Archiwum
30.12.2010

Ile artystycznej niezależności młodych lat 80. pozostało niezależną?

Agnieszka Kwiecień
Sztuka

Byłam bardzo mała. Mieszkałam w Nowej Hucie i przez okno mogłam oglądać robotników wracających ze strajków. Nową Hutę pamiętam jako szarą, nudną i paskudną.

Nie należę do pokolenia, które w latach 80. ubiegłego stulecia wchodziło w dorosłość, podobno prędzej do straconego pokolenia czy pokolenia JP II (choć nie czuję tej przynależności). A może malowanie intensywną barwą ironicznych komentarzy do rzeczywistości jest właściwością ducha? Tego ducha, który jest niezupełnie przepełniony martyrologią, niezachłyśnięty misją chrześcijaństwa, ale wypełniony chwilowo zakamuflowaną wolnością, kiełkującym sprzeciwem i nieśmiałą radością. Tego ducha, który nie przynależy tylko do przedziału czasu zakreślonego demarkacyjnymi datami. Tego, co przecież bywa, że przeradza się w obojętność, w niepamięć i w niewiedzę, a co potem powoduje konieczność przypominania i weryfikowania.

Byle tylko z daleka od ochoczego entuzjazmu na widok zgrzebnej estetyki PRL-u, który nie prowadzi do żadnego namysłu, żadnego poszukiwania faktycznej, ukrytej pod naskórkiem, istoty minionego czasu.

Wystawa zatytułowana „POKOLENIE`80. Niezależna twórczość młodych w latach 1980 – 1989” otwarta aktualnie w Muzeum Narodowym w Krakowie stawia sobie za cel zaprezentowanie twórczości artystów debiutujących w ruchu kultury niezależnej w latach 80. w Polsce. Kurator Tadeusz Boruta skonstruował zbiór realizacji bardzo zróżnicowanych zarówno formalnie, jak i tematycznie. Przestrzeń wypowiedzi sztuk plastycznych została poszerzona o kontekst literatury, filmu i muzyki tak, aby oddać specyfikę klimatu artystycznego tamtej epoki. Mimo tak ogólnie sformułowanych założeń, wystawa nie jest duża i nie przytłacza skalą. Sprawia wrażenie wstępu do problematyki okrojonego w celach edukacyjnych – taka dekada w pigułce, miniprzewodnik atrakcyjnie skonstruowany i zachęcający do poszerzania studiów na własną rękę.

Wspólnym rysem twórczości lat 80., którą można określić mianem niezależnej, było kontrkulturowe ostrze skierowane przeciwko oficjalnej kulturze popieranej przez władze komunistycznego państwa polskiego. Specyfika tej niezależności zasadzała się na pragnieniu różnie definiowanej wolności, które emanowało z treści czasem bezpośrednio, a czasem w sposób dalece zakamuflowany. Artyści rozwijali zdecydowanie odmienne strategie działania: albo współtworzyli kontrkulturową, barwną, często przepełnioną radością życia rewolucję, albo obierali drogę egzystencjalnego symbolizmu. Najczęściej ta pierwsza postać sprzeciwu wyprowadzała artystów wprost na ulice, gdzie swoje działania konfrontowali z przypadkowymi przechodniami i władzą uosobioną w funkcjonariuszach porządku. Egzystencjalna refleksja natomiast najczęściej przybierała formę malarstwa, które znalazło schronienie w przykościelnych kryptach, wtedy przestrzeniach wymykających się codziennej rzeczywistości. Z dzisiejszego punktu widzenia ten związek niezależności i Kościoła jawi się jako stan paradoksalnej wolności możliwej do realizacji tylko w ramach skrupulatnie ustanowionych granic.

Pierwszoplanową przestrzeń ekspozycji zajmuje duża klatka. Wewnątrz niej usytuowano dwie rzeźby Grzegorza Klamana – ekspresyjne formy ludzkie wyciosane z drewna zdają się stanowić symbolicznie centralny punkt ekspozycji, uosabiając ubezwłasnowolniony podmiot. Z czterech stron emitowane są z telewizorów obrazy i dźwięki, wywołując wrażenie przytłoczenia i nadmiaru. Klatka obklejona jest szablonowymi grafikami Piotra Młodożeńca czy fotografiami ukazującymi manifestacje na ulicach Nowej Huty. Scenograficzny zabieg z zastosowaniem metalowej klatki broni się mimo bezpośredniości znaczenia tutaj, niestety rozczarowuje alegoryczną dosłownością w dalszej części wystawy, gdzie za kratami pozamykane są ulotne druki, grafiki, książki, podziemne pisma czy wydania magazynów.

Na wystawie rysuje się wyraźny podział na realizacje, których źródłem jest bunt i sprzeciw, a dalej czerpiąca z nich radość tworzenia nowego i bezkompromisowego, oraz te, dla których jednakowo punktem wyjścia jest niezgoda na funkcjonowanie rzeczywistości w jej obecnym stanie, ale dalej podążające drogą mistycznej, momentami narcystycznej adoracji pokrzywdzonej, Mickiewiczowskiej formacji narodu polskiego. W tej drugiej grupie nietrudno o motywy umartwienia ciała i jego estetycznej ekspiacji, o figury umęczonego czy ukrzyżowanego, o zabawy formą, które chyba dają przyjemność tylko samemu artyście. Zupełnie inaczej przedstawia się pierwszy zespół. W nim godne uwagi są na pewno piękne, barwne płaszczyzny obrazów Gruppy, ironiczne, do bólu ukazujące absurd rzeczywistości. Prace zasadniczo kpiarskie wywołują uśmiech i wprawiają widza w optymistyczny nastrój. Tylko chichot pozostaje prawdziwie wywrotowy. Szarą rzeczywistość w kolorowe imaginarium przetwarzali także artyści grupy Luxus, bawiąc się formą i konsumpcyjnymi znaczeniami rzeczy, oraz Pomarańczowa Alternatywa, organizując rewolucję krasnoludków. Można wymieniać dalej, kolejne realizacje były bardzo zróżnicowane i z trudem mieszczą się w jednym opakowaniu z napisem „drugi obieg”. Chętniej dzisiaj oglądam te, które zachwycają bezpretensjonalnością i wywołują śmiech, nawet jeśli przez łzy.

„POKOLENIE`80. Niezależna twórczość młodych w latach 1980 – 1989”
Kurator wystawy: Tadeusz Boruta
Kraków, Muzeum Narodowe
1.12.2010 – 16.01.2011



Byłam bardzo mała. Mieszkałam w Nowej Hucie i przez okno mogłam oglądać robotników wracających ze strajków. Nową Hutę pamiętam jako szarą, nudną i paskudną.