Archiwum
21.04.2011

Królestwo twoje – czyli czyje?

Joanna Żabnicka
Literatura

Co poecie po klasyfikacji organizmów żywych? Zdawałoby się, że nic. A jednak, Roman Honet zatytułował swój najnowszy tomik „piąte królestwo” i przypomina tym samym, że człowiek, mimo swojej szeroko pojętej duchowości, pozostaje tylko kawałkiem mięsa.

Linię ewolucyjną, którą realizuje omawiany poeta, charakteryzuje niewielka zmienność. Porównując tomiki poprzednie z najnowszym, wskazać można na nieco brutalniejszy język. Być może bierze się to stąd, że relacjonuje on konfrontację iście zwierzęcego instynktu przetrwania z przeczuwaną metafizyką. Kategoria potencjalności, tak istotna dla sprawy obecności, jest tutaj realizowana w różny sposób. Niekiedy bowiem sama fizyczna egzystencja nie gwarantuje obecności pełnej. Stąd też czytelnik trafia na zapis rozmów podmiotu ze zmarłymi, którzy pojawiają się jako projekcje umysłu. Objawieniom tym towarzyszą silne emocje wynikające z przywiązania, które w poezji o tak podniosłym tonie funkcjonują – o dziwo! – jako motywacja wszelkich działań.

„[…] o brzeg krwi naszej
walczyli w mroku zmarli
i nieżywe ptaki – jakby nabrali wytrwałości śniegu,
jakby im przez rozrzutność, przypadkiem,
poprzysiągł to, co sobie:
znowu będziesz”
(„rozrzutność”, s. 24)

Wykorzystywany tutaj topos Erosa i Thanatosa zyskuje nową szatę. Miłość i śmierć u Honeta są głównym tematem rozważań, jednak fakt śledzenia więzów nierozerwalnie łączących światy żywych i umarłych jest dość oryginalny.
W „piątym królestwie” mamy do czynienia zatem z relacją „na żywo” z przeżyć człowieka osieroconego przez kochaną osobę. Tęsknota popycha go poniekąd do przyjęcia roli kreatora, przywołującego – na zasadzie psychicznego recyklingu – sylwetki tych, którzy odeszli. Zawsze są to jednak widma, które – chociaż zrodzone z pragnienia – po chwili odchodzą.

„śmierć śniła się mężczyźnie,
[…] należy ci się
cały świat – szeptała. i wtedy
ten uśpiony mężczyzna zapłakał,
jakby coś sobie przypomniał – czyjąś twarz lub rękę
i to, co potem: pustkę –
brak opancerzony, kiedy sen
mija, kiedy dni odchodzą”
(„właściciel”, s. 18)

W świecie tym „właścicielem” jest śmierć i wszystko, co żyje, nieuchronnie do niej dąży. Może właśnie dlatego nie potrafi ona odebrać podmiotowi (po raz drugi!) kochanej osoby, choć jednocześnie korzysta ze swoich umiejętności i ciągle przypomina, że wszystko przemija. A jeśli zabraknie pamięci podmiotu – jeśli jego zabraknie – to co stanie się z upragnioną kobietą?

Mówienie (pisanie) o pragnieniach nie ma na celu ich zaspokojenie, a właśnie ich wzmożenie. Pomimo przyporządkowania człowieka do kategorii „niemal-ścierwo”, podmiot wciąż jeszcze celebruje wspomnienie. Pamięć jest czasem kolistym, który obowiązuje w poezji Honeta. Dzięki niej „nigdy” nie może nadejść, a jednocześnie trwa bez przerwy, co sprawia, że wciąż obecna w życiu śmierć ma – przynajmniej w tej sferze – związane ręce.

Śmierć jest palimpsestem wykonanym na człowieku – i chociaż coś ginie, to inne powstaje, a to z kolei gwarantuje trwałość cywilizacji (gatunku?). Tyle tylko, że sprawa nie jest tak oczywista, gdyż królestwo zwierząt, do którego należy również człowiek, w klasyfikacjach jest przeważnie wymieniane jako ostatnie, po nim nic już nie ma. Honet włącza do tego państwa również ekspoddanych – najbardziej uodpornionych na śmierć – drogich nieżyjących. Czy to znaczy, że mniejszość żyjąca będzie musiała się zasymilować?
Roman Honet, „piąte królestwo”
Biuro Literackie
Wrocław 2011



Co poecie po klasyfikacji organizmów żywych? Zdawałoby się, że nic. A jednak, Roman Honet zatytułował swój najnowszy tomik „piąte królestwo” i przypomina tym samym, że człowiek, mimo swojej szeroko pojętej duchowości, pozostaje tylko kawałkiem mięsa.