abusers, która później przechrzci się na Simple Minds i przerobi go na „No Cure”.

W tamtym czasie Guthrie dorabiał jako didżej w dyskotece Nash ulokowanej we wnętrzach Hotel International w Grangemouth. „Większość ludzi nie była zadowolona z mojej selekcji, ale Liz była, bo dalej tańczyła. Zaprzyjaźniliśmy się” – wspominał Guthrie początki swej znajomości z Elizabeth Fraser, nastoletnią pracownicą miejscowej gorzelni i miłośniczką punka rocka. Zostali parą, a potem Guthrie i Heggie zaproponowali Fraser stanowisko wokalistki w Cocteau Twins. Zgodziła się, choć nie bez oporów. „Mieliśmy wielkie trudności, próbując namówić ją do śpiewania”[1] – zapamiętał Guthrie. „Nie wiem czemu pomyślałam sobie, by do nich dołączyć, ale zaczęłam z nimi pracować. Właściwie zawsze chciałam być kelnerką” – żartowała Fraser. Przez pewien czas w Cocteau Twins śpiewała jej przyjaciółka imieniem Carol, na bębnach grał zaś John Murphy, jednak oboje zostali rychło usunięci ze składu. Guthrie postanowił, że rolę perkusisty przejmą automaty perkusyjne.

Finezja i piękno

Trio zaczęło organizować próby w różnych miejscach na terenie Grangemouth, między innymi w opuszczonym ratuszu, w biurach Komunistycznej Partii Wielkiej Brytanii oraz w lokalnym squacie. Techniczne wykształcenie Guthriego okazało się bardzo przydatne w budowaniu własnych efektów gitarowych. „[Naszym] celem było tworzenie muzyki z punkową energią, lecz z większą finezją i pięknem, i z tym błyszczącym, gęstym brzmieniem Phila Spectora. Starałem się, żeby moja gitara brzmiała tak, jakbym potrafił na niej grać” – relacjonował gitarzysta. Nie mniej ważnym celem było wyrwanie się z Grangemouth, z pracy od dziewiątej do piątej i hermetycznego środowiska małego przemysłowego miasta, które według Fraser „nie było miejscem szczególnie ożywionej aktywności społecznej”[2]. Guthrie nazwał Grangemouth „toaletą”[3] i nie ukrywał, że ich „muzyka zawsze była odbiciem rozpaczliwego pragnienia, by jak najdalej uciec od miejsca, z którego pochodzimy”[4].

W czasie prób powstało kilka wczesnych piosenek Cocteau Twins, które złożyły się na ich pierwszą taśmę demo. Guthrie wysłał jedną kopię prezenterowi radiowemu Johnowi Peelowi, a drugą Ivo Watts-Russellowi z londyńskiej wytwórni 4AD. Peel zaprosił ich do swej audycji, a Watts-Russell zaoferował im nagranie płyty. „Desperacko chciałem z nimi pracować już zawsze lub tak długo, jak będzie to stosowne”[5] – zachwycał się założyciel 4AD. Debiutancki album „Garlands” oraz epka „Lullabies” (oba z 1982) sprzedawały się dobrze, ale nie miały dobrej prasy. Cocteau Twins narazili się na niepochlebne porównania do Joy Division, The Cure, BauhausuSiouxsie and the Banshees. Guthrie zbywał jednak tego rodzaju krytykę: „Ludzie zawsze porównują nas do Banshees, ale to nie jest tak, że próbujemy brzmieć jak oni. Po prostu mamy wokalistkę i używamy miażdżącej gitary, a to sprawia, że zamknięte umysły natychmiast szufladkują nas jako naśladowców Banshees”[6].

Po wydaniu epki „Peppermint Pig” (1983) i trasie koncertowej u boku Orchestral Manoeuvres in the Dark Heggie opuścił szeregi Cocteau Twins, więc Guthrie i Fraser zrealizowali album „Head Over Heels” (1983) jako duet. Pod koniec tego samego roku dołączył do nich Simon Raymonde, członek Drowning Craze i znajomy ze sklepu płytowego Beggars Banquet. „Oni nie szukali basisty, a ja nie chciałem przyłączać się do zespołu. […] To wyszło naturalnie”[7] – żartował Raymonde. Razem nagrali epkę „The Spangle Maker” (1984), razem uczestniczyli również w sesjach do płyty „It’ll End in Tears” supergrupy This Mortal Coil. Wykonana przez nich przeróbka „Song to the Siren” Tima Buckleya stała się przebojem, lecz Guthrie nie był z tego zadowolony, ponieważ sukces This Mortal Coil przyćmił działalność Cocteau Twins. „Jedynym sposobem na to, żeby puszczano nas w radiu, było zrobienie piosenki kogoś innego pod inną nazwą”[8] – zauważył z przekąsem gitarzysta.

Ustawianie dźwięków

Watts-Russell zasugerował muzykom Cocteau Twins, by ich trzeci album wyprodukował Brian Eno, ale ten pomysł nie wzbudził entuzjazmu żadnej ze stron. „To po prostu nie wydawało się właściwe. Zwłaszcza, gdy [Eno] usłyszał niektóre z naszych utworów”[9] – mówił Guthrie. „Nie potrzebujecie producenta, dokładnie wiecie, jak ma brzmieć wasza muzyka. Powinniście zrobić to sami” – radził Eno. W sierpniu 1984 roku Guthrie, Fraser i Raymonde weszli do Palladium Studios w Edynburgu bez żadnego materiału. „Gdy poprosiliśmy ich o rezerwację, pytali, czy mamy gotową płytę. »Tak! Oczywiście, że tak!«. Zapytali, czy mogliby posłuchać jej fragmentów. »Nie, nie chcecie psuć sobie niespodzianki«” – rekapitulował Raymonde. „Nie siadamy i nie piszemy piosenek tak, jak czujemy. Studio rezerwujemy z wyprzedzeniem, do tego czasu nie pracujemy”[10] – uściślała Fraser. „Na dobrą sprawę nie piszemy utworów. Używamy studia, żeby coś ułożyć”[11] – podsumowywał Guthrie.

Od sierpnia do września powstało w sumie dziesięć nowych utworów. Praca nad jedną kompozycją trwała dwa dni (jeden na nagrywanie w Palladium, drugi na miks w londyńskim studiu Rooster), a zaczynała się zwykle od ścieżki rytmicznej wydobywanej z maszyny perkusyjnej E-mu Drumulator, w pamięci której Guthrie zaprogramował dodatkowe sample. Ten rytm uzupełniały gitara basowa Raymonde’a, dźwięki syntezatora Yamaha DX7 i nakładające się na siebie, zwielokrotnione partie gitary elektrycznej Guthriego potraktowanej rozmaitymi efektami (echo, delay, reverb, chorus itp.). „Od kiedy zacząłem grać, usiłowałem uciec od tego, żeby gitara brzmiała jak gitara”[12] – precyzował Guthrie. I dodawał: „Ja i tak nie uważam się za gitarzystę, ale lubię ustawiać dźwięki”[13]. Po skomponowaniu przez Guthriego i Raymonde’a muzyki Fraser dogrywała wokale i wymyślała tytuły utworów. „Nazwy nie wzięły się znikąd. Po prostu do mnie przyszły”[14] – podkreślała.

Tytuły piosenek rzeczywiście miały konkretne źródła: „Ivo” powstał w hołdzie dla Wattsa-Russella, „Persephone” i „Pandora (For Cindy)” zaczerpnięto z greckiej mitologii (ta druga była dedykowana Cinder z grupy Cindytalk), a „Aloysius” pochodził od imienia pluszowego niedźwiadka z powieści „Znowu w Brideshead” Evelyna Waugh. Na potrzeby tekstów Fraser wymyśliła swój własny język złożony ze zwrotów w języku angielskim, z wyrazów obcych i wymyślonych słów. „Chyba bardziej interesuje mnie sposób brzmienia słów i to, co można zrobić, wypowiadając je w inny sposób, niż to, co same słowa naprawdę oznaczają”[15] – tłumaczyła wokalistka. Aby jeszcze bardziej zagmatwać sytuację, wysyłała sprzeczne sygnały: raz twierdziła, że jej teksty mają ukryty sens[16], innym razem przekonywała, że nie kryje się w nich żadne znaczenie, a jej głos to tylko kolejny instrument[17], co poniekąd potwierdzał Guthrie: „Cocteau Twins jest w zasadzie zespołem instrumentalnym”[18].

Przestarzała płyta

Trzeci album Cocteau Twins otrzymał tytuł „Treasure” i trafił do sklepów 12 listopada 1984 roku[19]. Na okładce zaprojektowanej przez Vaughana Olivera z kolektywu 23 Envelope znalazł się bezgłowy i bezręki manekin ukryty za koronkową tkaniną, co odzwierciedlało zarówno tajemniczy charakter muzyki, jak i koronkową pracę, jaką włożono w jej tworzenie. Zespół zdecydował się nie promować albumu żadnym singlem ani wideoklipem („Myślę, że funkcjonujemy lepiej jako grupa albumowa, a nasza muzyka jest zapewne bardziej istotna w kontekście albumu niż jednorazowego singla”[20] – uzasadniał Guthrie), wielokrotnie odmawiał także udziału w popularnych programach telewizyjnych (Guthrie raz jeszcze: „Moje motywacje podpowiadają mi, żeby nagrywać płyty, a nie robić teledyski i skakać jak idiota, występując w »Top of the Pops«”). Nie przeszkodziło to jednak „Treasure” w zdobyciu 29. miejsca w zestawieniu najlepiej sprzedających się albumów w Wielkiej Brytanii.

Za sukces płyty po części odpowiedzialni byli dziennikarze, którzy padli na kolana przed Cocteau Twins (także w Polsce, gdzie zespół cieszył się ogromną popularnością dzięki audycjom Tomasza Beksińskiego w Polskim Radiu). Ian Cranna na łamach pisma „Smash Hits” pisał o „urzekających, impresjonistycznych utworach”[21], jednak największą ekscytacją wykazał się Steve Sutherland z magazynu „Melody Maker”, który się zarzekał, że „»Treasure« nie brzmi jak nic, co kiedykolwiek słyszeliście, i jak wszystko, czego kiedykolwiek pragnęliście. […] Ten zespół jest głosem Boga”[22]. To ostatnie zdanie szczególnie rozsierdziło członków grupy. „Kiedy drukuje się coś takiego, czuję złość i zażenowanie. Gdybym przeczytał to o kimś innym, od razu bym się zniechęcił”[23] – ubolewał Guthrie, a Fraser w pełni podzielała jego zdanie: „Powiedzieć o kimś coś takiego to dość poważna sprawa. Ludzi musi to odstręczać, ponieważ jest tak absurdalnie przesadzone”[24].

Dla wielu komentatorów i fanów „Treasure” pozostaje najwspanialszym albumem Cocteau Twins: bodaj żadna szanująca się redakcja muzyczna nie może pominąć go na listach najlepszych płyt lat 80. (vide publikacje w „Slant Magazine”, „NME”, „Pitchforku”„PopMatters”). Dzięki tej płycie wielbicielami dokonań brytyjskiego tria stali się między innymi Robert Plant (Led Zeppelin), Prince (artysta chciał nawet podpisać kontrakt z zespołem), David Lynch i Robert Smith (The Cure), który przyznał, że słuchał „Treasure”, przygotowując się do swojego ślubu, bo według niego jest to „jedna z najbardziej romantycznych płyt, jakie kiedykolwiek nagrano”. Najsurowszymi krytykami albumu byli… muzycy Cocteau Twins. Guthrie uznał całość za „przestarzałą” i „pozbawioną ponadczasowej jakości”, a Raymonde posunął się do stwierdzenia, że „to trochę niedokończony album, na którym gdzieś są prawdopodobnie ze dwa dobre kawałki. To zdecydowanie nasz najgorszy krążek”[25].

Donośne echa

W kolejnych latach artyści nagrywali kolejne płyty – w tym „The Moon and the Melodies” (1986) z pianistą Haroldem Buddem i bestsellerową „Heaven or Las Vegas” (1990) – ale stosunki wewnątrz zespołu zaczęły ulegać erozji. Guthrie zmagał się z alkoholizmem i narkomanią, Fraser przeszła załamanie nerwowe i poddała się terapii. Para rozstała się na gruncie prywatnym, ale nadal razem pracowała do 1997 roku, kiedy dalsza kooperacja nie była już możliwa i zespół rozpadł się w czasie nagrywania dziewiątego albumu. Fraser nagrywała później z Massive Attack, Peterem Gabrielem i The Future Sound of London; Guthrie zajął się produkcją i muzyką filmową; Raymonde poświęcił się prowadzeniu oficyny Bella Union. W 2005 roku grupa miała zagrać na festiwalu Coachella, ale Fraser nie chciała występować z Guthriem. Spełniło się proroctwo Raymonde’a, który zapytany dwa lata wcześniej o reaktywację Cocteau Twins, odpowiedział wprost: „Nie ma na to szans”[26].

Zespół zakończył działalność w cieniu problemów osobistych i zarazem w blasku chwały artystów otoczonych uwielbieniem. W rzeczy samej kult Cocteau Twins trwa w dalszym ciągu, a donośne echa ich twórczości słychać między innymi w dokonaniach Slowdive, My Bloody Valentine, HTRK, Mazzy Star, Portishead, Throwing Muses, Lush, The Jesus and Mary Chain, Björk, The Cranberries, Goldfrapp, Everything But The Girl, Ride, Julee Cruise, Seefeel, Yo La Tengo, Cranes, Galaxie 500, Enyi, Sigur Rós, Warpaint, Beach House, Grimes, The xx, Bowery Electric, M83, Tropic of Cancer, Wolf Alice, Curve, Blonde Redhead, Pale Saints, The Sundays, Bel Canto, Catherine Wheel, I Break Horses – i niemal u wszystkich innych wykonawców kojarzonych z gatunkami dream pop/shoegaze. Jakkolwiek donośne, są to jednak właśnie tylko echa, ponieważ Cocteau Twins bywali wielokrotnie naśladowani, lecz nigdy nie udało się nikomu skopiować ich estetyki jeden do jednego.

Jest to niemożliwe: o ile owo oniryczne, zagęszczone brzmienie wypracowane przez Guthriego oraz Raymonde’a można jeszcze próbować powielić, używając na przykład tego samego instrumentarium i identycznych efektów gitarowych, o tyle niepowtarzalna interpretacja wokalna Fraser – jej sopran wyśpiewujący abstrakcyjne teksty w nieistniejącym języku, który niczym glosolalia odbiera się na poziomie emocjonalnym, nie zaś intelektualnym – jest zupełnie nie do podrobienia. Z tego powodu nie ma, nie było i nie będzie drugiego takiego zespołu jak Cocteau Twins. Zespół brzmiał tak, jakby wyewoluował na odległej, odciętej od świata i wolnej od jego wpływów wyspie, gdzie rozwinął swój własny, na wskroś unikatowy sposób komunikacji, wywiedziony z marzeń sennych i zrozumiały w pełni tylko dla niego samego. Jego dorobek to istna wyspa skarbów – kuszących, tajemniczych i opalizujących klejnotów, pośród których „Treasure” jest jednym z najbardziej olśniewających.


Przypisy:
[1]   Autor nieznany, Garlands of Words, „Rockpool”, 7.10.1985, s. 20 (tłum. własne).
[2]   I. Chaddock, National Treasure, „Louder Than War”, styczeń–luty 2018, s. 47 (tłum. własne).
[3]   Ibidem, s. 48.
[4]   T. White, Cocteaus’ Experiential Calendar, „Billboard”, 11.09.1983, s. 46 (tłum. własne).
[5]   M.A., Cocteau Twins: Their Past and the Present LP, „The Catalogue for the Independent Music Trade”, wrzesień 1988, s. 9 (tłum. własne).
[6]   D. Watson, Fun from Falkirk – Fat Chance?, „NME”, 6.11.1982, s. 9 (tłum. własne).
[7]   J. Wilde, After The Hush, „Jamming”, grudzień 1985, s. 31 (tłum. własne).
[8]   Autor nieznany, Cocteau Twins Shine On, „Rorschach Testing”, 1.11.1983, s. 24 (tłum. własne).
[9]   M. Prendergast, A voice, a few guitars, a bit of processing, and a hell of a lot of inspiration, „Sound on Sound”, lipiec 1989, s. 80 (tłum. własne).
[10] M. Merosi, Sex and Drugs and Rock ‘N’ Roll, „ZigZag”, sierpień 1984, s. 26 (tłum. własne).
[11] S. Dark, That Which Cannot Be Spoken: Divining the Heavenly Sound of Cocteau Twins, „Option: Music Alternatives”, maj–czerwiec 1987, s. 14 (tłum. własne).
[12] S. Paynes, Profile: Robin Guthrie, „Guitar Player”, luty 1991, s. 18 (tłum. własne).
[13] T. Bacon, So You Say, „One-Two Testing”, listopad 1984, s. 28 (tłum. własne).
[14] J. Wilde, After The…, op. cit., s. 31.
[15] D. Goldstein, Head Over Heels with the Cocteau Twins, „Electronics & Music Maker”, sierpień 1984, s. 51 (tłum. własne).
[16] Zob. I. Chaddock, National…, op. cit., s. 48.
[17] Zob. J. Morgan, D. Trimble, Obscured by Words, „Mondo 2000”, październik 1993, s. 115 (tłum. własne).
[18] J. Wilde, After The…, op. cit., s. 32.
[19] Taką datę podają m.in. tygodnik „Music Week” z 27 października 1984 r. oraz serwisy DiscogsRate Your Music, a potwierdzają ją ówczesne recenzje. Niektóre źródła wskazują na 1 listopada, a oficjalna strona Cocteau Twins na październik, ale raczej jest to pomyłka.
[20] I. Chaddock, National…, op. cit., s. 49.
[21] I. Cranna, Albums: Cocteau Twins – „Treasure”, „Smash Hits”, 8–21.11.1984, s. 23 (tłum. własne).
[22] S. Sutherland, Cocteau Twins – „Treasure”, „Melody Maker”, 10.11.1984, s. 34 (tłum. własne).
[23] T. Eckert, The Cocteau Twins, „Only Music”, marzec 1987, s. 28 (tłum. własne).
[24] Ibidem, s. 28.
[25] M. Prendergast, A voice…, op. cit., s. 81.
[26] D. Stubbs, Ether Madness, „Uncut”, kwiecień 2003, s. 124 (tłum. własne).