RE//MIX to cykl premierowych spektakli, które od 2010 roku powstają w Komunie//Warszawa. Produkcje młodych twórców sztuki performatywnej odnoszą się do dzieł mistrzów i ich klasycznych realizacji nie tylko z dziedziny teatru, ale również literatury, filmu i tańca. Pod koniec października ruszył Finał RE//MIXÓW – sześciotygodniowy festiwal, wieńczący czwarty i ostatni sezon całego cyklu. W tym czasie można było zobaczyć pięć premier, dwanaście pokazów oraz powtórki niektórych produkcji powstałych w poprzednich sezonach, zrealizowanych przez najciekawszych artystów młodego pokolenia. Wśród mistrzów, do których odnieśli się współcześni twórcy, znaleźli się między innymi John Cage, Akademia Ruchu, Dario Fo, Living Theatre czy Jerzy Grotowski.
W założeniu pomysłodawców cyklu RE//MIX nowe spektakle powstałe w odniesieniu do dzieł z przeszłości nie sprowadzają się do odgrzania starego kotleta ani nawet jego współczesnego przyprawienia. Fragmenty utworów są jedynie cytatami pobrzmiewającymi w tle, a temat, forma i kontekst oryginału mają być tylko pretekstem dla samodzielnego performansu. Spektakle powstałe w ramach RE//MIXu tworzą płaszczyznę dla żywej dyskusji. W efekcie, jak mówią twórcy z Komuny, RE//MIX stanowi próbę stworzenia alternatywnego kanonu sztuk performatywnych.
Cykl finałowych produkcji 26 października otworzyła Iwona Pasińska spektaklem teatru tańca pod tytułem „Ostatnia niedziela”, który powstał w odniesieniu do głośnej produkcji Conrada Drzewieckiego, reformatora polskiego baletu, choreografa, tancerza, pedagoga, na którym wychowało się kilka pokoleń polskich tancerzy. Jego choreografia łączyła klasyczne, nowoczesne i jazzowe techniki, w których formę wyznaczały tempo, rytm i melodia. Muzyka pełniła funkcję narracyjną i dramaturgiczną, a w treści jego spektakli pojawiały się wątki czerpane z Biblii i polskich mitów. Pasińska wychowała się na micie Mistrza Drzewieckiego, z którym zresztą spotkała się jako solistka Polskiego Teatru Tańca. Artystka pisze, że bezapelacyjnie wielbiony oraz stawiany za wzór formy i treści, Mistrz na lata zakleszczył taniec w estetyczno-koncepcyjnej pułapce, z której sam nie chciał lub nie mógł się otrząsnąć.
W spektaklu Pasińskiej, która na scenie występuje również jako tancerka, obok Mikołaja Mikołajczyka biorą udział manekiny. Tancerze sparowani z manekinami tej samej płci, manipulują nimi, próbując nadać im kształt. Lalki zniewolone przez swoją formę, ograniczone niedostatkami sztywnej konstrukcji i pozbawione woli – są tylko przedmiotami w rękach i ciałach ludzi. Z kolei ciała ludzi zmagają się z przeciwnościami materii, która nie chce w pełni poddać się ich woli. Ciało manekina to forma skrzypiąca, sztywna, oporna, zimna i mało plastyczna. Beznamiętni ludzie o pustych twarzach i martwych oczach władają nim, zastygając w smutnych pozach. Są tak samo nieżywi jak manekiny, z którymi nie- tańczą.
Ludzie, niczym postacie z muzeum figur woskowych, tylko pozornie wydają się żywi. Kiedy jednak kobieta i mężczyzna porzucając lalki, próbują zwrócić się ku sobie nawzajem, okazuje się, że również między nimi nie ma dialogu. Wykonują swój siły, aż w końcu potrzeba zawłaszczenia i władzy doprowadza ich do próby gwałtu. W jego symulacji nie nawet ma mowy o prawdziwym gwałcie. W tym akcie nie ma zbliżenia, nie ma wymiany. Próba połączenia ludzkich ciał zmienia się w walkę o dominację, na którą składają się pozy, formy i struktury, tworzone przez mięśnie wystające spod cielistego kostiumu. Mężczyzna udający dyskobola. Kobieta, która nie może znaleźć dla siebie właściwej formy. Adam i Ewa przerażeni własną niemocą.
Miejsce lęków i jęków, chrapania. Niepewność budzi lęk. Piosenka w tle, która jest upiorną karykaturą szlagieru „Ta ostatnia niedziela”, zacina się na słowach: „Jesteśmy sami”. Adam i Ewa może są samotni, ale nie sami. W końcu się odnajdują – chwytając swoje place, próbują stworzyć wspólną figurę. I choć ich ciała budują jedną choreografie, twarze są wciąż pozbawione wyrazu. I znowu w rozmyciu płci, zaplątaniu ról i znaczeń, obydwoje wpadają w paniczny popłoch. W końcu postacie wracają do manekina, chcąc znaleźć kozła ofiarnego, którego trzeba ukarać za swoją frustrację. Przewiązują go liną do wspinaczki i wieszają. A może chcą się nim zaopiekować, obronić przed zepsuciem? Uratować i odseparować od świata? W końcu zostawiają manekin zawieszony w próżni, krukom na rozdziobanie i hienom na pożarcie…
Pasińska nawiązała do utworu Drzewieckiego, który pokazał spektakl w 1986 roku podczas Spotkań Baletowych w Łodzi. „Ostatnia niedziela” dotąd wychwalanego choreografa została wygwizdana, a nowatorskie formy, którymi posłużył się Drzewiecki – zakwestionowane. Odważny i eksperymentalny formalnie spektakl dotyczył obozów koncentracyjnych. Był pierwszą porażką w życiu Mistrza. Dzięki Pasińskiej choreografia o zdegradowanym człowieczeństwie odżyła. Autorka zdjęła klątwę, znosząc temat spektaklu, przenosząc znaczenia i pokazując żałosność człowieka i jego trwogę wobec pustego nieba.
Jérôme Bel to francuski choreograf i filozof tańca, który od lat traktuje teatr jako fenomen społeczny. Nie interesuje go perfekcyjne odtwarzanie układów tanecznych, a raczej badanie ciała jako pola walki; traktowanie go jak płaszczyzny, na której odbywa się bezustanne tarcie między siłami społecznymi, politycznymi i estetycznymi. Ostatnią jego produkcją był spektakl „Disabled Theater”, który stworzył wspólnie ze szwajcarskim Teatrem HORA – tworzonym przez osoby niepełnosprawne intelektualnie. Edyta Kozak – tancerka, choreografka, a obecnie dyrektorka Międzynarodowego Festiwalu Tańca Współczesnego Ciało/Umysł, zdecydowała się zremiksować spektakl Bela.
„Moje własne interview®Fanny Panda”, powstały w ramach RE//MIXu w Komunie Warszawa, jest efektem nie tylko jej zainteresowania twórcą, ale także zetknięcia się z nim na drodze własnych poszukiwań. Kozak, podobnie jak francuskiego mistrza, coraz mniej interesuje taniec. Podmiotem jej pracy jest aktor odarty z roli, człowiek z jego przekonaniami i osobistą biografią. Twórczyni przyznaje, że choć niemal wszystkie działania Bela wywołują w niej zdecydowanie pozytywną reakcje, jej stosunek do choreografa jest ambiwalentny, gdyż to artysta niekomfortowy, podniecający i nieobliczalny.
Początek spektaklu dość wiernie naśladuje pierwszą scenę francuskiego oryginału „You…bastard”. W projekcji widzimy kadr przedstawiający deski francuskiego teatru. W spektaklu Bela na scenę wkracza francuska tancerka, w polskiej wersji – Edyta Kozak. Obie kobiety są po czterdziestce, do tej pory zawodowo zajmowały się tańcem, a teraz obie muszą się zmierzyć z koniecznością przejścia na emeryturę. Tutaj kończą się podobieństwa, a zaczynają różnice: między polskim a francuskim systemem emerytalnym i sposobem finansowania kultury.
Tancerka znad Wisły występuje na scenie jako osoba prywatna. Przedstawia się i opowiada o swojej sytuacji. Mówi, że chce złożyć wniosek na realizację projektu, by na emeryturze móc kontynuować działania teatralne. Proponuje widzom uczestnictwo w jego przygotowaniu i prosi o pomoc w wybraniu projektu, który ostatecznie złoży do urzędu. W tym celu publiczności rozdane zostają ankiety. Tancerka przedstawia trzy propozycje projektów, które oscylują w granicy teatru tańca i mniej lub bardziej angażują publiczność do działania. Widzowie mają stawiać punkty poszczególnym pomysłom. W pewnym momencie Kozak zaprasza kilka osób na scenę, by zaprezentować próbkę jednego z warsztatów. Na koniec ankiety zostają zebrane. W czasie podliczania punktów tancerka zabawia publiczność tańcem. W końcu ogłasza werdykt i zapowiada, że chętnie spotka się z zainteresowanymi współpracą widzami, za tydzień w tym samym miejscu, by wspólnie pracować nad wnioskiem o grant. Na koniec Kozak zrzuca z siebie swój sztywny, czarny uniform i w koszulce – miłosnym wyznaniu skierowanym do Bela – wykonuje ekstatyczny taniec przy akompaniamencie utworu disco polo. Brawa widzów co prawda nie słabną, ale sytuacja staje się coraz bardziej przygnębiająca i ostatecznie – nie do zniesienia.
Spektakl „Moje własne interview®Fanny Panda” jest działaniem społecznym, performatywną grą z widzami i ich oczekiwaniami. Jego przesłanie jest jasne, choć artystka zostawia widza raczej z pytaniami niż prostą wizją. Czy w dzisiejszych realiach ważniejsze są wartości artystyczne, czy pieniądze na wyprodukowanie spektaklu? Dlaczego artyści spędzają więcej czasu na wypełnianiu wniosków o przyznanie grantów niż na myśleniu o swoich projektach i realizowaniu rzeczywistych pasji? Czy wszyscy artyści zależni od publicznego finansowania nie tańczą sztucznego tańca przed członkami komisji? I czy od członków owych komisji nie zależy być albo nie być (i to nie tylko artysty, ale człowieka, który musi z czegoś żyć)? Jedno jest pewne: artyści walczą o przetrwanie. Sztuka, która coraz częściej wychodzi poza swoje klasyczne ramy – łamie zasady decorum, granice gatunków i tematyczne tabu – również walczy: z rynkiem, systemem i prawami kapitalistycznej gospodarki, a także sztywnością gustów i nietolerancją odbiorców.
W ciągu czterech lat trwania projektu organizatorzy przedsięwzięcia wraz twórcami sprowokowali szereg pytań dotyczących istoty performansu, stworzyli płaszczyznę dyskusji, platformę wymiany doświadczeń i praktyk teatralnych, ale przede wszystkim przyczynili się do powstania środowiska – grupy ludzi, którym chciało się przejeżdżać Wisłę, by w budynku przy stacji Warszawa Wschodnia spotkać się z działaniem performatywnym. Dzięki RE//MIXom udało się skojarzyć się wielu ludzi, wiele idei i pomysłów, a to z kolei zaowocowało mnóstwem nowych projektów.
Finał RE//MIXów
Komuna//Warszawa
26.10. – 8.12.2013