Archiwum
17.08.2016

Rozbrajanie plakatu w mediach społecznościowych

Anna Bartosiewicz
Rozmowy

Muzeum Plakatu w Wilanowie zdecydowało się pokazać grafikę w szerszym, interdyscyplinarnym kontekście. Na wystawie głównej 25. Międzynarodowego Biennale Plakatu w Warszawie pod tytułem „Plakat – remediacje” znak graficzny przeplata się z wpisami w mediach społecznościowych, krój pisma przenika się z interwencjami w przestrzeni publicznej, a dopełnieniem klasycznego plakatu staje się film wideo. Kuratorem zorganizowanej z okazji 50-lecia Międzynarodowego Biennale Plakatu wystawy jest znawca sztuki PRL-u, autor książek poświęconych temu zagadnieniu, David Crowley.

Wystawa profesora Royal College of Art w Londynie, z jednej strony, stanowi komentarz do współczesnych wydarzeń, które w sposób globalny oddziaływały na społeczeństwo, z drugiej – jest intermedialną próbą odtworzenia ewolucji plakatu, jaka rozegrała się na naszych oczach. Na wystawie plakat jako nośnik idei społeczno-politycznych i przekazu marketingowego został ukazany w kontekście przemian technologicznych. Dlatego obok dokumentacji rozmaitych działań artystycznych poznamy tak nowoczesne narzędzia, jak aplikacja Prisma.

Główna sala wystawiennicza została podzielona na pawilony związane z ważnymi zjawiskami społecznymi ostatnich kilku dekad. Mamy więc oddzielne boksy poświęcone „Solidarności”, kultowi koreańskiego przywódcy Kim Ir Sena, atakowi na redakcję „Charlie Hebdo” czy reklamom środków odchudzających Protein World. Na wystawie znajdziemy nie tylko plakaty, ale również cytaty z mediów społecznościowych, filmy wideo, rysunki, a nawet wydruki dwóch pierwszych stron maszynopisu „Roku 1984” George’a Orwella.

Na szczególną uwagę zasługują prace prezentowane na antresoli. Są to w dużej mierze projekty znanych designerów oraz dokumentacje artystycznej „działalności hakerskiej” w przestrzeni publicznej. Łączy je dekonstrukcja przekazu reklamowego oraz posługiwanie się mediami charakterystycznymi dla reklamy – plakatami, nośnikami wielkoformatowymi i hasłami reklamowymi. Ekspozycję uzupełniają projekty dziesięciu laureatów konkursu „Plakat – remediacje”.

Na wystawie można także zobaczyć zdjęcia i plakaty z poprzednich edycji biennale. Na dziedzińcu muzeum zaaranżowano afisze reklamujące imprezę – wiszą na słupie ogłoszeniowym i murach, dzięki czemu udało się zainscenizować miejską, niegdysiejszą scenerię. Przekaz wzmacniają archiwalne zdjęcia budynku muzeum, które przywodzą na myśl pawilony z Biennale w Wenecji.

Ludzki alfabet czytelniejszy od czcionki

W jednym z „pawilonów” sali głównej Crowley pokazał krótką, „morfologiczną” historię pisma. W 1967 roku Stedelijk Museum w Amsterdamie zaprezentowało „Nowy alfabet”, którego pomysłodawcą był holenderski projektant i typograf, Wim Crouwel. Jego pełnym, mięsistym wręcz literom zarzucano nieczytelność i pustotę. W reakcji na propozycję kroju pisma Crouwela Anthon i Anna Beeke opracowali własną wersję alfabetu: „Nadający formę” – cykl czarno-białych, ciekawych pod względem estetycznym fotografii autorstwa Geerta Kooimana, prezentujących wybraną literę, w jaką układało się nagie ciało.

Czarna plama zamiast solidarnych kobiet

Punktem wyjścia dla prezentacji twórczości poświęconej „Solidarności” stał się znany plakat wyborczy Tomasza Sarneckiego, który w 1989 roku trafił na okładkę „Rzeczpospolitej”. Przedstawiająca kowboja grafika, opatrzona podpisem: „W samo południe 4 czerwca 1989” i czerwonym znakiem „Solidarność”, nawoływała do głosowania podczas pierwszych demokratycznych wyborów.

Do plakatu Sarneckiego nawiązała później Sanja Iveković w swojej feministycznej inscenizacji zatytułowanej „Niewidzialne kobiety Solidarności”. Jej wersja przedstawia czarny zarys kobiecej postaci opatrzony czerwonym podpisem: „W samo południe 1989–2009”. Remediacja znanej pracy Sarneckiego stanowi swoistą formę rozrachunku z „Solidarnością”. W ciągu dwóch dekad niepodległej Polski kobiety zostały zdegradowane do roli wielodzietnych matek (zachęty do rodzenia w ramach programu „Rodzina 500+”), żon (nacisk Kościoła rzymskokatolickiego na zawieranie małżeństw) i kochanek (nielegalny przemysł związany z prostytucją, przedstawienia kobiet w mediach). Odmawia im się także istotnych ról w historii, a ostatnio – prawa decydowania o własnym ciele (planowana reforma PiS, która zakłada całkowity zakaz aborcji nawet w przypadku gwałtu, kazirodztwa i stwierdzonych przez lekarza wad płodu). Chociaż Iveković nie mogła w 2009 roku przewidzieć, jak bardzo Polki zostaną osierocone przez nową, demokratyczną władzę, to jednak czerwone, a zarazem menstruacyjne barwy „Solidarności” nabierają w tym przypadku nowego, męczeńskiego wręcz znaczenia.

Bojkot szowinistycznych reklam

Nie tak dawno w Wielkiej Brytanii wielką falę sprzeciwu wywołały reklamy środków odchudzających, prezentowanych między innymi na billboardach. Na plakatach reklamowych opatrzonych szowinistycznym sloganem pojawiło się zdjęcie atrakcyjnej kobiety w bikini. Główne hasło w realizowanej przez firmę Protein World kampanii można przetłumaczyć jako „Czy twoje ciało jest gotowe na plażowanie?” („Are you beach body ready?”), ale przez grę słów „beach” (plażować) i „bitch” (dziwka) motto wywołuje skojarzenia z prostytucją i współczesnym kanonem piękna, implikując pogląd, że każda kobieta powinna być szczupła.

Oburzeni Brytyjczycy zebrali 70 tysięcy podpisów pod petycją zakazującą prezentowania reklam. Mieszkańcy Wysp zaczęli masowo zamazywać plakaty, które zawisły na ulicach. Jednocześnie społeczeństwo błyskawicznie zareagowało na reklamy w mediach społecznościowych. Zaczęto publikować w internecie własne wersje plakatu ze zdjęciami kobiet przy kości oraz nowymi wariantami sloganu reklamowego. Symbolem sprzeciwu mas stała się okładka magazynu „The Stylist” z pracą opatrzoną podpisem „Tell me that I’m not beach already” z 2015 roku. Dokumentację zjawiska zobaczymy w Muzeum Plakatu.

Propagandowe oblicze Korei Północnej

W innym pawilonie Crowley przybliżył sztukę azjatycką, która pod wieloma względami przypomina prace z okresu PRL-u. Znajdziemy tutaj rysunki anonimowych artystów oraz film z państwowej uroczystości. Podczas rewolucji kulturalnej w Chinach powstało wiele prac propagandowych i podobizn Mao, między innymi „Studiowane dzieł”. Podobna sytuacja do dzisiaj ma miejsce w Korei Północnej, gdzie poprzez prace anonimowych artystów wpaja się Koreańczykom niemalże religijny kult władcy Kim Ir Sena. Ducha czasów współczesnych oddaje film, którego bohaterowie tworzą żywy „rysunek” – podobiznę koreańskiego przywódcy.

„Izmy” na transparentach i ustach Amerykanów

Wystawie w Muzeum Plakatu odnotowuje także protesty przeciwników wojny w Wietnamie, feministek czy osób piętnujących rasizm. Zobaczymy słynną fotografię „Q. And Babie?” („I dzieci też?”) grupy Art Workers’ Coalition, która przedstawia młode ofiary wojny wietnamsko-amerykańskiej, zdjęcie Glorii Steinem i innych aktywistek, które w 1970 roku maszerowały Piątą Aleją w Nowym Jorku, niosąc transparent „A Masculine Mistique”, oraz dokumenty upamiętniające protesty po zabójstwach Afroamerykanów w Stanach Zjednoczonych.

YouTube krzywym zwierciadłem wielkich idei

Odrębną część ekspozycji w głównej sali wystawienniczej stanowią prace z cyklu „Obrazoburstwo – antologia internetowego wideo 2010–2016”. Jest to wybór publikacji filmowych, głównie z serwisu YouTube, swoisty przegląd reakcji społecznych na wydarzenia i mainstreamowe zjawiska. Znajdziemy więc odwołania do protestu w libijskim Trypolis, udokumentowane na kanale Sandy Leveque zrywanie plakatów zawierających mowę nienawiści czy uroczyste podpisanie propagandowego plakatu przez dyktatora Korei Północnej, Kim Dzong Una.

Reklama wycieka z damskiej torebki

Prace artystów, którzy świadomie posługują się mediami charakterystycznymi dla reklamy, zaprezentowano na muzealnej antresoli. To bodajże najciekawsza część ekspozycji, która z jednej strony zawiera odwołania do znanych teoretyków reklamy, z drugiej – pokazuje, jak artyści reagują na język perswazji, którym wielkie koncerny epatują z billboardów, plakatów czy banerów.

Największe wrażenie zrobiła na mnie praca Pascala Paquette’a. Wykorzystując plakat ze znakiem firmowym Louisa Vuittona, dokonał on interwencji w przestrzeni publicznej. Jego praca przedstawia zdjęcie odwróconej do góry nogami torebki Louis Vuitton. Ciekną z niej dorobione komputerowo, geometryczne, czarne, toporne krople ropy o kształcie prostokątów z zaokrąglonymi brzegami. Całość odzwierciedla obłudę współczesnej kultury konsumpcyjnej. Można by powiedzieć, że za pożądanymi przez celebrytów markami i przemysłem modowym kryje się gęsta smoła, do której lepi się ludzka egzystencja. Bliższy kontakt z tą substancją grozi wewnętrznym wymarciem.

Oddzielną kwestię stanowi sposób produkcji markowej odzieży i tekstyliów. Liczne prace prezentowane na muzealnej antresoli powstały w reakcji na konferencję ONZ w sprawie zmian klimatycznych, która miała miejsce w 2015 roku w Paryżu. Kilka lat temu na jaw wyszły szokujące dane na temat producentów materiałów stosowanych przez znane koncerny odzieżowe. Pracownicy fabryk dbają o nasz markowy wygląd w niewolniczych warunkach, wbrew jakimkolwiek zasadom fair trade. Tym bardziej grafika Paquette’a obnaża dwulicowość współczesnej ekonomii.

Do ekologii nawiązuje również duet Kennard & Phillips, który posługuje się w swoich pracach techniką fotomontażu. Na wystawie zobaczymy „Wysypisko śmieci” tego tandemu. W ekodizajn wpisuje się także praca słynnego projektanta, Jonathana Barnbrooka. Grafika opatrzona hasłem: „Najpierw zysk, potem środowisko” znakomicie rezonuje załamanie zasad etycznych we współczesnej gospodarce.

Zestaw do hakowania przestrzeni publicznej

Bardzo subtelny przekaz ma prezentowane przez Open Walls Gallery zdjęcie obrazu pod tytułem „Love will tear us apart”. Nawiązując do utworu Depeche Mode, Vermibus przedstawił dwie kobiety, między którymi wytwarza się szczególne napięcie emocjonalne. Przeniesienie grubych śladów po pociągnięciach pędzla oraz nasyconej kolorami palety do lekkiej formy graficznej nadaje plakatowi ciężkości.

Jeszcze inny aspekt ludzki w przestrzeni publicznej porusza „Studium koła” – cykl fotograficzny Jonathana Sellera, który trafił do miejskich gablot na reklamy. Artysta prezentuje swoje zdjęcia na różnych nośnikach reklamowych i ma w zwyczaju fotografować z ukrycia ludzi oglądających efekt finalny tego zabiegu. Tym razem zdjęcia zostały wystawione w podświetlonych budkach telefonicznych. Dopiero portrety przechodniów oglądających „Studium koła” pozwalają zrozumieć zamysł artystyczny. Prace Sellera nie funkcjonują samodzielnie, bez wchodzącymi z nimi w interakcję ludzi. W Muzeum Plakatu przedstawiono fotografie stanowiące dokumentację akcji zrealizowanej w 2015 roku.

Odmienne podejście do przestrzeni publicznej uosabia umieszczony w szklanej gablocie na antresoli „zestaw dla hakerów do otwierania gablot reklamowych”. Składają się na niego: klucz, kamizelka odblaskowa oraz krótka instrukcja obsługi. Prowokacja artystyczna nakierowuje nasze myśli na skomercjalizowany miejski krajobraz. Pytanie, w jaki sposób możemy zrobić wyłom w głównym nurcie i zmienić kod, w którym zostały napisane wielkie metropolie?

Negocjowanie rzeczywistości plakatu

„Plakat – remediacje” nie jest projektem łatwym w odbiorze. Wymaga dużo czytania i minimalnej wiedzy historycznej. Projektowanie graficzne w prezentowanych pracach częstokroć stanowi punkt wyjścia do rozważań nad sytuacją społeczną, polityczną i ekonomiczną, a nie produkt finalny. „W ostatnich latach wiele mówi się na temat śmierci plakatu. Wiszące na ścianach wydruki są zastępowane przez ekspresyjne animowane obrazy, a głównym źródłem pilnych wiadomości stają się media społecznościowe. Te zjawiska nie oznaczają jednak, że plakat jest skończony. Świadczą tylko o jego remediacji” – można przeczytać w tekście otwierającym godną polecenia wystawę na warszawskim Wilanowie.

25. Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie
„Plakat – remediacje”
kurator: David Crowley
Warszawa, Muzeum Plakatu w Wilanowie
11.06. – 25.09.2016

Rozbrajanie plakatu w mediach społecznościowych

 

Muzeum Plakatu w Wilanowie zdecydowało się pokazać grafikę w szerszym, interdyscyplinarnym kontekście. Na wystawie głównej 25. Międzynarodowego Biennale Plakatu w Warszawie pod tytułem „Plakat – remediacje” znak graficzny przeplata się z wpisami w mediach społecznościowych, krój pisma przenika się z interwencjami w przestrzeni publicznej, a dopełnieniem klasycznego plakatu staje się film wideo. Kuratorem zorganizowanej z okazji 50-lecia Międzynarodowego Biennale Plakatu wystawy jest znawca sztuki PRL-u, autor książek poświęconych temu zagadnieniu, David Crowley.

 

Wystawa profesora Royal College of Art w Londynie, z jednej strony, stanowi komentarz do współczesnych wydarzeń, które w sposób globalny oddziaływały na społeczeństwo, z drugiej – jest intermedialną próbą odtworzenia ewolucji plakatu, jaka rozegrała się na naszych oczach. Na wystawie plakat jako nośnik idei społeczno-politycznych i przekazu marketingowego został ukazany w kontekście przemian technologicznych. Dlatego obok dokumentacji rozmaitych działań artystycznych poznamy tak nowoczesne narzędzia, jak aplikacja Prisma.

Główna sala wystawiennicza została podzielona na pawilony związane z ważnymi zjawiskami społecznymi ostatnich kilku dekad. Mamy więc oddzielne boksy poświęcone „Solidarności”, kultowi koreańskiego przywódcy Kim Ir Sena, atakowi na redakcję „Charlie Hebdo” czy reklamom środków odchudzających Protein World. Na wystawie znajdziemy nie tylko plakaty, ale również cytaty z mediów społecznościowych, filmy wideo, rysunki, a nawet wydruki dwóch pierwszych stron maszynopisu „Roku 1984” George’a Orwella.

Na szczególną uwagę zasługują prace prezentowane na antresoli. Są to w dużej mierze projekty znanych designerów oraz dokumentacje artystycznej „działalności hakerskiej” w przestrzeni publicznej. Łączy je dekonstrukcja przekazu reklamowego oraz posługiwanie się mediami charakterystycznymi dla reklamy – plakatami, nośnikami wielkoformatowymi i hasłami reklamowymi. Ekspozycję uzupełniają projekty dziesięciu laureatókonkursu „Plakat remediacje”.

Na wystawie można także zobaczyć zdjęcia i plakaty z poprzednich edycji biennale. Na dziedzińcu muzeum zaaranżowano afisze reklamujące imprezę – wiszą na słupie ogłoszeniowym i murach, dzięki czemu udało się zainscenizować miejską, niegdysiejszą scenerię. Przekaz wzmacniają archiwalne zdjęcia budynku muzeum, które przywodzą na myśl pawilony z Biennale w Wenecji.

 

Ludzki alfabet czytelniejszy od czcionki

W jednym z „pawilonów” sali głównej Crowley pokazał krótką, „morfologiczną” historię pisma. W 1967 roku Stedelijk Museum w Amsterdamie zaprezentowało „Nowy alfabet”, którego pomysłodawcą był holenderski projektant i typograf, Wim Crouwel. Jego pełnym, mięsistym wręcz literom zarzucano nieczytelność i pustotę. W reakcji na propozycję kroju pisma Crouwela Anthon i Anna Beeke opracowali własną wersję alfabetu: „Nadający formę” – cykl czarno-białych, ciekawych pod względem estetycznym fotografii autorstwa Geerta Kooimana, prezentujących wybraną literę, w jaką układało się nagie ciało.

 

Czarna plama zamiast solidarnych kobiet

Punktem wyjścia dla prezentacji twórczości poświęconej „Solidarności” stał się znany plakat wyborczy Tomasza Sarneckiego, który w 1989 roku trafił na okładkę „Rzeczpospolitej”. Przedstawiająca kowboja grafika, opatrzona podpisem: „W samo południe 4 czerwca 1989” i czerwonym znakiem „Solidarność”, nawoływała do głosowania podczas pierwszych demokratycznych wyborów.

Do plakatu Sarneckiego nawiązała później Sanja Iveković w swojej feministycznej inscenizacji zatytułowanej „Niewidzialne kobiety Solidarności”. Jej wersja przedstawia czarny zarys kobiecej postaci opatrzony czerwonym podpisem: „W samo południe 1989–2009”. Remediacja znanej pracy Sarneckiego stanowi swoistą formę rozrachunku z „Solidarnością”. W ciągu dwóch dekad niepodległej Polski kobiety zostały zdegradowane do roli wielodzietnych matek (zachęty do rodzenia w ramach programu „Rodzina 500+”), żon (nacisk Kościoła rzymskokatolickiego na zawieranie małżeństw) i kochanek (nielegalny przemysł związany z prostytucją, przedstawienia kobiet w mediach). Odmawia im się także istotnych ról w historii, a ostatnio – prawa decydowania o własnym ciele (planowana reforma PiS, która zakłada całkowity zakaz aborcji nawet w przypadku gwałtu, kazirodztwa i stwierdzonych przez lekarza wad płodu). Chociaż Iveković nie mogła w 2009 roku przewidzieć, jak bardzo Polki zostaną osierocone przez nową, demokratyczną władzę, to jednak czerwone, a zarazem menstruacyjne barwy „Solidarności” nabierają w tym przypadku nowego, męczeńskiego wręcz znaczenia.

 

Bojkot szowinistycznych reklam

Nie tak dawno w Wielkiej Brytanii wielką falę sprzeciwu wywołały reklamy środków odchudzających, prezentowanych między innymi na billboardach. Na plakatach reklamowych opatrzonych szowinistycznym sloganem pojawiło się zdjęcie atrakcyjnej kobiety w bikini. Główne hasło w realizowanej przez firmę Protein World kampanii można przetłumaczyć jako „Czy twoje ciało jest gotowe na plażowanie?” („Are you beach body ready?”), ale przez grę słów „beach” (plażować) i „bitch” (dziwka) motto wywołuje skojarzenia z prostytucją i współczesnym kanonem piękna, implikując pogląd, że każda kobieta powinna być szczupła.

Oburzeni Brytyjczycy zebrali 70 tysięcy podpisów pod petycją zakazującą prezentowania reklam. Mieszkańcy Wysp zaczęli masowo zamazywać plakaty, które zawisły na ulicach. Jednocześnie społeczeństwo błyskawicznie zareagowało na reklamy w mediach społecznościowych. Zaczęto publikować w internecie własne wersje plakatu ze zdjęciami kobiet przy kości oraz nowymi wariantami sloganu reklamowego. Symbolem sprzeciwu mas stała się okładka magazynu „The Stylist” z pracą opatrzoną podpisem „Tell me that I’m not beach already” z 2015 roku. Dokumentację zjawiska zobaczymy w Muzeum Plakatu.

 

Propagandowe oblicze Korei Północnej

W innym pawilonie Crowley przybliżył sztukę azjatycką, która pod wieloma względami przypomina prace z okresu PRL-u. Znajdziemy tutaj rysunki anonimowych artystów oraz film z państwowej uroczystości. Podczas rewolucji kulturalnej w Chinach powstało wiele prac propagandowych i podobizn Mao, między innymi „Studiowane dzieł”. Podobna sytuacja do dzisiaj ma miejsce w Korei Północnej, gdzie poprzez prace anonimowych artystów wpaja się Koreańczykom niemalże religijny kult władcy Kim Ir Sena. Ducha czasów współczesnych oddaje film, którego bohaterowie tworzą żywy „rysunek” – podobiznę koreańskiego przywódcy.

 

„Izmy” na transparentach i ustach Amerykanów

Wystawie w Muzeum Plakatu odnotowuje także protesty przeciwników wojny w Wietnamie, feministek czy osób piętnujących rasizm. Zobaczymy słynną fotografię „Q. And Babie?” („I dzieci też?”) grupy Art Workers’ Coalition, która przedstawia młode ofiary wojny wietnamsko-amerykańskiej, zdjęcie Glorii Steinem i innych aktywistek, które w 1970 roku maszerowały Piątą Aleją w Nowym Jorku, niosąc transparent „A Masculine Mistique”, oraz dokumenty upamiętniające protesty po zabójstwach Afroamerykanów w Stanach Zjednoczonych.

 

YouTube krzywym zwierciadłem wielkich idei

Odrębną część ekspozycji w głównej sali wystawienniczej stanowią prace z cyklu „Obrazoburstwo – antologia internetowego wideo 2010–2016”. Jest to wybór publikacji filmowych, głównie z serwisu YouTube, swoisty przegląd reakcji społecznych na wydarzenia i mainstreamowe zjawiska. Znajdziemy więc odwołania do protestu w libijskim Trypolis, udokumentowane na kanale Sandy Leveque zrywanie plakatów zawierających mowę nienawiści czy uroczyste podpisanie propagandowego plakatu przez dyktatora Korei Północnej, Kim Dzong Una.

 

Reklama wycieka z damskiej torebki

Prace artystów, którzy świadomie posługują się mediami charakterystycznymi dla reklamy, zaprezentowano na muzealnej antresoli. To bodajże najciekawsza część ekspozycji, która z jednej strony zawiera odwołania do znanych teoretyków reklamy, z drugiej – pokazuje, jak artyści reagują na język perswazji, którym wielkie koncerny epatują z billboardów, plakatów czy banerów.

Największe wrażenie zrobiła na mnie praca Pascala Paquette’a. Wykorzystując plakat ze znakiem firmowym Louisa Vuittona, dokonał on interwencji w przestrzeni publicznej. Jego praca przedstawia zdjęcie odwróconej do góry nogami torebki Louis Vuitton. Ciekną z niej dorobione komputerowo, geometryczne, czarne, toporne krople ropy o kształcie prostokątów z zaokrąglonymi brzegami. Całość odzwierciedla obłudę współczesnej kultury konsumpcyjnej. Można by powiedzieć, że za pożądanymi przez celebrytów markami i przemysłem modowym kryje się gęsta smoła, do której lepi się ludzka egzystencja. Bliższy kontakt z tą substancją grozi wewnętrznym wymarciem.

Oddzielną kwestię stanowi sposób produkcji markowej odzieży i tekstyliów. Liczne prace prezentowane na muzealnej antresoli powstały w reakcji na konferencję ONZ w sprawie zmian klimatycznych, która miała miejsce w 2015 roku w Paryżu. Kilka lat temu na jaw wyszły szokujące dane na temat producentów materiałów stosowanych przez znane koncerny odzieżowe. Pracownicy fabryk dbają o nasz markowy wygląd w niewolniczych warunkach, wbrew jakimkolwiek zasadom fair trade. Tym bardziej grafika Paquette’a obnaża dwulicowość współczesnej ekonomii.

Do ekologii nawiązuje również duet Kennard & Phillips, który posługuje się w swoich pracach techniką fotomontażu. Na wystawie zobaczymy „Wysypisko śmieci” tego tandemu. W ekodizajn wpisuje się także praca słynnego projektanta, Jonathana Barnbrooka. Grafika opatrzona hasłem: „Najpierw zysk, potem środowisko” znakomicie rezonuje załamanie zasad etycznych we współczesnej gospodarce.

 

Zestaw do hakowania przestrzeni publicznej

Bardzo subtelny przekaz ma prezentowane przez Open Walls Gallery zdjęcie obrazu pod tytułem „Love will tear us apart”. Nawiązując do utworu Depeche Mode, Vermibus przedstawił dwie kobiety, między którymi wytwarza się szczególne napięcie emocjonalne. Przeniesienie grubych śladów po pociągnięciach pędzla oraz nasyconej kolorami palety do lekkiej formy graficznej nadaje plakatowi ciężkości.

Jeszcze inny aspekt ludzki w przestrzeni publicznej porusza „Studium koła” – cykl fotograficzny Jonathana Sellera, który trafił do miejskich gablot na reklamy. Artysta prezentuje swoje zdjęcia na różnych nośnikach reklamowych i ma w zwyczaju fotografować z ukrycia ludzi oglądających efekt finalny tego zabiegu. Tym razem zdjęcia zostały wystawione w podświetlonych budkach telefonicznych. Dopiero portrety przechodniów oglądających „Studium koła” pozwalają zrozumieć zamysł artystyczny. Prace Sellera nie funkcjonują samodzielnie, bez wchodzącymi z nimi w interakcję ludzi. W Muzeum Plakatu przedstawiono fotografie stanowiące dokumentację akcji zrealizowanej w 2015 roku.

Odmienne podejście do przestrzeni publicznej uosabia umieszczony w szklanej gablocie na antresoli „zestaw dla hakerów do otwierania gablot reklamowych”. Składają się na niego: klucz, kamizelka odblaskowa oraz krótka instrukcja obsługi. Prowokacja artystyczna nakierowuje nasze myśli na skomercjalizowany miejski krajobraz. Pytanie, w jaki sposób możemy zrobić wyłom w głównym nurcie i zmienić kod, w którym zostały napisane wielkie metropolie?

 

Negocjowanie rzeczywistości plakatu

„Plakat – remediacje” nie jest projektem łatwym w odbiorze. Wymaga dużo czytania i minimalnej wiedzy historycznej. Projektowanie graficzne w prezentowanych pracach częstokroć stanowi punkt wyjścia do rozważań nad sytuacją społeczną, polityczną i ekonomiczną, a nie produkt finalny. „W ostatnich latach wiele mówi się na temat śmierci plakatu. Wiszące na ścianach wydruki są zastępowane przez ekspresyjne animowane obrazy, a głównym źródłem pilnych wiadomości stają się media społecznościowe. Te zjawiska nie oznaczają jednak, że plakat jest skończony. Świadczą tylko o jego remediacji” można przeczytać w tekście otwierającym godną polecenia wystawę na warszawskim Wilanowie.

 

25. Międzynarodowe Biennale Plakatu w Warszawie
„Plakat – remediacje”

kurator: David Crowley

Warszawa, Muzeum Plakatu w Wilanowie
11.06. – 25.09.2016