Dęciaki pulsują, idiofony nucą melodię, a bębny kładą pod to gęsty groove. Czy to jeszcze awangarda, jazz, czy może już pop? A jakie to ma znaczenie? – odpowiada Szymon „Pimpon” Gąsiorek, lider zespołu Pimpono 2+4.
Na przełomie 2016 i 2017 roku nad polską sceną jazzową zawisła świeża bałtycka bryza. W ciągu zaledwie paru miesięcy premierę miało kilka świetnie przyjętych wydawnictw, za których stworzenie odpowiadali studenci kopenhaskiej Rytmisk Musikkonservatorium (RMC). Był to okres, kiedy Polacy tworzyli na duńskiej uczelni swoistą artystyczną kolonię, liczącą w szczytowym momencie kilkanaście osób. W wywiadach zachwalali panującą w tej instytucji inkluzywną filozofię kształcenia, przychylną twórczym eksperymentom i stawiającą na innowacyjność. Wartości te wyjątkowo przypadły do gustu polskim muzykom, podobnie jak twórczy ferment buzujący w akademickiej społeczności. Wielu zaangażowało się w tworzenie lokalnej sceny, festiwali, przeglądów, koncertów, kooperacji oraz labeli, w których autorskie idee nabierały konkretnego charakteru w postaci wydawnictw. Z coraz większą regularnością zaczęły one napływać do Polski, odświeżając jednocześnie krajobraz sceny jazzowej. Jeśli próbowalibyśmy znaleźć wspólny mianownik dla wszystkich kształcących się w Kopenhadze polskich muzyków (między innymi: Szymona Gąsiorka, Franciszka Pospieszalskiego, Kuby Więcka, Grzegorza Tarwida, Alberta Karcha, Kamila Piotrowicza czy Jędrzeja Łagodzińskiego), to można by mówić o pokoleniu, które, bez rewolucyjnych manifestów, inwencją i rzemiosłem wytyczyło wyrazisty szlak, gdzieś między mainstreamem, free jazzem a improwizacją; swoistą drogę środka. Nagle okazało się, że artystyczna odwaga nie kończy się w jazzie tam, gdzie pojawia się swing i wpadająca w ucho melodia, zaś eksperyment może ciekawie wybrzmiewać także w anturażu muzyki rozrywkowej.
Większość absolwentów RMC wróciła do kraju, stając się siłą napędową polskiego jazzu. W Danii pozostali wtedy Szymon „Pimpon” Gąsiorek (dziś mieszka już w Słowenii, ale wciąż mocno związany jest z kopenhaską sceną) i Jędrzej Łagodziński, którzy stanowili jeden z filarów tamtejszego środowiska muzycznego. Ta dwójka – perkusista i saksofonista – w 2016 roku powołała do życia label Love & Beautiful Music. Początkowo wydawnictwo miało prezentować repertuar ich zespołu The Love and Beauty Seekers (współtworzonego jeszcze z kontrabasistą Franciszkiem Pospieszalskim). Szybko się jednak okazało, że pomysłów na autorskie zespoły i kooperacje w środowisku studentów RMC jest tak wiele, że powstał z tego regularny label. Łagodziński został liderem sekstetu LOVE, z którym nagrał materiał inspirowany spiritual jazzem. Gąsiorek powołał orkiestrę – zadziorne jazz-rockowe Pimpono Ensemble. Był też od kolegi aktywniejszy na polu wydawniczym: po dwóch płytach swojego ansamblu, kilku duetach (Alfons Slik, Wood Organization, Czajka i Puchacz, I Love My Mother, Boys Cry), przypomniał się ubiegłorocznym solowym materiałem „Pozdrawiam”, wydanym na kasecie w labelu Pointless Geometry. Drogi Gąsiorka i Łagodzińskiego ponownie splatają się w najświeższej wariacji Pimponowego projektu – Pimpono 2+4. Oprócz nich w składzie zespołu pojawia się jeszcze czterech Skandynawów, absolwentów RMC, z których jedynie trębacz Jonas Due występował wcześniej w ramach kolektywu Pimpono Ensemble. Nazwa najświeższego wcielenia zespołu Gąsiorka odnosi się jednak nie tyle do narodowości członków zespołu, ile do instrumentarium, na którym nagrany został materiał „Past And Future Don’t Exist And Now is The Rhythm”. Dwójce bębniarzy towarzyszy tu czwórka muzyków grających na instrumentach dętych blaszanych – i to na relacjach między tymi dwoma sekcjami opiera się koncepcja płyty. Z kolei tym, co napędza te relacje, jest rytm, a ujmując szczegółowo; eksperymentowanie z zależnościami rytmicznymi zachodzącymi między poszczególnymi instrumentami i sekcjami. Idea przyświecająca Gąsiorkowi jest podporządkowana założeniom konceptualnym, ale autor pozostawił wykonawcom wiele przestrzeni na improwizacje. Najistotniejsze, aby wszystko wyrazić w sposób komunikatywny i przystępny dla słuchaczy.
Nadawanie eksperymentom formalnym rozrywkowego sznytu to w ostatnim czasie wręcz sygnatura stylu Gąsiorka – perkusisty, kompozytora, aranżera i producenta. Manifestem tego autorskiego poptymizmu był solowy album „Pozdrawiam” – żywiołowy, pełen dystansu i entuzjazmu. To na nim awangardowa erudycja została wkomponowana w dynamikę tanecznych bangerów, a wokalizy, synth-popowe brzmienia i klubowy groove nie stały w kontrze z rockową psychodelią, nagraniami terenowymi czy formalnymi poszukiwaniami w zakresie rytmu. Najbardziej barwną i reprezentatywną ilustracją tej muzycznej spontaniczności jest teledysk do utworu „MaF8”, gdzie pokracznie wykoncypowane ruchy tancerzy łączą się w zbiorową choreografię, niepozbawioną dziwnej i magnetycznej spektakularności. Przypomina to nieco klip Spike’a Jonze’a do utworu „Praise you” Fatboy Slima. Trochę jakby ze studentów konserwatorium wykreować boys/girls-band.
Na najnowszym wydawnictwie „Past And Future Don’t Exist And Now is The Rhythm” koncepcję egalitarności gatunków i estetyk Gąsiorek przenosi na praktykę zespołową, a za punkt wyjścia muzycy obierają jazz. Płytę otwiera, jakże mogłoby być inaczej, perkusyjne intro – mięsisty groove o afrobeatowym temperamencie. Gąsiorkowi na drugim zestawie towarzyszy Duńczyk Hasse Bruun. Wcześniej grali razem w ansamblu g·bop orchestra. Zdwojone bębnienie spektakularnie zagęszcza rytm i z wigorem napędza kompozycje, kierując je często w rejony klubowego, a czasem też (choć rzadziej) rockowego grania – co jest wyraźną zmianą kierunku poszukiwań w porównaniu z wcześniejszymi odsłonami Pimpono Ensemble. Spiętrzone motywy rytmiczne często zwalniają, przyspieszają i przesuwają akcenty. Za sprawą tych kombinacji struktura utworów wydaje się organiczna i fluktuująca, podczas gdy groove – co robi wrażenie – pozostaje równy, wyrazisty i transowy. Obecność dwóch perkusji gwarantuje dodatkowy atut w partiach sonorystycznych oraz przy kunsztownym budowaniu tekstur. Wzbogacenie sekcji o idiofony i perkusjonalia otwiera możliwości kreowania wpadających w ucho motywów melodycznych oraz tworzenia atmosfery. Słychać tu ksylofon w małej, zabawkowej wersji („And now is”), dzwonki chromatyczne (porywająca repetytywna partia w „And future”), a także fleksaton, instrument, którego brzmienie zapewne wszyscy kojarzą z bajek, filmów, słuchowisk czy przedstawień teatralnych. Jego metaliczne, wibrujące brzmienie rozlega się, kiedy w opowieści pojawiają się duchy czy inne zaświatowe osobliwości. Na „Pre-Past” inicjuje on sonorystyczną impresję, wprowadzając chwilę wytchnienia w połowie tego żywiołowego albumu.
Równie imponująca jest sekcja dęta projektu. Jej basowy charakter podkreśla obecność saksofonu barytonowego Łagodzińskiego i tuby Kristiana Tangvika. Granie jazzu na tubie to jedna z wizytówek skandynawskiej sceny jazzowej – zwłaszcza szerszych składów, co można również zweryfikować na płytach wydanych w Love & Beauty Music. Sekcję uzupełnia norweski trębacz Jonas Due, imponujący tu lekkością w prowadzeniu frazy i jej lirycznym, milesowskim kolorytem („And future”, „And now is”), oraz duński saksofonista Mads Egetoft. Reprezentacja dęciaków onieśmiela za każdym razem, kiedy z fragmentów rozproszonej improwizacji z impetem przechodzi w przebojową frazę. Tutaj trzeba zauważyć, że o ile Gąsiorek proponuje swobodne podejście do kształtowania międzygatunkowej stylistyki, o tyle na albumie wyraźnie wyznacza struktury kompozycji według schematu: motyw melodyczny – improwizacja na jego temat – powrót do melodii – kulminacja. Tej ostatniej, za każdym razem niezwykle spektakularnej, towarzyszą także efekty dodane już na etapie miksowania materiału. Gąsiorek sięga po nie z rozmysłem i powściągliwością, aby w niektórych miejscach nadać instrumentom przestrzeń lub echo, czy zasmużyć ich brzmienie.
Poszukiwania autorskiego idiomu w ramach jakościowej muzyki rozrywkowej nie oznacza w przypadku Gąsiorka małpowania mainstreamu czy umizgiwania się do szerszej publiczności. Stoi za tym solidny jazzowy warsztat, improwizacyjne ogranie, biegłość w poruszaniu się pomiędzy estetykami i swoboda adaptacji tych doświadczeń w komunikatywną, łatwo przyswajalną formę. To sprawia, że „Past And Future Don’t Exist And Now is The Rhythm” jest pozycją zarówno błyskotliwą, jak i przebojową.