Nr 17/2024 Na teraz

Trwanie w traumie

Dominika Gracz-Moskwa
Komiks

Czekanie to z jednej strony stan bierności, niemocy – pozbawieni sprawczości trwamy w zawieszeniu, oczekując tego, co ma nastąpić – a z drugiej to stan nieustannego napięcia. Są one tym mocniejsze, im bardziej nieokreślony jest moment wydarzenia: może dzisiaj, może jutro, może dopiero za dziesięć lat… Każda chwila może być właśnie tą. Aż zaczynamy przypuszczać, że stan zawieszenia może nigdy się nie skończyć, a napięcie nierozstrzygnięcia będzie nam towarzyszyć już zawsze… Tak właśnie wygląda codzienność bohaterki komiksu Keum Suk Gendry-Kim „Czekanie”.

Keum Suk Gendry-Kim uznanie zyskała dzięki komiksowi „Trawa”, opowiadającemu historię Lee Ok-seon, jednej z przymusowych pracownic seksualnych, zwanych także „pocieszycielkami”. Pozostając w tematyce wojennych i powojennych krzywd, tym razem artystka sięga po kolejną z wielkich koreańskich traum – podział państwa na Północ i Południe, wielką migrację ludności, trwałe i bolesne rozdzielenie bliskich: małżeństw, rodzeństw, rodziców i dzieci. W odróżnieniu od „Trawy”, w której autorka oddaje głos swojej bohaterce, w przypadku „Czekania” decyduje się na fabularyzowaną i zanonimizowaną wersję opowieści powstałej na kanwie doświadczeń osobistych. Składają się na nie przede wszystkim przeżycia matki autorki, ale poszerzone zostają o doświadczenia osób, z którymi artystka przeprowadziła wywiady.

Gwija i Jina, matka i córka, mieszkają po sąsiedzku w Seulu – do czasu, gdy Jinę, artystkę-freelancerkę, przestaje być stać na wynajem mieszkania i życie w drogiej stolicy. Przeprowadzka młodszej z bohaterek na wieś oznacza dla obu konieczność przenicowania relacji i zmianę perspektywy; to stanowi punkt wyjścia do opowiedzenia historii o relacjach obu kobiet – zarówno tych utraconych, jak i tych obecnych.

Gwija nie umie zapomnieć o swoim pierwszym mężu i synku, z którymi została rozdzielona podczas ucieczki na Południe. Nie potrafi zapomnieć o nich także Jina – choć jest owocem drugiego małżeństwa swojej matki, złożyła kiedyś obietnicę, że odnajdzie swojego przyrodniego brata, Sangila. Pamiętanie jest w tym przypadku wyrzutem sumienia – w toku snutej opowieści bohaterka przyznaje, że niewiele w kwestii złożonej obietnicy zrobiła. Dni jej mijają, zjadane przez codzienne obowiązki.

Co niekonieczne spodziewane, główną oś komiksu stanowi historia Gwiji. Poznajemy ją, gdy dzieciństwo upływa jej w czasach okupacji Korei przez Japończyków. Gdy jeden konflikt przygasa, na horyzoncie pojawia się drugi, wewnętrzny – pomiędzy Północą a Południem. Gwija, teraz już młoda mężatka i matka, obserwuje przewlekłość mechanizmu okupacji – zmieniają się jedynie twarze żołnierzy. Gdy do wioski docierają coraz gorsze wieści o stanie walk, Gwija z rodziną – mężem, kilkuletnim synem i dopiero co narodzoną córką Minhye – podejmują decyzję o ucieczce na Południe. Podróży towarzyszy stały widok porzuconych domów oraz samotnych i zagubionych dzieci.

W tej podróży następuje ów znaczący moment rozdzielenia. Zobrazowany zostaje poprzez ostatnie spojrzenie matki na Sangila – to całostronicowy kadr skupiony na jego delikatnie zasmuconej, może lekko wystraszonej buzi i na łzie, która majaczy w kąciku oka. Kadr ten uderza spokojem – wrażenie wywołane zostaje dzięki znakomitemu operowaniu przez autorkę tuszem. Nie ma tu wielkiego dramatu, krzyków, emocji – one pojawią się później. Jest za to krótka chwila, powodowany koniecznością moment odejścia na bok, po którym rodzina ma się zejść. Wszystko pójdzie wbrew tym planom.

Kadr z twarzą Sangila jest znaczący nie tylko dlatego, że to moment zwrotny w życiu bohaterki, stanowiący zapowiedź i symboliczne zobrazowanie utraty rodziny. Jest znaczący także dlatego, iż nieobecne fizycznie na dalszych planszach dziecko wciąż determinuje postępowanie matki. Po dotarciu na Południe Gwija wiąże się z innym mężczyzną nie z powodu uczucia, ale dlatego, że ma on trzyletniego synka, w którym bohaterka widzi Sangila. Nowy mąż Gwiji także został z rodziną rozdzielony. Mocny punkt narracji stanowią reguły związku: małżonkowie obiecują sobie, że nie przestaną szukać zaginionych partnerów, a jeśli tylko ich odnajdą – wrócą do nich. Nie jest to wyjątkiem – poszukiwania utraconych w politycznej zawierusze rodzin okazuje się problemem systemowym. Bohaterowie najpierw poświęcają tygodnie w oczekiwaniu pod siedzibą stacji KBS na możliwość wzięcia udziału w programie umożliwiającym łączenie rozdzielonych przez wojnę rodzin. Później mają możliwość nagrania wiadomość dla zaginionych i przekazania ich za pośrednictwem Czerwonego Krzyża. W przypadku Gwiji wszystko to nadaremno.

Jak wspomniałam, niekoniecznie spodziewamy się, że znaczną część historii poznamy z perspektywy Gwiji. W takich opowieściach bowiem częsty schemat narracyjny polega na zapośredniczeniu – opowieści snute są z perspektywy innej osoby, często dziecka, które stopniowo odkrywa historię rodzica, przez co poznajemy ją i my. W przypadku „Czekania” perspektywa córki raczej uzupełnia opowieść matki, stanowi dla niej kontrapunkt. Relacja między Gwiją a Jiną nadaje ton całości. Bo choć tragiczna historia matki jest dość jednoznaczna w odbiorze, trudno nam – z naszej współczesnej perspektywy osób niedotkniętych wydarzeniami o podobnej skali – próbować zrozumieć emocje i obciążenie, z którym idzie przez życie Gwija. Podobnie pełnego zrozumienia nie ma też Jina, która żyje w zupełnie innej rzeczywistości – dla niej ważniejsze niż traumy odciśnięte na rodzinie przez politykę są (zdecydowanie bliższe i nam) problemy prekariuszki w rzeczywistości globalnego kapitalizmu. Przez cały komiks obserwujemy, jak Jina próbuje układać swoje relacje z matką.

Z jej perspektywy Gwija więcej emocji i uwagi poświęca dzieciom, których już nie ma – zaginionemu Sangilowi czy młodo zmarłej Minhye – niż tym, które są przy niej. Jeśli angażuje się w relację z dziećmi obecnymi, skupia się na synu drugiego męża, który substytuuje jej brak Sangila. To zresztą intrygujące dla czytających, że obecność Jiny nie jest w stanie działać podobnie – wypełniając ból matki po utracie Minhye.

Osobnym i istotnym wątkiem jest kwestia starości i opieki nad osobą zależną. Gwija, coraz bardziej posunięta w latach, wymaga ze strony córki uwagi i pomocy – zarówno w rutynie codzienności (na przykład zakupy), jak i w koniecznych wyzwaniach (na przykład wizyta u lekarza); to wymóg zarówno wsparcia finansowego, jak i poświęcenia swojego czasu. W konserwatywnym i patriarchalnym społeczeństwie Korei obowiązek opieki zdaje się być naturalnie przypisany córce – dlatego jego spełnienia oczekuje się nawet wtedy, gdy Jina wyprowadza się z Seulu, a blisko matki wciąż mieszka jej starszy brat z rodziną. Od obserwacji genderowej ciekawsze są jednak kwestie psychologiczne: Jina uczestniczy w tej relacji na poziomie codziennych obowiązków, bez zagłębiania się w emocjonalność matki, nadto wykazując pewną pobłażliwość.

Podobnie asymetrycznie relacja ta układa się, jeśli chodzi o przywiązanie do przeszłości. Jina wypytuje więc matkę o przebieg ucieczki na Południe, jednocześnie poprawiając jej opowieść, prostując luki w wiedzy historycznej. Całą sytuację komentuje słowami „Wystarczyło poszukać w internecie”. Czytający dostrzega chłód i niezaangażowanie emocjonalne Jiny. Zarazem jednak może próbować je zrozumieć: matka wymuszając obietnicę dotyczącą zaginionego (i nieznanego Jinie) brata, obciąża ją swoimi afektami. W tym sensie córka szuka dla siebie strategii obronnej, która pozwoli jej nie przyjąć transgeneracyjnej traumy.

Trudno nie porównywać „Trawy” do „Czekania” – wszak obie opowieści osadzone są w tragicznych meandrach nowożytnej historii Korei. Obie także mają podobnie skonstruowaną narrację. W „Czekaniu” jednak ciężar opowieści jest rozproszony: obok tragicznej opowieści starszej bohaterki poznajemy perspektywę młodszego pokolenia, które ma już dość czekania i chciałoby się uwolnić od doświadczenia rodziców. Zabieg ten może nieco osłabiać dojmującą emocjonalność przekazu. Ale zarazem zdejmuje z opowieści jednoznaczność, wpuszczając większą gamę doświadczeń i przez to wzmacnia odczuwanie napięć wynikających ze stanu czekania.

Koniec końców okazuje się, że od transgeneracyjnej traumy nie sposób się uwolnić, o ile nie rozwikła się jej źródła. Gdy Jina wyprowadza się z Seulu, wynajmuje dom w Ganghwa, na wyspie leżącej najbliżej trzydziestego ósmego równoleżnika. Ze znajdującego się tam tarasu spoglądać można na oddzielony wąskim pasem wody zamknięty świat Północy. To idealne miejsce na to, by czekać.

„Czekanie”
scenariusz i rysunki: Keum Suk Gendry-Kim
Kultura Gniewu
Warszawa 2024