Archiwum
01.07.2016

Utopia poszerzonego miasta

Dagmara Domagała
Rozmowy

Sztuka jako laboratorium. Kiedy przyszłość wydaje się niepewna i – przede wszystkim – nieproszona, gatunek ludzki zaczyna eksperymentować, wprowadzając do światopoglądu różne futurystyczne wizje, mające przygotować jego przedstawicieli do tego, co nadejdzie. Fantastyczne futuramy bywały obsesją popkultury i nawiedzały akademików. Rewidowane na bieżąco ciągle jednak pozostają przedmiotami dyskursu, zwłaszcza na polu łączącym sztukę z nauką i polityką.

Wrocław, który przyłączył się do inicjatywy Laboratorium Miast Przyszłości, przygotował swoją wizję niedalekiej przyszłości, dalece różną od popularnych wyobrażeń postapokaliptycznego świata. Projekt „Eco Expanded City” od początku podąża drogą marzeń o utopii, zwracając uwagę na jej zagrożenia. Obszerna wrocławska ekspozycja zasadza się na mitach konstruowanych już od czasów linii montażowej Henry’ego Forda. Pokazuje, jak sztuka próbuje wyobrazić przyszłość zdatną do przeżycia z pełnym szacunkiem do dwóch największych potęg: rozwoju technologicznego oraz sił natury. Nie mamy do czynienia z realnymi rozwiązaniami, ale pobudzani jesteśmy do konstruowania konceptu przeprowadzającego rewolucję na poziomie świadomości.

Okazuje się, że przyszłość jest chorobliwie perfekcyjna. Nawet podziemia są okiełznane, a z frywolnego labiryntu grozy powstaje prawdziwe miejsce sacrum oświetlone nowoczesnym systemem ledów. Świetliste miecze prowadzą z punktu do punktu. Światło zdaje się narratorem tej historii, prowadząc do… oświecenia? Nowy wspaniały świat może być szczęśliwy, jeśli zaufa wieszczom nowej technologii.

Choć ekspozycja podzielona jest według trzech tematów: „Utopie poszerzonego miasta”, „Syntetyczna natura” i „Puryfikacje”, to kuratorska narracja jawnie prowadzi dwa pozostałe śladem pierwszego. Utopia jako nie-miejsce, rozproszony twór, eksplorowana z dużym poziomem uwagi, jest światem całkowicie stechnicyzowanym. Nie nastąpiły powrót do natury ani dyktatura New Age’u. Poszerzone miasto jest za to całkowicie świadome synergicznego systemu kosmicznego i potrafi, nie rezygnując z wygód i przywilejów cywilizacyjnych, wspomagać czy po prostu nie działać na szkodę swojego głównego żywiciela.

Widmem, które krąży nad wystawami, jest postać Richarda Buckminstera Fullera, któremu bliżej do Leonarda da Vinci niż do współczesnych artystów medialnych. Lecz ten szalony naukowiec daje podstawy do poszerzonego myślenia o ekologii współczesnych cywilizacji. Trzynaście sitodruków prezentuje między innymi ikonę retrofuturystycznej myśli – kopułę geodezyjną. Współcześnie Ridley Scott wyniósł ją nawet na Marsa. Platońska obsesja Fullera na punkcie wielokątów foremnych łączy spójny system światopoglądowy z parciem w kierunku technologicznej innowacji. Kopuła Fullera daje możliwość stworzenia dużej, wytrzymałej konstrukcji architektonicznej, która będzie bardzo lekka i bardzo łatwa w montażu i transporcie. Według jej autora, żeby podjąć problem globalnej ekologii, nie musimy rezygnować z wygód, które dała nam cywilizacja. Musimy jednak wykorzystać naszą wiedzę tak, aby korzystać z nich w sposób zbilansowany, aby móc żyć na planecie Ziemia jak najdłużej.

W „Utopii…” pojawiają się artystyczne interwencje z pola estetyki i etyki. Aki Inomata („Why Not Hand Over a «Shelter» to Hermit Crabs”, 2010–2016) drukuje w 3D muszle w pełni zdatne do zamieszkania przez kraby pustelniki, beztożsamościowych emigrantów świat natury. Ai Hasegawa („I Wanna Deliver a Dolphin”, 2011–2013) wspólnie z biologami syntetycznymi przygotowuje łożysko zdolne do przyjęcia zapłodnionego zarodka obcego gatunku ssaka. Jej utopia idzie dosyć daleko, starając się rozwiązać problemy wymierania gatunków i zaspokajania instynktu macierzyńskiego na przeludnionej i głodującej Ziemi.

Następuje „zmartwychwstanie atomowe” człowieka, renesans myśli antropocentrycznej, w której człowiek czyni sobie Ziemię poddaną, ale z pełną świadomością odpowiedzialności, jaka z tego wynika. W końcu mamy już tak ogromną siłę sprawczą, że jesteśmy aktorami własnej ery geologicznej. Antropocen jest owocem buntu prometejskiego przeciwko naturze. Ale jednocześnie przeciwko establishmentom, niewidzialnym siłom polityki i tajemnicy państwowej. Paradygmat znacznie przekracza pojęcie tego, co ludzkie, skoro żyjemy w koherentnym systemie świata stokrotek.

Utopia nie godzi się jednak na podchwytliwe sztuczki i demaskuje ułomności opresyjnych systemów politycznych. Rafael Lozano-Hemmer („Level of Confidence”, 2015) przypomina o bezkarności policji brutalnie pacyfikującej studenckie zamieszki w Meksyku i pokazuje omylność inteligentnych systemów rozpoznawania twarzy. Simon Laroche i David Szanto („Perpetual Demotion”, 2014) z kolei wskazują na uzależnienie od technologii oraz proces powolnego odwracania ról i przejmowania władzy nad człowiekiem przez maszyny.

Podczas konferencji „Interfejsy, kody, symbole” pojawiła się również BINA48 – posiadająca cyber-świadomość humanoidalna sztuczna inteligencja. Bina, czyli „mądrość”, jest ziszczeniem snów amerykańskich reżyserów i lekiem na nocne lęki większości populacji. Android jest umysłowym klonem Biny Rothblatt, posiadającym kopię wspomnień kobiety oraz wyznawanych przez nią wartości moralnych. Co więcej, replikant posiada jej cechy fizyczne. Owoc miłości, stworzony przez Martine Rothblatt w obawie o cierpienie po śmierci partnerki, staje się dla nas wizją zupełnie nowego wymiaru nieśmiertelności. Nadzieją na wspomniane wcześniej „atomowe zmartwychwstanie”, rozumiane trochę inaczej niż u Stanisława Lema.

„Eco Expanded City” odbywa się 500 lat po napisaniu przez Tomasza Morusa „Utopii”, w duchu antropocentrycznej pychy. Arkadia cywilizowanego świata nie jest Kukanią, mlekiem i winem płynącą Krainą Pieczonych Gołąbków, a aktywnym samostanowiącym i synergicznym systemem, który ludzkość musi prowadzić. Historia uczy jednak, że utopie nie zawsze wychodzą człowiekowi na dobre. Trzymam więc kciuki, aby sztuka i nauka wspólnie wypracowały pole, które pozwoli nam na odpowiedzialne sterowanie „statkiem zwanym Ziemią”. Bez buntu replikantów.

Eco Expanded City
Centrum Sztuki Wro
od 13.05.2016, wydarzenia do końca 2016 roku

fot. R. Buckminster Fuller, „Inventions: Twelve Around One”, rysunek (sitodruk na przezroczystym poliestrze) i fotografia (wydruk na papierze Lenox), 1981, z kolekcji Grażyny Kulczyk