Archiwum
09.02.2016

Szycie kołdry dla dwojga

Jakub Małecki
Gry

Dwuosobowe gry planszowe, choć istnieją od wielu wieków – żeby wspomnieć tylko szachy, mankalę czy japońskie go – dzisiaj stanowią przede wszystkim fantastyczną rozrywkę. Co wyróżnia je na tle tytułów wieloosobowych? Przede wszystkim są skrojone na miarę.

Częstym problemem gier jest to, że spisują się one gorzej przy mniejszej liczbie graczy. Wariant dwuosobowy jest często doklejany na siłę, ze względów czysto marketingowych, bo taki produkt znajdzie szersze grono odbiorców. Rzadziej zdarza się sytuacja odwrotna – wyjątkiem od tej reguły jest między innymi polska „Neuroshima Hex”, im mniej grających bierze udział w rozgrywce, tym jest ona mniej chaotyczna. Do zalet należy także zaliczyć krótki czas oczekiwania na swoją kolej.

Sporą część dwuosobówek stanowią gry logiczne. Tu zazwyczaj nie liczy się strona formalna gry, zawierającej przeważnie prostą planszę i dwa zestawy pionków/kulek/bierek. Tego typu planszówki cechują bardzo proste zasady, a ich atutem jest olbrzymia regrywalność, bo liczba możliwych kombinacji bywa duża. Do najciekawszych tytułów w tej kategorii należą te z serii GIPF Project o enigmatycznie brzmiących tytułach: „Yinsh”, „Tzaar” czy „Dvonn”. Do tej pory były one w Polsce trudno dostępne, ale wieść niesie, że w tym roku powinny się pojawić w ofercie jednego z rodzimych wydawców. Z bardziej dostępnych, prostszych pozycji warto tu wymienić „Rój”, „Pentago”, „Abalone” czy jedną z moich ulubionych – „Lines of Action”, do rozegrania której można się posłużyć zwykłym zestawem szachów lub warcabów.

Popularnym rodzajem dwuosobówek są gry karciane, które można zabrać ze sobą do kieszeni czy plecaka i rozegrać partię w 15–30 minut w dowolnym miejscu i czasie. Świetnie sprawdzają się tu „Zombiaki” czy „Konwój”, a jeśli ktoś nie przepada za klimatami postapokaliptycznymi, warto przyjrzeć się bardzo przyjemnemu „Schotten Totten”. Osobną część karcianek stanowią gry kolekcjonerskie. Tutaj prym wiodą słynne „Magic: The Gathering”, „Summoner Wars” czy pozycje ze stajni Galakty takie jak „Warhammer Inwazja”, „Star Wars” czy „Gra o tron”. Wprawdzie można zagrać w domu, ale tak naprawdę powstały one z myślą o turniejach. Ta propozycja przeznaczona jest dla dysponujących czasem i sporą sumą zaskórniaków, bo dodatki do wymienionych tytułów pojawiają się z dużą częstotliwością. Karcianki pozwalają jednak na poznanie ciekawych ludzi ze środowiska graczy i gwarantują duże skoki adrenaliny.

Niektóre tytuły dla dwójki cechuje niesymetryczność, na przykład gdy każda ze stron ma inne cele do zrealizowania. Tak jest w „Strongholdzie”, w którym jeden gracz wciela się w najeźdźcę zamku, a drugi w jego obrońcę. W „Mr. Jacku” z kolei ktoś jest detektywem, a ktoś Kubą Rozpruwaczem próbującym uciec pościgowi. Mało znanym, aczkolwiek wartym uwagi tytułem jest także „Tally Ho!” wydawnictwa Kosmos, w którym albo kieruje się myśliwymi i drwalami, albo buszującymi po lesie lisami i niedźwiedziami. Gra polega na odkrywaniu, przesuwaniu i zbijaniu kafelków na planszy i mimo pewnej losowości, przynosi sporo satysfakcji. Zwycięzcą zostaje gracz z większą liczbą punktów, a żeby było sprawiedliwie, należy rozegrać dwie partie, po jednej dla każdej ze stron konfliktu. Zarówno w tę, jak i wiele innych pozycji dla dwóch graczy można pograć na kilku stronach w internecie i właśnie one – ze względu na krótki czas oczekiwania na swoją kolejkę – sprawdzają się tam najlepiej.

Ostatnimi czasy sporą popularność zdobywają dwuosobowe wersje wieloosobowych hitów. W ten trend wpisują się między innymi „Agricola: Chłopi i ich zwierzyniec” czy tegoroczne „7 cudów świata: Pojedynek”, w której teraz, po przeróbkach pierwszej, wieloosobowej wersji, zabawa jest wyśmienita.

Na koniec propozycja dla wszystkich, bez względu na wiek, płeć i zainteresowania. Mowa o „Patchworku”, czyli grze o… szyciu kołdry. W trakcie rozgrywki uczestnicy walczą o jak najdokładniejsze zapełnienie swoich plansz kolorowymi, różnokształtnymi żetonami. Niby to proste dopasowywanie, ale jest to jeden z tych tytułów, które nie nudzą się nigdy.

Gry dwuosobowe zajmują szczególne miejsce w świecie planszówek. Przydają się wtedy, gdy nie możemy znaleźć więcej chętnych do wspólnych rozgrywek, świetnie nadają się też do grania z partnerem/partnerką. Przeważnie są to pozycje konfrontacyjne, na próżno szukać wśród nich tych opartych na współpracy. Zwycięstwo zależy zawsze od nas samych, a nie posunięć i strategii osób trzecich. Są tylko wygrany i przegrany, choć przecież nie zawsze o samo zwycięstwo chodzi. To po prostu świetny sposób na spędzeniu czasu z osobą, którą lubimy. Każdy szanujący się gracz powinien posiadać w swojej kolekcji choć kilka takich pozycji, bo sprawdzają się przy wielu okazjach.

alt