Nr 7/2024 Na teraz

Żelazne klatki

Michał Piepiórka
Film

Rojące się od zbójców dzikie tereny na dalekim zachodzie kraju, ciągnące się po horyzont rozległe równiny i jeden sprawiedliwy, który próbuje ujarzmić bestię. I mimo że prerię zastępują tu wrzosowiska, a Kalifornię wymieniono na Jutlandię, to nie ma wątpliwości, po jakie gatunkowe wzorce sięgnął Nikolaj Arcel. Ale to nie tylko podobieństwo scenerii sprawia, że „Bękart” tak bardzo przypomina western. Arcel opowiada bowiem historię arcyamerykańską, czerpiąc z tych samych źródeł mitu – na czele z etyką protestancką i kultem pracy. I tak jak Amerykanie z mitem tym skutecznie się rozprawia.

Historia westernu jako gatunku filmowego rozciąga się między opowieściami o odważnych pionierach czyniących sobie ziemię (i tubylców) poddaną a rewizjonistyczną, demitologizującą krytyką niewolniczych relacji, wydobywającą z mitu kolonizatorskiego zasiedlenia przemoc, gwałt i fundamentalne nierówności. Arcelowi udało się połączyć te dwie jakże odległe narracje w jedną – jednocześnie afirmującą i krytyczną. Z jednej strony docenia bowiem nieustępliwość swojego bohatera, który ciężką pracą, strudzonymi rękami, licznymi wyrzeczeniami, ale także siłą marzeń potrafi osiągnąć zamierzony cel. Z drugiej strony jednak wskazuje na konieczny koszt, jaki mężczyzna musi ponieść. A przede wszystkim zwraca uwagę na niesprawiedliwość, na jakiej owo marzenie jest budowane.

Akcja ma miejsce w XVIII wieku. Ludwig Kahlen po dwudziestu pięciu latach spędzonych w armii chce się podjąć zadania, któremu jeszcze nikt nie sprostał. Ma zamiar spełnić marzenie króla o zasiedleniu wrzosowisk Jutlandii, zajmujących jedną trzecią ziem Danii, na które jak dotąd nie znaleziono sposobu. Jednocześnie Kahlen chce osiągnąć własny cel: zdobyć tytuł szlachecki, który ma być rekompensatą za ujarzmienie bestii jałowej ziemi. Tak zarysowana fabuła ma dwie zasadnicze osie: z jednej strony prezentuje próbę sprostania niemalże niemożliwemu do osiągnięcia celowi, pogoń za progresywnymi marzeniami, które mogą diametralnie zmienić dotychczasową rzeczywistość; z drugiej przedstawia chęć wskoczenia na wyższy stopień drabiny społecznej jako działanie na korzyść ancien régime’u, pragnienie utrzymania dotychczasowego porządku społecznego opartego na jasno zdefiniowanej hierarchii społecznej. Kahlen jest wizjonerem, a nie rewolucjonistą. Jest człowiekiem swoich czasów – świadom tego, co może osiągnąć i którędy wiedzie droga do sukcesu.

Tak jak Kahlen cała filmowa rzeczywistość usytuowana jest zatem między przyszłością a przeszłością. Akcja „Bękarta” toczy się w okresie Oświecenia, gdy do głosu dochodzą racjonalizujące prądy intelektualne, prowadzące między innymi do „odczarowania świata” i implementacji wartości kapitalistycznych. Emisariuszem tego, co nowe, jest właśnie główny bohater – self-made man rodem z amerykańskich snów o wszechmocnej jednostce, która trzyma swój los tylko we własnych rękach. Sam i przeciwko wszystkim – jak na bohatera westernu przystało – buduje coś z niczego. Walczy także, w imię jasno zdefiniowanego celu, z wciąż silnymi wśród chłopstwa zabobonami i przesądami, podkreślając swoje racjonalizatorskie nastawienie. Nie zauważa jednak jednego: że ta implementowana kapitalistyczna utopia wciąż wisi na fundamentalnej nierównowadze między szlachtą a resztą, faworyzując nie pracowitych, lecz nobliwie urodzonych. Oba systemy społeczno-ekonomiczne stoją ze sobą w jednoznacznej sprzeczności, którą reżyser z całą mocą podkreśla.

Konflikt ten urasta wręcz do walki dwóch cywilizacji. Przy tym bohater doskonale zdaje sobie sprawę, że stary porządek plewi się równie ciężko jak głęboko wrośnięty wrzos. Dlatego Kahlen nie chce nieść zmiany, jest człowiekiem – jak na oświeceniowca przystało – rozsądnym i pragmatycznym, nad ideały przedkłada skuteczność, dlatego nagrodą za ciężką pracę ma być dołączenie do elity – nie chce rozbijać starego porządku, ale wpisać się w jego logikę. Nie zauważa jeszcze, że to właśnie ta sprzeczna z jego postawą logika sprawia, iż jego wielki sen nie będzie mógł zostać zrealizowany. W tym momencie klasyczny western o dzielnych białych walczących z dzikimi zamienia się w demitologizującą odmianę gatunku. Arcel bowiem wpisuje los swojego bohatera w realia epoki dźwięczącej świstem bata i śmierdzącej gotującą się skórą chłopów karanych przez swoich panów polewaniem wrzątkiem.

mat. prasowe Best Film

Krytyczny wyraz „Bękarta” zbieżny jest z tym, o czym opowiada Paweł Maślona w „Kosie”. Arcel także wpisuje się w ludową historię, tyle że Danii. Nawet główny bohater naznaczony jest podobną przeszłością. Zarówno Ignac Sikora z „Kosa”, jak i Kahlen są bękartami – czyli jednocześnie odrzutem i idealnym produktem pańszczyźnianych relacji, szczególnie pogardzanym, bo stanowiącym wyrzut sumienia, dowód na istniejące od lat ucisk i niesprawiedliwość. Obaj bohaterowie nie mogą liczyć na to, co im się prawnie należy. Różnica między nimi polega jednak na tym, że Duńczyk ma więcej siły i zaparcia, by walczyć. Mentalnie znajduje się już na skraju nowoczesności, która jednak okaże się taką samą pułapką, co feudalizm.

„Bękart” jest krytyczny w podwójnym sensie. Prześwietla zbrodnie szlacheckiego systemu społecznego i jednocześnie pokazuje zagrożenia płynące z porządku kapitalistycznego. Kahlen jest bowiem człowiekiem wprost wyjętym z kart pism Maxa Webera, który niemal dwa wieki później zwracał uwagę na „żelazną klatkę” racjonalności, wskazując na zagrożenie płynące z fetyszyzacji rozumu instrumentalnego – być może nie bez powodu bohater w autentycznej żelaznej klatce w pewnym momencie ląduje. Prądy oświeceniowe miały według Webera prowadzić do podporządkowania rzeczywistości zimnym kalkulacjom, maksymalizacji zysku i eliminacji wszystkiego, co przeszkadza w osiągnięciu jasno określanego celu. Kahlen taki cel ma: ujarzmić wrzosowiska, zbudować dom, uprawiać importowane na tę okoliczność ziemniaki, następnie zdobyć przychylność króla, ściągnąć osadników i osiąść na włościach dzięki tytułowi szlacheckiemu. Brak w tak zarysowanych planach miejsca na drugiego człowieka, uczucie, empatię, a nawet konfrontację z racjonalnością innego. I to – zaraz obok żywotności feudalnych układów – ostatecznie okaże się źródłem jego życiowej porażki.

„Bękart” opowiada więc historię, choć rozgrywającą się w XVIII wieku, niezwykle współczesną – wskazuje bowiem na fundamentalne nierówności społeczne, ekonomiczne, ale także płciowe dnia dzisiejszego. Nie bez powodu to właśnie kobiety odgrywają w tym jakże męskim świetle tak ważną rolę. Nawet gdy wykonują tylko przypisane im kulturowo zadania, okazują się niezbędne. Kahlen mówi wprost, że nie jest w stanie jednocześnie obrabiać pola i zajmować się domem. Ale u Arcela kobiety są przede wszystkim ofiarami – skazane na tkwienie w „żelaznej klatce” domowych obowiązków, marginalizowane ze względu na swoją fizyczną słabość, kulturowe wykluczenie, poniewierane, gwałcone, porzucane. Trudny życiowy los tytułowego bękarta skrywa przecież w sobie również wielki dramat jego matki. Kobiety okazują się idealnymi ofiarami przemocy systemowej – jednako feudalnej i kapitalistycznej. Bo obie są fundowane na nierównościach i zaniku empatii.

Współczesna wymowa „Bękarta” bierze się również z potrzeby fantazmatycznego naprawienia filmowego świata. Dzieje się to za sprawą wykorzystywanych tropów gatunkowych, które odbierają opowieści realizm i pozwalają na wizualizowanie pragnień. Arcel jest w tym konsekwentny. Film w znacznej części odznacza się historyczną i psychologiczną wiarygodnością, ale niekiedy konwencja bierze górę. Na przykład w postaci psychopatycznego szlachcica wyjętego wprost z przesterowanej wyobraźni Quentina Tarantino, sprawiającego, że nasza niechęć do feudałów zostaje spotęgowana. To zaburzenie świata przedstawionego jest zapowiedzią tego, w jaki sposób autorzy dyskutują z ówczesną rzeczywistością i jak mają zamiar wymierzyć jej sprawiedliwość.

Właśnie to finalnie sprawia, że seans „Bękarta” jest tak satysfakcjonujący. Nawet wtedy, gdy uzmysłowimy sobie, że to tylko fantazja. Przeszłość jest przecież zamknięta i można się z nią pojedynkować jedynie wyobraźnią. Ale sposób wojowania może mieć swoje przełożenie na dzisiejszą walkę o te same wartości.

„Bękart”
reżyseria: Nikolaj Arcel
premiera: 15.02.2024