Archiwum
09.03.2012

A nam, fotografom, nie wolno rozmawiać?

Tomasz Bombrych
Literatura

Mikołaj Grynberg (psycholog z wykształcenia) fotografią zajmuje się od 20 lat. Albumy „Dużo kobiet” oraz „Auschwitz. Co ja tu robię” powstały jako efekt przepracowania zarówno osobistej traumy związanej ze śmiercią matki, jak i zbiorowej historii Zagłady. W swoim najnowszym projekcie pozwala przemówić postaciom ze zdjęć, a z zebranych opowieści tworzy księgę ocalenia.

Na poszukiwanie tej „jednej odpowiedzi” Grynberg wybrał się aż do Izraela, gdzie przeprowadził szereg wywiadów z ludźmi, którzy przeżyli koszmar Holokaustu. W czasie kilkutygodniowej podróży po „Kraju” fotograf wysłuchał dwudziestu pięciu osób, zarejestrował dwanaście wywiadów. W efekcie powstała książka, której istota opiera się na problemie zaniku pamięci. Autor, mając świadomość uciekającego czasu („Na spotkania z częścią osób, z którymi byłem umówiony, już nie zdążyłem”), serwuje nam przyspieszony kurs historii, jakże odmienny od wersji podręcznikowej. Efektem końcowym zmagań autora z przeszłością (również swoją) jest książka „Ocaleni z XX wieku. Po nas nikt już nie opowie, najwyżej przeczyta…”.

„Zbliża się moment, kiedy już nie będziemy mogli udać się na rozmowę ze Świadkami. Moi rozmówcy mają świadomość tego, że po ich odejściu wiedza historyczna znajdzie się na «krzywej malejącej»” – pisze we wstępie sam autor. Te obawy przed skutkami „krzywej malejącej” stają się coraz bardziej realne – znika bowiem ostatnie pokolenie będące łącznikiem i naocznym świadkiem tamtych wydarzeń. Pozostanie nam pamięć wtórna, przefiltrowana przez doktryny, programy polityczne, wyznania i tym podobne. Dlatego ważny staje się wywiad jako bezpośredni zapis rozmów z Ocalałymi. Ich pamięć, pomimo wieku, nadal jest świeża i sprawna, stygmatyzacja przeszłością zostawia ślad na całe życie.

Grynberg wchodzi w intymny kontakt z rozmówcami, którzy swój sekret powierzają mu niczym skarb. Wątki opowieści, raz poruszone, muszą zostać doprowadzone do końca. Wyprawa w przeszłość bywa bardzo bolesna (nawet po tak długim okresie czasu). Bohaterowie zapraszając autora do swojego hermetycznego świata, symbolicznie włączają go w obszar własnej przeszłości. Część traumatycznych doświadczeń muszą przeżyć wspólnie: „Teraz już nie może mnie pan zostawić. Za daleko zaszliśmy razem, a mamy przed sobą straszne rzeczy. Wolę, by pan został”.

Losy bohaterów splatają się ze sobą nie poprzez konkretne postacie, ale szereg zdarzeń, których byli świadkami. Konfrontacja z Historią niejako wymusza na bohaterach proces jednoczenia, unifikacji doświadczeń. Pozorna wspólnota ma jednak znamiona samotności, stawia człowieka w pozycji bezbronnej, bezkształtnej, wewnętrznie martwej. Walka z przeszłością toczy się na poziomie psychologii postaci. By walczyć, bohaterowie muszą, paradoksalnie, swój umysł rozszczepić na dwie, antagonistyczne części. Wychodząc poza siebie, zaczynają funkcjonować w zupełnie innych rejestrach. Grynberg jest również „obciążony” przeszłością. Poprzez historię swoich dziadków (która dość często przewija się na kartach książki) stwarza on pewną wspólną przestrzeń, która jest dobrym punktem wyjścia do podjęcia rozmowy. XX-wieczny dramat wytworzył coś na kształt poholokaustowej wspólnoty. Potomkowie ocalałych połączeni zostali poprzez sumę cierpień swych rodziców, dziadków. „Bo ty jesteś jak rodzina i my o ciebie chcemy dbać” – mówi jedna z bohaterek.

„A nam, fotografom, nie wolno rozmawiać?” – pyta w trakcie jednej z rozmów Grynberg. Według niego, prawdziwy fotograf powinien mieć nie tylko wprawne oko, ale również czułe ucho. Jedna i druga umiejętność wymagają cierpliwości i zaangażowania, obie pomagają w dialogu. Rozmowy, historie, których „słuchają jego oczy”, wyzwalają też reakcje zwrotną. Ramy wywiadu momentami są przekraczane, role odwrócone i autor sam staje w trudnej pozycji opowiadającego.

Mikołaj Grynberg nie retuszował rozmów, nie wygładzał słów, nie cenzurował treści. Szorstkość narracji (niczym ziarnistość w fotografii) staje się w tym przypadku walorem, dodaje kolorytu rozmowom. Bohaterowie – z racji wieku i przeżytych doświadczeń – nie boją się używać słów trudnych, bolesnych. A wbrew licznym zapewnieniom o potrzebie imperatywu zapomnienia, opowiadają własne historie z detektywistyczną przenikliwością.

Są twarze, których się nie zapomina. Podobnie jest z historiami. Musimy tylko je (za)pamiętać.

Mikołaj Grynberg, „Ocaleni z XX wieku”
Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa 2011

Fot. Mikołaj Grynberg, „Awiwa i Poldek Maimon”, dzięki uprzejmości autora.

alt