Archiwum
10.09.2014

Wiara, nadzieja i miłość

Piotr Dobrowolski
Teatr

Od 6 lat na początku każdego sezonu w Teatrze Polskim w Poznaniu odbywa się finał konkursu dramaturgicznego, który należy dzisiaj – obok swojej równolatki, Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej – do najbardziej rozpoznawalnych i prestiżowych wydarzeń tego typu w Polsce. Jaki jest stan polskiej dramaturgii, kiedy coraz częściej usłyszeć można opinie o jej kryzysie, powolnym konaniu i rychłej śmierci? Uważam, że choć to sądy przesadzone, jest w nich – jak w każdej plotce – także ziarno prawdy. Z jednej strony, obserwować możemy powiększającą się grupę twórców docenianych, którzy, wrażliwi na otaczający ich świat i obdarzeni twórczą wyobraźnią, poszerzają zakres tematyczny pisanych przez siebie sztuk. Z drugiej jednak – coraz większa jest rzesza grafomanów (których nigdy nie brakowało) uważających dramat za łatwą formę literacką, która w ramach przyjętego, często schematycznego układu zniesie wszystko, a i tak zawsze uratują ją efekty inscenizacyjne. Równocześnie, co wyraźne od kilku sezonów, najbardziej spektakularne sukcesy autorskie należą do twórców powiązanych w symbiotyczne, stymulujące obopólny wzrost związki autora z reżyserem. Duety takie, jak Demirski/Strzępka, Jakimiak/Szczawińska, Cecko/Garbaczewski, Holewińska/Kowalski czy Janiczak/Rubin w naturalny sposób przełamują granicę, jaka przez lata dzielił tekst pisany od sceny. Jednak efektem ubocznym tendencji do łączenia się w zespoły pracujące nad jednorazowym projektem jest utrata przez dramat literackiej autonomii.

Metafory Rzeczywistości to konkurs dramaturgiczny, którego jurorzy od początku pracujący w niezmiennym składzie (znawca literatury współczesnej profesor Przemysław Czapliński, krytyk teatralny Łukasz Drewniak i dyrektor teatru Paweł Szkotak) nominują trzy spośród zgłoszonych tekstów. One prezentowane są publiczności w formie inscenizowanych czytań finałowych. Wyróżnieni już samą możliwością zobaczenia swoich utworów na scenie, autorzy rywalizują o trzy nagrody: główną ufundowaną przez Prezydenta Miasta Poznania (w tym roku to aż 25 tysięcy złotych), nagrodę publiczności i nagrodę dziennikarzy. Dodatkowo – zgodnie z dobrą praktyką teatru – do jego repertuaru wchodzi inscenizacja nagrodzonego tekstu. Jest więc o co walczyć.

W tegorocznej edycji do poznańskiego współzawodnictwa zgłoszonych zostało 199 tekstów dramatycznych. Podczas dwóch wieczorów pierwszego wrześniowego weekendu aktorzy Teatru Polskiego w inscenizowanych czytaniach zaprezentowali „Milczenie Simone” Jacka Góreckiego, „Pięć metrów kwadratowych” Piotra Domalewskiego i „Oblężenie” Piotra Rowickiego. Poznając je, można dojść do wniosku, że ubocznym celem konkursu jest konfrontacja publiczności z ciemną stroną otaczającego nas świata, w którym wiara, nadzieja i miłość zastąpione zostały nieufnością, zwątpieniem i nienawiścią. Z tym, co ukryte i złe w nas samych i to nie tylko w sensie jednostkowym, ale i społecznym. Jaka rzeczywistość, takie jej metafory.

Cykl prezentacji otworzyło „Milczenie Simone” debiutującego Jacka Góreckiego. Napisany jako monolog kobiety znajdującej się na skraju autodestrukcji, wspominającej toksyczną fascynację bólem i seksualnością, zaprezentowany został na pokrytej czarnoziemem scenie Malarni w formie dwugłosu. Decyzje reżyserskie Agaty Biziuk nie wystarczyły jednak, aby uatrakcyjnić monotonny, jednorodny tekst. Nie pomógł także pełen poświęcenia wysiłek występujących w czytaniu Pawła Siwiaka i – nowej aktorki w zespole Polskiego – Agnieszki Findysz. Tekst brzmiał jak zwierzenia rozmarzonej nastolatki o mrocznym usposobieniu. I choć formą przypominać mógł wewnętrzne monologi z późnych sztuk Becketta, a treścią – utwory Ingmara Bergmana opisującego kryzysy w związkach, odczuwalny był brak dramaturgii. O co właściwie chodziło w tej sztuce, dokąd ona zmierzała? – pytali zdezorientowani widzowie opuszczający salę po pierwszej prezentacji.

Dramat „Pięć metrów kwadratowych” Piotra Domalewskiego prezentuje hipotetyczne losy Nataschy Kampusch. Kilka lat po ucieczce z miejsca, w którym była przetrzymywana przez porywacza, kobietawprowadza się właśnie do nowego mieszkania, które kupiła za pieniądze zarobione na sprzedaży praw do książki i wywiadu telewizyjnego. Kolejne sceny prezentują jej relacje z pragnącym medialnej sławy sąsiadem, z rodzicami, którzy także chcieliby zarobić na rozgłosie dookoła córki, z agentem pośredniczącym w kontaktach z mediami i z prowadzącą wywiad prezenterką telewizyjną. Mrożąca krew w żyłach, oparta na faktach historia, o której przed kilkoma laty usłyszeć mógł każdy, stanowi znakomity pretekst do ukazania relacji – a może raczej transakcji – międzyludzkich, na które nie wpływają uczucia, a zasady rządzące handlem i wymianą. Chociaż obsada czytania reżyserowanego przez Jacka Jabrzyka, ograniczonego do prostej prezentacji tekstu, zagubiła część zawartych w nim sensów, „Pięć metrów” jawi się jako utwór nośny, o dużym potencjale scenicznym. Inscenizacyjne skróty pozbawiły go co prawda części znaczeń, jak nawiązania do problemu syndromu sztokholmskiego, całość pozostaje jednak ciekawym, rzetelnie opartym na źródłach utworem dramatycznym, który w pełni zasłużył na przyznaną mu nagrodę dziennikarzy.

Zwycięzcą tegorocznych Metafor, zarówno w opinii jury, jak i publiczności, zostało „Oblężenie” Piotra Rowickiego, nagrodzonego już w Poznaniu przed 4 laty za „Chłopca malowanego”, a w 2008 roku wyróżnionego za „Mykwę”. Prosty i znakomicie napisany tekst w czytelny, ale nie banalny sposób ukazuje sytuację księdza, który po powrocie z egzotycznej misji musi stawić czoła oskarżeniom o pedofilię. Ukrywa się w domu rodzinnym, unikając dziennikarzy i spędzając każdy dzień na koszeniu trawy w ogrodzie. W sztuce nie pojawia się – spodziewane w takich sytuacjach – oskarżenie Kościoła katolickiego, który zwykł przez lata ukrywać i tuszować przypadki wykorzystywanie dzieci przez księży. Temat ograniczony został do relacji matki i dziecka wobec kryzysu wzajemnego zaufania. Kobieta, która usiłuje ukoić nerwy alkoholem, przechodzi zmienne stany emocjonalne. Raz miota oskarżenia przeciwko wszystkim, ale nie własnemu dziecku, innym razem pociesza syna, by w następnej scenie napiętnować go. Tekst „Oblężenia” to dramat oparty na konflikcie wewnętrznym matki, jej zwątpieniu i zawiedzionych uczuciach. Stopniowo ujawniając prezentowane okoliczności i całą skalę matczynych emocji, budzi zainteresowanie publiczności. Joanna Zdrada, inscenizując czytanie, w którym udział wzięli Teresa Kwiatkowska i Michał Kaleta, uwydatniła wartości tekstu, wytrącając z rąk argumenty domniemanych przeciwników jego zwycięstwa.

Czy Metafory Rzeczywistości można uznać za zwierciadło, w którym odbija się całościowy obraz polskiej literatury scenicznej? Choć po siedmiu edycjach wydaje się, że łatwo przewidzieć preferencje jury i jego niechęć do bardziej wyzywających, abstrakcyjnych form pisania scenicznego, coś zawsze może nas zaskoczyć, jak miejsce dla „Milczenia Simone” w tegorocznym finale. W sumie jednak trzy zaprezentowane utwory tworzą ciekawe zestawienie, które odnieść można do triady wiary, nadziei i miłości, bo każdy z nich opowiada o kryzysie jednej z tych wartości: „Oblężenie” odnosi się do wiary, „Pięć metrów kwadratowych” – nadziei, a „Milczenie Simone” – do miłości. W tym roku najważniejsza okazała się wiara.

VII edycja konkursu poświęconego polskiej dramaturgii współczesnej
Metafory Rzeczywistości 2014
Teatr Polski w Poznaniu, 6–7.09.2014

alt