Archiwum
26.07.2016

Gry i zabawy w męskim świecie

Sara Nowicka
Film

Przy okazji premiery „Lobstera” Yorgosa Lanthimosa dużo pisało się o złagodzeniu stylu znanego z ekscentrycznych dzieł reżysera i ustępstwach, na jakie poszedł, tworząc film na Zachodzie, które poskutkowały dostosowaniem estetyki filmu do wrażliwości masowej widowni. Najnowszy film Athiny Rachel Tsangari, autorki reprezentującej wraz z Lanthimosem trzon nowego kina greckiego, choć powstał w rodzinnym kraju, również okazuje się łatwiejszy w odbiorze niż jej poprzedni długi metraż pod tytułem „Attenberg”. Jest to raczej wynik rosnącej popularności greckiego kina niż nowy etap twórczości ruchu, który, jak twierdzą sami autorzy, istnieje tylko w wyobraźni kilku recenzentów – poszczególnych filmowców łączy jedynie kraj zamieszkania.

Artystyczne losy Lanthimosa i Tsangari zdają się szczególnie splecione nie tylko ze względu na przyjaźń pary artystów i fakt, że produkują wzajemnie swoje filmy, ale właśnie przez artystyczne pokrewieństwo. Ich obrazy łączy podobny sposób obserwowania postaci, konstruowany na wzór filmu przyrodniczego, a także zainteresowanie socjologią ze szczególnym naciskiem na elementy gry. Lanthimos wykorzystuje je, prezentując najczęściej przymusy społeczne, które przypominają ekscentryczną grę, oraz stosując zabawy językowe. W filmach Tsangari natomiast pojawiają się współzawodnictwo i walka o pozycję w grupie.

W „Chevalierze” gra towarzyska i męska rywalizacja stanowią główną oś filmu. Sześciu mężczyzn wypływa jachtem na Morze Egejskie, ale z powodu usterki łodzi ich wyprawa przedłuża się. Zniewoleni, znudzeni wędkowaniem bohaterowie wymyślają w ograniczonej przestrzeni niecodzienną grę, która ma na celu wyłonienie najlepszego spośród nich. Kolejne zadania rodzą się spontaniczne: gracze mierzą się wzajemnie, wymyślają sportowe wyzwania, podglądają się w czasie snu i oceniają swoje zachowania, życie prywatne i relacje z otoczeniem. Punkty mogą być przyznawane i odejmowane w każdej chwili przez każdego członka gry. Nagrodą jest tytułowy „Chevalier”, pierścień symbolizujący wyjątkowość zwycięzcy.

Intrygujący koncept filmu Tsangari łączy w sobie psychologiczne walory „Noża w wodzie” Romana Polańskiego z sugestywnym przedstawieniem grupy mężczyzn zamkniętej w hermetycznej przestrzeni znanej z filmu „Coś” Johna Carpentera. „Chevalier” jednak to przede wszystkim autorskie dokonanie greckiej reżyserki, w którym widać cechy charakterystyczne jej stylu, ale także interesujące, autotematyczne nawiązania. W jej krótkometrażowym obrazie „The Capsule” (którego scenariusz współtworzyła polska artystka Aleksandra Waliszewska) o dominację rywalizowała grupa młodych kobiet. Tsangari sama przyznaje, że interesuje ją temat władzy i kontroli w grupach złożonych z osób tej samej płci, gdzie panujące wśród osób heteroseksualnych seksualne napięcie i związana z nim dynamika relacji zostają usunięte. „The Capsule” to film opowiedziany nierzeczywistymi, symbolicznymi obrazami, gdzie niezmiernie ważne są rekwizyty i kostiumy. Świat przedstawiony w „Chevalier” jest równie dopracowany, lecz dużo bardziej ascetyczny. Męską grę Tsangari opowiada bardziej wprost. Co nie znaczy, że jest ona przez to mniej emocjonująca.

Każdy z sześciu bohaterów filmu reprezentuje inny typ męskości. Wśród młodych i przystojnych oraz starszych i niekoniecznie dojrzalszych postaci najwyraźniejszą kreską naszkicowany został Dimitris (Makis Papadimitriou), poczciwy nieudacznik, który nie ma szans w starciu z owładniętymi rządzą sukcesu kolegami. Jest on też bohaterem najzabawniejszych sytuacji w filmie, a scena, w której wykonuje „Loving you” Minnie Riperton, zostaje w pamięci na długo. Trudno przywołać inny przykład takiego połączenia komedii z atmosferą niepokoju i prawdziwym zaskoczeniem.

„Chevalier”, tak jak „Attenberg”, jest próbą pokazania bohaterów, u których pierwotne instynkty są najważniejsze, zaś kultura i konwenanse tylko wzmacniają naturalne antagonizmy zamiast je niwelować. Niestety sam pomysł filmu wydaje mi się dużo ciekawszy niż efekt końcowy. W „Chevalier” sporo jest momentów zwyczajnie nudnych, zaś pointa nie robi zbyt dużego wrażenia. Tsangari, chcąc igrać ze stereotypami, sama w nie wpadła i z nieoczywistego konceptu stworzyła niezbyt odkrywczy film. „Chevalierowi” natomiast nie sposób odmówić humoru i aktualności – szczególnie w dobie portali społecznościowych, gdy bardzo łatwo wpaść w pułapkę ciągłego porównywania się z innymi i przyznawania punktów za najbardziej udane życie.

„Chevalier”
reż. Athina Rachel Tsangari
premiera: 22.07.2016

alt