Minęło czterdzieści lat od premiery „Fear and Whiskey” The Mekons – pierwszej w historii płyty z gatunku alternatywnego country. Nie powstałaby ona, gdyby nie strajk brytyjskich górników.
O koncertach Sex Pistols w Manchesterze w czerwcu i lipcu 1976 roku mówi się, że odmieniły bieg szeroko pojętego rocka, bo wśród widowni znaleźli się przyszli założyciele formacji Buzzcocks, Joy Division, The Fall i The Smiths oraz wytwórni Factory. Ale wydarzeniem równie wielkiej wagi była Anarchy Tour – wspólna trasa koncertowa Pistolsów, The Clash, The Damned i Johnny Thunders & The Heartbreakers, która w grudniu tego samego roku zawitała do Leeds. Zainspirowała ona powstanie między innymi Scritti Politti, Delta 5 i The Mekons. Ta ostatnia grupa, nazwana na cześć kosmity z komiksu science fiction „Dan Dare” była inicjatywą studentów wydziału sztuki na Uniwersytecie w Leeds: Jona Langforda, Toma Greenhalgha, Kevina Lycetta, Ros Allen, Andy’ego Corrigana i Marka White’a. „W punk rocku podobała mi się całkowita wolność, która pozwalała robić wszystko, co tylko chciałeś. […] Być w zespole i wyrażać siebie” – opowiadał Langford.
Nie licząc Langforda, który miał tani zestaw perkusyjny, na początku The Mekons nie dysponowali nawet własnym instrumentarium – musieli korzystać ze sprzętu przyjaciół z zespołu Gang of Four. Na pierwszych próbach wymieniali się instrumentami, by się dotrzeć i sprawdzić swe umiejętności; ostatecznie Greenhalgh i Lycett sięgnęli po gitary, Allen obsługiwała bas, Corrigan i White stanęli za mikrofonami, Langford został zaś przy bębnach. Sekstet stanowił część większego kolektywu, jak bowiem precyzował Lycett, „skład grupy był płynny, każdy mógł się dołączyć, każdy mógł grać na dowolnym instrumencie, nie było dystansu między nami a publicznością i wreszcie nikt się nie wyróżniał”[1]. Z tego powodu The Mekons na żywo bardziej niż regularny zespół przypominali trupę performerów: na scenie tłoczyło się kilkanaście osób, z kartki odczytywano manifesty przechodzące w improwizowaną paplaninę, a czasami koncerty przerywano, bo muzycy mieli różne setlisty.
Wydawało się, że rozklekotana, amatorska i anarchistyczna muzyka Mekonsów – samozwańczego „fundamentalistycznego punkowego projektu artystycznego” – nie zainteresuje nikogo poza wąskim gronem wtajemniczonych, tym bardziej że artyści nie chcieli nawet nagrywać płyt. Ale już po ich drugim koncercie Bob Last z niezależnej szkockiej wytwórni Fast Product zaoferował im kontrakt wydawniczy. Pierwszym jego owocem był singiel „Never Been In a Riot” (1978), swego rodzaju satyryczna odpowiedź na „White Riot” The Clash. Tekst piosenki według Greenhalgha traktował o tym, „że można trafić na zamieszki i się przestraszyć. Mówiliśmy o tego rodzaju słabości otwarcie, nie próbowaliśmy udawać”[2]. Sklep płytowy Rough Trade zrazu odmówił sprzedaży małej płyty, ale kiedy magazyn „NME” przyznał jej tytuł singla tygodnia, cały nakład rozszedł się na pniu. Dużym powodzeniem cieszył się także drugi singiel The Mekons dla Fast, „Where Were You?” (1978).
W 1978 roku w „NME” ukazał się przekrojowy tekst Tony’ego Parsonsa o muzycznej scenie Leeds, w którym zamieszczono wypowiedzi członków The Mekons. Muzycy nalegali, żeby w artykule nie było żadnych nazwisk ani zdjęć. „Nie chcieliśmy żadnego kultu jednostki, kultu geniusza ani kultu artysty” – wspominał Lycett w filmie dokumentalnym „Revenge of The Mekons” Joego Angio.
Popularność Mekonsów ciągle rosła, toteż Last namówił ich, żeby podpisali kontrakt z dużą firmą płytową. Zespół skorzystał z propozycji koncernu Virgin, dla którego zrealizował debiutancki album „The Quality of Mercy is Not Strnen” (1979). „To okropna płyta. […] Za późno się ukazała. Wszyscy poszli naprzód – my też. Ale musieliśmy ją wydać, bo mieliśmy już gotowe piosenki” – narzekał Langford. Co gorsza, na tylnej stronie obwoluty przez pomyłkę wydrukowano fotografię Gang of Four, a fatalna sprzedaż longplaya doprowadziła do rozwiązania umowy z Virgin w 1980 roku.
Podczas nagrywania albumu „The Mekons” (1980) w studiu Leader Sound w Halifax członkowie grupy poznali etnomuzykologa Billa Leadera oraz inżyniera dźwięku Johna Gilla, który zauważył podobieństwo modus operandi Mekonsów do tradycyjnego angielskiego folku. „Nie potrafiliśmy zrozumieć, o co mu chodzi. Wyjaśnił potem, że ma to związek z naszym podejściem do pracy. […] John mówił, że stylizowana nieudolność gry w końcu staje się częścią muzyki”[3] – komentował Lycett. Langford podkreślał, że „[Gill] był ważny, bo jako pierwszy filozofował na temat naszej perspektywy. […] Powiedział nam, że tak naprawdę jesteśmy kapelą punkową, rysując analogie pomiędzy twórczością ludową a naszą własną muzyką”. Gill i Leader zapoznali członków The Mekons ze spuścizną angielskich twórców folkowych (na przykład Waltera i Daisy Bulwerów); te nowe wpływy znalazły swoje odzwierciedlenie na epce „The English Dancing Master” (1983).
Gill i Leader dostrzegli pokrewieństwo Mekonsów z angielskim folkiem, tymczasem Terry Nelson odkrył ich zbieżność z amerykańskim country. Nelson, prezenter radiowy z Chicago, na początku lat 80. przybył do Anglii, by spotkać się z muzykami swoich ulubionych zespołów, w tym The Mekons. Stwierdził, że są oni jak grupa country, bo „wszystkie piosenki mówią o siedzeniu w barach”, a na dowód swojej tezy puszczał Mekonsom nagrania Hanka Williamsa, Merle’a Haggarda i Johnny’ego Casha. Amerykańska muzyka ludowa – country, ale także Cajun, gospel, blues, appalaskie ballady, hillbilly i honky-tonk – zaczęła przenikać do dokonań The Mekons. Langford sądził, że „najlepszy punk i najlepsze country mają ze sobą wiele wspólnego. Obydwa gatunki są dość proste muzycznie i opowiadają prawdziwe historie o codziennym życiu”. Z kolei Greenhalgh zapamiętał, że „różnica pomiędzy trzema akordami country a trzema akordami punka dość szybko zaczęła się zacierać”.
W marcu 1984 roku Wielką Brytanią wstrząsnęła fala strajków górników protestujących przeciwko masowemu zamykaniu kopalni węgla przez konserwatywny rząd Margaret Thatcher. Bunt rozpoczął się w Yorkshire i rozprzestrzenił na inne okręgi przemysłowe w całym kraju, obfitując w gwałtowne starcia pikietujących z policją. Mekonsi zawiesili aktywność koncertową trzy lata wcześniej, jednak gdy zaproszono ich do udziału w imprezach charytatywnych na rzecz górników, nie zastanawiali się ani chwili. Problem polegał na tym, że z pierwotnego składu ostali się tylko Greenhalgh, Langford i Lycett – załoga zbyt mała, żeby występować na żywo. Relatywnie szybko udało się zebrać nowy narybek: skrzypaczkę Susie Honeyman, basistę Lu Edmondsa, gitarzystę Dicka Taylora i perkusistę Steve’a Gouldinga (w związku z tym Langford zamienił bębny na gitarę). „Kiedy zagraliśmy kilka koncertów, zdaliśmy sobie sprawę, że potrzebujemy czegoś więcej” – opowiadał Langford.
„Czymś więcej” miała być nowa płyta The Mekons, zrodzona z lęku przed przyszłością i odrazy do thatcheryzmu. Pierwsza sesja nagraniowa odbyła się w połowie 1984 roku w Lion Studios w Leeds i zrodziła pięć utworów, a poza septetem brało w niej też udział kilkoro zaproszonych gości: Jacqui Callis (Delta 5), Sabien Ex i Dolf Anonymous (The Ex), Ralph Mulcahy, Robert Worby, Shelagh Quinn i Terry Nelson. Druga sesja w „tajnym miejscu” w Londynie trwała jeden dzień wiosną 1985 roku i także przyniosła pięć piosenek. Całość została rzekomo sfinansowana przez Sophie Bourbon, tajemniczą wielbicielkę zespołu z USA (do dziś nie jest jasne, czy była to prawdziwa osoba, czy tylko postać wymyślona dla zabawy przez Mekonsów). Langford mówił: „Długo pracowaliśmy nad pomysłami na ten album, zastanawiając się nad tym, co powinniśmy robić. […] Kiedy zaczęliśmy traktować sprawę poważnie, usiłowaliśmy znaleźć jakieś sensowne strategie pisania utworów”.
Na piąty krążek The Mekons złożyło się w sumie dziesięć kompozycji śpiewanych naprzemiennie przez Langforda i Greenhalgha: „Chivalry” (o upijaniu się w barze), „Trouble Down South” (nowa wersja eksperymentalnego utworu z kompilacji „The Mekons Story” [1982]), „Hard To Be Human Again” (z nawiązaniami do Olivera Cromwella), „Darkness and Doubt” (pełen odniesień do strajku górników), „Psycho Cupid (Danceband on The Edge of Time)” (z melodeklamacją Shelagh Quinn), „Flitcraft” (inspirowany powieścią „Sokół maltański” Dashiella Hammetta), „Country” (wariacja na temat „No Country Dance” z „The English Dancing Master”), „Abernant 1984/85” (jeszcze jedno wspomnienie strajku), „Last Dance” (przeróbka utworu Mekonsów z 1983 roku) i „Lost Highway” (cover piosenki Leona Payne’a). Langford wskazywał, że mroczne teksty opowiadały „o Thatcher i Reaganie, o prawicowej agendzie, która sprawiła, że lewacy tak długo byli w defensywie”.
Płyta pod tytułem „Fear and Whiskey” (od wersu z „Chivalry”: „I was out late the other night / Fear and whiskey kept me going”[4]) trafiła do sklepów w czerwcu 1985 roku. Mekonsi wydali ją własnym sumptem – pod auspicjami należącej do nich tłoczni Sin Records, której logo parodiowało symbol amerykańskiej wytwórni Sun znanej z publikowania nagrań Elvisa Presleya, Roya Orbisona i Carla Perkinsa. Z powodu ograniczonych możliwości produkcyjnych i dystrybucyjnych nakład albumu był niewielki, zaś brak środków finansowych na wydanie singla (nie wspominając już o jakiejkolwiek kampanii reklamowej) sprawił, że w rodzimej Anglii „Fear and Whiskey” nie odniosła kasowego sukcesu. Zaskakująco nieźle sprzedawała się za to w Stanach Zjednoczonych – wprawdzie nie na tyle, żeby odnotowano ją na listach przebojów, ale według relacji Langforda wystarczająco dobrze, „żeby Mekonsi się obudzili i pomyśleli, że warto zrobić to jeszcze raz, tym razem porządnie”[5].
Podobnie jak wyniki sprzedażowe, odbiór płyty był znacznie lepszy w USA niż w Europie (gdzie „Fear and Whiskey” przeszła praktycznie bez echa). Robert Christgau z „The Village Voice” ocenił ją na piątkę z plusem, uzasadniając: „To coś w rodzaju albumu koncepcyjnego o życiu w czasach wojny. […] Dyletanctwo wciąż jest sentymentalną blagą – jeśli chcecie wiedzieć, dlaczego jest ona tak potężna, posłuchajcie tego”. Andrea Enthal ze „Spin” uznała, że muzyka pochodzi „z pogranicza folku, country i rocka”, zwracała też uwagę na „gitary w stylu amerykańskiego country and western, chłopięce wokale i subtelne efekty dźwiękowe” oraz „surrealistyczne opowieści [w tekstach]”[6]. Ale bodaj największym orędownikiem The Mekons okazał się Greil Marcus, który na łamach magazynu „Artforum” pisał z zachwytem: „[»Fear and Whiskey«] to nowość, aseptyczne dziwactwo, aforyzm w przeciwieństwie do tezy. […] Muzyka The Mekons jest dziś mocniejsza niż kiedykolwiek”[7].
Mimo umiarkowanego sukcesu, mieszanej recepcji nowego wcielenia Mekonsów na koncertach i porażki górników (strajk zakończył się w marcu 1985 roku zdecydowanym zwycięstwem rządu), wydanie „Fear and Whiskey” skonsolidowało szeregi zespołu i zmotywowało go do dalszej pracy. „To był dla nas bardzo ważny moment. […] Poczuliśmy, że mamy siłę ognia, której wcześniej nam brakowało” – zapewniał Langford, zaś Greenhalgh dodawał, że jako grupa byli gotowi do działania, „tworząc muzykę, którą naprawdę świetnie się grało”. Muzycy niestrudzenie rozwijali styl na styku country, folku i punk rocka na albumach „The Edge of the World” (1986), „The Mekons Honky Tonkin’” (1987) i „So Good It Hurts” (1988), a także w ramach innych projektów (The Waco Brothers, Three Johns, Freakons, Pine Valley Cosmonauts). I chociaż nigdy nie udało im się przebić do komercyjnej pierwszej ligi, w dalszym ciągu nagrywają płyty i koncertują na całym świecie.
The Mekons to pod wieloma względami ewenement – jeden z najdłużej nieprzerwanie działających zespołów wywodzących się z pierwszej fali brytyjskiego punk rocka. Grupa dzielnie przetrwała nie tylko niezliczone roszady personalne, obojętność masowej publiczności, nieudane flirty z wielkimi wytwórniami płytowymi i egzystencję na granicy ubóstwa, ale również wszelkie muzyczne mody. Oto bowiem w połowie lat 80., gdy punkrockowe pokolenie straciło już całkowicie swój dziewiczy impet, jego przedstawiciele komercjalizowali się lub kończyli działalność, post-punkowe mutacje w rodzaju rocka gotyckiego i synthpopu wkraczały w schyłkowy okres, a wielkimi krokami zbliżali się rockowi rewizjoniści pokroju Sonic Youth, Big Black, Ride i Nirvany, The Mekons obrali zupełnie odrębną drogę: łącząc punka z tradycją angielskiego folku i amerykańskiego country, zaproponowali muzykę tak oryginalną i nieszablonową, że początkowo znalazła ona nielicznych odbiorców.
Potrzeba było całej dekady, żeby wpływ The Mekons zatoczył szerokie kręgi w kulturze popularnej. „Fear and Whiskey” uchodzi dziś za pierwszy w historii przykład alternatywnego country[8] i wzór do naśladowania dla wykonawców, takich jak Wilco, Son Volt, Bottle Rockers, Lambchop, The Sadies, Will Oldham, My Morning Jacket, Cowboy Junkies, Old 97’s, Robbie Fulks, Blue Mountain, Blood Oranges, Sparklehorse, Uncle Tupelo, Freakwater, Drive-By Truckers, Whiskeytown, Trailer Bride, Moonshine Willy, Devil in a Woodpile, Kelly Hogan, The Meat Purveyors, The Handsome Family i Lonesome Bob. Na ironię zakrawają dwa fakty: po pierwsze, pionierami tego gatunku, którego kontynuatorzy pochodzą w dużej mierze z USA, byli Brytyjczycy; po drugie, country postrzega się powszechnie jako muzykę słabo wykształconej amerykańskiej prowincji wyznającej konserwatywne wartości, a nie zradykalizowanych lewicujących absolwentów szacownych brytyjskich uczelni.
Na tym, między innymi, polegała inwencja The Mekons i piosenek z „Fear and Whiskey”: muzycy wzięli z country chrześcijańską ideę głoszącą, że wszyscy jesteśmy grzesznikami żyjącymi w upadłym świecie – i przekuli ją na marksistowski w duchu koncept, wedle którego prawdziwym grzechem pierworodnym były narodziny kapitalizmu. Nieudany strajk górników posłużył muzykom jako punkt wyjścia dla rozważań o sytuacji ludzi pracy w epoce rekordowego bezrobocia, ale „Fear and Whiskey” jawi się jako bardziej uniwersalne niż świadectwo wydarzeń z lat 1984–85, ścieżka dźwiękowa tamtych czasów czy wynik głębokiego rozczarowania polityką neoliberalną Thatcher (tak jak przesiąknięty zimnowojenną paranoją dorobek tria This Heat). Naznaczona tragicznym fatum wizja ludzkiego życia – bezradnego wobec praw ekonomii, sił politycznych oraz decyzji podejmowanych na najwyższych szczeblach władzy – rezonuje dziś równie silnie co przed czterdziestoma laty.