Archiwum
09.11.2015

Idea klocków Lego

Sebastian Kochaniec
Sztuka

Dobiega końca siódma edycja konkursu „Spojrzenia”, który pozwala zaobserwować szeroki i różnorodny kontekst młodej polskiej sztuki oraz daje publiczności szansę zapoznania się z aktualnymi poszukiwaniami polskich artystów. Skoro laureatka jest znana, szampan wypity, a nagroda publiczności zostanie ogłoszona niebawem (16 listopada) – warto pokusić się o małą refleksję na temat finałowej ekspozycji.

Zaprezentowane w salach Zachęty prace piątki finalistów: Alicji Bielawskiej, Ady Karczmarczyk, Piotra Łakomego, Agnieszki Piksy oraz Izy Tarasewicz mają w zamiarze wystawcy oferować pełny obraz najistotniejszych zjawisk rodzimego rynku sztuki w ciągu ostatnich dwóch lat. Jaki obraz młodej sztuki polskiej wyłania się z tego diapazonu?

„Spojrzenia 2015” to istny konglomerat indywidualności oraz różnorodności kontekstów i ścieżek. Jeśli zaprezentowane w Zachęcie prace finalistów potraktować jako pewną całość, to jej metaforę może stanowić idea klocków Lego: w zależności od tego, czy prace prezentowane będą razem lub osobno, stworzą zupełnie odmienne konteksty. Być może w tej idei znajduje się klucz do odczytania tendencji współczesnej polskiej młodej sztuki. Sztuki – w powyższym kontekście – migotliwej pod względem wartości i poziomu. Idea Lego opiera się jednak na możliwości tworzenia kompletnie odmiennych struktur ilościowych i jakościowych, za punkt wyjścia mającej konkretną formę, strukturę – pierwowzór. Tego typu wzoru trudno doszukiwać się w większości prac finałowej ekspozycji konkursu, co nie oznacza, że należy mówić tutaj o zjawiskach radykalnie nowych. W niektórych przypadkach, jak na przykład u Piotra Łakomego czy Agnieszki Piksy, stykamy się z pewnego rodzaju epigonizmem wobec polskiej sztuki krytycznej i działalności pierwszych awangard europejskich. W pracach tych artystów przejawia się pewnego rodzaju przeintelektualizowanie i hermetyczność. Epigonizm ujawnia się tu przede wszystkim w momencie, gdy zadajemy sobie pytanie: czemu tak naprawdę służyć mają „Spojrzenia” i jaki ma być efekt zapoznania się z aktualnymi poszukiwaniami polskich młodych artystów? Wszak od dawna zdają wirować na karuzeli eufemistycznych haseł: kultura, przestrzeń, doświadczenie, refleksja nad strategią artystycznego działania i tym podobne. Wszystko to prowadzi do tendencyjności spod znaku metarefleksji sztuki nad sztuką, sztuki o sztuce – sic! – ponownie eufemizm?

„Spojrzenia 2015” zamiast próby wytyczenia nowych ścieżek czy tendencji artystycznych stanowią raczej rzetelne podsumowanie dotychczasowych aspiracji oraz kierunków, jakimi kroczą młodzi artyści. Świadczy o tym fakt, że finaliści to twórcy o silnej pozycji, doskonale w środowisku znani. Jeśli więc przyjrzeć się sytuacji z nieco szerszej perspektywy, nawet tegoroczne podium nie stanowi dużego zaskoczenia. Iza Tarasewicz i Ada Karczmarczyk to artystki znane na polskim rynku sztuki, a w przypadku pierwszej z nich – nawet europejskim. W środowisku artystycznym kraju nad Wisłą ostatnio dużo się o nich słyszało. Szeroko komentowano twórczość Izy Tarasewicz, która charakteryzuje się konsekwencją w podejmowanych działaniach, rzetelnością procesu twórczego opartego na racjonalnej wiwisekcji rzeczywistości rodem z nauk ścisłych, podsyconego subtelnym polotem imaginacji. Nie dziwi więc, że asumptem jury do przyznania jej głównej nagrody było konsekwentne kształtowanie przyjętego języka artystycznego, a przede wszystkim przywracanie sztuce waloru poznawczego. Słowem: Iza Tarasewicz, tegoroczna laureatka nagrody dla młodych artystów, osiągnęła artystyczną dojrzałość. Poza tym jej sztuka doskonale realizuje tradycjonalistyczne poszukiwania artystów, które skupiają się w trzech mitach: poszukiwania wiecznej i niezmiennej istoty sztuki, doszukiwania się jej w pradziejach, pierwotności oraz oparcie sztuki na naturze a także jej relacji z tym, co kulturowe. Na tle innych finalistów, w szczególności Ady Kaczmarczyk, laureatka tegorocznego konkursu stanowi przykład artystki-eksploratora, alchemika w porównaniu do artystycznie rozwydrzonej, egotycznej, małej „czarodziejki Sally” w osobie autorki „Oblubienic”, której prace uznano za oryginalne w łączeniu różnych przejawów kultury współczesnej.

Karczmarczyk, która na „Spojrzeniach” prezentuje swój najnowszy projekt – „Oblubienice”, wydawała się w tym roku „poważną” kandydatką do głównej nagrody prawdopodobnie dzięki temu, że starała się o uznanie jako twórczyni nowego oblicza sztuki religijnej. Artystka w obszernym wywiadzie dla „Obiegu” podkreśla, że krytycy sztuki mają z nią problem, ponieważ stoi „trzema” nogami w bardzo odległych od siebie dyskursach: sztuki, duchowości i popkultury. Osobiście nie mam żadnego problemu z Karczmarczyk. Wszystko jest tu jasne i oczywiste. Problemy zaczynają się dopiero przy pracach pozostałych finalistów, co zmusza do refleksji. A tutaj… Nic – ładne „to to”, ale rzekomej ironii w tym tyle co masy kakaowej w wyrobach czekoladopodobnych. Trzeba być kompletnie pozbawionym wyobraźni i elementarnej wiedzy o sztuce, aby uważać, że sztuka i duchowość to odległe od siebie dyskursy. Być może z takiego założenia wyszli również członkowi jury, który postanowili wysłać artystkę na rezydencję w celach edukacyjnych.

„Spojrzenia 2015”, mimo mnożenia wielu wątpliwości co do kondycji sztuki polskiej, dostarczają również ciekawych obrazów – a może szkiców w kwestii zarysowujących się nowych jakości sztuki młodych. Sztuki, która zaczyna być wyraźnie nastawiona na postrzeganie rzeczywistości w jej materialnych przejawach jako otaczająca człowieka atmosfera. Osobliwym wspólnym mianownikiem dzieł zaprezentowanych w Zachęcie może być wyraźne zwrócenie się ich twórców ku rozumieniu sztuki jako dziedziny doznawania i odczuwania „wielości w jedności”, to jest zmysłowo-empiryczno-kontekstualnego. I na tej drodze postrzegania bezpośredniego, widzenia i odczuwania umysł wdraża się w rozumienie zjawisk przede wszystkim artystycznych, ale i kulturotwórczych. Sugeruje to, że mamy wśród młodego pokolenia artystów tendencje do sztuki agitacyjnej. Można zaryzykować stwierdzenie, że tegoroczną wystawę finalistów zdominowały prace, które określić należy jako „rzeźby społeczne”, za główną materię mające przede wszystkim świadomość. Nurt ten widoczny jest szczególnie w pracach Alicji Bielawskiej, ale wpisują się weń również dzieła Łakomego czy Piksy. Ich prace, co prawda w postaci namacalnych, sensualnie doświadczanych przedmiotów, konstytuują wrażenia estetyczne nie w formie, lecz w towarzyszącym pracy kontekście. To już bardziej filozofia sztuki. Dzieła stają się mało istotne, stanowią jedynie punkt wyjścia do obszerniejszych dywagacji na temat sztuki, rzeczywistości i tworzącej ją kultury. Prym wiedzie tutaj Bielawska, której według mnie należało się drugie miejsce w tegorocznej edycji „Spojrzeń”.

Siódma edycja konkursu na najciekawszych polskich młodych artystów stanowi obraz „wielo-”: barwny, kontekstowy, wymiarowy, a tym samym trudny do jednoznacznej oceny. Jeśli mielibyśmy jednak za punkt wyjścia przyjąć prace tegorocznej laureatki, to tym, co należy podkreślić, jest fakt powrotu do tradycjonalistycznego myślenia o sztuce jako formie poznania. Moment ekspresji determinuje przedmiotowy układ rzeczy, wymagający przede wszystkim wiedzy, poznania zasad i reguł funkcjonowania połączonych z umiejętnością widzenia rzeczywistości.

„Spojrzenia 2015”
Warszawa, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
8.09. – 15.11.2015

alt
Na zdjęciu: Iza Tarasewicz, „The Means the Milieu, Objectif Exhibitions”, 2014, fot. Isabelle Arthuis, dzięki uprzejmości artystki