Wirtualna wystawa „Is this a painting?”, trwająca od 23 marca do 31 grudnia 2020 roku i kuratorowana przez Raffaellę Frascarelli z Nomas Foundation, to jedno z pierwszych tego typu wydarzeń we Włoszech w cierpkich czasach pandemii. Nie jest ono zresztą tematycznie oderwane od okoliczności, ale wręcz ściśle ich dotyczy. W opisie czytamy o niewidzialnej sile wpływającej na ruch ludzkości aż do całkowitego jej zatrzymania. Zakaz kontaktów cielesnych i interpersonalnych wymusił sytuację, w której wirtualne życie zastępuje rzeczywiste w wielu wymiarach: emocjonalnym, społeczno-kulturowym, politycznym i ekonomicznym. Olga Tokarczuk stwierdziła, że dla niej „już od dłuższego czasu świata było za dużo. Za dużo, za szybko, za głośno”. Fizycznie rzeczywiście żyjemy teraz wolniej – ale odkąd dla wielu z nas interakcje międzyludzkie, praca i zabawa przeniosły się do internetu, żyjemy przede wszystkim wirtualnie. Trudno przewidzieć, jakie będą dalekosiężne skutki tych przekształceń. O wirtualnym życiu od lat traktują prace między innymi Ryana Trecartina, obserwuje on przejaskrawiony, cyfrowy świat nastolatków, na których rodzice czekają z obiadem w tradycyjnym realu. Artysta manewruje ideami w przestrzeni dychotomicznej, w której mamy wybór. Cyfrowa rzeczywistość jeszcze do niedawna była alternatywą tożsamą z nadmiarem i wielobarwnością. Nieoczekiwanie przeniesiona w wirtualny wymiar „normalna” sytuacja życiowa jest już szara. Trudno ją przerysować, bo innej nie mamy.
Do udziału w „Is this a painting?” zostało zaproszonych dwudziestu ośmiu artystów, a wśród nich między innymi: Wolfgang Tillmans, Sol LeWitt, Else Leirvik, Gabriele de Santis, Ugo Rondinone, Francesca Leone, Julien Bismuth czy Ian Tweedy. Na wystawie, czyli po kliknięciu w link, możemy uruchomić opcję oprowadzania, żeby w ustalonym tempie wędrować od obrazu do obrazu, mając pod ręką opis prac artystów i artystek. Eksponaty można oglądać z daleka i z bliska, można zatrzymać się przy nich na dłużej za pomocą przycisku pauzy lub kupić je, również za pomocą jednego kliknięcia. Poza nobliwymi pytaniami o istotę sztuki stajemy przed problematyką limitów wirtualnego wydarzenia. Niewinna, niefizyczna, wolna od jakichkolwiek odniesień przestrzeń cyfrowej wystawy bada aspekty prywatnego i publicznego wykorzystania technologii, jej granice i zawartość.
Punktem wyjścia jest tytułowe dla wystawy pytanie postawione niegdyś przez Jacksona Pollocka. Ann Temkin, główna kuratorka działu malarstwa i rzeźby w nowojorskim MoMA, przytacza poświęconą temu anegdotę: „W swojej pracowni w Springs na Long Island poprosił żonę, Lee Krasner, aby przyjrzała się temu, co zrobił, po czym zapytał: »Czy to jest obraz?« – zamiast: czy to jest dobry obraz; świetny obraz. Nie był nawet pewien, że w ogóle patrzy na obraz. I sądzę, że to właśnie działanie na skraju tej przepaści sprawiło, iż prace Pollocka i jego kolegów są tak poruszające i nadal oszałamiają. Przenosili oni malarstwo w taki wymiar, o którym sami nie wiedzieli, gdzie się znajduje”.
Czy wirtualne interfejsy i symulacje 3D, VR i AR, oprócz aury względnej nowości, mają nam do zaoferowania autentyczne doświadczenie estetyczne – to pytanie marginalne. Główną troską organizatorów jest namysł nad malarstwem na poziomie teoretycznym.Warunki do tego dostrzegają właśnie teraz, w okresie wymuszonej izolacji, kiedy bycie ze sztuką w bezlitośnie okrojonej formie jest jedynym wyjściem. Jak mówi Jane Deeth w swoim wykładzie „What’s wrong with contemporary art” (Co jest nie tak ze sztuką współczesną), odwołując się między innymi do nieprzyjemnej w odbiorze dla przeciętnego odbiorcy pracy „My Bed” (1998) Tracy Emin: „Naprawdę fantastyczne w sztuce współczesnej jest to, że jeśli uważnie wsłuchamy się w jej [agresywne] złe zachowanie, mamy szansę na spotkanie naszych własnych lęków, rozczarowań, uprzedzeń, spraw, o których wcześniej nawet nie myśleliśmy”.
Jak czytamy w tekście kuratorskim, pozbawione kontekstualizacji przestrzennej i fizyczności prace zostawiają szeroki margines na zdrowe wątpienie – to samo, którym szczycili się „mistrzowie podejrzeń” według Paula Ricœura: Karl Marx, Sigmund Freud i Friedrich Nietzsche. Są oni przywołani na wystawie w pracach dwojga artystów: Nemanji Cvijanovicia „Still Life” (2004) i Elisabetty Benassi „Freud Arrives in London as Refugee” (2010). Étienne Chambaud prezentuje obraz „Contre-dépouille (Undercut)” (2012)wykonany ze skóry kudu wielkiego, na monitorze jawiący się jako niejednorodna plama. Czytamy przy tym, że materia ukrywa znacznie więcej; nie wyczerpuje znaczeń w tym, co widać gołym okiem. Za myślą kuratorki podążają: fotografia „Full Moon @ Sesshu” (2009) Darrena Almonda, abstrakcyjny obraz „Untitled” (2012) Dana Reesa, hiperrealistyczne malarstwo „Rubber Plant” (2012) Olivera Osborna. Z kolei dekonstrukcja hierarchii, czyli uwiedzenie kultury zachodniej przez zdobycz, którą sama próbuje ona zdominować, jest tematem pracy Patrizia Di Massimo „Il Turco Lussurioso (Sipario)” (2012). W autoportrecie „Self-portrait as a triangular sunset” (2017) Francesco Gennari stawia na eksplorację i manipulację medium, a Július Koller w „Po-Krik (UFO)” (1983), naśladując „Krzyk” Muncha, kreuje „nową sytuację kulturową, nowe życie, nową kreatywność i nową kulturę kosmo-humanistyczną”. Tożsamość niektórych artystów zanika – twarz Francesca Areny w pracy „Portrait with Komeijni” (2008) zastąpiona zostaje portretem ajatollaha Khomeiniego czczonego przez tłum wiernych. Ślad artysty został też ukryty przez Wolfganga Tillmansa na fotografii przedstawiającej jego partnera „Anders wyciągający drzazgi ze swoich stóp” (2004) za ikonicznym Spinario. W czasach internetu teksty Waltera Benjamina zdają się podlegać automatycznej aktualizacji, sztuka jest „wypełniona wirtualną duszą zdolną do autoklonowania się i stawiania roszczeń co do własnej cielesności” – deklaruje kuratorka. Za przykład stawia „Inkjet Painting #29” Parkera Ito (2014).
Nawiązań do wielkich postaci jak na jedną wystawę zbiorową jest tu sporo. Kolejną z nich przywołuje Pietro Capogrosso: obraz „Pasolini” (2005) to symbol intelektualnego poświęcenia i jego potencjalnie wysokich kosztów. Gianni Politi w „Untitled” (2014) nawiązuje do Barnetta Newmana. Ten sam autor jednak w kolejnej pracy rezygnuje z nawiązań do „wielkich”. „Brunch in Venice with M.K.” (2012) to przekształcony portret ojca artysty przywołujący ciężar symbolicznego patriarchalnego ładu, władzy i hegemonii. Z kolei w pracy Iana Tweedy’ego „Arrangements of Forgotten Stories #8” (2011) w centrum pojawia się postać anonimowa. Według Marty Silvi w dziełach artysty „Postać ludzka jest wciąż obecna, ale prawie zawsze widziana z tyłu, pozbawiona tożsamości. […] Ludzka obecność, pozbawiona określonych konturów, zostaje ponownie wchłonięta przez otaczający krajobraz naturalny, wspinając się po płaszczyznach perspektywicznych. Idee pamięci, tożsamości i przynależności, które charakteryzowały wczesną twórczość Tweedy’ego, nie zostały tutaj wyczerpane, ale wzmocnione bardziej intymnym spojrzeniem, w którym osobiste historie są filtrowane przez kolektywne, a tym samym stają się uniwersalne”. Podczas gdy Gabriele de Santis w „Tanti Auguri Nomas Foundation” (2018) po raz kolejny podkreśla, że sztuka nie jest ekskluzywna, ale inkluzywna, Piero Golia przenosi tę tezę na jeszcze wyższy poziom: do wykonania pracy „Constellation Painting #6” (2011) wykorzystuje pozostałości po nagłym wtargnięciu taksówki do jego domu. Resztki pojazdu zostały osadzone w błyszczącej czarnej żywicy, aby stworzyć „obrazy akcji”, które łączą wypadek z ręką artysty.
Organizatorzy wystawy zauważają, że aksjomatyczne twierdzenia o tym, jakoby wirus pozbawił nas wolności, pomijają fakt jednoczesnego wstrzymania „globalnego neoliberalizmu i techno-nihilistycznego kapitalizmu”. Eric Wesley w „New Amsterdam” (2001) odwołuje się do ludu Lenape, mieszkającego w XVII wieku na ziemi, która w przyszłości miała stać się Manhattanem. „Untitled (Pirahã)” (2016–2019) autorstwa Julien Bismuth obrazuje „nie ekstraktywną, ale osmotyczną i słuchającą” relację ze światem.„Posthumanizm według Donny Haraway to objawienie, które możemy zignorować, lub podróż, którą możemy odbyć, by odkryć to, czego jeszcze nie wiemy o świecie i nas samych” – konkludują organizatorzy. Ciekawe podsumowanie ich perspektywy stanowi wyjaśnienie sformułowane przez The Ethics Centre: „Podczas gdy dla Kurzweila posthumanizm [choć w przypadku Kurzweila właściwszym terminem byłby „transhumanizm”; zaś utożsamianie tych pojęć jest błędem – przyp. red.] opisuje technologiczną przyszłość wzmocnionej ludzkości, dla Haraway jest on etyczną pozycją, która rozciąga moralną troskę […] w szczególności na inne gatunki i przedmioty, z którymi współżyjemy na świecie”.
Choć słowa „wystawa” i „trwająca” nieco zmieniają swój wydźwięk w kontekście „Is this a painting”, to jednak zamknięty zbiór starannie wybranych prac artystów stanowi niezmiennie autonomiczną materię narracyjną, pełną odniesień do historii sztuki oraz prób opisu kondycji ludzkiej na różnych jej etapach i w różnych kulturach. Nową formę, którą przyjmuje wystawa, należy potraktować jako kolejny krok do zrozumienia sztuki, a ta – jak się okazuje – nie kończy się wraz z brakiem możliwości pójścia na wernisaż.
„Is this a painting?”
artyści: Francesco Arena, Darren Almond, Elisabetta Benass, Julien Bismuth, Thomas Braida, Peter Linde Busk, Pietro Capogrosso, Étienne Chambaud, Nemanja Cvijanović, Gabriele De Santis, Patrizio Di Massimo, Matteo Fato, Francesco Gennari, Parker Ito, Július Koller, Else Leirvik, Francesca Leone, Sol LeWitt, Emiliano Maggi, Oliver Osborne, Alessandro Piangiamore, Gianni Politi, Dan Rees, Ugo Rondinone, Giuliana Rosso, Wolfgang Tillmans, Ian Tweedy, Eric Wesley
kuratorka: Raffaella Frascarelli
Nomas Foundation
23.03–31.12.2020