Archiwum
19.08.2015

Wizualne aspekty języka

Sebastian Kochaniec
Sztuka

Wystawa „Czysty język”, którą możemy oglądać w białostockiej Galerii Arsenał już w warstwie tytułowej sygnalizuje pewne analogie do eksperymentów artystycznych, jakie w czasie funkcjonowania polskiego środowiska awangardowego prowadzili między innymi formiści. Od „czystego języka” do „czystej formy” droga niedaleka, zwłaszcza że zarówno teoretycy, jak i krytycy sztuki zwykli posługiwać się całą paletą semantycznych wariantów sformułowania: „język form artystycznych”. Różnego rodzaju opracowania dotyczące sztuki współczesnej, poświęcone jej dyskusje co krok informują o sposobach „czytania” sztuki, sugerując, że jej odbiór jest uwarunkowany znajomością alfabetu języka, jakim posługuje się artysta.

Białostocka wystawa nie ma jednak nic wspólnego, a przynajmniej nie bezpośrednio, z autorefleksją na temat współczesnych form artystycznego wyrazu; poszerzania – jak pisał Witkacy – horyzontu ich możliwości (o ile w sztuce współczesnej istnieje jeszcze jakiś horyzont).

Wielo- i zarazem jednoznaczność wystawy „Czysty język” tkwią w wyraźnie dualistycznym charakterze narracji budowanej przez eksponowane prace, która posiada jasno określony punkt wyjścia. Jest nim stworzona przez Ludwika Zamenhofa idea neutralnej platformy komunikacji ponad podziałami kulturowymi i etnicznymi, której paradygmatem będzie narzędzie uniwersalne – język czysty, rozumiany jako najbardziej zbliżony naturze ludzkiej. Ta z kolei zdaje się obecnie traktowana głównie jako twór kultury – coś konwencjonalnego, regulowanego, sztucznego. W taki oto sposób z punktu wyjścia zbliżamy się do punktu dojścia. Jest nim próba spojrzenia na ideę Zamenhofa w kontekście aktualnego problemu zdefiniowania języka uniwersalnego, nie tylko jako środka komunikacji, ale przede wszystkim współczesnych narzędzi warunkujących ten proces. Chodzi tu przede wszystkim o sieciowe formy komunikacji w postaci blogów, serwisów społecznościowych, aplikacji telefonicznych i tym podobne, które w pierwszej połowie XXI wieku stanowią egzemplifikację języka postrzeganego jako system uniwersalny. Tym, co spaja współczesne narzędzia komunikacji, jest przede wszystkim aspekt wizualny i związana z nim ikonografia.

Wspomniany dualizm ekspozycji osadza się na wyraźnym rozgraniczeniu prac w białostockim Arsenale na dwie sfery. W pierwszej – esperanto – dominują dzieła ex-artists’ collective, Daniela Salomona i Małgorzaty Niedzielko, które podejmują idee funkcjonowania systemu stworzonego przez Zamenhofa. Druga z kolei została wyraźnie ukierunkowana w stronę refleksji nad współczesnym stanem czystego języka. Tu na wyróżnienie zasługują przede wszystkim prace kolektywu ad manum (Anna Koźbiel / Adam Walas), Pauliny Ołowskiej, Slavs and Tatars i Société Réaliste. Zachodząca pomiędzy prezentowanymi dziełami dialektyka nie kończy się jednak wyłącznie na podejmowanej treści, lecz uwidacznia się również w charakterze prac.

Ekspozycję poświęconą dziełom podejmującym tematykę funkcjonowania języka esperanto zdominowały funkcje reportersko-eseistyczne. Znakomitym tego przykładem jest „Wieża Babel” (2015) Małgorzaty Niedzielko, rekonstrukcja modelu pomnika ku czci Ludwika Zamenhofa zaprojektowanego przez Abrahama Ostrzegę, lub prace Daniela Salomona podejmujące refleksję zarówno nad teoretyczną, jak i praktyczną stroną esperanto, którego artysta jest użytkownikiem i nauczycielem. Praca „Wieża Babel” to – co prawda –  jedynie rekonstrukcja makiety pomnika ku czci Ludwika Zamenhofa, którą stworzył w latach 1912-13 warszawski rzeźbiarz Abraham Ostrzega. Ostatecznie pomnik nie został zrealizowany, a z zachowanych planów pozostała jedynie fotografia, którą wykorzystała artystka. W pewnym sensie dokonała więc transpozycji dzieła Ostrzegi, nadając mu jednak bardziej wieloznaczny charakter. Artystka bowiem inkrustuje pracę symboliką wieży Babel, która mija się w pewnym sensie z ideą „czystego języka” Zamenhofa – staje się jakby jej antytezą. Zestawienie to buduje swoisty rodzaj kontekstualnego napięcia, które uwidacznia się również w formalnym aspekcie dzieła. Dominują tu wertykalizm i tajemniczość. Pomnik przypomina wieżę, której charakterystyka dokonana przez masową wyobraźnię nasuwa skojarzenia z miejscem zamieszkałym przez maga, demiurga. Nota bene jej zwieńczeniem jest postać gargulca dzierżącego tarczę z żydowskim emblematem. Ale czy Zamenhof nie był właśnie kimś w rodzaju maga lub alchemika, poszukującego kamienia filozoficznego w postaci czystego, doskonałego języka?

Inną wartą wyróżnienia pracą jest „Schron nadziei (klasa esperanto)” kolektywu ex-artists’. Wykonana techniką mieszaną instalacja stanowi rodzaj pogranicznego spójnika pomiędzy dwoma sferami narracji obecnymi na wystawie. „Schron nadziei” to przestrzeń urządzona na wzór szkolnej klasy. Mamy tu rzędy ławek, zapisaną tablicę, na ścianach porozwieszano materiały z regułami gramatycznymi, rysunki i wiersze w esperanto. Nie jest to jednak typowa szkolna przestrzeń, kojarzona ze znaną (chyba) wszystkim wymianą spojrzeń z matematyczką i porozumiewawczym kiwnięciem głowy – „tak rozumiem” (czyt.: „nie mam bladego pojęcia o czym mówisz”). Klasę wypełniają kontekstualne napięcia – ławki i krzesła zostały wykonane z materiałów pochodzących z recyklingu, ulicznych odpadów, niepotrzebnych fragmentów mebli, utrzymane są jednak w stylu modernistycznym. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest to klasa w stylu Bauhausu, bądź stylizowana na de Stijl – w tym tkwi kontekst jej pogranicza. Klasa do nauki esperanto, języka uniwersalnego, czystego, ukształtowana została na wzór idei uniwersalizacji, czystości estetyki przedmiotów codziennego użytku. Jedynym mankamentem jest umieszczenie jej na marginesie całości prezentowanej w Arsenale ekspozycji, co sprawia, że nie funkcjonuje na pograniczu sfer narracyjnych, a raczej istnieje poza nimi.

Tak jak pracom skupiającym się wyłącznie na Zamenhofie i stworzonym przez niego systemie towarzyszy funkcja reportersko-eseistyczna, tak dzieła podejmujące próbę jego reaktualizacji utrzymane są w charakterze estetyczno-poznawczym – na tym polega ich największy mankament. Problemem bowiem niektórych prac na wystawie „Czysty język” jest to, że artyści pragną nadać tekstowi językowemu, którego recepcja charakteryzuje się wyższym stopniem abstrakcji formę wizualną. Okazuje się, że tekst jest bardziej twórczym medium w kontekście wyobrażeniowej recepcji jego idei niż ograniczona w tym przypadku forma wizualna. Niektóre z zaprezentowanych prac nie wprowadzają nic odkrywczego, pomimo wyraźnie tkwiących w nich walorów poznawczych.

Tak jest na przykład w przypadku pracy Société Réaliste – „Nowy porządek alfabetyczny – euro”. Praca ta jest niezwykle efektywna – stanowi propozycję stworzenie nowego porządku alfabetycznego opartego na wartości walut. O kolejności znaków w danym dniu decyduje kurs poszczególnych walut w stosunku do euro, którego dysponenci, zwłaszcza w krajach Unii Europejskiej, dążą do uznania za walutę uniwersalną. Aby jednak uświadomić sobie siłę pieniądza, nie tylko w wymiarze ekonomicznym, ale również w kontekście budowania relacji społecznych, nie trzeba obcowania z omawianym dziełem – wystarczy chwila refleksji nad obecną rzeczywistością. Praca wzbudza więc zaciekawienie i intryguje niezwykle jasnym przekazem, mówi jednak o rzeczach tak oczywistych, że odwiedzanie galerii sztuki współczesnej w celu dowiedzenia się o sile i roli pieniądza jest aberracją. Stanowi mimo wszystko doskonałe uzupełnienie tego, co możemy wyczytać w opisie wystawy, który obfituje w teoretycznojęzykowe zagadnienia.

Oprócz myśli Zamenhofa, autorytetu Eco, hipotez Sapira i Whorfa, a nawet wtrąconych spostrzeżeń Waltera Benjamina ekspozycja, jak możemy wyczytać, porusza kwestie stosunków społecznych, pierwotności języka, jego czystej formy (o ile taka w ogóle może istnieć), polityki, języka jako przejawu tożsamości etnicznej, opresyjnego systemu władzy, a w konsekwencji filozofii języka. Otrzymujemy więc swoisty kolaż teoretyczno-kulturowo-językoznawczy o wysokim stopniu abstrakcji. Wszystko to służy refleksji nad komunikacyjnym uniwersalizmem; potrzebą i inspiracją w kreowaniu sztucznych narzędzi i form komunikowania: od najbardziej prymitywnej – oralnej, po jej ekstensje w postaci alfabetu, kodów i tym podobne.

Po lekturze lapidarnie i przejrzyście skonstruowanego opisu wystawy można jednak mieć wątpliwości: czy w tym wachlarzu zagadnień związanych z językiem zdołamy odnaleźć jakąkolwiek przestrzeń, którą mogłaby wypełnić refleksja nad zaprezentowanymi na wystawie pracami? Zawsze dobrze jest wzbogacić towarzyszące ekspozycji idee o intelektualne walory podpierając się kilkoma nazwiskami ze świata nauki, co obok gwarancji nadania całości rangi intelektualnej może również stanowić legitymację dla zaprezentowanych prac. Od dodania wystawie waloru intelektualnego, a tym samym poznawczego, niedaleka droga do jej przeintelektualizowania. Paradoksalnie więc kuratorce wystawy udało się wyrazić więcej na temat problemu czystego języka na dwóch stronach tekstu niż niektórym artystom.

Należy podkreślić, że refleksja nad kreowaniem sztucznych narzędzi komunikacji prowadzona przy pomocy medium, jakim jest współczesny dyskurs sztuki wizualnej, jest przysłowiowym „masłem maślanym”. Sztuka bowiem już sama w sobie jest pewnego rodzaju środkiem, narzędziem służącym zakomunikowaniu pewnych treści. Chcąc ukazać zachodzące w języku zmiany – jego uniwersalizację, globalizację za pomocą innego języka, artystycznej narracji, która dawno temu zrezygnowała z uniwersalistycznego ujęcia – doprowadzić możemy jedynie do mnożenia kolejnych wątpliwości, z czym mamy do czynienia w omawianej ekspozycji.

„Czysty język”
kurator: Agata Chinowska
Białystok, Galeria Arsenał
19.06.–20.08.2015

fot. Małgorzata Niedzielko, „Wieża Babel”, 2015