Artykuł stanowi omówienie Ilustrowanego słownika terminów literackich, przede wszystkim w nawiązaniu do krytycznej recenzji Michała Głowińskiego w „Pamiętniku Literackim”. Autorka wykazuje, że prezentowany tom koncentruje się na etymologii i warstwie anegdotycznej, redaktorom bowiem przyświecał zamiar odświeżenia i „przywrócenia życiu” abstrakcyjnych pojęć, „zagarniętych” przez specjalistów. Dowodzi, że indywidualny styl twórców artykułów oraz niesystemowy dobór haseł nie oznaczają dyletantyzmu, a całość jest przemyślaną kontrpropozycją wobec scjentystycznego, strukturalistycznego modelu słownika terminów. Nie bagatelizując mankamentów publikacji, autorka analizuje jej potencjał i osadza go w kontekście koncepcji m.in. Barthes’a i Derridy.