Archiwum
10.08.2011

Podróż do Włoch

Adam Kruk
Film

 

Dlaczego Roberto Rossellini pozostaje artystą nieco zapomnianym? Może dlatego, że był jeszcze lepszym nauczycielem niż reżyserem.

Roberto Rossellini był nie tylko kluczową postacią dla włoskiego neorealizmu, ale wraz z gigantycznym wpływem, jaki nurt wywarł na całą światową kinematografię powojenną, także wielką inspiracją twórców francuskiej nowej fali, europejskiej lewicy intelektualnej, a nawet twórców hollywoodzkich, skąd Ingrid Bergman słała listy do reżysera z wyrazami podziwu i prośbą o angaż. Korespondencja ta zaowocowała później pięcioma wspólnymi filmami i płomiennym romansem. W Polsce inaczej – choć nazwisko to wszystkim kinomanom musiało być znane, choćby z racji uznania jego filmu „Rzym miasto otwarte” (1945) za pierwsze modelowe dzieło neorealizmu, to nigdy nie był tak kochany, dyskutowany czy analizowany jak kilkoro innych jego rodaków parających się filmem. Na zawsze został przykryty cieniem lepiej opisanych włoskich autorów kina.

Sytuację tę zmienić miał, a przynajmniej stać się tej zmiany przyczółkiem, tegoroczny Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym i Janowcu, którego ważną część stanowił cykl pokazów i spotkań „Viaggio in Italia”. Nazwa zaczerpnięta została od tytułu filmu Rosselliniego z 1954 roku, w którym brytyjskie małżeństwo przechodzące kryzys (Ingrid Bergman i George Sanders) udaje się do Neapolu, by sprzedać odziedziczoną posiadłość, naprawdę jednak – by ratować bądź pogrzebać swój związek. Prócz paradokumentalnych, pasjonujących ujęć Neapolu z lat 50., film grzeszy typową dla tego okresu melodramatycznością, nieznośnie podkreślaną muzyką brata reżysera, Renzo Rosseliniego, ale sukcesem było samo sprowadzenie dzieła do Polski z włoskiej filmoteki narodowej. Jak słabo znany to u nas film, udowadnia fakt, że nobliwy Jerzy Płażewski, autor „Historii filmu”, który (jakby się mogło wydawać) widział już wszystko, przyznał dyrektor artystycznej festiwalu, Grażynie Torbickiej, że „Podróż do Włoch” zawsze chciał zobaczyć, a zdarzyło się to po raz pierwszy właśnie w Kazimierzu.

Prócz „Viaggio in Italia” zobaczyć można było zrealizowany w Hollywood „Stromboli, ziemia boga” (1950), „Maszynę do Zabijania Złych Ludzi” (1952) i „Jesteśmy kobietami” (1953) – film, w którym spotkały się Bergman z Anną Magnani – oraz kluczowe pozycje dla neorealizmu, rzeczone „Rzym miasto otwarte”, „Paisę” (1946) i złożoną z dwóch nowel „Miłość” (1948). Pierwszą nowelę napisał Jean Cocteau, a drugą młodziutki podówczas Federico Fellini, który wystąpił w niej w roli… świętego (ale i grzesznego) Józefa. Film stanowił hołd dla Anny Magnani, muzy i kochanki Rosselliniego, którą później romans reżysera z Ingrid Bergman doprowadzał na skraj szaleństwa. Tę wielką aktorkę kreacje u Rosselliniego, ale też u Piera Paolo Pasoliniego („Mamma Roma”) czy Luchino Viscontiego („Bellissima”) uczyniły symbolem powojennego włoskiego kina – tak prawdziwego, jak to tylko było możliwe i jak najdalszego od niesławnego „kina białych telefonów” z czasu faszyzmu. Stała się także symbolem kobiecości alla italiana. Pozostaje nim zresztą do dziś, czego dowodzi chociażby niedawna sesja fotograficzna Stevena Kleina dla Dolce & Gabbana, gdzie na Magnani z jej największych ról stylizowana była Madonna.

Dlaczego, skoro tak wielkim i prekursorskim twórcą był Rossellini, w dodatku z niezwykle barwnym życiem osobistym, pozostaje artystą nieco zapomnianym? Może dlatego, że był jeszcze lepszym nauczycielem niż reżyserem. To za nim podążyli Fellini, Visconti (jego „Ziemia drży” powstała wcześniej niż „Rzym miasto otwarte”, ale to wokół Roselliniego oraz scenarzysty Cesare Zavattinniego utworzyła się grupa i atmosfera), później Pasolini i Michelangelo Antonioni. Każdy zresztą w inny sposób neorealizm musiał przekroczyć i pójść we własną stronę. Ubóstwem Rosselliniego było właśnie to, że neorealizm był jego szczytem, a późniejsze przekroczenia odesłały nurt na karty historii kina, podczas gdy o twórczości jego „uczniów” dalej można było żywo dyskutować. Obecna na festiwalu wielka znawczyni kinematografii włoskiej, profesor Maria Kornatowska (prowadziła prelekcje przed filmami Rosseliniego) książkę poświęciła, podobnie jak Grzegorz Królikiewicz, Felliniemu; Alicja Helman i Joanna Wojnicka – Viscontiemu, Andrzej Pitrus i Jerzy Kossak – Pasoliniemu, nie mówiąc już o tym, jak wielkim kultem otoczony był u nas zawsze Antonioni.

Czy więc historia się pomyliła? Jednak nie – filmy Rosseliniego oglądane z dzisiejszej perspektywy urzekają dokumentalną precyzją, luźniejszą konstrukcją i nowatorskimi, jak na owe czasy, rozwiązaniami formalnymi – wszystko to, o ile ma się w pamięci, jak wyglądało kino przed jego nadejściem. Nie czuć jednak w nich pierwiastka geniuszu, promieniującego z dzieł reżyserów, na których najbardziej wpłynął. I tym razem potwierdza się reguła, że ten, który przeciera szlaki, wcale nie dochodzi nimi najdalej.

Retrospektywa Roberto Rosselliniego „Viaggio in Italia – Podróż do Włoch”
5. Festiwal Filmu i Sztuki Dwa Brzegi
Kazimierz Dolny – Janowiec nad Wisłą
30.07. – 7.08.2011

Fot. kadr z filmu „Viaggio in Italia”
reż. Roberto Rossellini
premiera: 1954

alt