Filip Szałasek
Historia, jeden z ostatnich bastionów „starej” humanistyki, opiera się na konkrecie materialnych źródeł. Badania dźwiękowe przeciwnie – postulują skupienie na tym, co efemeryczne albo zgoła bezprzedmiotowe. Relacja, która wygląda na karkołomny mezalians, okazuje się jednak przestrzenią pomostową, gdzie na równych prawach, w partnerskim przemieszaniu, funkcjonują badania gabinetowe i art-based studies, badania uczestniczące i indywidualny aktywizm pamięciowy.Podzielam odczucie Jamesa Mansella, że historia dźwiękowa to raczej impuls do niż etykieta dla. Intencją prezentowanego wyboru było więc stworzenie okazji do prześledzenia rozmaitych praktyk metodologicznych; nie tyle ułożenie readera, ile raczej prezentacja autorskich idiomów. Wachlarz postaw wobec dziedzictwa akustycznego i historycznych albo ginących słuchokręgów dowodzi, że nie mamy w ich wypadku do czynienia z „artefaktami”, lecz z procesualnymi formami upamiętnień, które aktywizują pamięć, także tę międzypokoleniową, i akcentują afektywny wymiar wiedzy o przeszłości.Nagrania, „zamiast czynić brak słyszalnym, dobyć to, co zostało utracone, »reprezentują« brak sam w sobie” (Iain Foreman). Źródła dźwiękowe ustanawiają jednak także historyczność danych miejsc, bytów i sytuacji, uznając audiosferę, którą współtworzyły, za wartą udokumentowania. Z niepokojącą siłą nasuwa się z jednej strony skojarzenie owej chęci i możliwości rejestrowania (recordability) z podsuwaną przez Judith Butler zdolnością, ale też zdatnością do żałoby (grievability). Z drugiej jednak strony w wypadku aural history mamy bez wątpienia do czynienia z historią ratowniczą, której celem jest integracja.Jeszcze jednym dodatkiem są dobrane przeze mnie głosy czy też komentarze, które wzmacniają albo cieniują wymowę poszczególnych artykułów, sygnalizując jednocześnie obecność tropów dźwiękowych w źródłach pomijanych lub marginalizowanych – od archeoakustyki, przez strategie przetrwania „na słuch”, po szczególne ujęcia ciszy w literaturze myśliwskiej.