Nr 20/2024 Na teraz

Zgroza, czyli fatum i jego sprawcy

Dominika Gracz-Moskwa
Komiks

Choć w tytule mamy niebo, komiks zaczyna się od ziemi. Główny bohater tej historii, Nivek, rodzi się trzykrotnie. Za pierwszym razem jak każdy, gdy przychodzi na świat w wyniku porodu; drugi raz, gdy przyjaciel, Joseph, ocali jego życie, wydobywając zasypanego pod ziemią (wynik tąpnięcia w kopalni); po raz trzeci w wyniku samostanowienia: gdy chwyta za kilof i w obronie przyjaciela po raz pierwszy zabija człowieka. Kolejne narodziny coraz bardziej zależą od działania samego Niveka i coraz mocniej determinują jego los.

Ostatnie narodziny mogłyby zarazem oznaczać dla Niveka śmierć – taki wyrok grozi za niesubordynację i zabójstwo. Ale bohaterowi życie zostanie darowane – za wysoką cenę. Trzymający władzę w Kongu wojskowi dostrzegają w dwunastolatku potencjał: jest odważny, zabijanie przychodzi mu łatwo, a młodą psychikę wciąż można formować. Świetny materiał na żołnierza. Nivek zostaje więc zmuszony do zniweczenia dotychczasowego życia, a zatem zabicia swojej rodziny, po czym przechodzi szybki kurs obsługi karabinu i granatów. Jako że nie ma problemu z odbieraniem życia, szybko zaczyna brać udział w pierwszych walkach. Okazuje się jednak – wbrew przekonaniu wojskowych – kiepskim materiałem na żołnierza. Z trudem bowiem potrafi się godzić z zadawaną przemocą, która nie wiąże się z zabójstwem w walce – z torturowaniem ludzi, z gwałceniem kobiet, z aktami brutalnej agresji. Bohater po raz kolejny decyduje się więc na niesubordynację: kiedy nadarza się okazja, wraz z Josephem dezerterują z wojska, by rozpocząć długą podróż za lepszym życiem. Nivek wie, że „Kongo jest przeklęte”, dlatego decyduje się szukać szczęścia o wiele dalej – na bogatej północy, w Europie.

Czytając pierwsze karty komiksu, nie mamy złudzeń: historia Niveka nie będzie miała szczęśliwego zakończenia. Od samego początku wyklucza to brutalny ton, jaki nadają jej autorzy. Brutalność, z którą styka się bohater, z jednej strony przekracza wyobrażenia, a z drugiej jawi się jako realna. Bo realizm to główna cecha komiksowej narracji – opowiada on fikcyjną historię, ale ilustruje warunki życia w Demokratycznej Republice Konga niczym reportaż.

Kiedy więc Nivek pokonuje kolejne przeciwności losu, zbliżając się do Europy, mamy świadomość, że droga naznaczona była cierpieniem i przemocą (zarówno tą, którą bohater otrzymywał od innych, jak i tą, którą sam stosował) oraz że dotarcie na wymarzoną północ nie ocali bohatera przed zapisanym mu losem. Czy dostrzegamy tu ślady starożytnego fatum? Po części, zwłaszcza tam, gdzie los ogranicza wolną wolę Niveka, ale jej go nie pozbawia; determinuje jedynie jego działania w konkretnym kierunku. Różnica polega na tym, że w mitologicznej ramie fatum było nieodwołalną wolą bogów, którzy z jakichś powodów zapisali los jednostce. W komiksie zaś życie Niveka, determinowane przez kształt globalnej polityki, jest egzemplifikacją tysięcy podobnych. To los kongijskiego dziecka niewolonego i wykorzystywanego najpierw w kraju rodzinnym, a potem w każdym kolejnym, do którego dociera.

Cała podróż podzielona jest na etapy: przechodzimy kolejno przez Kongo, dżunglę, sawannę, pustynię, Libię, Morze Śródziemne, aż w końcu docieramy do Hiszpanii. Wypełniony drogą środek komiksu niesie z sobą – zwłaszcza wobec brutalnego i przejmującego początku – nieco łagodniejsze epizody, w których więcej jest miejsca dla Niveka na poznanie samego siebie. Jednak autorzy w żadnym momencie nie pozwalają nam zapomnieć, że świat naszego bohatera naznaczony jest śmiercią. Właśnie w tych „spokojnych momentach” bohater traci przyjaciela oraz mentora. To nie ostatnie osoby, z którymi będzie musiał się pożegnać. Jakby podróż do lepszego świata wymagała kolejnych poświęceń, odcięcia kolejnych nitek, które łączą Niveka z Afryką. Do Europy wejść może jedynie całkowicie samotny.

Ale to nie fatalistyczny nastrój i brutalny ton sprawiają, że lektura „Nieba w głowie” jest trudna – zarówno przygnębiająca, jak i wywołująca poczucie winy, które rośnie tym bardziej, im wyraźniej dostrzeżemy na kartach komiksu samych siebie. Autorzy wprost portretują tych, którzy czerpią zyski z niewolniczej pracy mieszkańców Demokratycznej Republiki Konga – od militarnych bojówek, przez władze kraju skorumpowane przez zagraniczne koncerny (zwłaszcza globalnego Zachodu i Chin), które zdominowały i zmonopolizowały rynek handlu minerałami, aż po tych, których wygodę zasilają owe minerały (baterie w naszych telefonach i laptopach – także tych, na których pisany, redagowany i czytany jest niniejszy tekst). Siddharth Kara w książce „Krwawy kobalt. O tym, jak krew Kongijczyków zasila naszą codzienność” pisze: „Ze wszystkich niebezpieczeństw, jakie zagrażają Kongu, najgroźniejsza jest historia. […] Historia trzyma Kongo w szachu silniej niż wszyscy królowie, handlarze niewolnikami, wodzowie czy kleptokraci razem wzięci. Rzuca na kraj mroczny cień, jak burza zasnuwająca niebo chmurami przed pierwszym uderzeniem pioruna”[1]. W Kongu zmieniają się tylko tożsamości oprawców oraz nazwy dóbr i złóż. Mechanizm pozostaje taki sam. To właśnie fatum, którego działanie śledzimy na przykładzie Niveka.

Owa niebezpieczna historia ma konkretne epizody. Pod koniec XV wieku Portugalczycy, którzy trafili do Konga jako pierwsi, założyli tu porty i rozpoczęli trwający do XIX wieku handel niewolnikami z tego regionu. W tym samym wieku doszło do ekspedycji, w wyniku których udało się opisać rzekę Kongo i jej bogactwa. Przykuły one uwagę belgijskiego króla Leopolda II, który wkrótce uczynił z Konga źródło nieopisanego bogactwa – najpierw za sprawą kości słoniowej, później kauczuku, a w XX wieku złóż miedzi i innych minerałów. Ile było ofiar belgijskiego terroru na tym terenie? Niektóre źródła wskazują na kilka, inne na kilkanaście milionów. Wydawało się, że los ten się odmieni, gdy za sprawą pierwszych demokratycznych wyborów, w których zwyciężył Patrice Lumumba, zakiełkowała dla obywateli Konga obietnica wolności. Brutalne geopolityczne rozgrywki sprawiły jednak, że zachodni świat skazał nowo wybranego przywódcę na śmierć, a Kongo pogrążyło się w wojnie domowej. Zakończył ją zamach stanu, który zarazem dał początek autorytarnym rządom Mobutu Sese Seko (co możliwe było dzięki cichemu poparciu tyrana przez Stany Zjednoczone). Krajem wstrząsały kolejne konflikty, w tym „wielka wojna afrykańska” (lata 1998–2003). Wraz z nastaniem XXI wieku pojawił się w tej rozgrywce nowy aktor – Chiny, zainteresowane złożami kobaltu i innych minerałów, które kryje kongijska ziemia. Odtąd pieniędzmi z koncesji górniczych Chiny finansują rządy kolejnych skorumpowanych prezydentów Konga[2]. W świetle tego skrótu z historii widzimy, że Nivek to tak naprawdę na wskroś kongijski everyman. Mógłby nie być górnikiem w kopalni kobaltu, tylko żyjącym kilka wieków wcześniej niewolnikiem płynącym na statku do Nowego Świata czy też przymusowym robotnikiem na plantacji kauczuku. Jego rodzina mogłaby zginąć z ręki Portugalczyków czy Belgów albo Kongijczyków, za którymi stoją Amerykanie czy Chińczycy. Postać Niveka łączy więc historię osobistą z historią uniwersalną; ból bohatera jest bólem kolejnych pokoleń kongijskich dzieci.

W „Niebie w głowie” Sergio Garcia dokonał niezwykłej sztuki, przenosząc owe emocje na sferę obrazu. Ekspresyjna, mocna kreska o widocznych kubistycznych tendencjach sprawia, że świat Niveka zdaje się wykrzywiony i przerysowany. Gdy na poziomie fabuły brutalność rzeczywistości miesza się z naiwną nadzieją, a na poziomie rysunku kreski zniekształcają rzeczywistość, jeszcze bardziej odczuwamy realność tej historii. Trochę jak w „Guernice” Pabla Picassa – wykrzywione kreski niemal dźwięczą krzykiem z bólu.

Wspomniałam już, że lektura komiksu jest trudna z naszego wygodnego, europejskiego punktu widzenia. Warto w tym kontekście wspomnieć o jeszcze jednej trudności – pojawia się ona wówczas, gdy komiks zamienia się w opowieść o emigracji. W pierwszym (niebezpiecznym) odruchu jej kształt stanowi potwierdzenie dla podsycanych przez prawicowe głosy obaw i społecznych nastrojów antymigranckich. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że jednocześnie komiks obala podstawy tej retoryki. Do Europy trafiają także ludzie tacy jak Nivek – agresywni i brutalni. Ale Nivek dociera do Europy z „niebem w głowie” – marzeniem, że tutaj będzie żył inaczej, choć wciąż na swoich warunkach. I, jak pamiętamy, fatum nie pozwala mu tej nadziei spełnić. W tym momencie należy przypomnieć sobie, że za fatum w tej historii nie odpowiadają mitologiczni bogowie, tylko my.

Nivek ucieleśnia więc zarówno to, czego boi się Europa, jak i to, czym Europa (albo szerzej – kraje globalnej Północy) czyni. Formowany był nie tylko przez brutalne wojskowe szkolenie, ale także przez chciwość cywilizowanego świata, który nie chce płacić i brać odpowiedzialności za swoje decyzje.

„Niebo w głowie”
scenariusz: Antonio Altarriba
rysunki: Sergio Garcia
kolor: Lola Moral
przekład: Jakub Jankowski
Wydawnictwo Mandioca
Kraków 2023


Przypisy:
[1] S. Kara, Krwawy kobalt. O tym, jak krew Kongijczyków zasila naszą codzienność, tłum. H. Pustuła-Lewicka, Warszawa 2023, s. 148–149.
[2] S. Kara, Krwawy kobalt, dz. cyt., s. 148–168.