Archiwum
12.08.2015

Kim jest? Gdzie są?

Wiktoria Tuńska
Literatura

Najnowsza książka Wojciecha Nowickiego „Odbicie” nie jest po prostu zbiorem esejów czy podręcznym katalogiem ciekawych zdjęć, które warto przejrzeć, jest jak lustro, w którym przegląda się autor i w którym przejrzeć się może każdy czytelnik. Tom, będący swoistą kontynuacją „Dna oka”, wydaje się próbą zbliżenia (się do) ludzkiej twarzy i wyczytania zapisanych w niej tajemnic.

Nowicki okazuje się nie tylko genialnym interpretatorem fotografii, ale niezgorszym portrecistą – z wielką precyzją opisuje (aż chciałoby się powiedzieć – fotografuje) kolejnych bohaterów swojej książki. Galeria postaci jest całkiem bogata i różnorodna: poczynając od hermafrodyty (a może hermafrodytki właśnie?), przez błyskotliwego Alphonse’a Bertillona, kolekcjonera Lewczyńskiego, na nieznanym żołnierzu kończąc – a to zaledwie wyimek z zawartych w książce odbić. Mnogość nie oznacza tu jednak powierzchowności, wręcz przeciwnie – Nowicki każdemu ze swoich bohaterów stara się poświęcić jak najwięcej uwagi, jest widzem empatycznym, chciałoby się powiedzieć: czułym, szczególnie wrażliwym na odczucie barthes’owskiego punctum. I nieważne, czy chodzi o postać z fotografii, czy samego fotografa; genialnego Bertillona, którego znał sam Sherlock Holmes, czy bezimiennego włóczęgę – każdemu należy się zainteresowanie i każdy wart jest zapamiętania. Dlaczego? Ponieważ jest człowiekiem.

„Czy zastanawiam się tu jeszcze nad zdjęciami? Czy już nad ludźmi po prostu?” – pyta (sam siebie) Wojciech Nowicki. Pytanie to nieprzypadkowe, dotykają bowiem sedna „Odbicia”. Trudno orzec, co autora interesuje bardziej – człowiek czy jego fotografia, portret będący niedoskonałą kopią modela (zresztą im bardziej niedoskonałe zdjęcie, tym bardziej pociągające – zdaje się stwierdzać Nowicki). Fotografia staje się dla autora pretekstem do szeroko zakrojonych przemyśleń na temat ogólnoludzkie, co nie oznacza jednak, że sama w sobie nie ma żadnego znaczenia. Wręcz przeciwnie – funkcjonuje na równi z tekstem, będąc wizualnym odpowiednikiem pewnych idei, ma możliwość przekazywania określonych, bardzo często skrajnych emocji. „Zachęca” ją do tego sam Nowicki: „[…] i w końcu obraz, obraz, który smaga jak bat (nie wymagajcie od twórców, żeby byli gładcy, żeby na nijakość trawili swój i nasz czas)” (myśl tę doskonale odzwierciedla wybór zdjęć dokonany przez autora).

Nie chodzi więc wyłącznie o kwestie estetyczne, ale również etyczne (pytanie o upokarzające zdjęcie hermafrodyty), epistemologiczne (co zdjęcie może powiedzieć o modelu), ontologiczne (i tu najważniejsze pytanie – kim jest człowiek? kim jest model? kim jestem ja?). Wydaje się, że bez tych pytań, z jednej strony, fotografia wiele traci, choć z drugiej strony – sama w sobie nie ma mocy udzielenia odpowiedzi na większość z nich. Dlatego też tekst staje się tak ważny, to on okazuje się pomostem między autorem fotografii a widzem („Jak stąd wrócić do fotografii? Bo patrzę na fotografię, ale więcej czytam z pisma”).

Każdą fotografię, każdą z opisanych postaci Nowicki ogląda z wielu stron, przekształcając papierowe ludziki w pełnowymiarowych bohaterów. „Odbicie” można by więc nazwać książką twarzy, twarzy rozmaitych – nie tylko ładnych, młodych i zdrowych (jak to bywa w facebookowych galeriach); galerią twarzy, bo to ona jest w centrum, to ją zbliża się i oddala jak w zoomie aparatu, to na niej skupia się uwaga, na nią ustawiony jest focus. Nowicki opowiada o twarzach modeli, fotografów, ale także swojej i każdego z czytelników (widzów?) – tym samym próbując się zbliżyć do istoty człowieczeństwa, dociec, co znajduje się po drugiej stronie lustra (a jeśli nie idzie tak daleko, to próbuje dociec przynajmniej, kto stał po drugiej stronie obiektywu).

„Odbicie” imponuje nie tylko wielką erudycją autora, ale przede wszystkim mnogością i różnorodnością tematów przez niego podejmowanych. Zdjęcia okazują się bowiem przyczynkiem do wszelakiej refleksji – będąc lustrem świata, odbijają również różnorakie idee. Nowicki nie ucieka od kwestii trudnych (acz podstawowych), jak chociażby śmierć. Fotografia nie jest bowiem dla niego aktem wyłącznie politycznym, społecznym, kulturowym, ale ma wymiar ściśle ludzki. I choć w swojej książce, Wojciech Nowicki wielokrotnie stwierdza, że (według niego) fotografia kłamie: „[…] ta linia jest długa, prawdy w fotografii nie ma. (Albo jest, tyko nie tam, gdzie patrzę)”, to jednak pozwoliła mu ona na napisanie prawdziwie humanistycznych esejów o człowieku.

Wojciech Nowicki, „Odbicie”
Czarne
Wołowiec 2015

alt