Archiwum
08.01.2018

Sztuka take away

Dobrosława Nowak
Sztuka

„I’ve come across the desert
To greet you with a smile
My camel looks so tired
It’s hardly worth my while
To tell you of my travels
Across the golden east
I see your preparations
Invite me first to the feast”.

 

Każdy, kto choć raz usłyszał utwór „Take me I’m Yours”, new-wave’owego zespołu Squeeze, z trudem powstrzyma się od podrygiwania w jego rytm, odwiedzając najbardziej buntowniczą z buntowniczych wystaw mediolańskiego Pirelli HangarBicocca. Kuratorzy: Christian Boltanski, Hans Ulrich Obrist, Chiara Parisi i Roberta Tenconi zaprojektowali ekspozycję opierającą się na ciągłej modyfikacji stanu ilościowego wystawianych dzieł. Zachęcają tym samym do łamania standardowej, choć i tak już archaicznej, muzealnej reguły „Nie dotykać!”. Odwiedzający może zabrać obiekt oraz przynieść swój, dołączając go do oficjalnej ekspozycji. Organizatorzy proponują częstowanie się miętowymi cukierkami wysypanymi na podłogę przez Felixa Gonzales-Torresa oraz czekoladkami z napisem Future przygotowanymi przez Carstena Höllera, robienie selfie i publikowanie na instagramowym koncie założonym przez Franca Vaccariego oraz przynoszenie, przymierzanie i zabieranie ze sobą ubrań z centralnej sterty usypanej przez Boltanskiego. Na pierwszy rzut oka wystawa jest parkiem rozrywki zaaranżowanym na przestrzeni tysiąca metrów kwadratowych. Przeciętnego odbiorcę cieszy przede wszystkim możliwość robienia zabawnych rzeczy. I nie ma w tym nic złego, bo jak mówi sam Obrist: „Publiczność ma się tu czuć jak dzieciaki w cukierni”. Projekt zaprezentowano po raz pierwszy w Serpentine Gallery w 1995 roku w Londynie, a później okresowo od 2015 roku, w instytucjach sztuki w Paryżu, Kopenhadze, Nowym Jorku i Buenos Aires w różnych wersjach i składzie artystów. Koncepcja pozostaje niezmienna – wystawa nie ogranicza się do eksponowania prac, ale angażuje odbiorców, czyniąc z nich jej kreatywnych współtwórców.

Jądrem wystawy jest instalacja „Dispersion” (1991–2017) Christiana Boltanskiego. Są to góry ubrań z second-handu, z których egzemplarz każdy może zabrać do domu, w specjalnie do tego przeznaczonej torbie z nadrukowanym tytułem pracy. Boltanski jest jednym z grupy ponad pięćdziesięciu międzynarodowych artystów biorących udział w wystawie, a także jednym z dwóch jej pomysłodawców i czterech kuratorów. Zajmuje się między innymi pamięcią zbiorową, zagadnieniami moralności, ludzkiego cierpienia, Holokaustu. Sterta ubrań odnosi się zarówno do przemijania ich poprzednich właścicieli, jak i anonimowego rozproszenia odzieży wśród przyszłych. Garderoba nosi ślady setek osób i rozejdzie się do setek różnych domów. „Dispersion”, podobnie jak wszystkie inne obecne na wystawie prace, jest przeciwieństwem koncepcji dzieła jako nieśmiertelnego i niepowtarzalnego. Jedno z poprzednich wcieleń „Take Me (I’m Yours)”, w nowojorskim Jewish Museum, tak skomentował jego ówczesny kurator, Jens Hoffmann:

Wypuszczając swoje dzieła w świat, wystawa odważnie przeciwstawia się rozgrzanym do czerwoności targom sztuki oraz działalności galerii, które funkcjonują jako pilnie strzeżone, cenne repozytoria.

„The Banners” (2015) to instalacja duetu Gilbert & George, prywatnie pary artystów, którzy poznali się podczas studiów w Central Saint Martins College of Art and Design w Londynie. W HangarBicocca zaprezentowali instalację zrealizowaną na dwunastu kartkach rozwieszonych na jednej ze ścian. God save the queen, Fuck the planet, Bad religion, Fellatio for all, Make cunnilingus compulsory – głoszą czerwono-czarne napisy. Zamontowane na płótnach i wywieszone na linkach, jak sztandary powiewają przy wejściu do galerii, skąd rozciąga się horyzont ubraniowych stosów Boltanskiego. Praca odnosi się do ich wcześniejszego działania „Living sculpture”, które miało miejsce podczas Extinction Marathon w Serpentine Gallery w 2014 roku. Stali wtedy nieruchomo przed publicznością i przez cztery minuty osobiście prezentowali swoje buńczuczne manifesty. Wychodząc naprzeciw bigoterii i uprzedzeniom, niczym przysłowiowego klina klinem, artyści neutralizują populistyczne postulaty własnymi, językiem wprost i prostolinijną, niemal uliczną poetyką. Jak mówił Michael Bracewell przy okazji wystawy w White Cube w Londynie na pięćdziesięciolecie istnienia duetu:

The Banners definiują moralną wizję, która jest zarazem libertariańska, ateistyczna, monarchistyczna i egzystencjalna. Wszystkie są pro aktywne, każda z nich proponuje zaburzenie współczesnych konwencji i sofizmatów, są sposobem na zachęcenie jednostek do samodzielnego myślenia

Przy okazji „Take Me (I’m Yours)”, bransoletkę z jedną z umieszczonych na niej dewiz, może zabrać do domu każdy odwiedzający.

Demokratyczna wystawa, osnuta ideą „sztuki dla wszystkich” i „wspólnego dobra”, gości też sympatyczną pracę Yoko Ono. Tutaj temat wspólnoty został podjęty niejako z drugiej strony – udzielono głosu ludowi. Wish Trees” (1996/2017) to dwa cytrynowe drzewka, które witają odwiedzających u progu HangarBicocca, czekając na rysunki, sny i myśli spisane na kartkach. Publiczność ma przypiąć do gałązki własną notatkę i z poczuciem bycia częścią czegoś większego ruszyć dalej. Fizycznym przeznaczeniem wszystkich romantycznych (i nie) postulatów zbieranych przez Yoko Ono od prawie 20 lat na całym świecie jest Peace Tower w Reykjaviku.

Co z drobniejszymi, mniej rzucającymi się w oczy pracami? Bruce Nauman i Maurizio Cattelan wystawili plakaty. Ich liczba jest oczywiście wystarczająca, aby każdy odwiedzający mógł zabrać sztukę sztuki do domu. „Body Pressure” (1974) Naumana to różowe postery formatu A0 z instrukcjami, które należy wypełnić z całkowitym psychicznym i fizycznym zaangażowaniem, udzielając tym samym osobistego, performatywnego głosu wystawie. Cattelan wyprodukował serię plakatów będących repliką prezentu, który wówczas trzydziestoletni artysta otrzymał od Alighiero Boettiego w 1990 roku podczas Biennale w Wenecji. Stali wtedy obok stosu plakatów Jenny Holzer:

Rozmawialiśmy trochę i zanim go pożegnałem, Boetti wziął plakat, dodał nowy truizm do listy Holzer – „Never Write Crap” – podpisał plakat i dał mi. Zawsze uważałem, że była w tym geście dziwna, niespokojna dobroć. Wreszcie mogę zwrócić mu prezent.

Pozornie, nie popisał się Franco Vaccari, stawiając na cokole monitor i kamerkę służącą do robienia sobie zdjęć i umieszczania ich na instagramowym koncie utworzonym na potrzeby wystawy. Jest to jednak element solidnie przemyślanej idei, zapoczątkowanej w połowie lat 70. i pokazywanej już w 1972 roku przy okazji Biennale w Wenecji. W ramach „Esposizione in tempo reale nº 4” (Wystawa w czasie rzeczywistym) publiczność proszono o zrobienie sobie zdjęcia w fotobudce i przypięcie go do ściany. Dziś zmieniła się wyłącznie technologia. Autor nie ma intencji mimetycznych ani reprezentatywnych, fotografie służą mu za znak, ślad obecności i doświadczenia. Jak sam tłumaczy: „«Esposizione in tempo reale» to wystawa, która w momencie, kiedy jest eksponowana, ukazuje mechanizm swojego powstawania”. Tym samym Vaccari oddala się od fotografii tradycyjnej, łącząc zamysły konceptualne z performansem.

Drugim, równie obleganym przez publiczność urządzeniem jest załadowana czerwonymi kartkami kserokopiarka Mario García Torresa.Because Dreams Are Made of This” (2017) to drugi na tej wystawie hommage dla Boettiego, mocnego reprezentanta arte povera (od której jednak osobiście się odżegnywał). Torres, po raz kolejny już, składa hołd Boettiemu, odwołując się do jego akcji z użyciem kserokopiarki (np. „Viaggi Postali” [Pocztowe podróże]). Artysta zachęca publiczność do korzystania z urządzenia w dowolny, kreatywny sposób, co kończy się przeważnie przelewaniem na papier wizerunków swoich dłoni i twarzy.

Zaraz obok, na niewielkim fragmencie ściany, widzimy pracę „The Prettiest Woman” Hansa-Petera Feldmanna. Artysta gromadzi anonimowe fotografie i publikuje je zgodnie z wybranym przez siebie kluczem kolekcjonerskim. Dla „Take Me (I’m Yours)” Feldmann wysupłał kolekcję vintage ze zmultiplikowanymi wizerunkami młodych aktorek i piosenkarek. O ile sama praca nie wydaje się szczególnie interesująca, o tyle pytanie: „Czym będzie wyniesiona przez odbiorcę pocztówka – częścią dzieła artysty, czy zwykłą pocztówką?” – ma już potencjał do filozoficznych rozważań.

Wróćmy do jedzenia i zabawy. Carsten Höller pojawił się z pracą „Zukunft (Future)” (1990/2017). Artysta często nawiązuje do percepcji i ludzkiego doświadczenia, stawia pytania graniczne oraz ma doktorat z nauk rolniczych w specjalizacji Insect Communication. Od 1994 roku pracował jako entomolog, eksperymentuje z pojęciem „ukończonego” i „nieukończonego” dzieła, którego dopełnieniem staje się obecność publiczności. Na wystawę w HangarBicocca Höller adaptuje pracę powstałą w 1990 roku. Owijając czekoladki papierkami z napisem Future, artysta ironicznie materializuje koncept, który projektujemy na pojęcie przyszłości. W wywiadzie dla „The Art Newspaper” z października 2011 roku mówi:

Prawdziwym materiałem, z którym pracuję, są ludzkie doświadczenia […] Myślę o życiu jako o eksperymencie na sobie. Subiektywne osobiste doświadczenie w nauce jest be. Tworząc sztukę, chciałem wprowadzić do niej to, czego wcześniej mi zabraniano.

Zjedzenie czekoladki od Höllera, który przy okazji innego wywiadu zastanawia się: „It is impossible to travel down a slide without smiling?” (Czy niemożliwe jest zjechanie ze zjeżdżalni bez uśmiechania się?), jawi się jako ryzykowna idea, ale organizatorzy zapewniają, że podadzą skład produktu każdemu, kto o to poprosi.

Kolejna porcja obłudnej słodyczy to cukierki Félixa González-Torresa – „Untitled (Revenge)” – wysypane równo na podłodze w kształt prostokąta. Morze miętowych cukierków, których idealna waga powinna wynosić 147,5 kilogramów, to odniesienie do sumy wagi artysty i jego zmarłego na AIDS partnera. Początkowo przyjemna sugestia, szybko zmienia się w dyskomfort, bo intencją artysty jest symboliczne zaimplementowanie w odbiorcy bólu choroby, która trawi ciało.

Błękitne cukierki mają działać jak wirus, który wynosimy z galerii, nierzadko nieświadomi znaczenia pracy, podobnie jak epidemia AIDS dziesiątkuje swoje ofiary, po cichu wyniszczając ciała nosicieli. Wkładając cukierek do ust, bezpośrednio uczestniczymy też w zmniejszaniu się wagi pracy, a nasza niewinna przyjemność staje się emblematem chudnięcia, powolnego ubywania masy ciała cierpiących chorych.

Na „Take Me (I’m Yours)” zostało zaproszonych 56 artystów, z czego piętnastu Włochów i jedna Polka. Angelika Markul w 2003 roku otrzymała dyplom École Nationale Supérieure des Beaux Arts w Paryżu w pracowni multimedialnej Christiana Boltanskiego. Jej praca „Gone With the Wind” składa się z biodegradowalnej, przezroczystej siatki foliowej i ustawionego obok białego wentylatora. Naturalne materiały i wykorzystanie elementów środowiska to częste motywy prac artystki. Publiczność może wypełnić siatkę powietrzem, zawiązać i zmagazynować ją w kąciku galerii, zabrać fragment zainfekowanej artystycznie atmosfery ze sobą lub wypuścić powietrze i wypowiedzieć marzenie.

W podobnie niewymuszonym stylu zareagował na hasło wystawy Douglas Gordon. Artysta oferuje zjedzenie ze sobą kolacji w ramach wygranej na loterii o przebiegłej nazwie „Take Me (I’m Yours)”. Jak czytamy na stronie internetowej reprezentującej artystę galerii Gogosian:

Zaklinacz pamięci zbiorowej, iluzjonista percepcyjnych niespodzianek, którego narzędziami są artefakty i mechanizmy codziennego życia. Do obszernego zakresu używanych przez niego mediów należą: wideo, filmy, dźwięk, obiekty fotograficzne, teksty oraz instalacje site-specific, wypełnione poczuciem humoru i zawierające nutkę niepokoju, który przeformułowuje znaczenie tego, co znane.

Brzmi zachęcająco?

Wydarzenia towarzyszące finisażowi noszą wspólną nazwę „Generosity/Generosità” (hojność, szczodrość). Dwudziestu artystów, architektów, kuratorów, krytyków i projektantów weźmie udział w rozmowach przeplatanych performansami i muzyką.

Czy hojność/szczodrość może być dzisiaj kluczem do myślenia zarówno o relacji między różnymi generacjami artystów, jak i między artystami i publicznością? Czy przepływ wiedzy, czy to kanałami zinstytucjonalizowanymi jak szkoły i akademie, czy nieformalnymi jak wsparcie i dialog, są wciąż możliwym podejściem w sztuce? Czy w społeczności, w której wszystko jest „wspólne” i „darmowe”, hojność ma jeszcze jakieś znaczenie? Jaka jest rola galerii i wystaw w ułatwianiu sztuce obiegu?

– pytają zatroskani organizatorzy.

 

„Take Me (I’m Yours)”
kuratorzy: Christian Boltanski, Hans Ulrich Obrist, Chiara Parisi, Roberta Tenconi
artyści: Con Aaajiao, Etel Adnan, Rosa Aiello, Giorgio Andreotta Calò, Micol Assaël, Gianfranco Baruchello, Christian Boltanski, Mohamed Bourouissa, James Lee Byars, Luis Camnitzer, Maurizio Cattelan, Ian Cheng e Rachel Rose, Heman Chong, Jeremy Deller, Patrizio Di Massimo, Simone Fattal, Hans-Peter Feldmann, Yona Friedman, Martino Gamper, Mario García Torres, Alberto Garutti, Gilbert & George, Dominique Gonzalez-Foerster, Félix González-Torres, Douglas Gordon, Carsten Höller, Jonathan Horowitz, David Horvitz, Adelita Husni-Bey, Pierre Huyghe, Alex Israel, Koo Jeong A, Alison Knowles, Ugo La Pietra, Armin Linke, Angelika Markul, Annette Messager, Gustav Metzger, Bruce Nauman, Otobong Nkanga, Yoko Ono, Luigi Ontani, Sarah Ortmeyer e Friederike Mayröcker, Riccardo Paratore, Sondra Perry, Cesare Pietroiusti, point d’ironie, Ho Rui An, Anri Sala, Tino Sehgal, Daniel Spoerri, Wolfgang Tillmans, Rirkrit Tiravanija, Franco Vaccari, Francesco Vezzoli, Lawrence Weiner
Mediolan, Pirelli HangarBicocca

1.11.2017 – 14.01.2018

„Take Me (I’m Yours)”, widok wystawy, Pirelli HangarBicocca, Mediolan 2017, fot. Agostino Osio