Nr 10/2023 Na teraz

Ameryka Tuckera Carlsona istniała bez niego

Łukasz Muniowski
Społeczeństwo

…i bez niego przetrwa

„Rzadko kiedy słyszy się, by ktoś w tak szczery i poruszający sposób mówił o tym, w co wierzy” – w ten sposób Tucker Carlson wypowiedział się o Kanye Weście, zapowiadając przeprowadzony z nim wywiad. Był październik zeszłego roku i West właśnie pojawił się na paryskim tygodniu mody w koszulce z napisem „White Lives Matter”. Podczas gdy liberalno-lewicowe media zgodnie krytykowały rasizm zawarty w tym kontrowersyjnym idiotycznym haśle, Carlson nagrał wywiad z Westem i zmontował go w taki sposób, by przesłanie rapera pokrywało się z tym, które od 14 listopada 2016 roku rozbrzmiewało w każdym programie „Tucker Carlson Tonight”. Według tej narracji aborcja to zbrodnia, liberałowie i lewicowcy dążą do zniszczenia amerykańskich wartości, ruch Black Lives Matter chce wprowadzić polityczny zamęt, a jego założycielom zależy tylko na podzieleniu kraju. Tego typu reakcyjne ruchy są konsekwencją narodowych podziałów, lecz ludzie pokroju Carlsona opisują je jako ich przyczynę. A obecność znanego Afroamerykanina w programie miała legitymizować tę opinię.

Carlson jest kimś więcej niż konserwatywnym publicystą – do momentu zakończenia współpracy z Fox News był najlepiej słyszalnym głosem amerykańskiej prawicy. W porze największej oglądalności, pięć razy w tygodniu, Carlson serwował złaknionym krwistego mięsa widzom rasizm, seksizm, homo- i transfobię w najczystszej postaci. Do tego dochodził pokazywany trzy razy w tygodniu „Tucker Carlson Today” i wypuszczany raz w miesiącu dokument z serii „Tucker Carlson Originals” (których doskonałą analizę można zobaczyć tu). 24 kwietnia stacja pożegnała się z nim po tym, jak do wiadomości publicznej trafiły maile i SMS-y, w których prezenter krytykował swojego pracodawcę.

Codzienny program Carlsona oglądało mniej więcej trzy miliony widzów, w tym rzekomo najpotężniejszy człowiek w Stanach Zjednoczonych w latach 2017–2021, prezydent Donald Trump. Piszę „rzekomo”, ponieważ Trump czerpał wiedzę o nastrojach politycznych, a często i samych wydarzeniach w kraju, z Fox News – co znaczy, że jego potęga była w symbiotycznej relacji z narracją prezentowaną przez prawicową stację telewizyjną. A ta w dużej mierze opiera się na słupkach oglądalności i oczekiwaniach widzów. Carlson był częścią tej machiny, ale jednocześnie wyznaczał jej kurs. Dziennikarze Peter Baker i Susan Glasser w książce „The Divider” opisują Carlsona jako jedynego prezentera stacji, który nie bał się rzucić wyzwania Trumpowi wprost na antenie, używając najbardziej znienawidzonego przez byłego prezydenta słowa: słaby. Carlson miał też prywatny numer telefonu prezydenta i chętnie dzielił się z nim poglądami swoimi i widzów. Jak piszą dziennikarze, „w kwestiach izolacjonizmu [prezenter] był bardziej trumpowski niż Trump”.

Tu trzeba rozróżnić między Trumpem-osobą i Trumpem-symbolem. Choć, jak pokazuje ujawniona korespondencja Carlsona, prywatnie pogardzał tym pierwszym, ten drugi był dla niego królem oblężonej twierdzy, u bram której stali multikulturowi barbarzyńcy. Trumpizm łączy w sobie trzy zasadnicze ideologie: radykalny kapitalizm, obyczajowy konserwatyzm i niewyrażony explicite rasizm. Nie jest to połączenie w amerykańskiej polityce unikatowe, po prostu użyczono mu twarzy Trumpa, mimo że jego samego próżno uważać za osobę postępującą moralnie.

Moment, w którym Trump wygrał republikańską nominację na stanowisko prezydenta, zbiegł się w czasie ze zwolnieniem Rogera Ailesa ze stanowiska prezesa Fox News. Ailes był ze stacją od początku, a wcześniej dał się poznać jako jeden z najbardziej znanych republikańskich spin-doctorów. Ten piewca konserwatyzmu miał jednak pewną obrzydliwą wadę – molestował seksualnie własne pracownice. Założyciel stacji, Australijczyk Rupert Murdoch, nie mógł znaleźć odpowiedniego następcy dla Ailesa, zdecydował się więc samemu przejąć kontrolę. Obydwie historie sfabularyzowano i zserializowano, z lepszym („Sukcesja”) i gorszym („Na cały głos”) skutkiem.

Od początku istnienia stacji jej mottem było „Fair and Balanced” (sprawiedliwy i wyważony), co miało znamionować traktowanie obydwu stron politycznego spektrum na równi. Oczywiście Fox News nie miało zamiaru trzymać się tej zasady – chodziło o wprowadzenie do publicznej debaty przeciwwagi dla takich telewizyjnych potentatów jak CNN czy NBC. Co ciekawe, Carlson pracował w obydwu redakcjach – postrzeganych obecnie przez widzów Fox News jako lewicowe – przed przejściem do stacji Murdocha. Jednak sam Carlson-osoba nie jest tu istotny – narracja Fox News była spójna, wciąż jest, on nadawał jej tylko twarz, jak wcześniej robił Bill O’Reilly, a niebawem będzie robił ktoś inny. Podobnie jak Trump, był symbolem czegoś większego, dlatego w tym tekście rys biograficzny politycznego komentatora ograniczyłem do minimum.

W 2017 roku Murdoch oficjalnie zrezygnował z poprzedniego motta, a jego miejsce zajęło „Most Watched, Most Trusted” (najczęściej oglądane, najbardziej zaufane). Porządek tych dwóch przymiotników nie jest przypadkowy. Oglądalność stała się priorytetem, ale też miała być źródłem lub powodem zaufania do stacji – jeśli Fox News miała największą oglądalność ze wszystkich kanałów telewizyjnych w Stanach Zjednoczonych, widocznie głosiła prawdę, inaczej widzowie połapaliby się w jej kłamstwach. Im bardziej rosła oglądalność, tym bardziej kanał wychodził naprzeciw widzom, produkując programy poświęcone tematom, jakie ich interesowały, mówiąc im to, co chcieli usłyszeć. W karierze Murdocha nie było to nic niezwykłego – publikacje w jego „New York Post” przechyliły szalę zwycięstwa w wyborach prezydenckich w 1977 roku na korzyść konserwatysty Eda Kocha, a w latach 80. nawiązał bliskie relacje z lokalnym magnatem nieruchomości, Donaldem Trumpem, o którego podbojach miłosnych pisał w zamian za informacje o potężnych i majętnych do rubryki plotkarskiej „Page Six”. Tabloid Murdocha był gazetą klasy pracującej, „The New York Times” natomiast uchodził za gazetę elitarną. Kiedy w 1980 roku republikanin z Kalifornii, Ronald Reagan, wystartował w wyborach prezydenckich, Murdoch okazał mu bezwarunkowe poparcie, a prezydent Stanów Zjednoczonych odwdzięczył się, wtajemniczając go w metody propagandowe CIA i przyznając mu w kilka tygodni amerykańskie obywatelstwo. Mając je, Murdoch mógł swobodnie rozbudowywać swoje medialne imperium, a po zakupie akcji Fox Entertainment Group (wraz z Marvinem Davisem) utworzył nową grupę medialną, której wizytówką od 1996 roku stał się kanał informacyjny Fox News.

Postępując zgodnie z metodologią Murdocha, która sprawdza się od prawie pół wieku, w swoim programie Carlson stylizował się na reprezentanta przeciętnych Amerykanów, co wieczór rzucającego wyzwanie elitom, upatrującego wrogów w imigrantach, mniejszościach, ekologach i feministkach. Używając łatwych do rozszyfrowania chwytów retorycznych, Carlson bronił wartości, które nazywał konserwatywnymi. Często brał jeden ekstremalny przykład i budował na nim swoją argumentację, upatrując zagrożeń w dość niespotykanych miejscach. Tak było, kiedy poddał krytyce rebranding, jakiemu uległy maskotki M&M’s, z których jedna zamieniła – tu cytat z Carlsona – „seksowne buty” na trampki. Omawianie tego typu zagadnień było przemyślaną zagrywką, mającą odwracać uwagę od segmentów poświęconych poważniejszym tematom. Memiczny kontent bagatelizował jego szkodliwość dla publicznego dyskursu.

Problem Carlsona-osoby polegał na tym, że musiał on cenzurować swoje przekonania lub wyrażać je w taki sposób, żeby widzowie mogli przytakiwać, nie czując się rasistami lub mizoginami. W swojej opowieści Carlson wznosił się ponad partyjne podziały, by przemówić głosem przeciętnych Amerykanów, przekazując nie tylko to, co myślą, ale też co myśleć powinni. Najlepszym tego przykładem był segment jego programu poświęcony wizycie Wołodymira Zełeńskiego w Waszyngtonie. Niemal w pierwszym zdaniu swojego monologu przekreślił gościa ze Wschodu, ponieważ był on „ubrany jak menedżer klubu ze striptizem”. Propozycję Zełeńskiego, żeby zmienić władzę w Rosji, Carlson porównał (negatywnie) do zmiany reżimu w Iraku, a prezydenta Ukrainy do młodego Fidela Castro. Używał słów „racjonalny” i „stabilny” w odniesieniu do zbiorowości Amerykanów, którzy powinni być oburzeni przyjęciem Zełeńskiego. Dlaczego? Bo – zdaniem Carlsona – „bezpieczeństwo ukraińskich granic ma znaczenie, a naszych nie”, przez co „przeciętny dziennikarz z Waszyngtonu woli Zełeńskiego od ciebie [przeciętny amerykański obywatelu]”.

Karykatura Tuckera Carlsona / Creative Commons licensed photo from Gage Skidmore's Flickr photostream

Abby Grossberg, była producentka wykonawcza programu Carlsona, opisała go w wywiadzie z Andersonem Cooperem jako kogoś, kto wyznaczał ton nie tylko w stacji, ale też w Partii Republikańskiej – co nie do końca było prawdą. Większość republikanów w Kongresie opowiadała się za zaangażowaniem Stanów Zjednoczonych w pomoc Ukrainie, Carlson tymczasem zajmował stanowisko podobne do Woodrowa Wilsona podczas jego pierwszej kadencji w Białym Domu. Wilson, demokrata, ubiegał się o reelekcję z hasłem „He kept us out of war”. Dopiero kiedy przechwycono telegram, w którym Niemcy namawiali Meksyk do antyamerykańskiego sojuszu, a niemieckie torpedy zatopiły brytyjski statek pasażerski Lusitania, doprowadzając do śmierci 128 amerykańskich obywateli, Wilson nie miał wyjścia. Konserwatywni komentatorzy polityczny pokroju Carlsona mogą prezentować izolacjonizm jako typowo amerykański sposób prowadzenia polityki międzynarodowej i powoływać się na podpisaną przez Jerzego Waszyngtona w 1793 roku Proklamację Neutralności, mimo że jest to błędna interpretacja dokumentu. Stany Zjednoczone od zarania zabiegały o kontakty z innymi krajami, chodziło raczej o unikanie długoterminowych relacji i podpisywania traktatów zagrażających suwerenności nowopowstałego kraju.

Carlson, a wraz z nim Fox News, przedefiniował pojęcie patriotyzmu, odwołując się bezkrytycznie do „starych” wartości oraz ignorując zmiany, jakie dokonały się na świecie, jak również wewnątrz kraju od XVIII i XIX wieku. Motto Stanów Zjednoczonych, E pluribus unum (z wielu jeden), od zawsze zakładało różnorodność, wręcz z dumą ją podkreślało, tymczasem ludzie pokroju Carlsona prezentują „dawne czasy” jako idyllę, ignorując opresję kobiet, mniejszości etnicznych i seksualnych. Elegancko opakowane rasizm i klasizm Carlsona najlepiej podkreślają obecność w jego programie takich ludzi jak Kanye West – to ten anegdotyczny „czarny przyjaciel”, który głosuje na Trumpa i nie zgadza się z ruchem Black Lives Matter. Konserwatyzm Westa wydaje się zbieżny z poglądami głoszonymi przez Carlsona, konflikt jednak pojawia się, gdy odchodzimy od takich tematów jak rodzina, płeć i powiązane z nią role społeczne.

Wiedząc o antysemityzmie Westa, Carlson zdecydował się go ukryć i pokazać te fragmenty rozmowy, które mu pasowały. Ponownie: nie jest to coś niespotykanego w historii szeroko rozumianego dziennikarstwa czy populistycznej publicystyki – historia Stanów Zjednoczonych oparta jest przecież na robieniu moralnie wątpliwych rzeczy w imię przetrwania amerykańskich wartości. Według tej logiki owe wartości będą trwać, dopóki trwać będzie Ameryka jako reprezentacja konkretnych przekonań, co z kolei jest niemożliwe bez zajmowania przez kraj określonej pozycji na arenie międzynarodowej. Jak pisze George Friedman w „The Storm Before the Calm”, zwolennicy tego podejścia utrzymują, że „zasady nie mogą przetrwać bez władzy”.

Program Carlsona stanowił modelową narrację skrojoną według nacjonalistycznego wzorca, gdzie cel jest ważniejszy niż środki. Faktyczne problemy ekonomiczne i polityczne Carlson zakrywał opowieścią o wojnie kulturowej i zagrożonych wartościach. Odejście od nich, ich zaniechanie, oznaczałaby – w myśl programu – koniec Ameryki. Głoszenie wartości działa tu jak performatyw: jeśli zostaną wypowiedziane, obowiązują w rzeczywistości. Nie ważne, że prowadzący niemal codziennie im zaprzeczał. W swoim mniemaniu robił to dla wyższego dobra.

Zwolnienie Carlsona nie oznacza zakończenia hipokryzji Fox News, ani kapitulacji komentatorów jego pokroju, samej stacji czy polityków w rodzaju Trumpa. W kraju zbudowanym na konflikcie między moralnością a prywatnym interesem, wolnością a wpisanym w kapitalizm wyzyskiem, dwugłos wydaje się wpisany w polityczno-społeczny krajobraz. To konkretny dwugłos – dualistyczny podział, silnie spolaryzowany, niemożliwy do zniuansowania, a zatem wypierający wszystkie pośrednie narracje: i te kompromisowe, i te alternatywne. Carlsona nie zwolniono przecież za poglądy, jakie głosił na antenie czy poza nią, ale za wiadomości krytykujące stację. To nie zwycięstwo moralności, lecz prywatnego interesu. Jedyne, co może się w wyniku tej decyzji zmienić, to liczba ludzi, którzy będą słuchać – jeśli jednak będzie to rezygnacja z samego Carlsona, a nie zrewidowanie stosunku do narracji stacji telewizyjnych jako takich, słupki aprobaty nie drgną, a na społeczno-politycznej mapie zmieni się niewiele.