Wystawa „Kaligrafie społeczne” w Zachęcie pozwala lepiej poznać uwarunkowania kulturowe i społeczno-polityczne krajów arabskich. Podczas oprowadzania po niej kuratorka Magda Kardasz wielokrotnie podkreślała, że zebrane prace opowiadają o przekraczaniu granic. Nie chodzi wyłącznie o granice państw, ale o zakazy związane z normami społecznymi i systemem władzy.
W Zachęcie znajdziemy prace przede wszystkim kobiet, ale również mężczyzn młodego i średniego pokolenia, którzy pochodzą z krajów Bliskiego Wschodu, Azji Południowej i Afryki Północnej. Kardasz wprawdzie nie wyróżnia kobiet, jakby ale można odnieść wrażenie, jakoby silna reprezentacja artystek w muzeum była zjawiskiem naturalnym, mimo że statystyki wskazują na deprecjonowanie kobiet przez kuratorów. Stanowi to ukłon w stronę feminizmu, a jednocześnie pozwala uniknąć redukowania wartości projektu do kategorii gender.
Tytuł wystawy może być mylący, ponieważ nie znajdziemy w Zachęcie prawie żadnych prac odnoszących się do sztuki pisania. Za to artyści zaproszeni przez kuratorkę chętnie sięgają po media cyfrowe: sztukę wideo, fotografię, a także instalacje dźwiękowe i 3D. Najwięcej wspólnego z kaligrafią ma promujące ekspozycję zdjęcie Anahity Razmi pod tytułem „To nie jest Iranka”. Przedstawia ono arabski napis, jaki artystka wytatuowała sobie na ramieniu jako wyraz buntu wobec zakazów obowiązujących w Iranie, kraju pochodzenia jej rodziców. Nieposłuszeństwo zaakcentowane w pracy stało się osią całej wystawy. Fotografia Razmi stanowi parafrazę słów, które niejednokrotnie padają z ust Irańczyków pod adresem kobiet wyłamujących się ze schematów kulturowych. Zdjęcie stanowi nawiązanie do „Zdradliwości obrazów (To nie jest fajka)” René Magritte’a.
W innej pracy Razmi zapożycza zapis rozmowy dwójki znanych w latach 60. artystów – Nancy Holt i Roberta Smithsona. Dywagowali oni na temat tego, gdzie lepiej mieszkać: na wschodnim czy zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Ich pozornie banalny dialog nabiera nowego wymiaru ze względu na postaci dwóch muzułmanek w czarnych burkach, które stanowią tło nagrania.
Mimo stosunkowo niewielkiej powierzchni kuratorce udało się zebrać wiele wartościowych prac. „Kaligrafie społeczne” otwiera wyeksponowana przed salą wystawienniczą instalacja wideo Adela Abidina. Artysta pochodzi z Iraku, ale mieszka również w Finlandii. Jego praca nosi przewrotny tytuł „Przykryj się” (ang. „Cover up”). Autor nawiązuje do słynnej sceny z Marilyn Monroe ze „Słomianego wdowca”, w której wiatr podwiewa aktorce sukienkę. W pracy Abidina mężczyzna ubrany w tradycyjny iracki strój naśladuje ruchy Monroe. Artysta odsłania stereotypy pokutujące w kulturze wizualnej i bawi się znaczeniami płci kulturowej. Jak czuł się symbol seksu? Czy faktycznie kobiety lubią odgrywać seksualność, jakiej oczekują od nich mężczyźni? Każdy może się o tym przekonać na własnej skórze, ponieważ naprzeciwko ściany, na której wyświetlany jest film, postawiono wiatrak. Wystarczy stanąć nad wywietrznikiem, aby poczuć to, czego Marilyn Monroe mogła doświadczać podczas kręcenia sceny „Słomianego wdowca”.
Wewnątrz sal wystawienniczych na oglądających czeka więcej zaskakujących prac. Na instalację dźwiękowo-rzeźbiarską „Trzeci chór” Lydii Ourahmane składają się telefony komórkowe, nagrania audio i beczki na ropę naftową algierskiego potentata, firmy Naftal. W każdej beczce umieszczono staroświecki telefon komórkowy, z którego wydobywa się dźwięk przekaźnika radiowego. Zmultiplikowane nagrania i ukryte w beczkach komórki przywodzą na myśl zaszyfrowaną wiadomość. Beczki z logiem Naftalu nie trafiają na rynek. Algierski surowiec jest sprzedawany pod markami znanych koncernów, co stanowiło utrudnienie w zdobyciu pojemników przez mieszkającą w Londynie artystkę. Ponadto od 1962 roku w Algierii obowiązuje zakaz wywożenia dzieł sztuki za granicę. W związku z tym sprowadzenie głównego elementu „Trzeciego chóru” zajęło artystce 11 miesięcy. Ourahmane usiłowała przetransportować pojemniki jako beczki, instrumenty muzyczne, a także dzieło sztuki. Ostatecznie udało jej się oficjalnie wywieźć pracę.
Intrygują też zdjęcia Nermine Hammam powstałe podczas arabskiej wiosny w 2011 roku, kiedy na ulice stolicy Egiptu wkroczyła armia. (Artystka urodziła się w Kairze, studiowała w Stanach Zjednoczonych, po czym przeniosła się z powrotem do kraju). Hammam zwróciłą uwagę na to, że większość żołnierzy spotykanych na ulicach Kairu była bardzo młoda. Artystka zrobiła im serię portretów, które następnie poddała obróbce komputerowej. Umieściła nastolatków z bronią na tle kolorowej, pocztówkowej scenerii – kwiatów, drzew owocowych i pięknych krajobrazów. Według Magdy Kardasz w ten sposób doszło do symbolicznego rozbrojenia żołnierzy, a ich męskość została zakwestionowana. Co ciekawe, zdjęcia z egipską armią przywodzą na myśl kraje buddyjskie. Nie bez powodu seria nosi tytuł „Upekkhā” (ang. equanimity), co w terminologii buddyzmu theravadyjskiego oznacza spokój umysłu, równowagę, ale także jedną z wartości etycznych.
Z kolei instalacja, której autorką jest pakistańska artystka Mehreen Murtaza, przedstawia wielką metalową kulę kojarzącą się z UFO. W 2015 roku podobny obiekt artystka prezentowała na świeżym powietrzu w ramach Art Dubai. Do instalacji „Deep Earth Object” dołączono zdjęcia i książeczkę z poetycko-impresyjnymi tekstami o badaniach nad „obcymi”. W centrum zainteresowania Murtazy znajdują się relacje ludzi, którzy twierdzą, że widzieli UFO oraz materiały dotyczące domniemanych śladów statków kosmicznych na Ziemi.
Na wystawie znajdziemy również trzy filmy Lidy Abdul – artystki, która wraz z rodzicami uciekła z Afganistanu podczas inwazji radzieckiej. Performerka mieszkała w Indiach, Stanach Zjednoczonych i w Niemczech, aby następnie wrócić do stolicy Afganistanu. Jej prace wideo obrazują zniszczenia wojenne. Scenerię stanowią ruiny na granicy miasta i pustyni. Wszystkie filmy mają charakter dokumentacji performansów. W „Białym domu” artystka nawiązuje do zniszczenia rządowego budynku podczas nalotu Amerykanów. Ubrana na biało, maluje białą farbą gruzy, a także plecy mężczyzny w garniturze. Warto podkreślić, że w kulturze arabskiej biały kolor symbolizuje żałobę, zatem próba odnowienia zniszczonego obiektu stanowi jednocześnie akt pogrążania się w smutku. Według kuratorskiego komentarza praca nawiązuje do roli kobiet w odbudowie wyniszczonego przez wojnę kraju.
W filmie „W przyszłości, jedli z najlepszej porcelany” Larissa Sansour i Søren Lind raz ukazują efekt swoich rozważań nad mityzacją historii. Jak Sansour deklaruje na swojej oficjalnej stronie internetowej, chciała pokazać rolę mitu w kreowaniu historii, faktografii i tożsamości narodowych. Poetyckie dialogi w jej pracy przeplatają się z kadrami na tle pustynnych i górskich krajobrazów. Główna bohaterka – zakapturzona młoda kobieta – przemierza przestrzeń, która przypomina inną planetę. Narracja przybiera formę dialogu między główną bohaterką a kobiecym głosem psychiatry, który może symbolizować archetypiczną mądrość. Bohaterka opowiada w pewnym momencie sen, w którym pada deszcz porcelany. Zakopany fajans w przyszłości ma stanowić dowód istnienia cywilizacji. W filmie przewija się też wątek przedwcześnie zmarłej siostry głównej bohaterki. W onirycznym świecie Sansour prawda miesza się z fikcją, a mity, w które wierzymy, zostają rozebrane na czynniki pierwsze i wydają się kolejnym narzędziem manipulacji.
W instalacji wideo pod tytułem „Arsenały” wspomnianej już Anahity Razmi widzimy piękną muzułmankę, która wydmuchuje dym z fajki wodnej. Kobieta patrzy widzowi wyzywająco w twarz. Ruchom jej twarzy i warg towarzyszą fragmenty muzyki z filmów akcji, które kojarzą się z pościgiem. Przed ekranem stoją pomalowane na czarno shishe, które kształtem przypominają karabiny. Praca ma wymiar emancypacyjny, zawiera bowiem krytykę arabskiej kultury mężczyzn, którzy zawłaszczyli sobie knajpy i miejsca rozrywki. W krajach arabskich kobiety nie mają wstępu do wielu barów, w których mężczyźni palą fajki wodne.
Instalacja Nadii Kaabi-Linke „Nie” składa się z filmów wideo wyświetlanych symultanicznie na dwóch zainstalowanych naprzeciwko siebie ekranach. Na większym monitorze widzimy grupę ludzi stojącą w ławkach anglikańskiego kościoła. Na mniejszym ekranie można zobaczyć mówiące usta na białym tle zadające pytania, na które odpowiadają ludzie z ekranu naprzeciwko. Ich głosy przypominają kościelny chór lub wiernych podczas wyznania wiary. Za każdym razem, kiedy pada pytanie, zgromadzenie śpiewają: „nie”. Pytania pochodzą z kwestionariusza o brytyjską wizę. Jeżeli nie odpowie się na wszystkie negatywnie, nie można otrzymać zgody na wjazd do kraju. Kuratorka interpretuje pracę Linke jako przykład nierównej relacji jednostki i władzy.
Na uwagę zasługuje praca Taus Makhachevy, która pochodzi z Machaczkały – stolicy Dagestanu, a od 2014 roku wciela się w rolę superbohaterki Super Taus. W Zachęcie możemy zobaczyć film, w którym artystka ubrana w strój ludowy usuwa z górskiej drogi głaz. Zgodnie z wolą Makhacheva film został udostępniony do pobierania.
Pierwotnie prezentowany w internecie projekt „19 w ciągu dnia” ma w Zachęcie swoją pierwszą muzealną odsłonę. Makhacheva postanowiła przyjrzeć się fenomenowi hucznych dagestańskich wesel. W ciągu jednego dnia wzięła udział w 19 różnych uroczystościach weselnych. Podczas przyjęć gratulowała nowożeńcom, jadła weselne dania, tańczyła i dbała o dokumentację fotograficzną. Zdjęcia zostały wykonane przez przyjaciela artystki, zawodowego fotografa. Widzimy na nich Dagestańczyków w tradycyjnych strojach oraz kreacjach na modłę zachodnią, w wielkich salach i przy suto zastawionych stołach. Do wyboru zdjęć prezentowanych w Zachęcie dołączono odbitki. Na życzenie artystki zwiedzający mogą wybrać fotografię, która podoba im się najbardziej i wziąć zabrać ją ze sobą.
Sytuację kobiet w Arabii Saudyjskiej analizuje Sarah Abu Abdallah. W Zachęcie pokazano w loopie dwa filmy nakręcone w prywatnym mieszkaniu oraz przy drodze. W „Strefie sałatek” widz zostaje zabrany na zwiedzanie pomieszczeń prywatnego domu. Towarzyszy mu muzułmanka w czarnej burce i z balią na głowie. Z drugiego planu dobiegają głosy mieszkańców – kłótnia, wołanie na obiad. Kobieta z balią zatrzymuje się w miejscach, gdzie można odczuć hierarchię panującą w domu – w pralni czy pokoju ze stolikiem, na którym widać fotografie mężczyzny i chłopca. Wykonuje także polecenia. Z pewnym momencie zwija się w kłębek i kuca tak, że cała jej postać znika pod balią. Na innym ujęciu dwie kobiety w strojach muzułmańskich uderzają łopatami w wyłączony telewizor kineskopowy. Trudno powiedzieć, czy był on oknem na świat, czy też tubą saudyjskiej propagandy, ale wściekłość kobiet znajduje w końcu upust i udaje im się zbić odbiornik. Odłamki szkła kontrastują z gołymi, bezbronnymi stopami w kobiecych pantoflach. Z kolei w wideo „Saudyjski samochód” Abu Abdallah maluje na różowo wrak auta. Co znamienne, w Arabii Saudyjskiej kobiety nie mogą siadać za kierownicą. Film przypomina „Ever is overall” Pipilotti Rist, w którym artystka „rozbija” kwiatami szyby samochodów.
Kuratorce „Kaligrafii społecznych” udało się pokazać różne źródła awersji kobiet do kultury arabskiej. Do udziału w projekcie zaprosiła artystów, którzy wypowiadają się na takie tematy, jak sytuacja imigrantów, konflikty wojenne czy miejsce jednostki we współczesnych systemach państwowych. Ekspozycja wymaga jednak wnikliwej analizy i kuratorskiego komentarza.
W Zachęcie nie brakuje prac, które zostały docenione na arenie międzynarodowej, przez kuratorów tak prestiżowych targów sztuki, jak Biennale w Wenecji, Dubaju czy Liverpoolu. Czytając jednak opisy poszczególnych prac, można dojść do wniosku, że po raz kolejny mamy do czynienia z wystawą, na której dominuje zachodni punkt widzenia. Większość artystek, które wystawiono w Zachęcie, nie mieszka w krajach arabskich, co niewątpliwie rzutuje na ich twórczość. Przypomina mi to sytuację w marokańskim muzeum, którą zaobserwowałam na wystawie poświęconej sztuce kobiet. Mimo że spędziłam w muzealnych salach kilka godzin, nie spotkałam wewnątrz ani jednej Marokanki. Ekspozycja przyciągnęła uwagę wyłącznie ludzi z zewnątrz.
„Kaligrafie społeczne”
artyści: Lida Abdul, Adel Abidin, Sarah Abu Abdallah, Ziad Antar, Mohamed Bourouissa, Fahd Burki, Ramin Haerizadeh & Rokni Haerizadeh & Hesam Rahmanian, Nermine Hammam, Susan Hefuna, Nadia Kaabi-Linke, Taus Makhacheva, Mehreen Murtaza, Arwa Al Neami, Lydia Ourahmane, Anahita Razmi, Larissa Sansour & Søren Lind, Massinissa Selmani, Mounira Al Solh, Monira Al Qadiri
kuratorka: Magda Kardasz
współpraca: Magdalena Komornicka
projekt ekspozycji: Jacek Malinowski
Warszawa, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
8.11.2016 – 15.01.2017
fot. Marek Krzyżanek, „Kaligrafie społeczne”, widok ekspozycji