Archiwum
05.02.2020

Skok wolności. Do kilku razy sztuka

Katarzyna Lemańska
Teatr

W „Króliku po berlińsku” Bartosza Konopki i Piotra Rosołowskiego historia mieszkańców Europy Wschodniej w czasach zimnej wojny pokazana jest z perspektywy królików żyjących na zaminowanym pasie ziemi przy murze oddzielającym Berlin Wschodni od Zachodniego. Wyreżyserowany przez Justynę Sobczyk spektakl „Mur” Teatru Polskiego w Bydgoszczy bezpośrednio nawiązuje do tego filmowego dokumentu – wyświetlane są jego fragmenty, a aktorzy i aktorki ubrani zostali w zaprojektowane przez Magdalenę Łazarczyk szare kostiumy oraz maski z charakterystycznymi długimi uszami. Twórczynie zapożyczają z filmu pomysł na narrację prowadzoną przez króliczych bohaterów, nadając im tożsamość osób, na których losie mur odcisnął swoje piętno. Na ekranie za bohaterami wyświetlane są wizualizacje i materiały archiwalne, między innymi nagranie z 1989 roku ukazujące rozbieranie muru czy portretujące rodzinę kanclerza Helmuta Kohla. Na tle Wielkiej Historii, którą reprezentują nagrania wideo Magdaleny Łazarczyk i Łukasza Sosińskiego, króliki opowiadają osobiste, indywidualne historie mieszkańców Berlina. Michalina Rodak, Małgorzata Trofimiuk, Małgorzata Witkowska, Mirosław Guzowski, Damian Kwiatkowski i Michał Surówka grają wiele różnych postaci; część z nich pochodzi ze zbioru reportaży „Mur. 12 kawałków o Berlinie” pod redakcją Agnieszki Wójcińskiej.

Scenografia Magdaleny Łazarczyk to metalowa, piętrowa konstrukcja z zespawanych prętów, otoczona z trzech stron widownią. Symbolizuje mur – pułapkę, w której niczym w labiryncie poruszają się aktorzy: skaczą z wyższych poziomów, schodzą i wchodzą po schodkach, a także obchodzą całą konstrukcję, poruszając się wówczas bardzo blisko widzów siedzących w pierwszych rzędach. Choreografia Filipa Szatarskiego ożywia mur „króliczym” pędem. Kiedy aktorzy opowiadają o budowaniu tuneli pod murem i ucieczce przed Stasi, czołgają się pod najniższym piętrem. Gdy szczęśliwie wychodzą na zewnątrz, okazuje się, że znajdują się w jednym z najsłynniejszych i najbardziej niedostępnych berlińskich klubów muzycznych. Scena przedstawiająca króliki tańczące w klubie Berghain do muzyki Sebastiana Świądra symbolizuje zjednoczone miasto, które po upadku muru stało się światową stolicą techno.

W scenariuszu Justyny Lipko-Koniecznej najbardziej przejmujące są wątki, w których mur jest symbolem rozłamów w rodzinie, jak w przypadku historii opowiedzianych przez Waltera Kohla i Hatun Sürücü.

Walter to syn byłego kanclerza Niemiec, Helmuta Kohla (Małgorzata Trofimiuk). Opowieść o Kohlach rozbija obraz „szanowanej rodziny niemieckiej”: Helmut przedstawiony został jako ojciec zjednoczonej Europy, ale także jako nieczuły mąż i ojciec, dla którego najbardziej liczyła się praca. Za podtrzymywanie ogniska domowego odpowiadała Pierwsza Żona Kohla (Małgorzata Witkowska), nieustannie usprawiedliwiająca nieobecność męża („Cudownie Helmut, że znalazłeś dla nas 15 minut”) i przepraszająca go za to, że się zestarzała. Walter (Michał Surówka) w przejmującym monologu skierowanym do ojca pyta: „dlaczego, jak matka popełniła samobójstwo, to nie zadzwoniłeś do mnie, tylko poinformowałeś mnie przez sekretarkę?”. Zamiast odpowiedzi Druga Żona Kohla (Michalina Rodak) rozbiera zmarłą i nakłada na siebie jej rzeczy, powtarzając „Mein Helmut”, czym sygnalizuje próbę całkowitego zawłaszczenia osoby kanclerza. Objadająca się surową kapustą Małgorzata Trofimiuk pierwszorzędnie przedstawia starczą bezradność odgrywanego bohatera (Sobczyk żartuje z dosłownego znaczenia nazwiska polityka także w innych scenach, m.in. rozdając widzom kapuściane głowy, gest ten wydaje się niepotrzebny – bez niego ocena postawy kanclerza także jest jednoznaczna).

Wątek Hatun Sürücü (Michalina Rodak) sugeruje klęskę, jaką poniosła polityka multikulturalizmu wobec mułzumanów prowadzona w Niemczech po roku 2000. Postać Turczynki skonstruowana została w oparciu o historie kilku islamskich dziewcząt wychowanych w Berlinie (opisanych w reportażu Katarzyny Brejwo) – ofiar morderstw popełnianych przez ojców, braci i kuzynów „w obronie honoru rodziny”. W spektaklu pada werset z sury Koranu, usprawiedliwiający nierówne traktowanie płci: „Mężczyźni stoją nad kobietami ze względu na to, że Bóg dał wyższość jednym nad drugimi”. Michalina Rodak szczegółowo opisuje zabójstwa kobiet, które odważyły się same o sobie decydować, kończąc opowieść cytatem z przemówienia wygłoszonego przez Johna F. Kennedy’ego w Berlinie Zachodnim w roku 1963: „Ich bin ein Berliner”. Po zburzeniu muru nie udało się zniwelować społecznych rozłamów, zamazały się jedynie ich granice. Wobec morderstw Qandeel Baloch, Morsa Obeidi, Ghazali Khan, Medine Memi i Hatun Sürücü, których dokonano w Niemczech w XXI wieku, słowa amerykańskiego prezydenta – „Wszyscy wolni ludzie, gdziekolwiek żyją, są obywatelami Berlina” – niewiele znaczą.

W kolejnej opowieści Stach, Andrzej i Ulka uprowadzają samolot An-24. Każą pilotom lecieć z Polski do Berlina – „po wolność”. Ostatecznie samolot ląduje na Okęciu, a porywacze zostają skazani na sześć lat więzienia. Wielu innym jednak udało się przedostać na zachodnią stronę. Często płacili za to wysoką cenę – jak Conrad Schumann uwieczniony na fotografii Petera Leibinga. Na zdjęciu z 1961 roku widać moment jego skoku ponad zasiekami z drutu kolczastego (w miejscu, w którym wkrótce potem stanął mur), kiedy dezerterował z odbywanej służby wojskowej. Wydarzenie to przeszło do historii jako „skok wolności”. W spektaklu Conrad Schumann (Mirosław Guzowski) dokonuje rekonstrukcji skoku na podstawie zachowanej fotografii. Przebrany w krzykliwy strój mężczyzna bierze udział w telewizyjnym show. Króliki na scenie, podobnie jak w 1961 roku tłum po zachodniej stronie muru, skandują: „Skacz!”, podczas gdy Guzowski ostentacyjnie przerysowuje gesty, próbując skoczyć. Udaje mu się dopiero za trzecim razem. Jego sukces, podobnie jak wiele zdekonstruowanych w spektaklu symboli, jest dwuznaczny. W rzeczywistości Schumann, osamotniony i uznany przez własną rodzinę za tchórza, w 1998 roku ponownie „skoczył”, ale na sznur – wieszając się.

W pierwszej scenie spektaklu aktorzy wyznaczają zasięg muru, wymieniając nazwy kolejnych ulic, którymi biegł: od mostu Bösebrücke po Potsdamer Platz. Na ekranie pojawia się biała linia przecinająca niemieckie chodniki. Tytułowy mur to przede wszystkim symbol zniewolenia, „pole minowe”, na którym żyli ludzie-króliki. Metaforyczny mur dzielił też domy i rodziny. Ale dla Szwedki Eiji-Riitty Eklöf mur berliński, który zobaczyła w telewizji jako siedmioletnia dziewczynka, stał się obiektem obsesyjnej miłości. W 1979 roku, mając 25 lat, wzięła z nim „ślub” i przyjęła dwuczłonowe nazwisko Eklöf-Berliner-Mauer. Projekcje przedstawiają fotograficzną dokumentację tego performansu. Małgorzata Trofimiuk odgrywa fantazję na temat miłosnego spotkania muru i jego żony, podczas którego pojawia się wiele nawiązań do znanych romansów filmowych.

Reportaże opublikowane przez Wydawnictwo Czarne są dla Lipko-Koniecznej wyjściowym materiałem poddanym literackiej inwencji dramaturgicznej. Autorka nie dokonuje adaptacji, ale – rozpisując na dialogi konkretne fragmenty tomu zredagowanego przez Agnieszkę Wójcińską – tworzy alternatywne wersje opowieści. Scenariusz powstawał także podczas improwizacji zespołu Teatru Polskiego. Wydaje się, że niektóre sceny zostały napisane z myślą o konkretnych aktorach, służąc jedynie pokazowi ich warsztatu scenicznego i niewiele wnosząc do wymowy – momentami zbyt gęstego i trudnego w odbiorze – tekstu. Taki charakter mają scenki z udziałem Małgorzaty Witkowskiej jako negatywnie nastawionej do Polaków właścicielki baru Warschau czy Damiana Kwiatkowskiego jako Pana Menscha opowiadającego o zamianie wschodnioniemieckiego centrum klinicznego Berlin-Buch w luksusowe osiedle.

W spektaklu Justyny Sobczyk mur pozostaje niemym obserwatorem, widzem, świadkiem – przygląda się nie tylko wydarzeniom historycznym, usankcjonowanym w podręcznikach i mediach, lecz także współczesnym tragediom osobistym. Ta wielowątkowa opowieść o ludziach i miejscach, które kiedyś ograniczał realny mur, uzmysławia widzom, że do dzisiaj pozostała po nim wyczuwalna, choć niewidzialna, granica.

 

Justyna Lipko-Konieczna, „Mur”
reżyseria: Justyna Sobczyk

dramaturgia: Justyna Lipko-Konieczna
scenografia, kostiumy: Magdalena Łazarczyk
wideo: Magdalena Łazarczyk, Łukasz Sosiński
muzyka: Sebastian Świąder
choreografia: Filip Szatarski
Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy
premiera: 9.11.2019

 

fot. Natalia Kabanow | źródło: https://www.teatrpolski.pl/mur.html