Poznań zyskał nową kronikarkę. Kronikarkę kryminalną.
Gdy zupełnie nie znając miasta, przeprowadziłam się do Poznania, na początku nie kojarzyłam niczego poza nazwami ulic z książek Małgorzaty Musierowicz. Na pierwszy seans wybrałam się do kina Amarant mieszczącego się na Jeżycach, bo przecież tylko o Jeżycach miałam jakiekolwiek pojęcie. Nie mieszkam już w Poznaniu, ale z ciekawością przyglądam się, z oddali, narracyjnej tkance miasta. I przy najbliższej wizycie wypatrywać będę na ulicach charakterystycznego samochodu: fioletowego garbusa z Weroniką Król za kierownicą.
Jej ostatnia powieść, „Grzechotka”, niedawno trafiła do księgarń. Można się spodziewać, że z każdym napisanym przez Joannę Jodełkę kryminałem (a kryminały są już dwa: przed „Grzechotką” pisarka opublikowała „Polichromię. Zbrodnię o wielu barwach”, za którą w 2010 roku otrzymała Nagrodę Wielkiego Kalibru na odbywającym się we Wrocławiu Międzynarodowym Festiwalu Kryminału), coraz więcej poznańskich miejsc zostanie opisanych, zapamiętanych i przemienionych. Czytelnikom ulice kojarzą się albo kojarzyć się będą z konkretnymi zdarzeniami, a zdarzenia – z rozdziałami. Nikt już nie przejedzie obojętnie ulicą Dąbrowskiego, każdy dwa razy pomyśli, zanim znajdzie się na Wodnej: „Bogumił Szymczak jechał ulicą Dąbrowskiego. Stał w korku przy Ogrodach i czekał na możliwość przedarcia się na lewy pas, by dostać się na Bukowską. Gdy już dobrze ustawił się za tramwajem i czekał na kolejną zmianę świateł, przyszło mu do głowy, czy nie lepiej by pojechać prosto. Tak zwyczajnie: przed siebie”.
Dla czytelników znających Poznań podążanie za bohaterami kryminałów Jodełki może być nie mniej zajmujące, niż próba rozwikłania powieściowych zagadek. Dla tych, którzy nie znają miasta, kryminały „poznanianki z wyboru” (jak mówi o sobie autorka) mogą być inspiracją do tego, żeby je odkryć, nie tylko z kryminalnej strony. (Na trop kryminalnego Poznania prowadzi zresztą kilka innych powieści, spośród których jedną z bardziej znanych jest „Śmierć w darkroomie” Edwarda Pasewicza, eksplorującego gejowską przestrzeń miasta. Joanna Jodełko podchodzi do tematu od heteroseksualnej i kobiecej strony).
Nie wiem, czy jako gatunek istnieje kryminał kobiecy, podobnie jak nie jestem pewna, czy istnieje kobieca literatura. Przy całej mojej teoretycznej niepewności kryminał Jodełki czytałam z przyjemnością między innymi dlatego, że kobiecy jest. Bohaterkami „Grzechotki” są kobiety: Edyta Skomorowska, która budząc się, z przerażeniem stwierdza, że nie ma z nią jej nowonarodzonego dziecka, i że nie wie, co się z nim stało; Weronika Król, która ma pomóc w prowadzonej w związku z tym zaginięciem śledztwie; Małgorzata Stanz, dziennikarka „Głosu”, która opisuje całą tę niepokojącą i ponurą historię. Na kartach powieści pojawiają się też ginekolog, sutener i policjant, ale to postaci drugoplanowe. Muszę też przyznać, że moje kobiece czytanie tego kryminału sprawiło, iż równie mocno zajmowało mnie śledztwo w sprawie zaginięcia czy morderstwa dziecka Edyty Skomorowskiej, co myśl, kiedy Weronika Król prześpi się z jednym z owych drugoplanowych bohaterów. „Była jesień, więc kolejną konfrontację z policjantem Weronika zaplanowała za pół roku. Nie wcześniej. Ale jeden telefon wystarczył, by zmieniła plany i nakręciła w głowie inny film: zadzwonić do policjanta, przeprosić ładnie i zapaść się pod ziemię”.
Na pierwszy rzut oka widać również, że narratorka jest kobietą. Wie, jak ważne jest dobranie koloru chusty do koloru pomadki. Każe Weronice Król dwa razy wracać się do domu po tym, jak bohaterka w ostatniej chwili przypomni sobie, że czegoś zapomniała, ale i daje jej moc wieszczenia na przykład stanu cywilnego mężczyzny po stanie jego ubrania.
Jeśli prawdą jest, że, jak twierdzi Olga Tokarczuk, kryminał przypomina foremkę do babki: „Wiadomo – musi być ofiara, morderca i ktoś, kto odkryje zagadkę. Właściwie mamy tu już wszystko gotowe i wystarczy teraz włożyć w tę formę historię”, to Joannie Jodełko udało się nieco skomplikować tę formułę. W „Grzechotce” nie do końca wiadomo, czy ofiara nie jest aby jednocześnie morderczynią, mówiąc dokładniej – dzieciobójczynią. Historia powoli się zapętla, co poniektórzy bohaterowie tracą grunt pod nogami, inni są na prostej drodze do tego, żeby się zakochać.
Joanna Jodełko nie tylko w znakomity sposób gra z konwencją kryminału czy nawet z konwencją kryminału pisanych przez mężczyzn. „Grzechotka” jest także świetnie napisana: czytając ją, co rusz wpadałam w zachwyt nad poszczególnymi, często lapidarnymi zdaniami: „Cokolwiek pan myśli na mój temat, mogę pana zapewnić, że ma pan rację, i jeszcze mogę dodać, że ja o sobie myślę znaczenie gorzej. – Weronika postanowiła uprzedzić spodziewany atak policjanta.
– Myślę o liściu, który zaplątał się pani we włosach – odpowiedział spokojnie policjant”.
„Grzechotka” to błyskotliwy kryminał kobiecy z Poznaniem w tle. Warto po niego sięgnąć, niezależnie od płci i miejsca zamieszkania.
Joanna Jodełko, „Grzechotka”,
Wydawnictwo W.A.B.,
Warszawa 2011
Zobacz książkę na stronie Wydawnictw W.A.B.: http://www.wab.com.pl/?ECProduct=1088