Nr 16/2024 Na teraz

Zapomniana historia poznańskiego undergroundu

Bartosz Leśniewski
Sztuka Muzyka

Działalność awangardowej grupy Koło Klipsa, której prace zajęły główną przestrzeń dopiero co zakończonej wystawy „Ultraawangarda. Koło Klipsa i poznański underground lat 80. XX wieku” w Muzeum Narodowym w Poznaniu, kuratorzy Anna Borowiec, Krzysztof Gajda i Jarosław Lubiak połączyli z wątkami muzycznymi. Wzajemne powiązania sztuk plastycznych z tematyką muzyczną zostały uzasadnione na kilku płaszczyznach, z których najsilniejsze wydają się geograficzne oraz personalne. Perspektywa dźwiękowa (o jej nie-obecności piszę w dalszej części tekstu) nie powinna umknąć z recepcji tej wystawy – zdominowanej raczej przez kwestie wizualne. Niesymetryczność ta wynika być może z kolejności zwiedzania ekspozycji: nim dotarliśmy do muzycznej przestrzeni, konfrontowaliśmy się z dorobkiem Mariusza Kruka, Wojciecha Kujawskiego, Leszka Knaflewskiego i Krzysztofa Markowskiego, artystów związanych z Państwową Wyższą Szkołą Sztuk Plastycznych w Poznaniu.

Dorobek grupy Koło Klipsa był jednoznacznie eksperymentalny. Plastyczne poszukiwania nowatorskich form wyrazu miały w swoim założeniu zaskakiwać nieoczywistymi, ale błyskotliwymi połączeniami przedmiotów. Na zasadzie kontrastu powstawały dziwne hybrydy, mutanty czy twory rodem z koszmaru. Epatowanie zdumieniem wydaje się kluczowe dla dorobku grupy, a skrajność artystyczna łączyła się tu – o czym piszą kuratorzy, Anna Borowiec i Krzysztof Gajda, w publikacji towarzyszącej wystawie – z ekstremalnym nowatorstwem. Doświadczamy go, obcując z dużymi obiektami nienaturalnie wręcz wypełniającymi przestrzeń, obrazami, rysunkami i fotografiami. Dzięki wielu fotografiom, plakatom, nagraniom dźwiękowym oraz archiwalnym materiałom wideo bez trudu możemy się cofnąć w czasie do połowy lat 80. Wprowadzeniem w zagadnienie jest też film „Buntownicy Koło Klipsa” w reżyserii Andrzeja Florkowskiego, w którym wypowiadają się między innymi Piotr Kurek (związany z grupą), Anna Borowiec i Jarosław Lubiak (kuratorzy wystawy) oraz Cezary Ostrowski, Marek Wasilewski i Anda Rottenberg. Całość dość sugestywnie oddaje twórczość Koła Klipsa.

Postacią łączącą światy plastyki i muzyki jest Leszek Knaflewski (artystyczny ojciec chrzestny Konrada Smoleńskiego czy Wojciecha Bąkowskiego, którzy to łączenie światów kontynuują). To on formował poznański punk rock u jego zarania, będąc jednym z członków formacji STEN. To również on, wraz z Tomaszem Wilmańskim i Leszkiem Siejkowskim, brał udział w powstaniu klubu artystycznego Dno (zamknięty wraz z wprowadzeniem stanu wojennego, 13 grudnia 1981 roku), w którym występowała cała ówczesna muzyczna alternatywa Poznania. I te dwie nazwy, z których w pewien sposób wyrasta poznański underground, mogą dać dobre wyobrażenie o dorobku prezentowanej sceny. Żadna z nich nie zaistniała szerzej. Zostały tylko efemeryczne hasła znane nielicznym. Ta symboliczna nieobecność odnosi się do prawie całego prezentowanego na wystawie zagadnienia. Ekspozycja dokumentująca dorobek poznańskiego podziemia muzycznego lat 80. XX wieku pełna jest wątków, które w większości wypadków wydają się chwilowe, niedokończone, momentalne. Dorobek grup STEN, Bexa Lala, Zbombardowana Laleczka, Reportaż, Ręce do Góry, Krew pod względem muzycznym przepadł w odmętach dziejów. Nieliczne wznowienia nie wyczerpują tematu. Wystawa „Ultraawangarda” jest wyraźnym sygnałem, że regionalne dziedzictwo muzyczne nadal pozostaje do odkrycia.

Dorobek Koła Klipsa symbolicznie wprowadzał w drugą część wystawy. Eksponaty dokumentujące istnienie muzycznej sceny lat 80. zebrał jeden z kuratorów wystawy, Krzysztof Gajda – badacz kultury niezależnej i autor między innymi wywiadu-rzeki „Gościu. Auto-bio-Grabaż” z Krzysztofem Grabowskim, liderem grupy Pidżama Porno. Dalszą część ekspozycji wypełniały w dużej mierze ziny, legitymacje szkolne, umowy, wycinki prasowe, kasety, plakaty, nagrania audio oraz filmy wideo. W większości pochodziły one ze zbiorów prywatnych artystów. Sięgnięto również po rekwizytornię oddającą ducha tamtych czasów – nie zabrakło instrumentów (czechosłowacka gitara basowa Jolana i enerdowski wzmacniacz Regent), plakatu do wyreżyserowanego przez Piotra Łazarkiewicza filmu „Fala” (1986) czy zbioru nagrań kasetowych z tamtych lat. W gablotach znalazły się obiekty i materiały z archiwów zespołów, które stały się synonimem poznańskiej sceny. I tak można było się zapoznać z wycinkami zarówno prywatnej, jak i oficjalnej korespondencji artystów, tekstami piosenek, projektami graficznymi, zleceniami na nagrania, plakatami koncertowymi czy też fotografiami. Na ścianach umieszczono kody QR odsyłające do YouTube’a, Soundclouda czy Bandcampa. Linki prowadziły do muzyki, której w przestrzeni muzeum nie usłyszymy. I jest to niezła praca domowa, bo przecież właśnie muzyka wydaje się najistotniejszym elementem tej wystawy.

widok wystawy | materiały MNP

Pośród dziesiątek eksponatów warto pochylić się nad jednym: listem znajdującym się w gablocie poświęconej zespołowi Reportaż. Wieńczy go niezwykle ciekawa „lista zespołów do zadania nr 6”. Wykaz artystów rozpoczyna Art Bears, a dalej dostajemy dziesiątki nazw z kręgu Canterbury, Rock In Opposition, post-punka, awangardy, rocka progresywnego i krautrocka aż po The Residents. To fascynujące wskazówki i sugestie lekturowe nawet dziś. Długa lista inspiracji pokazuje, że ambicje Reportażu wykraczały daleko poza typowe dla tamtych czasów wzorce. Jedyna płyta tej grupy nadal może fascynować swoją osobnością i jest dowodem na to, że pochodna punk rocka nie musiała być w tamtym czasie wyłączną formą wyrazu. Tych wątków muzycznych w taki sposób nie odkrywał dla polskiej publiczności chyba nikt. Awangardowe zacięcie jednak nie pozwoliło na szerszy rezonans nagrań, które znane są jedynie historykom polskiej muzyki rockowej, choć zespół w trakcie swojej długoletniej działalności zyskał zasłużony rozgłos również poza granicami kraju. Dotyczy to zwłaszcza środowiska Rock In Opposition.

Czy z tej prezentacji można wyłonić jakichś zwycięzców? Nie wszystko przecież zostało zapomniane. Wyraźniej zaistnieć udało się Pidżamie Porno (wystawa prezentuje eksponaty pochodzące z pierwszego okresu jej działalności), która skorzystała ze swojej szansy w drugiej połowie lat 90. i dziś jest grupą niezwykle popularną. Więcej szczęścia miał też wyrastający z doświadczeń podziemia hard core, którego obecność jest również sygnalizowana na wystawie. Miał on w Poznaniu silną reprezentację. Pod koniec ósmej dekady przejął miejsce – w skali ogólnopolskiej – wcześniej okupowane przez grupy czerpiące głównie z nowej fali. Zimna stylistyka została zastąpiona muzyką bardziej żywiołową, agresywniejszą i wyraźnie korespondującą z dzikimi czasami przełomu. Podziemie stawało się inne, czego można doświadczyć, słuchając muzyki grup Cymeon X, Hacesja, Apatia czy Dump. W tej zmianie pokoleniowej widać też silne przekształcenie inspiracji muzycznych. Brytyjska dominacja punk rocka i nowej fali, która nadawała ton muzyce lat 80., została tutaj zaktualizowana o amerykański hard core i noise rock. Smutek porzucono na rzecz gniewu.

Wystawa „Ultraawangarda” prezentowała Poznań jako lokalną scenę ze wszystkimi jej typowymi cechami. Prócz płyty zespołu Reportaż (1988) wydanej na winylu przez Tonpress i kaset „Ulice jak stygmaty” (1989) i „Futurista” (1990) Pidżamy Porno nie znalazły się na niej publikacje, które miałyby szerszy rezonans. Efemerydy szybko znikają, pamięć słuchaczy bywa ulotna, a dokumentacja kasetowa nie miała w tym wypadku ogólnopolskiej i długotrwałej recepcji. Jedna z wystawowych gablot dokumentowała fizycznie wydane nośniki: kasety, winyle i kompakty. Ich liczba nie jest imponująca, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę wznowienia kilku pozycji z ostatnich lat. Warto zaznaczyć, że w barwach Requiem Records wydano nagrania grupy Bexa Lala (2020), a Warsaw Pact Records przypomniał koncert Zbombardowanej Laleczki (2022).

Przyczyną ograniczonego zasięgu oddziaływania lokalnej sceny wydaje się też zastygnięcie w estetyce punkowo-nowofalowej – dość szybko popadającej w schematyzm – lub szeroko zakrojone eksperymenty (tutaj wspomniany Reportaż czy dorobek Cezarego Ostrowskiego), które z racji swojego charakteru nie mają szans na aplauz szerszej publiczności. Również bliskość Jarocina, w którym odbywał się najważniejszy w latach 80. festiwal polskiej muzyki niezależnej, nie pomogła żadnej poznańskiej grupie wybić się na niezależność – dla żadnego zespołu ze stolicy Wielkopolski festiwal nie stał się trampoliną do sławy. A przecież lokalność – casus puławskiej Siekiery, bydgoskiego Variété czy renoma rzeszowskich załóg – była tam zawsze w cenie. Zabrakło szczęścia czy menedżerskiego wsparcia? A może po prostu oryginalności? Wystawa nie dawała na to pytanie odpowiedzi.

Szybkie porównanie z innymi centrami również nie wypada korzystnie. Poznań nie miał rozmachu i nowatorstwa warszawskiej sceny, skupionej wokół klubu Hybrydy. Zabrakło tu postaci na miarę Roberta Brylewskiego czy Kazika Staszewskiego. Nie było na niej też ożywczej świeżości, którą mogło poszczycić się Trójmiasto. Tam performatywne działania Totartu, połączone z otwarciem na inne stylistyki, doprowadziły do powstania yassu, który w latach 90. nadawał alternatywie nowy, bardzo współczesny ton.

A jeśli yass, to trzeba wspomnieć o Bydgoszczy, z punktem centralnym w klubie Mózg. Kraków ze swoją artystowską propozycją od lat wydaje się też mieć całkiem wysokie notowania (wczesny Maanam, Püdelsi, Maleńczuk, Made In Poland). Również poszukiwania rzeszowskiej sceny (1984, Wańka Wstańka & The Ludojades, One Milion Bulgarians) wśród historyków muzyki oraz amatorów polskiej alternatywy nigdy nie straciły na ważności – choć nadal czekają na szerszą prezentację. To samo można powiedzieć o Wrocławiu, którego niezależność od ponad czterdziestu lat niezmiennie gwarantuje postać Lecha Janerki. Poznańska scena w tym kontekście wydaje się zjawiskiem o znacznie mniejszej skali, pozbawionym charyzmatycznych postaci, niebędącym punktem odniesienia dla innych, a przez to niewychodzącym poza swoje granice. Być może dlatego zagadnienie nie doczekało się opracowań w przeciwieństwie do wymienionych wcześniej artystów i ośrodków. „Ultraawangarda” sugeruje, że najwyższy czas to zmienić.

Wystawa w Muzeum Narodowym w Poznaniu dokumentowała fragment całkowicie zapomnianej historii polskiej muzyki rockowej. To ważna inicjatywa i zielone światło dla innych miast i placówek kulturalnych, by udokumentować działalność muzyczną lokalnych scen, nim całkowicie rozpuszczą się w zapomnieniu. Ekspozycja pokazuje, że zjawisko to jest już sprawą czysto historyczną, zamkniętą, o którą w końcu mogą się upomnieć mury szacownej instytucji. I swoją mocą nadać jej instytucjonalną wartość. Jednak dopiero wyjście poza region, ulokowanie zagadnienia w szerszym kontekście historii polskiego undergroundu oraz jego ponowne odkrycie i udostępnienie słuchaczkom i słuchaczom może sprawić, że poznańskie podziemie lat 80. XX wieku dostanie kolejną szansę. Bez tego nie zaistnieje szerzej niż tylko w gmachu Muzeum Narodowego.

„Ultraawangarda. Koło Klipsa i poznański underground lat 80. XX wieku”
kuratorzy: Anna Borowiec, Krzysztof Gajda i Jarosław Lubiak
Muzeum Narodowe w Poznaniu
5.04–28.07.2024