Joanna Olczak-Ronikier w biografii „Korczak. Próba biografii” odbrązawia swego bohatera, przedstawia go jako człowieka nieprzystosowanego, nie potrafiącego wejść w głębsze relacje z drugim człowiekiem.
Pierwszą biografię Janusza Korczaka napisała Hanna Mortkowicz-Olczak – matka Joanny Olczak-Ronikier. W tej biografii wydanej w 1949 roku autorka usilnie próbowała udowodnić polskość Starego Doktora. Olczak-Ronikier w wydanej niedawno nakładem wydawnictwa W.A.B. książce pod tytułem „Korczak. Próba biografii” staje niejako w kontrze do matki i próbuje przywrócić słynnemu pedagogowi jego żydowskość. Nie robi tego w sposób nachalny, nie robi tego w sposób brutalny. Dokumentacja, na której się opiera, jest bowiem skromna: pamiętniki słynnego pediatry, wspomnienia żyjących znajomych, listy. Autorka stara się przedstawić etapy, jakie przeszły kolejne pokolenia rodziny Goldszmitów. W czasach przedwojennych zasymilowani Żydzi wstydzili się swojej przeszłości, uciekali od ortodoksyjnego fanatyzmu, chcieli być Polakami. I choć w rodzinie, w której wychował się Henryk Goldszmit, znany później jako Janusz Korczak, nie przestrzegano rygorystycznie tradycji żydowskich, to jednak te korzenie dość głęboko tkwiły w mentalności Starego Doktora. Ale dla niego nie było to sprawą aż tak istotną: „Cichy, szary wyraz polski «smutno» jest po żydowsku też «smutno». I kiedy dziecku polskiemu czy żydowskiemu źle się dzieje na świecie – tym samym wyrazem myśli, że jest mu smutno” – pisał w swym pamiętniku.
O Starym Doktorze napisano wiele peanów pochwalnych, Andrzej Wajda wystawił mu pomnik w swym filmie „Korczak”, jego książki weszły do kanonu literatury dziecięcej – postać pediatry funkcjonuje w świadomości przeciętnego Polaka jako pełna poświęcenia i heroizmu, ale jaki był naprawdę Stary Doktor? Altruista i wielki pedagog oddany swym wychowankom? To dlaczego, pyta Ronikier, nie interesowały go losy jego podopiecznych po opuszczeniu Domu Sierot, którego był założycielem? Czy obsesyjne ważenie, mierzenie, codzienne badanie dzieci nie jest podejrzane? Czy nie traktował swych wychowanków jak króliki doświadczalne – wszakże był nie tylko pediatrą i wychowawcą, ale również naukowcem, a dzieci mogły stanowić dla niego jedynie materiał do badań. Pytań stawia autorka wiele i nie daje na nie żadnej odpowiedzi, dlatego być może w podtytule jest dopisek- „Próba biografii”? Dokumentacja do stworzenia pełnego portretu jest zbyt uboga, wiele dokumentów przepadło, a ilu jeszcze nie ujawniono?
Autorka skupia się na wielu aspektach życia Henryka Goldszmita. Opisuje jego działalność społeczną, literacką, ukazuje go jako radiowca oraz przedstawia jego wojenne perypetie. Z tych faktów wyłania się obraz pacyfisty i społecznika, dla którego największą wartością na świecie jest dziecko. To właśnie ono stanowi centrum Korczakowskiej rzeczywistości.
W wywiadzie udzielonym Annie Bikont („Książki. Magazyn do czytania” 1/2011) Olczak-Ronikier żali się, że jej matka znając tak dobrze Doktora, nie pozostawiła więcej osobistych szczegółów, które pozwoliłyby na bardziej pogłębioną charakterystykę ówczesnego środowiska i co za tym idzie – lepsze zrozumienie niektórych postaw Korczaka. Stąd w swej próbie biografii stara się ona jak najbardziej szczegółowo opisywać historyczne fakty. Świetna analiza sytuacji Polski czasów zaborów, mocno zarysowane sylwetki ludzi, których Korczak podziwiał lub spotykał na swojej drodze. Czasami, czytając tę biografię, miałam wrażenie, że jest to powieść, w której kluczową rolę odgrywa nie jeden, a kilku bohaterów. Oprócz Korczaka pojawiają się tu mocno zarysowane sylwetki Piłsudskiego i jego żony-, Igora Newerlego, generała Michała Tokarzewskiego-Karasiewicza i wielu innych znanych i mniej znanych postaci. Olczak-Ronikier pochyla się nad nimi tak jak nad Korczakiem, tworząc obraz ówczesnej inteligencji. Szczególne dużo uwagi autorka poświęca swojemu dziadkowi Jakubowi Mortkowiczowi – najbliższemu przyjacielowi Korczaka, a zarazem jego wydawcy. W biografię Starego Doktora wplata również losy swojej rodziny, przez co książka staje się dokumentem o charakterze intymnym.
Autorka „Ogrodu pamięci” eksploruje również tereny, na które poprzedni biografowie Korczaka nie mieli odwagi się zapuścić. Reporterka pyta zatem o życie erotyczne Starego Doktora, analizuje jego dystans do kobiet i przede wszystkim wyciąga na światło dzienne incydent masoński. Dzięki owej biografii czytelnik zaczyna rozumieć i dostrzegać, że wzorce masońskie Stary Doktor stosował w prowadzeniu Domu Sierot.
Wielką siłą Korczaka był dar marzeń – jedyna deska ratunku w chwilach rozpaczy. Zdawał się wiecznym chłopcem żyjącym w świecie magii niczym Piotruś Pan. Obraz Korczaka stworzony przez Olczak Ronikier to obraz człowieka bez końca oddanego drugiemu człowiekowi, temu najmniejszemu, najbardziej bezradnemu: „Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to, abym ja działał i kochał. – Nie obowiązkiem otoczenia pomagać mnie, ale ja mam obowiązek troszczenia się o świat, o człowieka”. I ten obowiązek do końca swego życia ciążył nad Doktorem, aż do momentu, gdy zamknęły się za nim drzwi pociągu do Treblinki.
Joanna Olczak-Ronikier, „Korczak. Próba biografii”
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2011