Archiwum
31.07.2020

Raj utracony

Mateusz Demski
Seriale

Sofie Werner, stewardesa australijskich linii lotniczych, dziewczyna krucha i trochę schowana w sobie, wpadła z deszczu pod rynnę. Wszystko zaczęło się przy świątecznym stole: od pretensji matki, że córka powinna brać przykład ze starszej siostry, znaleźć pracę na miejscu i materiał na partnera – księcia na białym koniu; że matki się nie słucha; że życie przecieka jej między palcami. Intensywność tych pouczeń prowadzi nieodwołalnie na skraj załamania – psychika wydziedziczonej z rodzimej przestrzeni Sofie ewidentnie się rozlatuje, rzeczywistość wokół nie chce złożyć się do kupy. Potem napięcie na chwilę opada, dziewczyna trafia pod skrzydła osobliwego ruchu tanecznego, będącego zakamuflowaną sektą, w której oferują jej duchową odbudowę i inne gruszki na wierzbie. Ten krótki epizod w życiu Sofie kończy się jednak wielkim praniem mózgu, wyłudzeniem pieniędzy, wielokrotnym molestowaniem, dręczeniem i wyrzuceniem na śmietnik. W nieznośnym świecie, w którym nie ma oparcia, nie ma już najmniejszej nadziei, zostaje tylko jedno – czmychnąć z Australii w pierwszym lepszym kierunku, no choćby do ojczystych Niemiec. Sęk w tym, że dużo się jeszcze wydarzy. Zamiast w samolocie na drugą półkulę ziemi Sofie wyląduje w australijskim ośrodku dla „nielegalnych” imigrantów.

„Ta opowieść oparta jest na prawdziwych wydarzeniach” – głosi napis otwierający „Bezpaństwowców”, sześcioodcinkowy miniserial dla ABC, udostępniony na globalną skalę przez Netfliksa. Wszystko zdarzyło się naprawdę, całe zajście ma swoją notkę w Wikipedii. O sprawie zrobiło się głośno w 2005 roku, kiedy Cornelia Rau, urodzona w Niemczech obywatelka Australii z bagażem rozlicznych dołów emocjonalnych i zaburzeń psychicznych, przez niedopatrzenie urzędników na prawie dziesięć miesięcy trafiła do australijskiego ośrodka detencyjnego. Gdy wyszło w końcu na jaw, że kobieta wymagająca natychmiastowej pomocy medycznej była bezprawnie przetrzymywana, wszczęto dochodzenie, które ujawniło, iż polityka migracyjna w Australii jest dziurawa i nieudolna. Umocowanie w faktach jest kluczowe. To właśnie historia Rau stała się punktem wyjścia i inspiracją dla serialu o systemowych błędach, nadużyciach w kraju, który z domniemanego raju stał się piekłem dla tysięcy imigrantów. Za sterami „Bezpaństwowców” stanęła między innymi Cate Blanchett w kilku rolach jednocześnie: aktorki, producentki, współscenarzystki. Aktorka, Australijka z pochodzenia, urodzenia i wychowania, od 2016 roku jako ambasadorka dobrej woli wysokiego komisarza ONZ do spraw uchodźców angażuje się w działalność na rzecz uciekinierów z obszarów wojny.

„Bezpaństwowcy” to nie tylko opowieść o aferze wokół Australijki uznanej omyłkowo za nielegalną imigrantkę, idzie tu przede wszystkim o doświadczenie i widzialność tych, którzy próbując na kontynent australijski dostać się wszelkimi sposobami, ostatecznie trafiają do obozu. Czym jest ośrodek przejściowy, do którego trafia Sofie? To przestrzeń zamknięta, przypominająca więzienie. To tysiące wyczerpanych fizycznie i psychicznie osób z Bliskiego Wschodu, Afryki czy Afganistanu, stłoczonych w warunkach, których nie da się określić nawet jako socjalne minimum. Tyle że warunki to jedynie wierzchołek tego, co twórcy chcą pokazać widzowi. Jednym z najpoważniejszych problemów ludzi pukających do drzwi nowego lepszego świata, ubiegających się o status uchodźcy jest wymuszona bezczynność. Australijskie służby migracyjne nie radzą sobie z idącymi w tysiące wnioskami o azyl, czas na ich rozpatrzenie przez urzędników nie podlega twardym zobowiązaniom i ścisłym terminom, stąd też przybysze bezterminowo pozostają za ogrodzeniem z drutem kolczastym. Niektórzy od blisko dekady tkwią w niemocy. Zapomnieli już nawet, na co czekają.

„Byłem na targu, kiedy przyszli talibowie. Chazarskich chłopców rozstrzelali na ulicy, ich ciała rzucili psom. Moja żona jest Chazarką, kiedy wróciłem do domu, zobaczyłem, że ładują do ciężarówek kobiety i dziewczynki. Postanowiliśmy uciekać…” – tłumaczy Amir, afgański nauczyciel, jedna z czterech głównych postaci serialu. Bohater mówi, a właściwie krzyczy o wygnaniu, ogołoceniu, niemożliwości bycia u siebie, skazaniu na walkę o elementarne formy przetrwania, a jego wołanie niezmiennie rozbija się o biurokratyczny mur, trafia w próżnię urzędniczej obojętności. W „Bezpaństwowcach”, tak jak od dziesięcioleci w Australii, toczy się zatem dyskusja o prawie do uzyskania azylu, które jest przecież podstawowym prawem człowieka, zapisanym wytłuszczonym drukiem na kartach międzynarodowych regulacji i obowiązującym wszystkie państwa zasadą non-refoulement. W praktyce oznacza to, że kraje zobowiązane są zapewnić bezpieczeństwo tym, którzy wskutek niesprawiedliwości losu uciekają przed wojną, prześladowaniami czy kryzysem humanitarnym. Raporty Amnesty International potwierdzają jednak, że Canberra systematycznie uchyla się od jakichkolwiek zobowiązań i polityki otwartych drzwi. Że sytuacja prawna, warunki, w jakich trzymani są uchodźcy, ich traktowanie przypominają bardziej karę i przedłużenie uciśnienia niż środki ochrony.

W „Bezpaństwowcach” świat ten obserwujemy oczami Sofie i Amira, trzymanych pod kluczem, oraz dwójki innych bohaterów, którzy te klucze dzierżą. Pierwszy z nich, Cam Sanford – świeżo upieczony strażnik, na pierwszy rzut oka poczciwina i człek do rany przyłóż – toczy w ośrodku potyczkę z samym sobą i robi czasem straszne rzeczy. Nowa posada daje jego rodzinie szansę awansu społecznego, ale okazuje się przy tym wyjątkowo obciążająca mentalnie, niesie negatywną energię i skłania do przemocy. Sanford zatem łatwo przejmuje odruchy od kolegów po fachu, przemocowe metody stosowane na uchodźcach zaczynają wchodzić mu w nawyk. Drugą postacią jest Clare Kowitz – urzędniczka Departamentu Imigracji i Obywatelstwa Australii, dotychczas specjalistka od excelowych tabelek i wykresów, rzadko ruszająca się zza swojego biurka – która w ośrodku ma osobiście zaprowadzić porządek. To jasne, że sytuacja wymyka się tej dwójce spod kontroli – Sanford bagaż toksycznych praktyk i frustracji przywozi ze sobą do domu, Kowitz z kolei w pewnej chwili puszczają nerwy i koncertowo przegrywa sprawę na oczach opinii publicznej. Część mieszkańców ośrodka nie zamierza przyglądać się temu bezczynnie: skoro system nie jest sprawiedliwy, to jedyna sprawiedliwość będzie taka, którą sami sobie wywalczą. Jedni organizują spontaniczne protesty, inni wymyślają plan ucieczki; wokół budynku co jakiś czas odbywają się manifestacje, które dopingują ich opór. Protestujący skandują hasła przeciwko zbiorowym deportacjom i za prawem do azylu, domagają się zamknięcia obozu i przyjęcia migrantów. Napięcie wisi nad serialem jak topór.

Wielość głosów i punktów widzenia składa się w „Bezpaństwowcach” na opis świata, w którym nic nie jest jednoznaczne, w którym postawa bohaterów przybiera rozmaite i zmienne formy. Twórcy tego świetnie skonstruowanego serialu próbują każdego dopuścić do głosu, pokazać pokłosie australijskiej polityki migracyjnej z możliwie wielu perspektyw. Ciężko powiedzieć, kto tu jest najczęściej na pierwszym planie. Mamy wszelkiej maści wygnańców zamkniętych od lat w klatce, strażników brutalnie pacyfikujących jakiekolwiek próby oporu, zimne zachowania urzędników sterowanych przez polityczne gremia i budzące się w nich odruchy współczucia; na scenę wchodzą też przekazy medialne drążące w systemowych uchybieniach, aż wreszcie sami obywatele, którzy decydują się uchodźców wesprzeć, mimo iż pomaganie im w świetle tamtejszego prawa uznane jest za przestępstwo. Jeśli więc szukać w „Bezpaństwowcach” najistotniejszego tematu na dziś, to byłaby to sytuacja sporna, która doprowadziła społeczeństwo w Australii (i nie tylko w Australii) do klinczu – nie tylko politycznego, ale też mentalnego, duchowego, społecznego.

Serial uzupełnia dopisek informujący, jak zakończyła się sprawa Cornelii Rau. Kiedy wyszło na jaw, że obywatelka Australii spędziła w zamknięciu wiele miesięcy, zalecono niezależną kontrolę ośrodka, by upewnić się, że polityka migracyjna jest realizowana z poszanowaniem ludzkiej godności. Dwa lata po nagłośnieniu afery, jak nietrudno się domyślić, ośrodek im. Johna Baxtera został zlikwidowany, zaś władze Canberry rozpoczęły wcielanie w życie nowej polityki umywania rąk, odsuwania i zamiatania problemu pod dywan. Wdrożenie w życie planu Pacific Solution w praktyce oznaczało podpisanie opiewającej na miliardy dolarów umowy z rządem Papui Nowej Gwinei oraz wyspy Nauru, postawienie na tych terytoriach nowych, eksterytorialnych ośrodków i przerzucanie tam wszystkich uchodźców i azylantów. Całe przedsięwzięcie wzbudziło kolejną krytykę, wskazywano na kolosalne koszty, nieefektywność, a przede wszystkim okrucieństwo tych praktyk. „Zawracanie łodzi nie zlikwiduje problemu, tylko nie będziemy musieli na niego patrzeć” – jak mantrę powtarza jeden z bohaterów serialu. I tylko dziw bierze, że takie rzeczy trzeba co jakiś czas przypominać w kraju, gdzie wszak jednym z mitów założycielskich jest przymusowa migracja.

 

„Bezpaństwowcy”
twórcy: Tony Ayres, Cate Blanchett, Elise McCredie

ABC
dostępny na platformie Netflix

udostępnione przez: ©Netflix