Archiwum
31.05.2011

Ryszard Kapuściński zawsze powtarzał, że wybierając się do obcego kraju, powinniśmy przed podróżą obczytać cel naszej wędrówki, nauczyć się podstaw języka, dowiedzieć się czegoś o kulturze i mieszkańcach, by nie startować z pozycji Obcego. Karel Čapek prezentuje zgoła inny pogląd.

„Nie do opisania są uroki i dziwy świata”
Karel Čapek

Karel Čapek jest jedną z wybitniejszych postaci czeskiego panteonu literackiego. To właśnie dzięki niemu językowe zasoby zostały poszerzone o słowo „robot”, którego pisarz po raz pierwszy użył w 1921 roku w swym dramacie „RUR” (Rossum’s Universal Robots). Jego twórczość wpisuje się w nurt katastroficzno-futurologiczny. Čapek w swych powieściach i dramatach przygląda się problemowi rosnącej przewagi techniki nad kulturą, analizuje wpływ galopującej technicyzacji na ludzi, na ich rozwój intelektualny i etykę. Ale czeski pisarz jest nie tylko prozaikiem i dramaturgiem, jest również dziennikarzem. Wybitnym dziennikarzem, wagabundą, łażącym swoimi drogami oraz filozofem codzienności, o czym świadczą wydane „Listy z podróży”.

Jadąc w świat, oddaj się łasce bożej. Po co znać język, lepiej zaufaj ludziom: „powierzasz się im jako stworzenie nieme i bezsilne, niezdolne samemu wybierać, bronić się i komuś wymyślać […] Podróżujesz z prostotą świętego Franciszka. Ponieważ nie umiesz mówić ich językiem, nie możesz od ludzi niczego chcieć”. Do tego należy jeszcze dorzucić, a raczej odrzucić, mapy, przewodniki i zdać się na siebie. Takie podejście odkrywa przed spragnionymi przygód włóczykijami uroki błądzenia, a te połączone z brakiem znajomości tubylczej mowy gwarantują niezapomniane przygody. Bo czyż znając język, wsiadłbyś do tramwaju, który jedzie w odwrotnym kierunku do przez ciebie zamierzonego? Nie. A czy owym tramwajem trafiłbyś w zaułki, w których diabeł mówi dobranoc, choć licho nie śpi? Nie. Jaki stąd wniosek? Turystyka proponowana przez Čapka daje mnóstwo radości i korzyści, bo na tym świecie wszystko jest warte obejrzenia – każdy człowiek, każdy zakamarek, drzewo, sławny zabytek i chłopska obora. A każdy wyjazd staje się pretekstem do snucia refleksji na różne tematy.

Przenieśmy się zatem w lata 20. i 30. XX wieku i poczytajmy listy z wojaży czeskiego pisarza. Pierwsze epistoły wysłane zostają z Włoch, następnie peregrynujemy do Anglii, Hiszpanii, Holandii i Skandynawii. Wraz z Čapkiem odkrywamy piękno włoskich fresków i obrazów, które skłaniają autora-podróżnika do rozmyślań nad różnicami między chrześcijaństwem a katolicyzmem. Anglia jawi się naszemu włóczykijowi jako kraj drzew, zatem szlajamy się z autorem po parkach, zaglądamy do dziupli, zachodzimy do Hyde Parku, gdzie natykamy się na „parkowych kaznodziei”. Wizyta w muzeum figur woskowych przynosi natomiast naukę, by nie oceniać ludzi po twarzach, gdyż czasami może się okazać, że ktoś, kto wygląda jak „walizkowy morderca” (taki, który chowa ciała ofiar w walizce), tak naprawdę jest Bernardem Shawem. Społeczeństwa również nie należy od razu postrzegać stereotypowo. Anglicy, choć uważani za ponuraków i wyniosłych snobów, w oczach jednak mają chochliki i czasami wyskoczy z nich odrobina tego chochlikowego poczucia humoru. Čapek zakochał się w tej romantycznej i baśniowej Anglii, ale czas już na następną wyprawę.

Tym razem zaglądamy do Hiszpanii, gdzie z napięciem i grozą śledzimy walki byków z torreadorami, by po chwili wspomnienia o krwawych pojedynkach zagłuszyć rytmami gorącego flamenco. W listach z Hiszpanii Čapek odkrywa przed czytelnikiem swoją znajomość sztuki malarskiej. Autor wsadza nas w wehikuł czasu i przenosi do świata Velasqueza, El Greca, Goi, Murilla i innych wybitnych artystów. Te fragmenty tekstu – to już nie są listy, tylko okraszone niezwykłą erudycyjną pasją minieseje zawierające wnikliwą analizę hiszpańskiego malarstwa.

Z wehikułu czasu przesiadamy się na rower i zwiedzamy Holandię. To tutaj możemy się dowiedzieć, jak ekonomicznie wykorzystywać przestrzeń. Holandia jest bowiem krajem niewielkim: „[…] Holendrzy budowali swoje miasta z domów i wody przede wszystkim po to, żeby – że tak powiem – za jednym zamachem zbudować dwa miasta: jedno na górze, a drugie odzwierciedlone w wodzie. Ponieważ wobec małej powierzchni swojego kraju nie mogli bardziej rosnąć wszerz, podwoili swoje rozmiary wertykalnie przez odbicie w wodzie”. I w końcu czas zakończyć wojaże podróżą na północ, do Skandynawii. To tutaj Čapek po raz kolejny zaskakuje czytelnika erudycją, tym razem w dziedzinie botaniki. Z umiłowaniem szczegółu prezentuje drzewa, krzewy, chwasty, kwiaty, łąki, pola, by za chwilę zaprosić nas na statek do Norwegii – kraju cuchnącego dorszami i spowitego tajemniczym mrokiem.

Wszystkie wojaże zostały opisane językiem kolokwialnym, a sam autor często bezpośrednio zwraca się do czytelnika wprost, tak jakby miał w nim najlepszego kompana w podróży. Do tego należy dołożyć uznanie dla talentów graficznych Čapka, gdyż każda niemal epistoła ilustrowana jest rysunkami pisarza, co by lepszemu dać rzeczy ogląd. Możemy zatem podziwiać karykaturalne portrety literackiej angielskiej socjety (szczególnie polecam „anielskiego” Chesterona i „cesarskiego Bernarda Shawa”), krajobrazy, architekturę, zwierzęta, stroje – nic nie umknie szkiełku i oku czeskiego wagabundy. I należy przyznać, że całość – język listów, ilustracje – jest podszyta subtelną ironią, która nadaje oryginalnemu bedekerowi zabarwienie satyryczne.

Ale każda podróż, nawet ta najdłuższa, kiedyś musi się skończyć, ważne, żeby była to dobra podróż, a ta z czeskim pisarzem niewątpliwie do takich należy. Tym bardziej, że owe listy z Čapkowskich peregrynacji prezentują autora „Zwyczajnego życia” jako intelektualistę i humanistę. Gdzieś pod poszewką tych pisanych niezwykle dowcipnym językiem felietonów przewija się apel, który w pewnym momencie zostaje wykrzyczany: „Chłopcy, skoro już tak się kochamy, utwórzmy Ligę Narodów; ale do cholery, niech będą to narody ze wszystkim, co się z tym wiąże, każdy z innymi włosami i z innym językiem, ze swymi zwyczajami i kulturą, a jeśli trzeba, to niech będzie, że również ze swoim Panem Bogiem; bo każda różnica jest godna miłości już chociażby dlatego, że pomnaża życie. Niechaj łączy nas wszystko, co nas dzieli!”.

Karel Čapek, „Listy z podróży”
przekład: Piotr Godlewski
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2011



Ryszard Kapuściński zawsze powtarzał, że wybierając się do obcego kraju, powinniśmy przed podróżą obczytać cel naszej wędrówki, nauczyć się podstaw języka, dowiedzieć się czegoś o kulturze i mieszkańcach, by nie startować z pozycji Obcego. Karel Čapek prezentuje zgoła inny pogląd.