Nr 1/2023 Na teraz

Wężem podszyci. Marzenie o Jakubie Szeli

Magdalena Rewerenda
Teatr

Mit, baśń i przeciw-historie

Po jedenastu latach od premiery przedstawienia Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego „W imię Jakuba S.” Szela powraca na teatralną scenę jako główny bohater spektaklu „Baśń o Wężowym Sercu” Beniamina Bukowskiego. Adaptacji powieści Radka Raka, będącej dekonstrukcją mitu Szeli i fantazją na temat rabacji galicyjskiej, dokonali reżyser i Amadeusz Nosal. Choć na scenariusz składają się epizody, niekoniecznie tworzące ciąg przyczynowo-skutkowy, przedstawienie jest dynamiczne, a momentami wydaje się nawet klarowniejsze od swojego literackiego pierwowzoru. Twórcy w kilkunastu scenach szkicują wybrane, ale ważne dla książki tematy: relacje Kuby (Łukasz Szczepanowski) z kobietami – Chaną (Magdalena Grąziowska), Malwą (Paulina Kondrak) i Sławą (Beata Paluch), jego więź ze Starym Myszką (Grzegorz Mielczarek), wyprawę po serce do krainy węży i – co najważniejsze – wielowymiarowy konflikt Szeli z dziedzicem Wiktorynem Boguszem (Łukasz Stawarczyk). Sugerowana w tytule konwencja baśni podkreślana jest użyciem rozmaitych środków, między innymi wprowadzaniem kolejnych wątków po powtarzanej przez wiejską gromadę frazie „powiadają, że”.

To konsekwentnie powracające zagajanie wyraża pewien sceptycyzm wobec prawdziwości przywoływanych wydarzeń, a równocześnie dowartościowuje kolektywną wiedzę i pamięć ludu utrwalone w lokalnych mitach i podaniach. Umieszcza spektakl w obrębie teatralnych przeciw-historii, zwracając uwagę na temat zmanipulowania oficjalnych narracji, podważa ich usankcjonowane wersje i proponuje alternatywne sposoby ich opowiadania. Zarówno „Baśń o Wężowym Sercu” Raka, jak i spektakl Bukowskiego podejmują próbę ponownego opowiedzenia legendy Jakuba Szeli, poszerzając przyrastające w ostatnich latach archiwum literackich i teatralnych przeciw-narracji dotyczących opresyjnych relacji pomiędzy panem i chamem. Narracje te są odpowiedzią na marzenia o ludowych historiach, opowiadanych z perspektywy chłopskiej, innych od tych, które Jakub opisuje w spektaklu jako „opowieści spisane przez panów i dla panów, bo to panowie wygrali historię i napisali ją dla siebie”. Dystansujący i odrealniający refren „powiadają, że” wskazuje również na dwojakie rozumienie fantastyczności tej narracji: zarówno w kontekście pisania historii jako fantazji na temat przeszłości, ale też jako marzenie o własnym, nie-pańskim bohaterze – Jakubie Szeli.

Tęsknota za wybawcą z ludu, który mógłby stać się figurą oporu wobec feudalnej przemocy, zdaje się napędzać bohaterów spektaklu Bukowskiego. Większość postaci ma na sobie kostiumy imitujące skórę węża – jest to ich „druga skóra”, która u części widoczna jest od początku przedstawienia, u innych odsłania się z czasem, a u pozostałych zaledwie pobłyskuje spod ubrania. W powieści Raka wąż to tajemnicze stworzenie, do którego udaje się Jakub po nowe serce, po drodze stawiając czoła – jak przystało na baśniowego bohatera – serii wyzwań i przygód. W przedstawieniu wąż jest częścią tożsamości każdej z postaci – czasem skrywaną, czasem zaś dumnie manifestowaną. Bukowski i Nosal podkreślają znaczenie metafory wężowego serca. Staje się ono symbolem niezłomności charakteru i dumy, które stanowić mogłyby fundament w walce z opresyjnym systemem, bo kiedy „nadepniesz gada, napręża wszystkie siły, by stawić opór przygniatającemu go ciężarowi. Chłop natomiast nie myśli nawet, jakby w ucieczce szukać schronienia przed ranami”[1]. Serce, baśniowy przedmiot magiczny, po który udaje się Szela, ma zostać odzyskane nie tylko dla niego, ale i dla całej społeczności, marzącej o przeistoczeniu odpowiadającym naturze węża, które może zagwarantować jej determinację i skuteczność w emancypacyjnym oporze przeciwko panom.

Nic się nie działo. A było to tak…[2]

Jednak – z sercem czy bez niego – „nic się nie dzieje”. Słowa te – wypowiadane przez aktorów i aktorki z pewnym rozczarowaniem – stanowią klamrę spektaklu Bukowskiego. Formułowane na początku i na końcu przedstawienia, połączone z refleksją na temat cykliczności pór roku wyznaczających czas siewu i żniw, wydobywają z powieści Raka smutną konstatację o błędnym kole historii. Jej nawroty skazują na klęskę każde powstanie, którego powodzenie zmienia rewolucjonistę w kolejnego okrutnego pana. Choć w ciągu stu minut spektaklu Kuba zdobywa i traci trzy kobiety, składa do grobu mężczyznę będącego dla niego niczym ojciec, występuje przeciwko złemu szlachcicowi i odbywa podróż do magicznego świata, by w surrealistycznym finale zamienić się rolami ze swoim największym wrogiem, nie zmienia to zasad rządzących rzeczywistością, a zatem „nic się nie dzieje”. Sygnalizowany tymi słowami marazm nie jest chocholim tańcem: brak szans na napisanie nowej historii pozbawionej hierarchicznej przemocy nie wynika – zdaje się sugerować Bukowski – z bierności, ale z okrucieństwa ludzkiej natury. Gorsze od nieobecności Jakuba Szeli, który wybawiłby chłopów z opresji pańskiej przemocy, okazuje się jedynie spełnienie marzenia o jego pojawieniu się.

fot. Magda Hueckel | materiały Narodowego Starego Teatru

Bukowski sprytnie prowadzi swój spektakl: pozornie nic się w nim nie dzieje także w kontekście wywrotowości czy aluzyjności zawartych w nim treści. Pozostaje blisko powieści Raka i konsekwentnie podtrzymuje baśniową konwencję nie tylko w odniesieniu do fabuły, ale także estetyki przedstawienia, rozgrywającego się w uniwersalnym i fantastycznym bezczasie. Umowna scenografia i proste kostiumy urozmaica jedynie kilka wyrazistych symboli, takich jak jabłoń, skóra węża czy serce, nie odnoszących się do pozateatralnej rzeczywistości, ale stanowiących dodatkowe umocowanie spektaklu w mityczno-baśniowym uniwersum. Jednocześnie reżyser akcentuje kwestie, które, choć pochodzą z powieści, subtelnie nawiązują do populistycznych haseł, wypowiadanych przez współczesnych polityków manifestujących fasadową swojskość (Szela: „ja cham – będę dla was chamskim panem”). Wielkie koło historii, wynoszącej wybranych na szczyt, by wkrótce pozwolić im upaść, nie jest baśniową fantazją – kręci się i powraca jak pory roku, wymieniając beneficjentów krytykowanego systemu, a nie sam system: dzieje się tak zarówno w świecie szekspirowskich królów, w Galicji Jakuba Szeli, ale także dzisiaj, u sterów nowoczesnej władzy.

„Który ja, który on. Kto pan, kto cham”

W spektaklu akcentowany jest fakt, że świat władzy to domena mężczyzn. Bukowski i Nosal wydobywają z powieści Raka sceny męskiej dominacji, której kobiety muszą się podporządkować. Eksponują na przykład prawo do swobodnego dysponowania kobiecym ciałem – w agresywnym zachowaniu wobec Malwy jako obiektu seksualnej fascynacji po raz pierwszy widać identyczność Szeli i Bogusza. Bohaterki „Baśni o Wężowym Sercu” – Chana, Malwa i Sława – tworzą triadę mizoginistycznych kobiecych fantazmatów: eterycznej świętej, kuszącej nimfy i niepokojącej wiedźmy. Wszystkie znajdują się w świecie innym niż męski: dzikim, pogańskim, fascynującym, ale i budzącym grozę. Nie mówią o Bogu, tylko o ciele, życiu i śmierci, bo porządek boski jest porządkiem pańskim. To właśnie kobiety najwyraźniej ukazują, że świat spektaklu Bukowskiego osadzony jest w przestrzeni granicznej – między chrześcijańską Europą a mityczną krainą ludowych wierzeń, pomiędzy prawem a bezprawiem. Pacierze mieszają się tu z magicznymi zaklęciami, a Galicja staje się Galileą, gdzie nie rządzi Pan Bóg, tylko pan Bogusz.

Wiktoryn Bogusz nieustannie przypomina, że jego poddanymi nie są wyłącznie bohaterowie i bohaterki przedstawienia, ale także wszyscy zgromadzeni na widowni. Wielokrotnie zwraca się bezpośrednio do publiczności. Gdy pyta Kubę: „Jak ci na imię, chamie?”, patrzy głęboko w oczy wybranym widzom i widzkom; do widowni adresowana jest także agresywna komenda: „No, to teraz muzyka. Śpiewać, chamy, tańczyć i radować się”. Zrównanie nas z Szelą i resztą „chamstwa” to nie tylko uwspólnienie doświadczenia Jakuba i przypomnienie oczywistego faktu, że większość polskiego społeczeństwa ma chłopskie korzenie. Bukowski dostrzega, jak cienka granica dzieli obserwatorów i działających, panów i chamów, marzenie i koszmar, rewolucję i nową zbrodnię. Ostrzega, że okrucieństwo uprzywilejowanych wraca, podobnie jak lato i żniwa. Czerepach, którego obawia się Szela, okazuje się złem tkwiącym w nim samym, które rozbudzane jest przez przywilej władzy, a jabłonka, znajdująca się przez cały spektakl na scenie – to rajskie drzewo poznania dobra i zła. Publiczności zaś przydzielono role potomków i potomkiń Adama-Jakuba podszytego wężem – gadem dumnym i mężnym, ale jednak żywiącym się ścierwem.

Beniamin Bukowski stworzył spektakl efektowny mimo swojej kameralności i subtelny mimo złowróżbnego przesłania. Wraz z Amadeuszem Nosalem zaskakująco sprawnie zmierzył się z niełatwą, wielowarstwową powieścią Raka, by – nierzadko bardziej sprawnie niż w literackim pierwowzorze – wydobyć jego puenty. Jednak adaptacja ta nie wnosi do recepcji powieści nic nowego, umacniając tylko zawarte w niej (dość dyskusyjne) stanowisko o naturalności i nieuchronności sztafety zła niesionej przez relacje władzy. Nie dostajemy wiele ponad wypowiedziane już wcześniej, pesymistyczne refleksje o „niewywrotnej konstrukcji panowania i resentymentu” oraz przestrogę przed negatywnymi skutkami marzeń o wolności i zemście. Teatralna opowieść jest okrutna jak sam Wiktoryn Bogusz, ale jej morał ucina konstruktywną, krytyczną dyskusję, co sprawia, że krakowska „Baśń o Wężowym Sercu” pozostaje ostatecznie spektaklem dość letnim.

„Baśń o Wężowym Sercu”
na podstawie powieści Radka Raka

reżyseria: Beniamin M. Bukowski

scenariusz i dramaturgia: Beniamin M. Bukowski, Amadeusz Nosal

scenografia: Aleksandra Żurawska
kostiumy: Julia Ulman
muzyka: Anna Stela
reżyseria światła: Monika Stolarska
choreografia: Katarzyna Witek

Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie
premiera: 4.11.2022


Przypisy:
[1] Fragment książki Huberta Vautrina L’Observateur en Pologne cytowanej w programie spektaklu.
[2] Nawiązuję do tytułu i pierwszych słów książki Tomasza S. Markiewki Nic się nie działo. Historia życia mojej babki, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022.