Ci, którzy uważają, że najnowsza książka Ingi Iwasiów to pozycja z beletrystycznej półki polskiej literatury pięknej, mają rację. Tym razem w „W powietrzu” nie znajdziemy wykładów szczecińskich znanych nam z czasów „Gender dla średniozaawansowanych” (2004) ani koncepcji wiedzy o feminizmie czy LGBTQ. Jednak czytelnik, który już kiedyś zetknął się z autorką, wie, że powiązania z gender są nieuniknione. Nawet jeśli, jak chce wydawca, to tylko powieść psychologiczno-obyczajowa.
Całość oparta jest na fragmentarycznym wspominaniu „starych, dobrych czasów”, wycinkiem, a raczej przekrojem poprzecznym życia bohaterki. I wszystko to w zawrotnym tempie snucia opowieści minionych, także tych miłosnych i wysoce sensualnych. Jak pisze sama Iwasiów: „Spokojnie, leci z nami pilot i w stosownym momencie go użyję”.
Jak to roją sobie co niektórzy, nie ma sensu doszukiwać się u Iwasiów seksualnej rewolucji permanentnej. To raczej udany i kompletny zbiór miłosnych zbliżeń, credo zaspokojonej jednostki świadomej swego ciała i cielesnych potrzeb. „Opowiadam jak w transie lub orgazmowo-nostalgicznym ciągu. Bez nadziei, że mnie zrozumiecie, zaakceptujecie, bo nie podaję znieczulenia. Nie znajdziecie tu nic, co mogłoby was bezkarnie podniecić. Mięso, samo mięso zamarynowane w feromonach sentymentów”. I rzeczywiście, mamy tu bogatą historię wielu romansów, relacji heteroseksualnych i miłości homoseksualnej aż po macierzyństwo. Wachlarz relacji związkowych z pewnością zdumiewa wielu szczerością opisu. Nie ma przestoju, każdy nowy wątek miłosny wynika z wcześniejszych, a nawet tych nadzwyczaj dojrzałych dziecięcych fantazji i …końskich zalotów. „Naturalne pchnięcie czy ostre cięcie. Ból czy bezwolność i oddanie. Takie miałam wówczas tożsamościowe dylematy”. Iwasiów nie szczędzi nam szczegółów czy pikantnych niuansów. Opowieść ma być przede wszystkim szczera, także dokładna w datach, gdy bohaterka wkracza w etap erotycznej brawury. „Zacny trunek, dodajmy, spowalniał narrację, dopuszczał do niej współbiesiadników i rzeczywistość. Mogła to być finlandia, żytnia, bo o kombinacjach w rodzaju mojito nikt nie słyszał. Po mojito to można rzygać albo tańczyć, nie opowiadać. Po żytku samo się mówiło”.
Bohaterka wykreowana przez autorkę jest redaktorką wziętego magazynu literackiego i czasem pisze wiersze, również do jednej ze swoich późniejszych kochanek. „Prędzej czy później kobiety dają sobie spokój z mężczyznami. Normalna dynamika życiowa. […] Powiedzmy sobie szczerze, kobiety najlepiej czują się we własnym towarzystwie. Jak w dzieciństwie, w szkole. Niekończące się tematy. Stroje i fryzury do wypróbowania […]”. Jednak jak sama przyznaje potem, nie odpłynęła w wody ortodoksyjnej Lesbos.
W życiu młodej bohaterki ogromną rolę w edukacji seksualnej odgrywa nauczyciel muzyki o wyglądzie zachodniopomorskiego Alaina Delona. Jej rówieśnicy nie mieli zbyt dużo do zaoferowania. Tymczasem kochanek z czasem był coraz bardziej przerażony fantazją i nienasyceniem swojej uczennicy. Co jeszcze? „Kochałam wszystkie swoje polonistki. Bez was nie było nas – mnie, mojego czasopisma i moich historii” – wyznaje alter ego Iwasiów.
Mężczyzn pojawiają się jeszcze tuziny i tyleż samo kobiet. Przeplatane relacje raz z kobietą, raz z mężczyzną pokazują przy okazji przełom gospodarczy i początki nowego ustroju w Polsce. Drapieżnego i nieokiełzanego jak potrzeby cielesne bohaterki. Opuszczone radzieckie garnizony wojskowe i zmierzch trzeciomajowych demonstracji: „Weszłyśmy w Excele. Pejzaż za oknem uległ zmianie, moje życie osobiste także”. Już nie te czasy, gdy pieniędzy starcza tylko na makaron z groszkiem i wermut Istra. Pojawia się kolejny poważny kandydat, niemal odbicie idealne nowych czasów. Stare miłości są już tak odległe jak peweksowe martini. Jednak żadnej z nich się nie zapomina, w każdej nowej widząc odbicie poprzedniej niemal w myśl zasady dialektyki Hegla.
A Polacy w okresie transformacji? „Krótko mówiąc, pierwszy lepszy mityng DDA na amerykańskiej prowincji zdiagnozowałby nas jako współuzależnionych, zarazem butnych i zakompleksionych […] Nienawidzących i gotowych z każdym się bratać. Po dziadkach, po ojcach, babciach i matkach”. Inga Iwasiów między mocnym opisem związków międzyludzkich zawiera mnóstwo prawdziwych okruchów pamięci. I co najważniejsze: raczkujący dopiero na naszej szerokości geograficznej model płci wyzwolonej, który można było wyczuć w powietrzu…
Inga Iwasiów „W powietrzu”
Wielka Litera
Warszawa 2014