Archiwum
06.10.2011

Marginesy?

Sylwia Czubała
Sztuka

Na marginesie 7. Biennale Fotografii

„Marginesy?” to hasło przewodnie 7. Biennale Fotografii w Poznaniu, którego wariacje stanowią tytuły poszczególnych wystaw (np. „Marginalia” w Galerii OKO/UCHO, „Margins” w Galerii Szyperskiej czy „Marginalność pejzażu” w Galerii Miejskiej Arsenał).

Wystawę w Arsenale trudno zapamiętać. Majaczą w głowie poszczególne realizacje, całość jednak jawi się jako równina spowita mgłą. Oglądając pracę Piotra Żylińskiego „Piorun strzelił”, przypominam sobie jego indywidualną wystawę „Korzenie”, prezentowaną w Galerii Stereo w 2010 roku. Była to dobra, skondensowana prezentacja, której wszystkie elementy uzupełniały swoje tropy i znaczenia (powinowactwo „Piorun strzelił” z wideo „Zepsute korzenie”). Realizacja Żylińskiego w Arsenale nawiązuje oczywiście do tematyki pejzażowej – ot, spróchniałe, złamane drzewo na tle krajobrazu rodem z obrazów Friedricha i Corota. Niestety spróchniałym drzewem jest do końca, brakuje bowiem notek informacyjnych, naprowadzających widza na bardziej wyszukany odbiór realizacji. Odbiorca pozostaje pod wrażeniem statycznego, prawie nieruchomego obrazu filmowego prezentowanego na lightboxie/monitorze LCD – to wrażenie jest jedynym. Polsko-niemiecki kontekst pracy natomiast skutecznie umyka.

Jedną ze ścian galerii przykrył kolaż fotografii w pocztówkowych rozmiarach, tworzący unikatową fototapetę. Jej poszczególne elementy prezentują przedziwne, osobliwe wytwory: starą meblościankę zaanektowaną na dom dla kotów, krawężniki chodników ułożone z butelek PET, ręcznie wykonane plakaty i tablice informacyjne, doniczki z butów. Wystawa zatytułowana „Niewidzialne miasto” powstała jako efekt projektu, zainicjowanego w 2007 roku przez Marka Krajewskiego. Jak mówi pomysłodawca: „Główną ideą projektu jest fotograficzna rejestracja przejawów kreatywności mieszkańców dużych polskich miast i tego, w jaki sposób zmieniają oni przestrzeń miejską, fotografując balkony, przydomowe ogródki, przedogródki, place zabaw, samodzielnie wykonywane szyldy i reklamy. […] Istotnym aspektem projektu jest to, że zdjęcia prezentują ogromny potencjał kreatywny, drzemiący w zwykłych jednostkach”. Częścią ekspozycji jest także pokaz 5 filmów zrealizowanych przez Krajewskiego i Sławomira Hadriana, na które składają się wywiady z mieszkańcami, przekształcającymi twórczo najbliższe otoczenie. To ciekawy projekt, z nurtu tych aktywizujących społeczeństwo (tak jak to bywa choćby w działaniach Pawła Althamera). Szkoda, że nie pojawiły się żadne informacje dotyczące autorów zdjęć i miejsc, w jakich zostały wykonane. „Niewidzialne miasto” tkwi w niedoświetlonym chaosie: przestrzeń została poprzecinana kablami, tworząc podłogowy labirynt. Ekspozycja prac w przestrzeniach Arsenału nie przysłużyła się realizacjom, pogrążyła nawet dobre prace (na co wpływ miały choćby zepsute odtwarzacze mp3). Dość niechlujna prezentacja zaszkodziła także projektowi Cecylii Malik. To cykl fotografii 365 drzew, które powstawały od 25 września 2009 roku. Każdego dnia, przez okrągły rok artystka wybierała jedno drzewo, po czym wspinała się na nie, by z poziomu ziemi wykonać sobie fotografię z autowyzwalacza. Ten performatywny projekt wyrósł na kanwie fascynacji książką Italo Calvino „Baron Drzewołaz”. Ubrana w kolorowe wdzianka, artystka wkomponowywała się w pejzaż, stając się nie tyle kameleonem, ile wykrzyknikiem, zwracającym uwagę na powab roślinności.

Projekt Malik znałam wcześniej z internetowego portalu społecznościowego – w takiej wersji przekonał mnie całkowicie. Wydruki w formacie A4 pokrywające na całej wysokości jedną ściankę działową wypadły blado – przytłumione kolory, ściśnięta kompozycja, zbyt mały format prac. Dlaczego nie pokazano ich w pierwotnej formie? Wszak na wystawie można obejrzeć inne sieciowe fotoblogi.

Coraz częściej wystawy organizowane na marginesie dużych imprez poświęconych sztuce współczesnej okazują się ciekawsze. Tak było choćby przy okazji Mediations Biennale 2010 – bezapelacyjnie najlepszą wystawą okazała się wtedy „Erased Walls”, prezentowana w budynkach starego szpitala przy ulicy Orzeszkowej. Nie inaczej jest tym razem, wystawy towarzyszące 7. Biennale Fotografii pozostają w pamięci na dłużej (wystawa Piotra Wołyńskiego „Jak podłączysz” w Galerii Rotunda UAP czy „Photo Diploma Award” w Starym Browarze). Za szczególnie udaną uważam jedną z wystaw wyłonionych w drodze kuratorskiego konkursu w Galerii Szyperskiej. To spójna tematycznie, analityczna i kontekstualna prezentacja przygotowana przez kolektyw kuratorski Burn. Wśród zaproszonych do wystawy artystów znaleźli się twórcy z  Irlandii, Węgier, Słowenii, Iranu i Maroko. Jak mówi jedna z kuratorek, Katarzyna Majak, ideą wystawy jest odwołanie się do wpływu historii na współczesność, z całym bagażem zatajanych w społeczeństwie (nierzadko opresyjnych) faktów, które artyści wyciągają na światło dzienne. Twórcom udaje się przesunąć marginalność do centrum uwagi. Niewielka ilość prac niesie czytelny zakres znaczeń. Wśród interesujących realizacji jest instalacja wideo irańskiej artystki Newshy Tavakolian „Listen”, w której artystka nawiązuje do wątku podejmowanego już choćby przez Shirin Neshat w pracy „Turbulent”. Irańskie śpiewaczki stoją pojedynczo na tle rewiowych mieniących się kotar. Śpiewają, choć nie słychać ich głosów, wideo pozbawione jest ścieżki audio. Realizacja Tavakolian odwołuje się do sytuacji uciśnionych irańskich kobiet, którym nie wolno publicznie śpiewać.

„Jeśli miałabym wskazać obszar gwarantowanej nudy, szukałabym go po stronie natarczywej widoczności” – pisze Jolanta Brach-Czaina w „Błonach umysłu”. 7. Biennale Fotografii także każe szukać tego, co najbardziej intrygujące poza głównym obiegiem. Fotografie, wideo instalacje, obiekty prowokują do tego, by spoglądać poza kadr, ujęcie, stopklatkę. Artyści mówią o marginalności poprzez nieobecność. Brak dźwięku, brak ruchu, puste pejzaże, porzucone obiekty, zakryte twarze, opuszczone miejsca aktywizują widzów do wytężonej eksploracji własnej wyobraźni.

„Marginesy?”
7. Biennale Fotografii
Poznań
23.09.–30.10.2011
http://www.biennalefotografii.pl/

fot. Norbert Banaszyk, „Backlight”, zdjęcie udostępnione przez organizatora

Na marginesie 7. Biennale Fotografii