Jakie byłyśmy, jakie jesteśmy? Czy mamy o sobie mówić „my” czy „one”? Czy bardziej determinują nas ciało, emocje, historyczna konieczność, a może inny rodzaj władzy? Tegoroczna edycja Bliskich Nieznajomych była okazją do zastanowienia się nad tymi i wieloma podobnymi pytaniami. Jego tematem był fenomen kobiecości.
Czy żyjemy w świecie zdominowanym przez mężczyzn? Czy historia opowiadana jest nadal tylko z ich perspektywy, a język, którym opisujemy otaczającą nas rzeczywistość, można określać uroczym słowem „fallogocentryczny”? Czy ciągle uzasadnione jest dziś odwoływanie się do Virginii Woolf, która przed stu laty piętnowała ukrytą władzę, służącą „wspieraniu struktur, które są wrogie i pełne pogardy dla kobiecości”? Chociaż dyskusja na temat zmiany perspektywy utrwalającej podrzędną rolę jednej z płci zainicjowana została w Polsce przed wieloma laty, ciągle jednak – jako społeczeństwo – uznajemy stereotypy negatywnie determinujące perspektywę postrzegania połowy ludzkości. Sinusoida poparcia dla konserwatywnych opcji politycznych po raz kolejny wynosi je ku władzy, pozwalając na prawne legitymizowanie „tradycyjnych wartości” kosztem dyskusji na temat zapobiegania przemocy w rodzinie. Czyżby, jak śpiewał Maciej Zembaty w polskiej wersji piosenki „There is a War” Leonarda Cohena, wciąż trwała wojna: „Wojna między mężczyzną i kobietą / Między tymi, którzy wiecznie mówią tak / I tymi, którzy wiecznie przeczą”?
Myśl przewodnia tegorocznego festiwalu Bliscy Nieznajomi, który od roku 2007 (za każdym razem pod innych hasłem) organizowany jest przez Teatr Polski w Poznaniu, wiązała się z tematem kobiet i kobiecości. Zaskakujące wydaje się, że jego tytuł w sposób niezamierzony zakładał przyjęcie zewnętrznej perspektywy widzenia wskazanej płci. Przecież „One”, które portretowane były w spektaklach, filmach i o których mówiono w dyskusjach, to nadal nie my, a ktoś osobny, pozostający na uboczu. Wrażenie to utwierdzić mogły spotkania po przedstawieniach teatralnych prowadzone przez mężczyzn (Łukasz Drewniak i Bartłomiej Miernik), zdystansowanych do tematu i tematyzujących go bez zbytniego zaangażowania. Tylko czasem, choć zwykle nie za sprawą prowadzących rozmowy, a dzięki ich uczestniczkom, udawało się uniknąć dominacji męskiego punktu widzenia, który zbyt często – z przyzwyczajenia i nieświadomie – bezkrytycznie akceptujemy.
Bliscy Nieznajomi to od lat ważne wydarzenie w poznańskim kalendarzu kulturalnym. Formuła festiwalu sprawdza się znakomicie, jest on bowiem nie tylko okazją do zobaczenia spektakli teatralnych wybranych według konkretnego klucza tematycznego, ale umożliwia także uczestnictwo w spotkaniach, dyskusjach czy projekcjach, które pozwalają przyjąć ciekawą perspektywę na wskazany temat. W tym roku w ciągu sześciu dni trwania programu głównego pokazanych zostało pięć przedstawień. Festiwal otworzył znakomity, dynamiczny i oryginalny koncert zespołu Same Suki (którego nazwa pochodzi od tradycyjnego instrumentu zwanego suką biłgorajską). Energia kobiet, grających autorskie kompozycje oparte na motywach ludowych, mogła zainspirować publiczność na pozostałą część tygodnia. Festiwalowi towarzyszyła także prosta „instalacja lustrzana” w przestrzeni publicznej, a poprzedzały go projekcje filmów, umownie nazwanych „feministycznymi”. Były to wśród nich obrazy Xaviera Dolana („Mama”) czy Ronit i Shloml Elkabetzów („Viviane chce się rozwieść”), a także ekranowa wersja spektaklu Grzegorza Jarzyny „Między nami dobrze jest” opartego na dramacie Doroty Masłowskiej.
Najważniejsza część festiwalu to jednak spektakle teatralne. Wspomnę o trzech, choć na szczególne wyróżnienie zasługują dwa, które w nowoczesny sposób połączyły wizję kobiecych postaci historycznych z oryginalną formą teatralnej prezentacji. Pierwszy powstał na początku tego sezonu w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. „Królowa Margot. Wojna skończy się kiedyś” Tomasza Jękota w reżyserii Wojciecha Farugi wykorzystuje wątki z powieści Aleksandra Dumasa, prowadząc performatywny dyskurs z tradycyjnym sposobem opowiadania o przeszłości. Mocne estetyczne środki teatralnego obrazowania, wykorzystanie konwencji scenicznych, które łamane są przez wyjścia aktorów z ról i ich bezpośrednie zwroty do publiczności, znakomicie sprawdziły się w scenicznej wersji współczesnego teatru historycznego. Silne kobiety, z Katarzyną (królową matką) na czele, zaprezentowane zostały jako bezwzględne animatorki historycznych wydarzeń. Równocześnie jednak, poddane wpływom własnej cielesności i emocji, same pośrednio stają się ofiarami swoich czynów. Polityka, religia, przemoc, miłość, ciało i władza to najważniejsze tematy tego znakomitego przedstawienia. Obnaża ono manipulacje historiografii, puszczając równocześnie oko do widza przez eksponowanie analogii w tworzeniu narracji o przeszłości z sytuacją teatralną.
Drugi ze wspomnianych spektakli to produkcja Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach. Nagradzana już kilkukrotnie „Caryca Katarzyna” powstała przed dwoma laty, stając się szybko najsłynniejszym z dokonań duetu Jolanta Janiczak (autorka) i Wiktor Rubin (reżyser), które otworzyło im drogę do Paszportu „Polityki”. Tekst Janiczak w dyskursywny sposób prezentuje losy tytułowej bohaterki zanim jeszcze osiągnęła pozycję rosyjskiej władczyni absolutnej. Jako kandydatka na matkę przyszłego cara poddawana jest fizycznej i psychicznej presji, która nie zabija jej, lecz wzmacnia. Spektakl dokonuje wiwisekcji relacji cielesności, seksualności i władzy. Ilustruje ją pozbawienie postaci kostiumów: aktorzy grają w bieliźnie, a stroje, w których mogliby występować, wiszą ponad ich głowami. Spektakl Rubina bezpośrednio oddziałuje na widzów, będąc równocześnie spójną opowieścią o opresji, jakiej poddana jest jednostka podlegająca politycznej władzy i zagłuszająca własną emocjonalność. W pamięć zapada znakomita, stawiająca aktorkę na krawędzi ekshibicjonizmu, rola Marty Ścisłowicz.
„Królowa Margot” i „Caryca Katarzyna” to znakomite spektakle, należące do wąskiego grona najważniejszych polskich dzieł teatralnych ostatnich sezonów. Bardzo dobrze się stało, że temat tegorocznego festiwalu pozwolił na zaproszenie ich do Poznania. Głosy publiczności spolaryzowały się po ostatnim spektaklu. W osiem lat po premierze sławna „Oresteja” w reżyserii Jana Klaty z Narodowego Starego Teatru w Krakowie zaskakuje pustką swojej formy scenicznej. Typowe dla Klaty użycie popkulturowej estetyki, muzycznych hitów przeplatających sceny dramatyczne i prostych symbolicznych gestów nie robi już dzisiaj wrażenia. Spektakl jest pełen atrakcji i dobrze się ogląda, ale banalność zastosowanych w nim chwytów na tle klasy wielu aktorów, którzy znajdują się w jego obsadzie (Anna Dymna, Błażej Peszek czy Juliusz Chrząstowski) może razić. Wśród wrażeń po „Orestei” dominuje wspomnienie nadmiernego natężenia dźwięku i pustka, której nie wypełniają pięknie komponowane sceniczne obrazy.
Bliscy Nieznajomi zainicjowani zostali przed laty jako prezentacja spektakli teatrów Europy Środkowej i Wschodniej. Chociaż takie spotkanie mogło pretendować do rangi najważniejszych imprez teatralnych w Polsce, program jego dwóch ostatnich edycji zawierał już tylko produkcje rodzimych teatrów. Bliscy Nieznajomi jednak to nadal niemal jedyna okazja, by poznańska publiczność zobaczyć mogła znakomite spektakle z Kielc, Bielska-Białej czy Krakowa, dopełnianych w tym roku jakby szkolnym monodramem Agnieszki Skrzypczak w reżyserii Nikołaja Kolady („Marzenie Nataszy”), a także – precyzyjnie zrealizowanym, choć niekoniecznie odkrywczym – zbiorem dramatycznych monologów pięciu kobiet, które Iwona Kempa wzbogaciła hitami polskiej estrady z lat 70. i 80., łącząc teatr słowa i recital („Za chwilę. Cztery sposoby na życie i jeden na śmierć”). Program można by z pewnością ułożyć nieco lepiej, zamiast dwóch wskazanych spektakli zapraszając inne, które także dotyczą tematyki kobiecej (np. „Koń, kobieta i kanarek” Remigiusza Brzyka z Teatru Zagłębia). Mimo to było całkiem nieźle, tak trzymać drogie Panie. Będzie jeszcze lepiej, jeśli nowa dyrektorka (nowy dyrektor) Teatru Polskiego w Poznaniu zadba o kontynuację festiwalu i będzie miała (miał) szansę rozwinąć jego formułę.
VIII Spotkania Teatralne Bliscy Nieznajomi
Poznań, Teatr Polski
26–31.05.2015