Archiwum
28.03.2013

Dziś wszystko nam wolno

Anna Rogulska
Teatr

Z okazji swoich dwudziestych urodzin Teatr Porywacze Ciał przygotował spektakl „Singles”, który nie jest niczym, czego można się było spodziewać po tytule, ale za to wszystkim, czego się można spodziewać po Porywaczach Ciał.

Na swoją dwudziestą rocznicę twórczej współpracy Teatr Porywacze Ciał przygotował premierę spektaklu zatytułowanego „Singles”. Znaczenie tych słów – i „spektakl”, i „singles” – traktować należy bardzo szeroko, bo bynajmniej nie o przedstawienie o współczesnej modzie na singielstwo tu chodzi (choć pierwsze sceny mogą wprowadzić w błąd). Katarzyna Pawłowska i Maciej Adamczyk uczcili swoje urodziny nie tyle spektaklem, ile raczej koncertem życzeń albo setlistą najlepszych „kawałków” ze wspólnego dwudziestoletniego dorobku. Uzbierało im się tych singli przez dwadzieścia trzy spektakle sporo, zupełnie jakby dawno już siedzieli w mainstreamie, a nie wojowali na froncie zespołów alternatywnych.

Zawsze niezależni i samowystarczalni, znów wystąpili we wszystkich możliwych rolach – reżyserów, dramaturgów, scenarzystów, aktorów i rozkręcających urodzinową imprezę didżejów. Zza konsolety i ekranu laptopa, z iPhonami i z mikrofonami, z nagraniami wideo, ale też z ogromnym arsenałem gromadzonych przez lata, a teraz „skitranych” na scenie lub za sceną rekwizytów i wreszcie – warsztatem aktorskim – przeprowadzili publiczność przez swoją autorską listę przebojów. Na widownię zaprosili zresztą grono licznych przyjaciół, którzy chętnie dawali się naciągnąć na wspominki oraz na wygłupy. Ta zabawa była jednak nie tylko okazją do spotkania ze stałymi bywalcami, ale też do zapoznania się z tym indywidualnym pomysłem na teatr nowych widzów.

Spektakl świadomie pomyślany został tak, aby pokazać wszystko, co w Porywaczach Ciał najlepsze, a przy okazji rozbawić do łez. Każdemu innemu zespołowi artystycznemu taka autolaurka wyszłaby pewnie pretensjonalnie, ale nie Porywaczom. Rozciągając do ostateczności granice improwizacji na scenie i cierpliwości na widowni, tocząc nieustanną walkę aktorskich osobowości i zaskakując siebie nawzajem, udowodnili przede wszystkim, jak świetnie czują się w teatralnej przestrzeni, i jak potrafią ją wspólnie wykorzystać, nawet kiedy dźwięk się nie włącza albo światło nie zapala jak powinny. Wspólnie – bo zderzenie tych dwóch odmiennych, a jednak stykających się w pewnym punkcie energii okazuje się samo w sobie artystycznym środkiem wyrazu.

Przez dwie dekady różnorodnej działalności Porywaczy we współczesnym teatrze dokonały się zmiany, które sprawiły, że ich dawniej wywrotowe pomysły należą już do teatralnego mainstreamu – może dlatego sami nazwali je singlami. „Mamy urodziny, dzisiaj wszystko nam wolno” – powiedział tego wieczoru Maciej Adamczyk wcale nie po to, by uzurpować sobie miejsce w kanonie wielkich nazwisk teatru. Gdyby Porywacze byli zespołem muzycznym, ich single od dawna grałyby radia w autobusach i taksówkach. W ciągu dwudziestu lat teatr awangardowy wywarł taki wpływ na sceny głównych nurtów, że „wszystko nam wolno” nie tylko na drugim piętrze w Teatrze Ósmego Dnia, ale i pod ociekającymi złotem kryształowymi żyrandolami.

Teatr Porywacze Ciał, „Singles”
reż. Katarzyna Pawłowska, Maciej Adamczyk
premiera: 22.03.2013
następny spektakl: 28.03.2013 w Teatrze Ósmego Dnia

fot. Maciej Krajewski, materiały prasowe teatru Porywacze Ciał

Normal 0 21 false false false MicrosoftInternetExplorer4

Dziś wszystko nam wolno
Anna Rogulska

 

Z okazji swoich dwudziestych urodzin Teatr Porywacze Ciał przygotował spektakl „Singles”, który nie jest niczym, czego można się było spodziewać po tytule, ale za to wszystkim, czego się można spodziewać po Porywaczach Ciał.

Na swoją dwudziestą rocznicę twórczej współpracy Teatr Porywacze Ciał przygotował premierę spektaklu zatytułowanego „Singles”. Znaczenie tych słów – i „spektakl”, i „singles” – traktować należy bardzo szeroko, bo bynajmniej nie o przedstawienie o współczesnej modzie na singielstwo tu chodzi (choć pierwsze sceny mogą wprowadzić w błąd). Katarzyna Pawłowska i Maciej Adamczyk uczcili swoje urodziny nie tyle spektaklem, ile raczej koncertem życzeń albo setlistą najlepszych „kawałków” ze wspólnego dwudziestoletniego dorobku. Uzbierało im się tych singli przez dwadzieścia trzy spektakle sporo, zupełnie jakby dawno już siedzieli w mainstreamie, a nie wojowali na froncie zespołów alternatywnych.

Zawsze niezależni i samowystarczalni, znów wystąpili we wszystkich możliwych rolach – reżyserów, dramaturgów, scenarzystów, aktorów i rozkręcających urodzinową imprezę didżejów. Zza konsolety i ekranu laptopa, z iPhonami i z mikrofonami, z nagraniami wideo, ale też z ogromnym arsenałem gromadzonych przez lata, a teraz „skitranych” na scenie lub za sceną rekwizytów i wreszcie – warsztatem aktorskim – przeprowadzili publiczność przez swoją autorską listę przebojów. Na widownię zaprosili zresztą grono licznych przyjaciół, którzy chętnie dawali się naciągnąć na wspominki oraz na wygłupy. Ta zabawa była jednak nie tylko okazją do spotkania ze stałymi bywalcami, ale też do zapoznania się z tym indywidualnym pomysłem na teatr nowych widzów.

Spektakl świadomie pomyślany został tak, aby pokazać wszystko, co w Porywaczach Ciał najlepsze, a przy okazji rozbawić do łez. Każdemu innemu zespołowi artystycznemu taka autolaurka wyszłaby pewnie pretensjonalnie, ale nie Porywaczom. Rozciągając do ostateczności granice improwizacji na scenie i cierpliwości na widowni, tocząc nieustanną walkę aktorskich osobowości i zaskakując siebie nawzajem, udowodnili przede wszystkim, jak świetnie czują się w teatralnej przestrzeni, i jak potrafią ją wspólnie wykorzystać, nawet kiedy dźwięk się nie włącza albo światło nie zapala jak powinny. Wspólnie – bo zderzenie tych dwóch odmiennych, a jednak stykających się w pewnym punkcie energii okazuje się samo w sobie artystycznym środkiem wyrazu.

Przez dwie dekady różnorodnej działalności Porywaczy we współczesnym teatrze dokonały się zmiany, które sprawiły, że ich dawniej wywrotowe pomysły należą już do teatralnego mainstreamu – może dlatego sami nazwali je singlami. „Mamy urodziny, dzisiaj wszystko nam wolno” – powiedział tego wieczoru Maciej Adamczyk wcale nie po to, by uzurpować sobie miejsce w kanonie wielkich nazwisk teatru. Gdyby Porywacze byli zespołem muzycznym, ich single od dawna grałyby radia w autobusach i taksówkach. W ciągu dwudziestu lat teatr awangardowy wywarł taki wpływ na sceny głównych nurtów, że „wszystko nam wolno” nie tylko na drugim piętrze w Teatrze Ósmego Dnia, ale i pod ociekającymi złotem kryształowymi żyrandolami.

 

Teatr Porywacze Ciał, „Singles”

reż. Katarzyna Pawłowska, Maciej Adamczyk

premiera: 22.03.2013

następny spektakl: 28.03.2013 w Teatrze Ósmego Dnia

 

alt