Bez wielkich gwiazd i bez wielkiego ideologicznego szumu trwa w Berlinie ósme Biennale. Jego główny kurator Juan A. Gáitan postanowił pokazać, w jaki sposób Berlin ze swoją historia i topografią uwikłany jest w dyskursy kulturowe, naukowe i polityczne. Doskonałą okazją do zwrócenia uwagi na wiele niezwykle ciekawych wątków jest budowa w centrum miasta Humboldt Forum, które jest nie tylko prostą rekonstrukcją pruskiego dziedzictwa historycznego, próbą jego reinterpretacji i włączenia w krwiobieg ideowy zjednoczonych Niemiec, ale także jest swoistym ideowym kontrapunktem dla szklanych, futurystycznych drapaczy chmur Sony Center na Postdamer Platz. Odbudowa historycznego pałacu pruskiego, którego dostojne mury będą młodsze od ultranowoczesnej architektury placu, jest żywym ucieleśnieniem schizofrenicznej paranoi polityki historycznej, zgodnie z którą próbuje się pogodzić ze sobą różne historyczne narracje.
Patronami Forum, a jednocześnie postaciami, którym ze szczególną uwagą przygląda się Gáitan, są bracia Humboldt, również symbolizujący schizofreniczne, biegunowe napięcia intelektualnego i historycznego dziedzictwa Europy. Starszy z braci, Wilhelm, był założycielem uniwersytetu berlińskiego i wpływowym dyplomatą. Był humanistą zapatrzonym w ideały, które wywodził ze starożytnej Grecji, oraz wrogiem scjentyzmu i zwolennikiem harmonijnego rozwoju człowieka w oparciu o wartości duchowe. Z kolei jego młodszy brat, Aleksander, był naukowcem i podróżnikiem, dziś uznawanym za jednego z twórców nowoczesnej geografii. Ten pionier nauk przyrodniczych zajmował się zjawiskami magnetycznymi i meteorologią, był twórcą klimatologii, oceanografii i geografii roślin, a za jego największe osiągnięcie uznaje się wypromowanie doświadczalnej metody badań naukowych. Bracia von Humboldt stanowili ucieleśnienie najwyższych osiągnięć kolonizacyjnego i oświeceniowego ducha XIX-wiecznej Europy. W ich życiorysach i przekonaniach jak w soczewce skupiają się dyskursy, które do dzisiaj dominują w europejskim rozumieniu nauki, historii, geografii i przyrody. Zależności te w inteligentny i subtelny sposób pokazane zostały podczas tegorocznego biennale.
Wystawy zaprezentowane w trzech miejscach: Instytucie Sztuki Współczesnej KW, Haus am Waldsee oraz Museen Dahlen świetnie wpisują się w opowieść o historii i geografii miasta. Funkcjonujące jako główne miejsce biennale, Kunstwerke to stara fabryka margaryny, w której murach zobaczyć możemy między innymi instalację wideo Li Xiaofei pod tytułem „Assembly Line”. To wielokanałowa projekcja przedstawiająca linie produkcyjne i robotników w największej fabryce świata, jaka są współczesne Chiny. Urodzony w Hawanie Antonio Eligio Fernandez, znany jako Tonel, przedstawił swoja miniwystawę-instalację pod tytułem „Commerce”, która z punktu widzenia kubańskiego pokazuje powiązania krajów byłego bloku wschodniego oraz Trzeciego Świata w ramach zapomnianej już Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. Tonel wspomina w niej o imporcie taniej siły roboczej z Kuby i Wietnamu do pracy w bogatszych krajach socjalistycznych jak na przykład NRD. Instalacja, w której centrum artysta umieścił wykonany z prętów zbrojeniowych napis w języku rosyjskim „handel” i widniejące pod nim portrety przywódców państw Układu Warszawskiego z lat 70., składa się z książek artystycznych, rysunków, obiektów i prac dźwiękowych.
Najważniejszym miejscem tegorocznego biennale bez wątpienia jest Muzeum Dahlem, które mieści w sobie kilka instytucji: Muzeum Etnograficzne, Muzeum Sztuki Azjatyckiej oraz Muzeum Kultur Europejskich. Już samo zwiedzanie tych kolekcji jest intensywnym doświadczeniem. Prace artystów zaproszonych do projektu wpisywały się bardziej lub mniej dyskretnie w ramy muzealnej kolekcji. Ważne z punktu widzenia kuratora wydarzenie – nadchodzące przenosiny wspaniałej kolekcji Muzeum Etnograficznego do Humboldt Forum – nie tylko zaburzy dotychczasową geografię kulturalną miasta, ale nada także samej kolekcji, prezentowanej w nowo odbudowanym pruskim pałacu, perwersyjnej, kolonialnej otoczki. Najlepiej w muzealną kolekcję wpisuje sie praca Mario Garcii Torresa pod tytułem „Sounds Like Isolation To Me”, powstała we współpracy z berlińskim kompozytorem Nilsem Frahmem. Zwiedzający imponującą kolekcję eksponatów z Południowego Pacyfiku słyszą zagadkowe, rytmiczne dźwięki przypominające daleki odgłos bębnów. Okazuje się, że jest to dobiegająca z piwnicy odtworzona przez Frahma kompozycja zapomnianego twórcy awangardowej muzyki atonalnej, Conlona Nancarrowa. Jemu poświęcona jest instalacja Torresa, która sama w sobie jest osobną opowieścią wewnątrz szerszej narracji biennale. Nancarrow skazał siebie na izolację, decydując się ze względu na swoje polityczne przekonanie na emigrację ze Stanów Zjednoczonych do Meksyku. Tam tworzył i utrzymywał kontakty z innymi awangardowymi atystami, takimi jak na przykład John Cage. Na wystawie możemy zobaczyć korespondencje obu kompozytorów oraz zapoznać się z ideami Nancarrowa.
Idealnie w pomysł wystawy wpisuje się też efektowna, choć niematerialna praca Carstena Höllera. Artysta w pracy zatytułowanej „Gold Chamber” wykorzystał ekspozycje złotych przedmiotów epoki prekolumbijskiej. W pomieszczeniu zainstalował światło migające z częstotliwością 7 i 8,6 Hrz, które nadało ekspozycji niezwykły, nieco demoniczny charakter. Mariana Castillo Deballs w instalacji „You have time to show yourself before other eyes” pokazuje kopie eksponatów z kolekcji sztuki Ameryki Środkowej. Niektóre z nich zaginęły podczas II wojny światowej. Praca dotyczy relacji oryginału do kopii oraz relacji oryginału do jego reprezentacji w formie rzeźby lub grafiki oraz różnych sposobów ekspozycji eksponatów muzealnych jako formy edukacji widowni.
Kolejną odsłonę biennale zobaczyć możemy w Haus am Waldsee, który posiada długą tradycję wystawienniczą. Ta przedwojenna willa z parkiem, wybudowana w latach 20. ubiegłego stulecia dla przemysłowca tekstylnego, przykuwa uwagę dwoma przewrotnymi instalacjami dźwiękowymi. Carla Zaccagnini z Argentyny pokazuje partyturę klasycznej kompozycji Nepomuka Hummelsa „Le Quintour des Negres”, którą usłyszeć można, wychodząc na taras otwierający się na park i małe jezioro. U podnóża willi, niemal w zasięgu muzyki Hummelsa słychać juz dźwięki instalacji dźwiękowej grupy Slavs and Tatars. Monumentalne, wkopane w zagłębienie terenu głośniki wydobywają z siebie egzotyczne i zagadkowe w tym otoczeniu śpiewy muezina, przywołujące wszystkie romantyczne skojarzenia naiwnego europejskiego orientalizmu. Nasyceni dźwiękami widzowie obejrzeć mogą także pracę Mathieu Kleyebe Abboneca „Sector IX Prophylaxis of Sleeping Sickness”, na którą składają się butelki z larwami moskitów, zdjęcia eksponatów etnograficznych zebranych przez dziadka artysty w Gabonie oraz instrukcje dla podróżujących Europejczyków o metodach gromadzenia pamiątek etnograficznych z odległych zakątków świata. Tutaj także scjentyczna zapobiegliwość miesza się z kolonializmem i romantycznymi wizjami Innego.
Niewątpliwie atutem biennale kuratorowanego przez pochodzącego z Kolumbii Gáitana jest wybór miejsc, które dostarczają kontekstu wystawom oraz umożliwiają krytyczny dialog sztuki współczesnej z historią i dziedzictwem kulturowym zarówno Europy, jak i innych kontynentów.
Odnoszę jednak wrażenie, że tegorocznym wystawom nie towarzyszyły takie emocje jak poprzedniemu biennale. Nie są to wystawy dla żądnych czynu aktywistów, lecz pełna refleksji i trudna, bo wymagająca żmudnego odczytywania zaszyfrowanych informacji opowieść o tym, co doprowadziło świat do stanu, w jakim się obecnie znajduje.
8. Berlińskie Biennale Sztuki Współczesnej
Berlin, 29.05. – 3.08.2014