Błogie jest życie w upalnej Brazylii. W pierwszej scenie oglądamy chłopaka i dziewczynę smażących się na słońcu przy basenie. Giovanna (Tess Amorim) dyskretnie uwodzi Leonarda (Ghilherme Lobo), smaruje go kremem, dotyka, próbuje wybadać, czy przyjaźń, która ich łączy, może się przerodzić w pierwszą miłość. Są wakacje, godziny płyną wolno, dając czas na różne zachciewaje. Ona marzy o wielkim uczuciu, on zaczyna potrzebować niezależności – jak każdy chłopak w jego wieku. Będąc jednak niewidomym, w dużo większym stopniu musi polegać na innych. Szansę na spełnienie pragnień przynosi nowy rok szkolny, kiedy do ich klasy przydzielony zostaje Gabriel (Fabio Audi). Jako że mają status outsiderów (ale czy nie każdy tak się czuje w szkole średniej?), a i nowym nie jest łatwo, Giovanna i Leonardo biorą go pod swoje skrzydła. Troje jednak, jak wiadomo, to już tłum, a jeszcze tłoczniej robi się, kiedy chłopakiem „z uroczymi loczkami” interesować się zaczyna Karina (Isabela Guasco).
Młode ciała rozpiera młody duch, dla którego jeszcze wszystko jest możliwe, a w sprawach sercowych – jak mówi w pewnym momencie Giovanna – nic nie jest wiadome na pewno. Gdzie kończy się przyjaźń, a zaczyna uczucie? Jak radzić sobie z zazdrością? Pytania te dręczą w tym dziwnym okresie zgłębiania pokładów nieznanych wcześniej emocji, odkrywania własnej seksualności, ale i (o ileż rzadsze jest pokazywanie tego w filmach dla nastolatków!) zdobywania wiedzy i kształtowania gustów. Gabriel słucha Belle & Sebastian, podczas gdy Leonardo, z którym spędza coraz więcej czasu, tylko muzyki klasycznej. Nie będą się jednak tłuc o wyższość swoich preferencji, ale spróbują je uwspólnić, uczyć się od siebie nawzajem, a nawet… siebie nawzajem.
Kto jednak oczekuje pikanterii, może się zawieść. „W jego oczach” jest dużo grzeczniejszy od większości produkcji dla nastolatków, o których głośno było w ostatnich latach, na swój sposób jest wręcz staroświecki. Brak tu seksu, narkotyków, nawet rock’n’roll reprezentują stonowane ballady Stuarta Murdocha. Pojawia się co najwyżej trochę wódki (po której Giovanna uznaje, że chyba jest alkoholiczką), próby pierwszych pocałunków, nieśmiałe zaczyny buntu. Bohaterowie filmów Larry’ego Clarka czy brytyjskiego serialu „Skins” na pewno by się z brazylijskimi rówieśnikami nie zaprzyjaźnili. Stwierdziliby raczej, że to wszystko dziecinada. Ten softcore kryje jednak kilka bardzo prawdziwych tonów. Po pierwsze, nie każdy zaczyna życie płciowe w wieku 15 lat (choć zapewne każdy już w tym wieku o tym marzy) i nie wszyscy jadą po bandzie z dragami i alkoholem (choć prawdopodobnie tak o swoim życiu opowiadają znajomym). „W jego oczach” pokazuje raczej lękliwe podchody, wstydliwe zwierzenia, drobne kompromitacje. Nie są one spektakularne, jak życie bohaterki pokazywanego także w Polsce serbskiego „Klipu”, ale tak przecież – mimo fantazji lubieżnych starców o lolitkach lub wychowankach Toerlessa – wygląda życie wielu nastolatków.
Ciekawe jest też w filmie przyjęcie perspektywy, którą uczymy się szanować, ale niekoniecznie się z nią identyfikować. Niepełnosprawni, podobnie jak mniejszości seksualne, są najczęściej przedstawiani jako „oni”, nie „my”, sam koncept tolerancji podkreśla bardziej różnice niż wspólnotę doświadczeń. „W jego oczach”, wykorzystując dość prosty schemat narracyjny, w który wpisany jest mechanizm projekcji-identyfikacji, sprawia, że najbardziej związani czujemy się właśnie z posiadaczem tytułowych oczu, które nie widzą. Daniel Ribeiro ucieka jednak przed łatką filmu o niepełnosprawności, a także filmu gejowskiego, choć w kręceniu tych jest już dość wyćwiczony. „W jego oczach” opowiada raczej o niewinności, będąc niejako chłopięcą wersją „Fucking Amal”. Rodzące się między bohaterami uczucie jest – podobnie jak u Lukasa Moodyssona – czymś najczystszym, co może się przytrafić w szkolnym środowisku, bezwzględnie zaznajamiającym młodych z przemocą, hierarchiami i regułami, których trzeba później przestrzegać w „dorosłym świecie”. Pokazuje przy tym, że doświadczenie homoseksualne, choć życia nie ułatwia, nie jest żadną klątwą. Ktoś inny może być rudzielcem albo okularnikiem, nieukiem bądź kujonem, brzydulą czy puszczalską – z wszystkiego uczynić można stygmat.
W przypadku głównego bohatera najważniejszym z „kręgów obcości” jest ślepota, więżąca go bardziej nawet niż we własnych ograniczeniach, w duszącym uścisku nadopiekuńczej matki. Jeżeli do tego dochodzi inność seksualna, wiąże się z nią, tak jak z każdą seksualnością, cała paleta emocji. Składają się na nią nie tylko wstyd, niepewność czy udręczenie niemocą jej spełnienia (swoją drogą, który nastolatek jest spełniony seksualnie?), ale i dreszcze pożądania, nadziei i marzeń, realizowanych częściej w wyobraźni niż w realnym świecie. Dlatego też grzeczność „W jego oczach” nie wydała mi się wcale asekurancka, lecz zwyczajnie szczera w portretowaniu nastoletnich uniesień – ich nieporadności, a przede wszystkim czystości.
„W jego oczach”
reżyseria: Daniel Ribeiro
premiera: 29.08.2014