Archiwum
18.10.2019

Україна має майбутнє! (Ukraina ma przyszłość)

Piotr Dobrowolski
Teatr

Statystyki mówią, że w Polsce żyje obecnie około 1,2 miliona Ukraińców – jednak dane te, uzyskane od operatorów sieci komórkowych, mogą być znacznie niedoszacowane. Niezależnie od wielkości liczb wiadomo, że Ukraińcy są dzisiaj najliczniejszą mniejszością narodową w naszym kraju. Dzięki nim – po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej – Polska znowu staje się różnorodna narodowościowo. Dzielenie wspólnej przestrzeni i wzajemna zależność gospodarcza mogłyby sprzyjać integracji pomiędzy społeczeństwami sąsiadujących ze sobą państw. Okazuje się jednak, że geopolityczne pokrewieństwo, zbliżone doświadczenia społeczne i ekonomiczne czy podobieństwa kulturowe nie wystarczają, żeby przezwyciężyć historyczne resentymenty i nacjonalistyczne lęki, których nie osłabia – a nawet je wzmacnia – polska polityka międzynarodowa. Utrwalane sposoby wzajemnego postrzegania i traktowania się cementują obustronne stereotypy. Pomimo zwiększającej się liczby Ukraińców w Polsce rośnie dystans wobec nich, co przejawia się nie tylko w wynikach sondaży badających sympatie (ponad 40% Polaków deklaruje niechęć wobec sąsiedniego narodu), ale też w wypowiedziach publikowanych w mediach społecznościowych, a także – co szczególnie niepokojące – w mowie nienawiści i aktach agresji w przestrzeni publicznej.

Jesteśmy bliskimi sąsiadami – łączą nas kultura, wspólna przeszłość, podobne języki i zbieżne interesy – nadal jednak sobie nie ufamy. Wymiana kulturalna nie zmieni w jednej chwili nastrojów społecznych, ale może przyczynić się do wzajemnego poznania i przełamywania fałszywych przekonań, przynajmniej wśród lokalnych liderów. Poznanie ukraińskiej sztuki inspirować może do zwrócenia uwagi na realne problemy Ukraińców zarówno w ich kraju, jak i w naszym. W Polsce publikowane są tłumaczenia ukraińskiej literatury; coraz częściej prezentuje się ukraińskie filmy i twórczość ukraińskich artystów wizualnych. Tymczasem ukraiński teatr niemal się u nas nie pojawia, co – biorąc pod uwagę uwarunkowania organizacyjne i finansowe na tle polityki realizowanej przez instytucje rządowe – raczej nie dziwi. Szczególną wartość zyskują więc inicjatywy takie jak Przegląd (Niezależnych) Teatrów Ukraińskich Desant UA! zorganizowany dwa lata temu przez Instytut Teatralny czy organizowane przez Teatr Polski w Poznaniu XII Spotkania Teatralne Bliscy Nieznajomi, których tematem przewodnim była Ukraina. Projekt drugiej z wymienionych imprez nie otrzymał ministerialnego dofinansowania, a jego realizacja była możliwa tylko dzięki wsparciu poznańskiego samorządu. W programie znalazły się cztery spektakle, filmy i koncerty twórców z Ukrainy oraz dwie produkcje polskie, których tematy odnosiły się do bezpośrednich relacji pomiędzy Polakami i Ukraińcami.

Przez niemal tydzień Teatr Polski w Poznaniu był enklawą ukraińskiej – w większości pozainstytucjonalnej – kultury teatralnej. Dyskusje z twórcami przedstawień i zaproszonymi gośćmi często przekraczały granice sztuki, dotykając kwestii związanych z codziennością życia w Ukrainie na tle uwarunkowań politycznych, społecznych czy historycznych. Festiwal nie ograniczał się więc tylko do prezentacji zjawisk artystycznych, ale był także znakomitym pretekstem do refleksji dotyczącej sąsiedniego kraju. Powracające tematy wiązały się z wojną z Rosją, która wzmaga tendencje nacjonalistyczne, nadal powszechną korupcją czy też komunistyczną przeszłością, której wspomnienie wywołuje skrajne reakcje. Niezależnie od portretowania nastrojów społecznych prezentacje funkcjonowały jako swoisty drogowskaz pozwalający nakreślić kierunki zmian teatralnej estetyki. Wnioski są niezwykle ciekawe – odnosić je można nie tylko w stosunku do ewolucji twórczości scenicznej w Ukrainie, ale też w Polsce i w całej Europie.

Otwierające i zamykające program Bliskich Nieznajomych spektakle wyprodukowane w Polsce stały się specyficzną ramą eksponującą stereotypowe perspektywy postrzegania Ukraińców. „Modern Slavery” Biennale Warszawa w reżyserii Bartosza Frąckowiaka nie dążył do obalenia stereotypów i upodmiotowienia bohaterów pochodzących ze Wschodu, a raczej do wyeksponowania refleksji na temat naszych zachowań konsumenckich. Zrealizowany jako teatralne śledztwo dotyczące form i praktyk wyzysku pracowników, uświadamia widzom, że współcześnie w Polsce żyje ponad 180 tysięcy „niewolników”. Problem nie dotyczy tylko odizolowanych gospodarstw czy małych zakładów produkcyjnych, gdzie przemocy doznają osoby nielegalnie zatrudnione, ale nawet najbardziej popularnych warszawskich restauracji. Aktorzy Biennale kreślą zależności i opisują mechanizmy, które sprawiły, że Polska przoduje w unijnych statystykach niewolnictwa. Prezentacja uzupełniana jest przez rekonstrukcje konkretnych zdarzeń, przytoczenia materiałów prasowych i procesowych, wywiadów oraz osobistych refleksji biorących w niej udział aktorów. Mapując tytułowy problem, tworzą oni kolażową instalację, która zmienia spektakl w wystawę, po zakończeniu prezentacji zapraszani na nią są widzowie. Ważnym wątkiem jest wyzysk ukraińskich pracowników przez zorganizowaną grupę łamiącą prawa człowieka i prawo pracy, która przez lata pośredniczyła w dostarczaniu „niewolników” do stołecznych restauracji. W „Modern Slavery” rzeczowe informacje przeplatają się z emocjonalnymi wyznaniami aktorów i wtrętami autoironicznymi. Nie wystarczą one jednak do urozmaicenia jednostronnego, zaangażowanego dyskursu politycznego. Jego dominacja w narracyjnej strukturze spektaklu może wywoływać znużenie widzów.

„Modern Slavery” | fot. Marek Zakrzewski | źródło: FB Spotkania Teatralne Bliscy Nieznajomi

 

Wyreżyserowany przez Katarzynę Szyngierę w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie spektakl „Lwów nie oddamy” wykorzystuje charakterystyczną dla twórczości tej artystki formę teatralnego reportażu. Stworzony przez nią we współpracy z Mirosławem Wlekłym i Marcinem Napiórkowskim (współautorzy scenariusza widowiska) teatralny dokument odnosi się – podobnie jak „CBAPKA (Swarka)” z Teatru Polskiego w Bydgoszczy – do relacji polsko-ukraińskich. Inspiracją były działania polskiego ministerstwa spraw zagranicznych, które w październiku zeszłego roku protestowało przeciwko próbie usunięcia z Cmentarza Orląt Lwowskich dwóch kamiennych lwów, traktowanych przez część Ukraińców jako „symbol polskiej okupacji Lwowa”. Spektakl Szyngiery nawiązuje do kolonialnej przeszłości państwa polskiego, którego przedstawiciele oburzają się dzisiaj na określanie historycznych zależności mianem okupacji. Krytyczna wymowa przedstawienia jest jednak szersza – odnosi się do kolonialnego dziedzictwa zakorzenionego w języku i współczesnej świadomości społecznej. W metateatralną osnowę fabularną, wykorzystującą poetykę autotematycznych wypowiedzi aktorów (mówią oni o własnych doświadczeniach i przemyśleniach na temat relacji z Ukraińcami) włączone zostały nawiązania historyczne, faktograficzne, wywiady i wyniki ankiet.

Przez cztery dni pomiędzy otwierającym festiwal spektaklem Biennale Warszawa (krytycznie prezentującym zależności pracownicze dojrzałego kapitalizmu) a zamykającym go rzeszowskim przedstawieniem Szyngiery (odnoszącym się do historycznych i współczesnych relacji międzynarodowych w wymiarze państwowym i jednostkowym) Bliskich Nieznajomych wypełniały prezentacje produkcji ukraińskich. Zrealizowane według pomysłu Viktorii Myronyuk „Czerwone wesele” niezależnego Teatru „Publicyst” z Charkowa wykorzystuje zrekonstruowany schemat ceremonii świeckich zaślubin, jakie po zwycięstwie rewolucji odbywały się w całym Związku Radzieckim. Przewrotne nawiązania do praktyki komunistycznych rytuałów i do awangardowego teatru rewolucyjnego funkcjonują w tym widowisku jako wieloznaczne – niepozwalające na łatwe przyporządkowania i oceny – odniesienie do dziedzictwa ukraińskiej historii. Ale spektakl ujawnia także drugie dno, będąc ironicznym nawiązaniem do współczesnych idei wolnościowych, równościowych i wspólnotowych.

„Czerwone wesele”, określane przez swoich twórców jako historyczny re-enactment, ciekawie koresponduje z performansem „Restauracja Ukraina”, który krytycznie odnosi się do patologicznych relacji władzy i biznesu. Biorące w nim udział aktorki, Nina Khyzhna i Oksana Cherkashyna, dosadnie (wymieniając konkretne przypadki) mówią o skorumpowaniu ukraińskich polityków, problemach artystów i ideowym zniewoleniu społeczeństwa podlegającego patriarchalnym wzorcom. Dowcipnie używają niemieckich słów, wspominając, że realizację ich projektu sfinansował Instytut Goethego. Eksponują własną płciowość, równocześnie doprowadzając do symbolicznego unicestwienia figury dominującego mężczyzny-przywódcy: ojca, męża, szefa, prezydenta, reżysera, księdza. Widowisko oddziałuje na widzów nie tylko znaczeniami, ale też bezpośrednio – fizycznie. Podobne mechanizmy wykorzystuje inny spektakl z udziałem Khyzhny i Cherkashyny, którym towarzyszy śpiewająca i grająca na pianinie aktorka Alexandra Malatskovskaya (w trakcie poznańskiego festiwalu dała także solowy koncert). Wyreżyserowany przez Rosę Sarkisian „Psychosis” według słynnego tekstu Sarah Kane wybrzmiał jako mocny głos ukraińskich kobiet, domagających się własnych praw – do samostanowienia, życia, miłości i śmierci.

„Czerwone wesele”, „Restauracja Ukraina” i „Psychosis” ciekawie zarysowały wskazany przez kuratorki Bliskich Nieznajomych horyzont stylów i tematów ukraińskiego teatru tworzonego poza dużymi instytucjami. Dopełnił je kolejny spektakl: „Piękne, piękne, piękne czasy” w reżyserii Rosy Sarkisian, tym razem pracującej z zespołem Pierwszego Teatru we Lwowie. Wykorzystując prozę Elfriede Jelinek, Joanna Wichowska na poziomie dramaturgicznym połączyła przeżycia społeczeństwa powojennej Austrii z doświadczeniem wojny na terytorium współczesnej Ukrainy. Obrazoburcze widowisko zawiera bezkompromisową krytykę współczesnych ukraińskich mitów narodowych, które zestawione są z niemieckimi winami czasów wojny, prezentowanych w konfrontacji z mechanizmami ich wyparcia. Utrzymane pomiędzy poetyką dramatycznej prezentacji i autoreferencyjnych wyznań poszczególnych aktorów, stylistycznie przypomina tworzony kilkanaście lat temu, nieciągły dramaturgicznie niemiecki teatr dyskursu politycznego. To podobieństwo nie pozbawia „Pięknych, pięknych, pięknych czasów” znaczeń ani siły oddziaływania na widzów.

Pokazane podczas Bliskich Nieznajomych ukraińskie spektakle raczej nie zachwycały formalną oryginalnością, a ponieważ w większości tworzone były poza teatralnymi instytucjami – nie mogły także imponować skalą użytych środków. Każdy z nich stanowił jednak dowód, że w Ukrainie powstaje ważny teatr, nieunikający kontrowersyjnych tematów, którego twórcy – przetwarzając wypracowane w Europie sposoby prezentacji – gotowi są zabierać głos w najistotniejszych sprawach społecznych. Poruszane przez artystów treści sprawiły, że formalna rama stworzona z polskich produkcji otwierających i zamykających Bliskich Nieznajomych, została odwrócona i zrewidowana przez pozostałe elementy festiwalowego programu. Każde z czterech ukraińskich widowisk pozwalało w inny sposób przekroczyć stereotypowe sposoby widzenia naszych najbliższych sąsiadów. Nie wszyscy są wielbicielami Stepana Bandery – którego wspomnieniem ironicznie prowokowała postrzegających go jednoznacznie negatywnie Polaków Oksana Cherkashyna, występująca w rzeszowskim spektaklu Katarzyny Szyngiery jako „ukraińska aktorka gościnna”. Nie każdy z nich staje się też wyzyskiwanym, bezradnym wobec przemocy i poniżanym pracownikiem z przedstawienia Biennale Warszawa. Polskie stereotypy dotyczące Ukraińców to nowa forma kolonizacji. Kilka prezentacji z Lwowa, Charkowa i Kijowa pozwala z nadzieją spojrzeć na przyszłość ukraińskiego teatru. Jego artyści – a zwłaszcza, jak sugeruje program Bliskich Nieznajomych, artystki – mówią własnym, silnym głosem i niezależnie od przypisywanych im intencji gotowi są bronić podstawowych wartości. Sztuka teatru i wytworzone w jej obszarze narzędzia dają im taką szansę. Nawet jeśli korzystają z estetycznych wzorców wypracowanych wcześniej na Zachodzie – nie są za ich pośrednictwem ujarzmiani, ograniczani ani kolonizowani.

 

XII Spotkania Teatralne Bliscy Nieznajomi: Ukraina
program: Joanna Wichowska, Agata Siwiak

Teatr Polski w Poznaniu
10–15.09.2019

"Modern Slavery" | fot. Marek Zakrzewski | źródło: FB Spotkania Teatralne Bliscy Nieznajomi