W współreżyserowanym przez siebie filmie dokumentalnym „8 mm cudownych lat” (2022) Annie Ernaux, wspierana przez syna, przedstawia kolaż niemych nagrań z rodzinnego archiwum – nakręcone przez jej byłego męża urywki z ich dawnego, wspólnego życia w latach 70. i 80. Snuta przez nią równolegle do obrazowej narracji opowieść o rozpadzie małżeństwa staje się autoretrospektywną podróżą, której celem jest odzyskanie własnego głosu i obnażenie fikcji maskowanej przez pozornie obiektywny dokument. Pisarka obsadza się w roli narratorki, by opowiedzieć historię wcześniej zawłaszczoną przez jej męża i utrwaloną za pomocą kamery tak, jak on tego pragnął. Przejęcie kontroli nad zapisanym obrazem i towarzyszącą mu narracją ma być gestem wzmacniającym i emancypacyjnym, na który mogła pozwolić sobie dopiero po latach.
Podobną strategię Ernaux przyjmuje w mikropowieści „Młody mężczyzna”, która wydana została we Francji w roku 2022, ponad dwadzieścia lat po jej napisaniu. To kolejna autobiograficzna książka pisarki – tym razem ujawnia historię dawnego romansu z młodszym od niej o trzy dekady mężczyzną. Robi to nie po to, by opisać erotyczne ekscesy, lecz aby dokonać retrospektywy swojego życia i powrócić do czasów, gdy sama miała dwadzieścia lat. Czas, który upłynął, nie tylko wyposażył ją w narzędzia pozwalające mówić o własnej seksualności, pochodzeniu i wstydzie, ale przyniósł również zmiany społeczne zapewniające tym tematom przestrzeń do wypowiedzenia i sprzyjającą atmosferę. Relacja z dwudziestolatkiem w książce Ernaux staje się – podobnie jak ośmiomilimetrowa taśma w jej filmie – maszyną pamięci, która uruchamia narrację możliwą do opowiedzenia własnym głosem tylko z czasowym przesunięciem. Problematyzowane w powieści zapis i upublicznienie wspomnień ma szansę uwolnić autorkę z więzów społecznych konwenansów i osobistych kompleksów.
Spektakl Katarzyny Kalwat na podstawie „Młodego mężczyzny” we Wrocławskim Teatrze Współczesnym to pierwsza sceniczna realizacja prozy Ernaux w Polsce. Wpisuje się jednak w serię adaptacji współczesnej francuskiej prozy podejmującej tematy wstydu wynikającego z pochodzenia i społecznego awansu. W ciągu kilku ostatnich lat zrealizowano spektakle na podstawie książek Édouarda Louisa („Historia przemocy”, reż. Ewelina Marciniak, Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie, premiera: 19.10.2019 czy „Koniec z Eddym”, reż. Anna Smolar, Teatr Studio w Warszawie, premiera: 24.10.2020) i Didiera Eribona („Powrót do Reims”, reż. Katarzyna Kalwat, Nowy Teatr w Warszawie, premiera: 10.01.2021). Nawiązania do twórczości tych autorów pojawiały się ponadto w wielu innych spektaklach podejmujących temat pochodzenia i różnic klasowych.
„Powrót do Reims” Kalwat zrealizowała w konwencji telewizyjnego wywiadu, w którym grany przez Jacka Poniedziałka Eribon okazuje się antypatycznym i zblazowanym przedstawicielem elit. We wrocławskim przedstawieniu bohaterka „Młodego mężczyzny” (Ewelina Paszke-Lowitzsch) staje się gospodynią wieczoru dedykowanego jej twórczości. Z pomocą chłopaka mającego wcielić się w rolę dwudziestoletniego A. (Dominik Smaruj), wygłasza – na tle będącego podstawowym elementem scenografii łóżka z sypialni młodego kochanka – wykład performatywny rekonstruujący ważne momenty w historii ich romansu. Rama wykładu pozwala przedstawieniu uniknąć wpadnięcia w pułapkę zamiany metaliterackiej i autorefleksyjnej opowieści Ernaux w prostą, obyczajową historię z wątkiem erotycznym. Jednak przyjęta przez Kalwat oraz pracujących nad tekstem Sandrę Szwarc i Krzysztofa Szekalskiego strategia – choć eksponuje wątek procesu twórczego i pisania jako największej élan vital – osłabia emancypacyjną wymowę gestu wykonanego przez noblistkę.
Twórcy spektaklu dokonują znaczących przesunięć w stosunku do prozatorskiego pierwowzoru. Decydują się wprowadzić na scenę postać A. – u Ernaux obecnego jedynie we wspomnieniowym monologu naratorki i będącego dla niej zaledwie pretekstem do opowieści o sobie. W przedstawieniu, oprócz fragmentów wyjściowego utworu (odczytywanych przez Annie podczas scen wykładu, a równocześnie wyświetlane na ekranie w postaci generowanych automatycznie napisów) para dramaturgów dopisała, wprowadzone do spektaklu, obszerne dialogi toczące się pomiędzy dwójką bohaterów. To przede wszystkim dzięki tym dodanym rozmowom dowiadujemy się, jak dosłownie potraktowany został fakt uczynienia przez Ernaux studenta jedynie narzędziem służącym uruchomieniu narracyjnej machiny. Annie u Kalwat jest zimna, wyniosła i przeintelektualizowana; przeżywane przez siebie niegdyś emocje zamienia w pretensjonalny dyskurs, a chłopaka traktuje instrumentalnie: z rosnącą pogardą odnosi się i do jego twórczości pisarskiej, i zwyczajów, które wyniósł z domu; sztorcuje go, ustawia niczym element scenografii i agresywnie zmusza do wysłuchiwania jej zwierzeń. On z kolei, choć obecny na scenie, nie zyskuje podmiotowości i posłusznie realizuje zaprojektowany przez nią scenariusz.
Kreacja aktorska Paszke-Lowitzsch nie pozwala na lubienie głównej bohaterki, upodabniając ją nieco do postaci Eribona w warszawskim „Powrocie do Reims”. Jednak spektakl wyraźnie sugeruje, że jej postawa wynika z kompleksów związanych z robotniczym pochodzeniem. Temat ten, rozwijany w innych utworach Ernaux, na przykład w „Latach” i opowiadaniach ze zbioru „Bliscy”, obecny jest także w „Młodym mężczyźnie”. Kalwat, Szwarc i Szekalski wyraźnie go akcentują. Annie w przedstawieniu staje się najbardziej złośliwa, a momentami nawet gwałtowna w scenach, gdy A. ujawnia swoje proletariackie pochodzenie: kiedy używa „kolokwializmów rodem z Rouen”, w sklepach wybiera najtańsze produkty czy nieumiejętnie trzyma kieliszek z winem. Drażni Annie, bo przypomina jej to, od czego sama próbowała uciec. Interpretacyjna decyzja, by w taki sposób przedstawić postać pisarki, zaskakuje, ponieważ pretensjonalności, protekcjonalności i pogardy, którymi naznaczona jest postawa scenicznej bohaterki przedstawienia, nie słychać w prozie Ernaux. Utożsamiana z autorką narratorka mówi o swoim wstydzie otwarcie, więc demaskowanie go w sposób, w jaki czyni to Kalwat, nie ma rangi gestu szczególnie wywrotowego. Możliwy dzięki romansowi powrót do Rouen z jej czasów studenckich i do początków zrywania ze wstydliwą przeszłością w spektaklu przedstawia metamorfozę Annie z prostej dziewczyny z rodziny robotniczej w egzaltowaną i egotyczną artystkę i akademiczkę. Nie od razu staje się jednak autorefleksyjną intelektualistką, wcześniej przyjmując postawę przemocowej snobki, która nadużywa swojej władzy nad młodym chłopakiem. Wydaje się, że przerysowanie tej postaci nie ma służyć ośmieszeniu pisarki, a raczej testowaniu i podawaniu w wątpliwość sprawczości narracji służących ich autorom i autorkom do rozliczenia się ze wstydliwego procesu „wychodzenia z pochodzenia”.
Świadczy o tym zarówno wcześniejsze zainteresowanie reżyserki kreacyjnymi możliwościami narracji i potencjałem jej rozpadu (które były tematem „Art of Living”, Stary Teatr w Krakowie, premiera: 9.12.2022), ale także zastosowany w „Młodym mężczyźnie” zabieg stopniowego rozbijania narracji, stanowiący formalną ramę całego przedstawienia. Zapis słów wypowiadanych przez aktorów w postaci automatycznie generowanych napisów jest niedokładny, a pojawiające się w nim błędy i przesunięcia burzą niekiedy sens rejestrowanych wypowiedzi. Stanowiące główną część spektaklu próby zrekonstruowania intymnych momentów pomiędzy Annie i A., uwiecznionych na wyświetlonych z tyłu sceny fotografiach, są karykaturalnie mechaniczne (a na dłuższą metę niestety także nudne). Poklatkowe obrazy zbliżeń na kolejnych zdjęciach i w ich scenicznych, nienaturalnych odtworzeniach pozbawione są namiętności. Ich sformalizowanie śmieszy, a komiczność obnaża pretensjonalność i sztuczność wglądu Annie we własną przeszłość. Użycie w wybranych scenach syntezatora mowy zniekształca i odczłowiecza osobiste wyznania, obnażając narrację jako konstrukt – zarówno w sensie nieuniknionej fikcjonalizacji wspomnień modyfikowanych przez czas i cel, w jakim zostają przywołane, jak i w sensie schematyczności określonych modeli narracyjnych, takich jak autoetnograficzne opowieści o awansach społecznych. Ich sceniczne realizacje szturmem wzięły polski teatr, niechcący ujawniając szablonowość narracji i wyższościowy stosunek snujących je, teatralnych twórczyń i twórców. Odpychająca Annie w spektaklu Kalwat, żerująca na emocjach A. i czyniąca z niego obiekt eksperymentu, którego doświadczenie będzie mogła wykorzystać w swojej twórczości, zdaje się metaforą taktyki artystów i artystek, którzy pazernie czerpią z narracyjnych trendów.
Jest w tym pomyśle rodzaj interesującej przekory. Podobnie jak wiele niedawnych przedstawień, i ten autotematyczny spektakl mógłby ożywić „chłopomańską” dyskusję teatralną, przesuwając w niej akcenty. Moje wątpliwości budzi jednak wybór materiału do wykonania tej wolty. Samoświadomość Ernaux w „Młodym mężczyźnie” daje w tym obszarze niewielkie pole manewru, czego dowodzą dwa podstawowe zabiegi dramaturgiczne, przeprowadzone na tekście przygotowanym do wypowiedzenia ze sceny. Teza o wyższościowej, cynicznej i rozpadającej się narracji w klasowym dyskursie sformułowana na podstawie mikropowieści noblistki daje się obronić tylko poprzez tendencyjne zmontowanie fragmentów tekstu, które wygłoszone zostaną z emfazą i manierą, oraz poprzez dopisanie do oryginału obszernych, momentami grafomańskich passusów. Dzięki portretom postaci bohaterów, zachowaniu głównej osi fabularnej oraz przytoczeniom rozległych cytatów z „Młodego mężczyzny” Kalwat bezkompromisowo rozprawia się z oryginalnym tekstem, który czyta w poprzek oczywistych interpretacji. Nie jestem jednak przekonana, czy jej pomysł został wystarczająco uzasadniony, a jego realizacja jest atrakcyjna teatralnie.
Powrót Ernaux do Rouen z czasów romansu z młodym A., a za jego pośrednictwem do lat własnej młodości, opisany przez noblistkę w książce, która na wydanie czekała ponad dwadzieścia lat, był wzmacniający: wreszcie, w 2022 roku, mogła dodać własny głos do niemych obrazów przeszłości zamrożonych przez patriarchat i obyczajowe konwenanse. Zainscenizowany przez Kalwat powrót Annie nie ma w sobie nawet śladu dwuznaczności. Emancypująca narracja prozy Ernaux, przełamującej społeczne tabu mówienia o kobiecej seksualności i o wstydzie wynikającym z klasowych nierówności, zostaje w spektaklu Kalwat zmiażdżona, a konsekwentnie walcząca o odzyskanie swojego głosu narratorka – zdemonizowana, zmieniona we własną karykaturę i znów uciszona.