Archiwum
27.05.2015

Rozbrajanie spojrzenia

Stanisław Godlewski
Sztuka

„Druga jesień”, wystawa przygotowana w Art Stations Gallery w Starym Browarze, bada zależność między człowiekiem a naturą. Ryzyko tego tematu polega na pułapkach, jakie zakłada samo dialektyczne przeciwstawienie podmiotu ludzkiego i naturalnego żywiołu (natura jako obcy, inny). Kuratorka Agnieszka Pindera, opierając koncepcję wystawy na wybranych pracach z kolekcji Grażyny Kulczyk, skupiła się nie na władzy ludzkiego spojrzenia, które zawłaszcza i interioryzuje naturę (pejzaż sam w sobie jest przecież obrazem natury, wykadrowanym przez oko artysty), lecz raczej na ukazaniu strategii współczesnych związków człowieka i przyrody. Choć eklektyzm tematyczny dobranych dzieł nie ułatwia wyłonienia spójnej narracji z wielości kontekstów, istotny wydaje się podział na trzy części, rozmieszczone na poszczególnych piętrach galerii. Na każdym z nich prace łączy inny zakres problemowy.

Na parterze ukazywany jest podstawowy rodzaj relacji człowieka i natury – kontemplacja. Wystawę otwiera wideo Huberta Czerepoka „Lux Aeterna” (2011), praca ukazująca niebezpieczeństwo tkwiące w samym spojrzeniu na naturę. Czerepok nakręcił podróż samochodem przez tunel w Norwegii, krajobrazy niszczone przez maszyny i zróżnicowane faktury jeziora czy skał. Abstrakcyjność i piękno niektórych kadrów skłaniają do kontemplacji. Czerepok jednak dodaje jeszcze jeden element: z offu słyszymy przemówienia Hitlera, Jeffersona, Breivika, Kordiana (tak, tego ze Słowackiego). Na obrazy nakładają się słowa dotyczące władzy i potęgi. Natura, z jednej strony, pokazywana jest jako potężna siła, z drugiej – jedynym, który może docenić jej wzniosły charakter i „uczynić ją sobie poddaną”, jest człowiek. Kontemplacja zakłada zatem gest panowania, marzenia o podporządkowaniu sobie żywiołu. Breivik (który słuchał utworu „Lux Aeterna” z „Requiem dla snu” podczas masakry na wyspie Utøya) miał pomysł na trzymanie populacji ludzkiej w rezerwatach. Kordian ze szczytu Mont Blanc, obejmując boską perspektywę (spojrzenie z góry rozumiane dosłownie i metaforycznie), snuł wizję na temat odrodzenia narodu. Natura ujawnia swój niebezpieczny charakter, gdy ukazane zostanie spojrzenie człowieka, który włącza ją w manifesty ideologiczne. Biologiczność jest znakiem siły i potęgi. Człowiek staje się bytem biologicznym, który biologiczność przekracza, ponieważ umie z niej korzystać i ją kontrolować.

Obok pracy Czerepoka znajduje się rzeźba autorstwa Karela Malicha, „Siedzę i obserwuję niebo” (1976) – podwieszony kłąb drutu, w którego środku można rozpoznać postać przypominającą siedzącego człowieka z papierosem w ręku. Druty otaczają go niczym dym z papierosa, tworząc swoistą klatkę, przez którą artysta może patrzeć na niebo. Z jednej więc strony kontemplacja może prowokować doznania metafizyczne, z drugiej – nie można odejść od perspektywy wzroku, która w określony sposób narzuca sposób patrzenia.

Na drugim piętrze ekspozycji umieszczone są trzy prace wideo, które łączą temat zawłaszczania naturalnych obszarów oraz możliwość tworzenia utopii. Hubert Czerepok w „Ekosystemie” (2014) pokazuje, jak na wywłaszczonej przez Tatrzański Park Narodowy polanie Jaworzynce spotykają się jej dawni właściciele i wspólnie koszą siano, ubrani w ludowe stroje. Ten czyn wspólnotowy jest urokliwy, jednak od początku wiadomo (dzięki opisom), że został zaprogramowany przez artystę. Również ludowe stroje wzmacniają nierealistyczny charakter wideo, które atakuje nas sielankowymi obrazkami. Czerepok tworzy ostentacyjnie sztuczną utopię, sentymentalną pocztówkę, do której nie ma powrotu, dyskretnie zaznaczając wpływ państwa na kształtowanie przestrzeni naturalnej.

Dwie prace obok dzieła Czerepoka są autorstwa Szwajcarki Siri Hermansen. W „Czarnobyl mon amour” (2012; nawiązania do tytułu filmu nieprzypadkowe) artystka rozmawia z przewodnikami po Czarnobylu, którzy zachwalają życie w skażonej strefie i opisują nieprzyjemne doznania, gdy muszą stamtąd wracać. Współcześni stalkerzy odnajdują w wyludnionym mieście spokój i receptę na szczęśliwe życie. W „Ziemi wolności” (2012) Hermansen przeprowadza wywiady z mieszkańcami innego miasta dotkniętego katastrofą – Detroit. Okiem kamery rejestruje kolektywy artystyczno-farmerskie, które żyją samowystarczalnie i propagują tryb życia zgodny z naturą. Kolejna utopia? Niekoniecznie, Artystka ukazuje również nieprzyjemności związane z tym „powrotem do natury”. Nastoletnie matki, mieszkanki Detroit opiekują się zwierzętami, by przygotować się do opieki nad dziećmi. Niestety słodkie króliczki w pewnym momencie muszą zostać zabite. Hermensen nie oszczędza widzom widoku ogłuszanego i mordowanego zwierzęcia.

Prace Szwajcarki przeglądają się w sobie nawzajem i dotykają podobnych wątków. Obszary dotknięte klęską, częściowo lub w całości wyludnione, stają się przestrzenią, w której możliwe jest życie na własnych zasadach i poza normami kapitalistyczno-konsumpcyjnego świata. Ma to jednak swoją cenę – grozi chorobą i izolacją (Czarnobyl) oraz kłopotami finansowymi i świadomością kompromisów wobec natury (Detroit).

Na ostatnim piętrze „Drugiej jesieni” prezentowane są dzieła dotyczące konstrukcji natury. Liczne prace Malicha ukazują, jak rzeźba z użyciem prostych form geometrycznych i odpowiednich materiałów nawiązuje do struktury krajobrazu i zrywa z ikonicznymi wyobrażeniami na temat pejzażu (prace Malicha nie są bynajmniej stworzone z tak zwanych naturalnych surowców, typu drewno czy kamień, przeciwnie – wykorzystuje on często pleksi, stal i szkło). Interesująco w kontekście konstrukcji w naturze i natury jako konstrukcji wypadają prace Imre Baka z lat 70. korzystającego z geometrycznych form i podpisów. Proste, przejrzyste rysunki wyglądające niczym ilustracje z instrukcji obsługi, ironicznie grają z konwencjami przedstawień natury, a zarazem próbują nadać porządek czemuś, co wymyka się ludzkiej logice. Podobnie czyni Roman Signer, który w pracy wideo „W styryjskim lesie” (2002) rejestruje proces „sadzenia lasu” na dawnej asfaltowej drodze. Ładunki wybuchowe, ułożone w kształt ślimaka, po detonacji zostawiają dziury, w które wkładane są sadzonki drzew. Ludzie stworzyli zatem las lub raczej park, gdzie sadzone w regularnych odstępach drzewa można podziwiać, chodząc po asfaltowej ścieżce. Antropopresja zdaje się determinować przestrzeń naturalną i cały ekosystem. Nawet działania, które mają „oddać głos” naturze, zostają naznaczone obecnością człowieka. Dobrze to widać w pracach Tima Knowlesa: dwóch rysunkach i fotografiach z cyklu „Rysunki drzew” (2006). Knowles doczepił do gałązek olchy i sosny długopisy, podstawił sztalugę z płótnem i pozwolił, by wiatr poruszający gałązkami zaczął „rysować”. Ten uroczy i prosty gest można interpretować jako zatarcie granic między człowiekiem a drzewem czy wiatrem. Jednocześnie artysta ujawnia sztuczność całej sytuacji – obok obrazu narysowanego przez przyrodę znajduje się zdjęcie dokumentujące całą akcję.

Podstawowym motywem „Drugiej jesieni” są zatem proces i strategia zależności człowieka i natury – od spojrzenia-kontemplacji, poprzez opanowanie i kolonizację, aż po restrukturyzację i ingerowanie w przestrzeń. Szkoda, że stosunkowo mało jest tam prac współczesnych – większość pochodzi z lat 60 i 70. Poza unikiem wobec pokusy ukazania „ładnych” obrazów i pejzaży, „Druga jesień” pozwala na redefinicję zależności człowieka, przyrody, technologii i ekonomii. Tak ciekawe prace, jak te zaprezentowane w Starym Browarze, wpadły jednak w kartezjańską dialektykę przeciwieństw (człowiek–natura, chaos–porządek, utopia–antyutopia), choć wydaje się, że nie mogło być inaczej w galerii, w której patrzący zostaje oddzielony od oglądanego przedmiotu. Trzeba zatem próbować rozbroić nasze spojrzenie.

„Druga jesień”
artyści: Imre Bak, Paul Chaney, Hubert Czerepok, Siri Hermansen, Tim Knowles, Karel Malich, Roman Signer, Rudolf Sikora, Oscar Tuazon
kuratorka: Agnieszka Pindera
Poznań, Art Stations Gallery, Stary Browar
13.03. – 31.05.2015

alt