Archiwum
14.12.2015

„Opowiadaj, opowiadaj dalej…”

Stanisław Godlewski
Sztuka

Przy wejściu do galerii Art Stations w Starym Browarze można się natknąć na oprawione w ramkę, specyficzne drzewo genealogiczne. Specyficzne, bo są na nim same kobiety, a linie pokrewieństwa nieustannie się krzyżują. To mała mapa całego projektu „Nowy Jork i dziewczyna” Izabelli Gustowskiej. Punktem wyjścia jest postać Josephine Hopper, znanej głównie jako żona i modelka Edwarda Hoppera. W 2013 roku Gustowska przebywała w Nowym Jorku na stypendium, zbierając materiały i realizując film „Przypadek Josephine H…”.  Wystawa prezentuje nie tylko fragmenty filmu, jest również zbiorem przedmiotów, śladów po Josephine oraz, przede wszystkim, indywidualnym archiwum pamięci Gustowskiej. Artystka łączy żonę Hoppera razem z innymi artystkami, z postaciami z filmów, z obrazami, muzyką. Choć asocjacje bywają bardzo odległe od siebie, osobisty charakter wypowiedzi i konsekwencja estetyczna w projektowaniu wystawy sprawiają, że odbiorca samodzielnie zaczyna tworzyć własne „drzewo genealogiczne”, łącząc porozrzucane przez Gustowską fragmenty układanki.

Parter galerii jest przygotowaniem do podróży. Na nagranym filmie widzimy, jak Gustowska nakłada gogle rzeczywistości wirtualnej, które umożliwiają oglądanie nierealnych, fikcyjnych światów. Słychać głos artystki: „Mój Nowy Jork i te wszystkie dziewczyny […] Co zrobić z nadmiarem pamięci?”. Wirtualność jest tutaj, jak pisze cytowany w tekście wprowadzającym Filip Lipiński, autor książki „Hopper wirtualny”, rozumiana jako pamięć w działaniu. Gustowska odtwarza własną podróż do Nowego Jorku, z jednocześnie ocala od zapomnienia Josephine Hopper, która całe swoje życie i artystyczną karierę poświęciła mężowi. Tuż obok zarejestrowany został performans dokamerowy, na którym Gustowska czarną farbą zamalowuje obraz Hoppera „Summertime”. Dzieło przedstawia dziewczynę (pozowała oczywiście Josephina) stojącą w kapeluszu na schodach prowadzących do frontowych drzwi domu. Gustowska powoli zamalowuje tło, cały budynek znika w czerni, zostaje tylko kobieca sylwetka. Stopniowo i ona zostaje zamalowana – znikają sukienka, kapelusz, nogi, ostatnia zostaje tylko drobna twarz, która także ostatecznie zostaje pochłonięta przez czerń. Ten radykalny gest – zamalowanie obrazu Hoppera, a jednocześnie zamalowanie postaci Josephine ujawniają subwersywną strategię całej wystawy. Z jednej strony Gustowska jest radykalnie feministyczna – wydobywa z cienia uznanych mężczyzn kobiety. Z drugiej – nie próbuje tworzyć biograficznej opowieści – wszystko zostaje podporządkowane pamięci i artystycznej praktyce samej artystki. Fragmenty „Summertime” znajdujemy poukrywane w innych miejscach Art Stations, głównie w postaci kapeluszy, które artystka kupiła w nowojorskich second-handach, a które mogła nosić prawdziwa Josephine Hopper.

Z różnych części ekspozycji dobiega komputerowo przetworzony, męski głos, który recytuje imiona kobiet występujących w projekcie. Lista jest długa, brak nazwisk utrudnia identyfikację. Ta recytacja wprowadza specyficzny dystans – jakbyśmy podróżowali po wirtualnym archiwum i uczestniczyli w spisie inwentarza.

Pierwsze piętro jest właśnie takim „magazynem pamięci”. Zebrane przedmioty zostają oświetlone fioletowo-błękitnym światłem, które układa się w kształt Manhattanu. Na półeczkach różności – sukienka z lat 50., kapelusz, szminka, maszyna do pisania, bombka w kształcie Empire State Building, książki, zeszyty. Te przedmioty powracają później w innych miejscach wystawy. Tuż obok, na prostopadłej ścianie kilkanaście monitorów, na każdym z nich inne zdjęcia, przeplatające się z fragmentami filmów, dziennikami Gustowskiej, dziennikami Josephine, Sylvii Plath, cytatami. Natłok obrazów, kontekstów, dźwięków (bo cała instalacja ma również głęboko zróżnicowaną i obfitą warstwę audialną) nie pozwala się w pełni skupić. Nadmiar pamięci, a jednocześnie klisze pamięci. Z głośników leci piosenka „New York, New York”, widać słynne bliźniaczki Diane Arbus, na kolejnej ścianie Aneta Grzeszykowska kopiuje prace Cindy Sherman „Untitled Film Stills”. Doświadczenie zmysłowe staje się hiperłączem do zasobów pamięci indywidualnej i zbiorowej, a jednocześnie ich fragmentaryczność, nielinearność i nadmiar powodują nieustanną fascynację i chęć poszukiwania kolejnych obrazów.

Istotnym wątkiem ekspozycji w Starym Browarze jest czas – widać to dobrze w pracy, która wypełnia całe drugie piętro wystawy. Gustowska wykorzystuje swój film „Przypadek Josephine H…”, rozbijając jednak narrację na 12 symultanicznie działających ekranów. Każdy z nich prezentuje inną Josephine. Młode dziewczyny, znajdujące się w decydującym momencie życia, w którym trzeba zdecydować o wyborze drogi życiowej, wcielają się w Josephine Hopper (czy inne postaci z obrazów – na przykład pływaczki z dzieł Alexa Katza). Czasami ekrany wyświetlają to samo – głównie obrazy aglomeracji Nowego Jorku, jednak poza tym każda historia toczy się inaczej. Każdy z filmów ma nałożony inny filtr kolorystyczny, bohaterką każdego jest inna dziewczyna. Gustowska znalazła je podczas castingu czy po prostu zaczepiła je na ulicy. Wszystkie odtwarzają znane obrazy Hoppera, ale każda wnosi swoją odmienną fizyczność, indywidualne zachowanie i w efekcie wszystkie historie, choć z pozoru podobne, są zupełnie różne. Jednocześnie artystka poświęca jeden ekran sobie – ona również chodzi po Nowym Jorku, odtwarza niektóre pozy z obrazów Hoppera, przeważnie jednak właśnie w tych „inscenizowanych obrazach” jej ekran pozostaje pusty. Artystka nie powiela losu Josephine, raczej próbuje zrozumieć, balansuje na granicy empatii i poznawczego dystansu. W tym rozbiciu filmu na 12 historii ważne są również nawiązania do „Ostatniej wieczerzy”, a także do słynnej, feministycznej pracy Judy Chicago, „The Dinner Party”. Instalacja składa się z zastawionego stołu dla 39 najważniejszych kobiet w historii, zaś nazwiska kolejnych 999 wypisano na podeście, na którym znajduje się stół. W swoim filmie Gustowska patrzy na zwykłe (a zarazem niezwykłe) dziewczyny, wsadza je w ramy Hopperowskich obrazów i historii Josephine, jednocześnie zastanawiając się nad tym, jaki wybór one podejmą. Czy będą się realizować w pracy, we własnej twórczości, czy może poświęcą się dla mężczyzny? Czy może w dzisiejszych czasach możliwy jest układ partnerski? Nie ma jasnej odpowiedzi. W wideo nie ma też wyraźnie zaznaczonej postaci Edwarda, choć pojawia się on w krótkich ujęciach na niektórych ekranach. Josephine wreszcie zyskuje wolność i swobodne, stanowiące o sobie ciało (nawet – ciała).

„Nowy Jork i dziewczyna” jest nie tylko niezwykle ciekawą wystawą, na której można odnaleźć mnóstwo intelektualnych tropów. Poza świetną konstrukcją i dopracowaniem szczegółów jest także zwyczajnie piękna. Przyjemność estetyczna nie przysłania jednak głównego tematu. Ekspozycja ta stanowi wirtualną podróż, w której bardzo pomocni okazują się pracownicy galerii, podrzucający cały czas nowe interpretacje i dzielący się fachową wiedzą.

W 2014 roku Izabela Gustowska wydała książkę „Hybryda”, w której forma pamiętnikarskiej relacji z pracy w Nowym Jorku miesza się z dziennikami Josephine Hopper (cytowane za biografką Gail Levin). Ta niezwykła i bardzo wzbogacająca odbiór wystawy książka ma swój swoisty „refren”, który autorka co jakiś czas przypomina: „opowiadaj, opowiadaj dalej”. Gdy wychodzi się z Art Stations, te same słowa dźwięczą w głowie.

Izabela Gustowska, „Nowy Jork i dziewczyna”
Poznań, Art Stations
5.11.2015–07.02.2016

alt