2/2021 Na teraz

Perkusja na parkiecie

Bartosz Nowicki
Muzyka

Jacek Prościński aka wh0wh0 to kolejny twórca, który odkrywa przed słuchaczami innowacyjny potencjał drzemiący w instrumentach perkusyjnych. Jego debiutancka płyta nie tylko wyznacza nową ścieżkę w kategorii solowa perkusja, ale przynosi także powiew świeżości na scenie klubowej elektroniki.

Jeszcze do niedawna perkusja nie cieszyła się dużym poważaniem wśród muzyków: podobnie jak w podwórkowej drużynie piłkarskiej najmniej utalentowany kopacz stawał na bramce, tak w kapeli najmniej muzykalny trafiał za bębny. Szczęśliwie czasy, kiedy perkusja kojarzyła się z waleniem w gary, a perkusista z grajkiem, którego jedyna umiejętność to liczenie do czterech, odeszły do lamusa. W ostatnich latach perkusjonaliści dokonali spektakularnej emancypacji, przechodząc drogę od wyrobników do wirtuozów, scenicznych liderów, a także prekursorów nowych osobliwych zjawisk w muzyce rozrywkowej. Można to porównać do perkusyjnej rewolucji, jaka za sprawą Bartóka, Strawińskiego czy Varèse’a dokonała się w muzyce klasycznej XX wieku.

Perkusja i perkusjonalia w nagraniach solowych wydają się niezwykle indywidualnymi  instrumentami. Nie mając możliwości uwodzenia melodią, wymagają od muzyków nie tylko wiedzy i ogrania, ale przede wszystkim wyrazistej wizji, która pozwoliłaby wykształcić unikalny język i stylistykę. Dlatego równie istotna co wyobraźnia jest wiedza techniczna, pozwalająca na nieskrępowane i często zdumiewające preparacje (modyfikacje) instrumentów. W tym kontekście perkusja jawi się obecnie jako jeden z najbardziej kreatywnie wykorzystywanych instrumentów muzycznych. W ostatnich latach znalazło to potwierdzenie na rynku wydawniczym, gdzie regularnie pojawiają się kolejne solowe koncept-albumy. Choć nie jest to jedynie rodzima tendencja, polska scena muzyki niezależnej, eksperymentalnej i improwizowanej zachwyca różnorodnością i wyrafinowaniem kolejnych perkusyjnych ekspresji. Tylko w 2021 roku, oprócz recenzowanej tu płyty Jacka Prościńskiego, autorskie wydawnictwa opublikowali też Krzysztof Topolski („bop”) i Wojtek Kurek („Buoyancy”). W ostatnich zaś latach wyobraźnię słuchacza swoimi perkusyjnymi peregrynacjami rozpalali między innymi Adam Gołębiewski, Jerzy Rogiewicz, Qba Janicki, Jan Młynarski, Teo Olter, Hubert Zemler, Magdalena Kordylasińska – Pękala i Miłosz Pękala. Każdemu z wymienionych udało się wykreować oryginalną i często rozpoznawalną stylistykę. Ich rozmaitość jest ogromna: od sonorystycznych i elektroakustycznych eksperymentów, minimalizmu, i noise’u po techno i muzykę klubową. Do tej ostatniej estetyki nawiązywało wydawnictwo „Portrety” (U Know Me Records, 2019), które w założeniach miało eksponować wyrazistość i różnorodność perkusyjnej sceny (w nagraniu wzięło udział ośmiu perkusjonalistów reprezentujących różne muzyczne środowiska), w praktyce jednak zunifikowało odrębne języki w sztywnych ramach muzyki klubowej. Tę koncepcję rozwija dalej Jacek Prościński, który na swoim albumie bezpośrednio odnosi się do parkietowych inspiracji, zacierając przy tym granicę między rolą perkusisty i producenta elektroniki.

Do tej pory Prościński, absolwent Akademii Muzycznej w Gdańsku, nie ujawniał się publicznie ze swoimi solowymi eksperymentami. Usłyszeć go można było między innymi w duecie z Olem Walickim (płyta „Llovage”) czy Tymonem Tymańskim, we współtworzonym ze Stendkiem duecie Lasy, jako muzyka zespołów Reni Jusis oraz Tobiasza Bilińskiego (Perfect Son), a także w projektach MajLo czy delay_ok. We wszystkich tych odsłonach daje się usłyszeć wyraźne fascynacje Prościńskiego klubowymi rytmami. Choć śmiało nawiązuje do gatunków elektronicznych (m.in. cytując ich rytmiczne struktury), to jego pełna polotu, organiczna gra na perkusji daleka jest od chłodnej regularności sequencera czy maszyny perkusyjnej.

Prościński nie jest jednak zwykłym bębniarzem – od kilku lat eksperymentuje z poszerzonymi technikami perkusyjnymi. Umożliwia mu to specjalnie zmodyfikowany zestaw. W jego skład, oprócz akustycznych i elektrycznych elementów, wchodzą także sensory perkusyjne. Umożliwiają one podzielenie instrumentu na strefy: w zależności od tego, która część bębna zostanie uderzona, uzyskujemy odmienne sekwencje dźwięków, barw i sampli (również harmonicznych). To tak, jakby perkusja, oprócz swojej klasycznej funkcji, dodatkowo pełniła funkcję samplera, obsługiwanego przy pomocy perkusyjnych pałek. Zniuansowane, autorskie ustawienia wymagają zupełnie innego podejścia do gry, niż w przypadku zwykłego zestawu. Potęgują możliwości ekspresji oraz umożliwiają granie wielowarstwowych struktur w czasie rzeczywistym. Jak olbrzymi potencjał kreatywności uwalnia tak zmodyfikowany instrument, udowadnia debiutancki album sygnowany nazwą wh0wh0. Pod koniec lutego miał on swoją premierę w trójmiejskiej wytwórni Coast Northern Cuts, zorientowanej na łączenie form eksperymentalnych z miejskimi estetykami elektronicznymi i klubowymi.

Z perspektywy formalnej płyta „wh0wh0” to materiał stricte perkusyjny. Jak deklaruje jej autor, 99,9 procent dźwięków, które pojawiają się w nagraniach, pochodzi właśnie ze wspomnianego zestawu. Jeśli jednak chodzi o klimat i estetykę, w jakim utrzymany jest materiał, to mamy do czynienia z płytą stricte klubową, melodyjną, dodatkowo podkręconą eksperymentalnym twistem. Prościński sięga bowiem nie tylko po świeże parkietowe groove’y, ale i żongluje cytatami z awangardowych nurtów ubiegłego wieku. Tak jest choćby w „sund0wn”, utworze, w którym za sprawą powtarzanych ksylofonowych fraz zostają przywołane echa amerykańskiego minimalizmu i twórczości Steve’a Reicha.

Otwierający płytę utwór „san0st0l” intrygująco zapowiada zawartość całego wydawnictwa. Znajdą się tu dyskretne, a przy tym wpadające w ucho partie melodyczne, wyrazisty klubowy groove, gęste struktury rytmiczne (które bynajmniej nie przytłaczają zwiewnej narracji), a także pojawiające się niczym czkawka wokalne sample (wzbudzane, jak cała reszta, uderzeniami pałeczek). Dochodzą do tego przebojowe kulminacje i łączące je atmosferyczne przejścia. W tym całym dobrodziejstwie jest nawet miejsce na bezpretensjonalność i dawkę subtelnego humoru (za sprawą przywołanego w kompozycji charakterystycznego dżingla z reklamy suplementu dla dzieci). Mimo takiego nagromadzenia wyrazistych składników odsłuchowi „wh0wh0” nawet przez chwilę nie towarzyszy uczucie przesytu, a z kolejnych kompozycji emanuje lekkość i witalność.

Prościński buduje swoją historię, przeplatając wątki taneczne z motywami ambientowymi. W tych drugich zwalnia tempo i gęstość uderzeń, dopasowując do nich meandrujące, amorficzne smugi i chropowate faktury („two suns”, „Ohko” czy zamykający płytę „confl00x”, brzmiący jak żywcem wyjęty z jednego z albumów The Future Sound of London). Pojawiają się tu także dyskretne odgłosy mew i chlupot fal. W końcu jesteśmy w Trójmieście (swoją drogą, czy to jest właśnie ta 0,01 procenta dźwięków niepochodzących z zestawu perkusyjnego?). Często właśnie z owych onirycznych introdukcji niespodziewanie wyłaniają się porywające, parkietowe wymiatacze, które usłyszymy w środkowej części płyty. Rozpoczyna ją deep house’owy „skkeletr0n” o regularnej, ciepłej stopie; utwór, który mógłby pojawić się na ostatniej płycie Kelly Lee Owens, bądź też w katalogu kolońskiego Kompaktu. Płyta osiąga swój energetyczny szczyt w przebojowych kulminacjach „lal0lagi”, oraz „bamb00”, w których Prościński flirtuje z footworkiem! To zresztą nie pierwszy perkusista z otwartą wyobraźnią, który znakomicie poradził sobie z chicagowską stylówką.

„wh0wh0” jest płytą niezwykle spójną zarówno pod względem brzmienia, struktury, jak i nastroju; opartą na intrygującym pomyśle, brawurowym wykonaniu oraz twórczym dystansie. Prościński łączy świat muzyki akustycznej i syntetycznej, odnajdując między nimi unikalną symbiozę. Skutecznie unika przy tym nadmiernej wirtuozerii i przesadnej konceptualizacji. Jego ekspresja, mimo że szalenie dynamiczna i abstrakcyjna, jest zarazem lekka i przystępna, a sam artysta występuje tu przede wszystkim w charakterze producenta, dla którego priorytet stanowią przebojowość i użytkowość muzyki.

To kolejna, zaskakująca odsłona perkusyjnej emancypacji na polskiej scenie muzycznej, umacniająca pozycję bębniarzy w dziedzinie solowej instrumentalistyki. Przy okazji jej autor wysoko zawiesza poprzeczkę także w dziedzinie klubowej elektroniki, bo „wh0wh0” to album przeznaczony w pierwszej kolejności na taneczne parkiety.

wh0wh0 „st”

Coastline Northern Cuts
2021