Archiwum
07.04.2018

Trzema językami o trzecim mieście i trzeciej dzielnicy

Aga Chlebowska Marta Chudzik Kola Ksenia
Podskórny Poznań

Z założycielami jeżyckiej High Gallery – Ksenią i Kolą – o sztuce, porozumieniu i miejscach rozmawiają Aga Chlebowska i Marta Chudzik.

Aga Chlebowska: Zastanawiałyśmy się z Martą, w jakim języku będzie nam najłatwiej rozmawiać?

Marta Chudzik: Może spróbujemy po polsku, a ja mogę tłumaczyć to, co mówi Kola. Z języka ukraińskiego.

Ksenia: Aga, ty nie rozumiesz po rosyjsku? Z Kolą rozmawiamy po rosyjsku.

A.C.: Nie… raczej po angielsku.

Kola: Wolę mówić po angielsku niż po polsku, ale wszystko rozumiem.

Ksenia: To spróbujmy po polsku.

A.C.: Od kiedy jesteście w Poznaniu?

Ksenia: W Poznaniu jesteśmy od 5 lat. Ja mieszkałam najpierw w Białymstoku, potem w Warszawie, a dopiero później przyjechałam do Poznania. Poznań jest trzecim miastem. I tu mieszkałam za Ogrodami, potem w samym centrum przy Świętego Wojciecha i w końcu na Łazarzu. Poznań jest komfortowym miejscem do życia.

Kola: Bardzo dużo chodzimy na piechotę.

Ksenia: Zawsze się zastanawiałam, co może mi dane miasto dać. Białystok pod względem fotografii, pod względem artystycznym nie do końca spełniał moje potrzeby, a Warszawa była takim, jak się okazało, etapem przejściowym między Białymstokiem i Poznaniem… Takim przystankiem po drodze. Bardzo dobrze oceniam to doświadczenie: Warszawa ma swój klimat, dużo się dzieje i można gdzieś pójść, możesz czerpać z wielu kulturalnych rzeczy. Warsztaty, spotkania, wernisaże i to jest bardzo fajne.

Kola: Dla mnie Poznań to przypadek. Nie planowałem tego.

Ksenia: Przyjechałam do Polski, bo chciałam studiować sztukę, a przede wszystkim oderwać się od tych akademickich reguł, które wymuszają na tobie akceptację pewnych warunków.

Kola: Studiowaliśmy w Poznaniu na jednej uczelni, ale na innych kierunkach: ja na grafice, Ksenia na fotografii.

Ksenia: Przez chwilę po studiach myśleliśmy o Warszawie, a potem pojawiła się myśl: a dlaczego tu nie spróbować? Po co gdzieś jechać?

Jak spojrzysz wysoko, zobaczysz mały napis…

Kola: Przyśnił mi się napis z czterech liter: high. High – to sięganie wysoko. I tak nazwaliśmy galerię: High Gallery.

Ksenia: Stawiamy sobie wysoką poprzeczkę, patrzymy na jakość i tak sobie to słowo tłumaczymy, rozumiemy. Kilka lat temu pojawiła się idea, potem artyści, artystki, których poznawaliśmy. Stworzyliśmy stronę internetową, a potem miejsce.

A.C.: Zauważyłam, że coś się zmienia, po zamknięciu sklepu, wysoko nad drzwiami, odkryłam mały napis: High Gallery. Jak znaleźliście miejsce, dlaczego tu? Czuję Waszą energię, pracowitość, ale obserwuję też te niepokojące procesy gentryfikacyjne. To trochę taki schemat, znika mały sklepik, w jego miejsce pojawia się galeria sztuki. Mam z tym problem.

Ksenia: To nie było zamierzone, że będziemy na Jeżycach, tylko potrzebowaliśmy fajnej przestrzeni i było nam obojętnie, czy będzie ona w centrum, czy na Łazarzu, czy na Jeżycach. Szukaliśmy po prostu przestrzeni, która będzie odpowiadała naszym planom, będzie mogła być klasyczną galerią. Znaleźliśmy, obejrzeliśmy miejsce i zdecydowaliśmy, że to tu.

Kola: Różnorodność jest fajna, idziesz Jeżycami, tu pizzeria, tu galeria… Poza tym tworzymy to miejsce sami, z własnych środków, oszczędności. Nie mamy bogatych rodziców ani sponsorów, inwestorów. Nie jest łatwo, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo, idziemy i działamy.

Ksenia: Staramy się tworzyć miejsce, do którego możemy przyciągnąć dobrych artystów. Zależy nam na pokazaniu dobrej sztuki, współpracy z artystami, którzy nam się podobają, sprzedaniu ich prac, żeby oni mogli się rozwijać i realizować swoje pomysły.

Kola: Realizujemy wystawy, które przybliżają artystów z Polski i zagranicy, pokazy solowe od artystów wschodzących do „średnio-zawodowych”. Staramy się zapewniać jak najlepsze warunki, aby uzyskać zrozumienie intencji artysty.

Ksenia: Myślę, że artyści, których prezentujemy i wystawy przez nas organizowane mówią o tym, w jakim kierunku idziemy.

A.C.: Jaki jest Poznań, jakie to miejsce-miasto dla osób prowadzących galerię?

Ksenia: W przypadku galerii sztuki lokalizacja jest bardzo ważna, mamy blisko do Berlina, możemy budować swoje kontakty. W Polsce ten rynek jest mały, ale ma bardzo duży potencjał. W Niemczech, Belgii to jest naturalne od pokoleń. Jeżeli chcesz być na czasie, musisz się interesować sztuką współczesną, chodzić na wystawy, targi, kupować sztukę, to po prostu staje się częścią twojego życia, formą spędzania wolnego czasu. Poznań się rozwija i to dobrze.

Nie powiedzieć za dużo, nie powiedzieć za mało

Ksenia: Praca z artystą jest bardzo delikatna, ale trzeba patrzeć i od strony pragmatycznej, czy pewne idee, pomysły możemy zrealizować. Zapraszamy artystów, którzy nam się podobają, na których nam zależy – to sama przyjemność w tworzeniu wystawy i współpracy z nimi. Bywa tak, że coś bardzo się nam podoba, ale nie jesteśmy w stanie zrealizować wystawy z różnych powodów. Musimy razem z artystą mieć podobny cel, jeżeli chcemy dłużej współpracować. Nie chodzi o to, żeby być przyjaciółmi, ale żeby… funkcjonować w podobny sposób.

Kola: Ważny jest również ten dialog, który budujesz z widzem, z kolekcjonerem.

A.C.: Macie swoich artystów, artystki – takich wymarzonych, z którymi chcielibyście współpracować?

Ksenia: Martin Creed, Tony Cragg. Sztuka Creeda jest wieloaspektowa: ironiczna i bardzo lakoniczna. Uderza swoja bezpośredniością. Cragga lubię za jego poetyckie, pływające formy. Miałam okazję kilka razy widzieć jego prace, niesamowita forma.

Kola: Danny Fox, Tal R. To znakomici przedstawiciele współczesnego malarstwa. Są stosunkowo młodzi i robią dobre malarstwo. Nie wiem dlaczego, ale lubię, jak działają z kolorem. Ich związek zarówno z tonem, jak i fakturą obrazu jest mi bardzo bliski i to mnie inspiruje. Nie znam ich osobiście, ale wydaje mi się, że oni są fajni.

M.C.: Kola, Ty jesteś z Ukrainy, Ksenia z Białorusi, nie myśleliście o tym, żeby ściągnąć jakichś artystów stamtąd?

Ksenia: Z Białorusi mamy na razie tylko jedną artystkę. Może za mało szukaliśmy… Łatwiej nam jednak dotrzeć, zobaczyć i poznać artystów na Zachodzie, takich, którzy nam się podobają, ale… Kola, dlaczego nie mamy więcej białoruskich artystów?

Kola: Jeszcze nie pokazywaliśmy nikogo z Białorusi, ale może będziemy z jednym współpracować. Mamy w planach wystawę jednego z najważniejszych przedstawicieli białoruskiego malarstwa abstrakcyjnego, ale na razie nie zdradzimy jego nazwiska, ma ponad 60 lat.

Ksenia: Szóstego kwietnia otwieramy wystawę szwajcarskiego artysty Daniela V. Kellera. To będzie pierwsza jego wystawa w Polsce. Stworzy instalację przestrzenną specjalnie dla naszej galerii: trochę totalną, wypełniającą przestrzeń. Wystawa gromadzi niektóre przemyślenia artysty na temat scenariuszy w niedalekiej przyszłości i zmian opartych na przykładach, takich jak przemysł turystyczny, kapitalistyczna eksploatacja zasobów naturalnych i sposób, w jaki dostosowujemy się do tego nowego środowiska. Kwestia perspektywy w erze wirtualnej rzeczywistości. Będzie ciekawie.

A.C.: Wernisaż w Waszej galerii ma swój rytm.

Ksenia: Tak, gdy jest wernisaż, na przykład nie robimy żadnych przemów wstępnych. Jest artysta, można zawsze porozmawiać, jesteśmy my… Takie „słowo wstępu” nie jest dla nas rzeczą naturalną. Ja nie za bardzo lubię takie wprowadzenia, fajnie, kiedy one są krótkie, kiedy nie są za długie… Trzeba mieć wyczucie czasu, by nie powiedzieć za dużo czy za mało. Jakby ktoś chciał z nami porozmawiać, to może podejść, zagadać. Nie przywiązujemy się też do konkretnej godziny. Wernisaże są od 19 i do ostatniego gościa.

Czwarty język

Ksenia: Kiedy przyjechałam, nie czułam, że jesteśmy inni. Więcej jest wspólnego niż różnic.

M.C.: Na Ukrainie niestety ciągle jest ta świadomość człowieka radzieckiego. Gdy przyjechałam do Polski miałam poczucie, że jestem zacofana. Odbieram Polaków jako bardzo śmiałych ludzi.

Ksenia: Mnie to przyciągało.

M.C.: Byłam przeszczęśliwa gdy Was poznałam. W swoim życiu codziennym, kiedy spotykam Białorusinów i Ukraińców, to zazwyczaj są to ludzie, którzy ciężko pracują. Po raz pierwszy spotkałam ludzi, którzy rozwijają się w artystycznej dziedzinie. Mieliśmy zupełnie nowe tematy do obgadania.

A.C.: Ja natomiast gdy byłam przez rok na Litwie, zupełnie nie brakowało mi języka polskiego, chyba właśnie wtedy posługiwałam się „innym” językiem. Językiem porozumienia w obszarze działań, zajawek.

Kola: Pamiętam, że gdy wyjeżdżałem do Ameryki, byłem bardzo uprzedzony. Na miejscu okazało się, że jest zupełnie inaczej, ludzie są niezwykle pomocni, otwarci i mają świetne poczucie humoru. Czasem są to blokady, uprzedzenia w nas.

A.C.: Kiedy byłam na rezydencji w Użgorodzie, z Białorusinami, Litwinami, Ukraińcami było mi swojsko, normalnie. Byliśmy jakoś blisko.

Ksenia: Pracujemy z artystami, sztuka jest czymś ponadnarodowym. Język sztuki – to specjalny język.

Sabaka

A.C.: Pierwszy raz weszłam do Was przez przypadek, pamiętacie? Wyszłam na wieczorny, późny spacer z psem, niedaleko domu. Odwiedzacie swoje domy za granicą? Myślicie czasem o powrocie?

Ksenia: Myślę, że nie, bo ciężko tam jest rozwijać się w tej dziedzinie, którą wybraliśmy.

Kola: Nie wiem, staram się nic nie planować

M.C.: Zapytałaś o to i my na siebie tak smutno popatrzyliśmy.

Ksenia: Nie, Marto. Wcale nie, to już nie jest dla mnie ciężkie pytanie. Dla mnie ważne jest, co wnosisz w miejsce, w którym jesteś. Co budujesz tu na miejscu.

Kola: Nie ma znaczenia, gdzie robisz ważne dla ciebie rzeczy. Nie przywiązuję się do miejsca, dziś jest tu, jutro może być gdzie indziej.

Ksenia: I wiesz co? To, skąd jesteś, buduje ciebie. Dzięki temu wiem kim jestem i jak, dlaczego tak odbieram pewne rzeczy. Miejsce, to, skąd jesteś, daje coś tobie, to, w jaki sposób patrzysz. I to swoje spojrzenie poznajesz po czasie. Może gdybym była wciąż w Grodnie, nie odkryłabym tego.

A.C.: Jakbyś to nazwała?

Ksenia: To jest mój background. Teraz mamy globalizację i ja lubię czuć swoje korzenie. A wiesz, ja mam polskie korzenie. Moja babcia jest Polką.

A.C.: A wiesz skąd jest moja prababcia? Z Oszmiany, wtedy to była Białoruś… Co robicie w życiu poza tym? Co Wam wypełnia czas?

Ksenia: Uprawiam jogę.

Kola: Koncentruję się na sztuce i galerii. Galeria jest główną naszą pracą, która zabiera sporo naszego czasu.

Ksenia: Jak powiedziała Mera Rubell, która wraz z Donem Rubellem kolekcjonuje sztukę: „Czytamy, patrzymy, słuchamy, podróżujemy, przekazujemy, rozmawiamy i śpimy sztuką, poświęcany jej każdy grosz, który zarobimy, ale to nie jest poświecenie, to jest przywilej”. W naszym obecnym życiu jest trochę podobnie.

M.C.: A właściwie jak się poznaliście: Ty i Ksenia, Ty i Kola?

Ksenia: Powiemy tylko, że w Poznaniu.

Kola: Możemy jeszcze dodać, że nasze ulubione miejsce to Rusałka. Lubimy się tam zgubić.

A.C.: O! My z Martą też lubimy się tam zagubić!

M.C.: Musimy pójść razem nad Rusałkę. Może z psami? Będę miała psa, tu w Polsce.

Ksenia: Nie mamy psa. Kiedyś miałam beagla. Wymagał bardzo konsekwentnego właściciela. Czasem wracałam do domu i nie wiedziałam czy zastanę swoje mieszkanie w całości. Teraz jest u rodziców, ma więcej przestrzeni i wolności. Teraz nie mamy psa, tryb życia nam nie pozwala, to byłoby zbyt trudne.

M.C.: Na Ukrainie został pies, którego bardzo kocham, ma się dobrze, opiekuje się nim rodzina. Kiedy miałam urodziny, pomyślałam, że chcę tu mieć psa. Ta adopcja psa będzie trochę mocniejszym przywiązaniem. Najpierw mówiłam: wrócę, potem: niedługo, jeszcze nie teraz, potem: nie wiem, a teraz… z psem: zostanę. Więc chodźmy nad Rusałkę z naszymi „beaglami!” Mam nadzieję, że swojego dam radę dobrze wychować.

A.C.: Dasz radę!

M.C.: Najwyżej przyprowadzę psa do ciebie!

 

 

Тремя языками о третьем городе и третьем районе

С основателями High Gallery – галерея на Ежицах – об искусстве, понимании и местах разговаривают Ага Хлебовская и Марта Худзик.

Ага: Думали с Мартой на каком языке нам будет легче всего разговаривать?
Марта: Может попробуем по-польски, а я могу переводить то, что говорит Коля с украинского языка. 

Ксения: Ага, Ты не понимаешь по-русски? С Колей мы разговариваем по-русски. Aга: Нет… скорее по-английски.

Коля: Предпочитаю больше английский чем польский, но я все понимаю. Ксения: Тогда попробуем по-польски.

Aга: Сколько вы уже в Познани? 

Kсения: В Познани мы уже 5 лет. Я жила сначала в Белостоке, потом в Варшаве, а затем уже приехала в Познань. Познань является третьим городом. И здесь я жила за Огродами, потом в самом центре на Святого Войтеха и в конце на Лазаже. Познань достаточно комфортный город для жизни.

Коля: Мы очень много ходим пешком.

Ксения: Всегда думала, что может мне данный город дать. Белосток с точки зрения фотографии, с артистической точки зрения не до конца отвечал моим потребностям, а Варшава была таким, как оказалось, переходным этапом между Белостоком и Познанью… Такой остановкой по пути. Очень хорошо оцениваю этот опыт: у Варшава есть свой климат, много всего происходит в культурном
плане: встречи, вернисажи и это прекрасно.

Коля: Для меня Познань случайность. Я не планировал этого.

Kсения: Я приехала в Польшу потому, что хотела изучать искусство, а прежде всего отойти от академических правил, которые вынуждают одобрение определенных условий.

Коля: Мы учились в Познани в одном вузе, но на разных направлениях: я на графике, Ксения на фотографии.

Kсения: После учебы мы думали о Варшаве, но потом появилась мысль: а почему бы здесь не попробовать? Зачем куда-то ехать?

Когда посмотришь высоко, увидишь маленькую надпись…

Коля: Приснилась мне надпись из четырех букв: high. High – это высоко. И так мы назвали галерею: High Gallery.

Kсения: Мы ставим себе высокую планку, смотрим на качество и так себе это слово объясняем. Сначала, несколько лет назад, появилась идея, потом художники, художницы, с которыми мы знакомились. Создали сайт, затем появилось место.

Aгa: Я заметила, что что-то изменяется, по закрытию магазина, высоко над дверьми увидела маленькую надпись: High Gallery. Как вы нашли место, почему здесь? Я чувствую вашу энергию и трудолюбие, но я наблюдаю также эти тревожные процессы джентрификации. Это немного такая схема – исчезает маленький магазинчик, а на его месте появляется галерея искусства. У меня с этим проблема.

Kсения: Не было запланировано, что мы будем на Ежицах, мы нуждались в хорошем
пространстве и нам было безразлично будет ли оно в центре, или на Лазаже, или на Ежицах. Мы искали пространство, которое будет отвечать нашим планам, сможет быть классической галереей. Мы нашли, посмотрели и решили, что это здесь.

Коля: Разнообразие прекрасно, идешь по Ежицам, здесь пиццерия, здесь галерея… Мы создаем это место сами, из собственных средств, сбережений. У нас нет богатых родителей, ни спонсоров, ни инвесторов. Не легко, никто не говорил что будет легко, идем вперед и действуем.

Kсения: Мы стараемся создавать место в которое мы можем притянуть хороших художников. Мы заинтересованы показывать качественное искусство, сотрудничать с художниками, которые нам нравятся, продавать их работы, чтобы они могли развиваться и реализовывать свои идеи.

Коля: Делаем выставки, которые приближают художников из Польши и из-за границы, сольные выставки художников начинающих и уже состоявшихся. Мы стараемся создать наилучшие условия для понимания творчества художника.

Kсения: Думаю, художники, которых мы показываем и организованные нами выставки, говорят о том, в каком направлении мы идем.

Aга: Каким является Познань, какой это город для человека, который руководит галерей?

Kсения:: В нашем направлении, в галерийной области локализация очень важна, здесь близко Берлин, мы можем создавать и расширять свои контакты. В Польше этот рынок небольшой, но имеет очень большой потенциал. В Германии, Бельгии это натурально из поколений в поколения. Если ты хочешь быть современным, ты должен интересоваться современным искусством, ходить на выставки, ярмарки, покупать искусство, это просто становится частью твоей жизни, формой проведения досуга. Познань развивается и это хорошо.

Не сказать слишком много, не сказать очень мало

Kсения: Работа с художником очень деликатная, но нужно смотреть и с прагматической стороны, можем ли мы определенные идеи реализовать. Мы приглашаем художников, которые нам нравятся, которыми мы заинтересованы – это сплошное удовольствие создавать выставки и сотрудничать с ними. Бывает так, что что-то очень нам нравится, но мы не способны реализовать это сейчас по разным причинам. Мы должны вместе с художником иметь похожую цель, если мы хотим дальше сотрудничать. Я не говорю том, чтобы быть друзьями, но, чтобы функционировать в похожий способ.

Коля: Важен также диалог, который ты строишь со зрителем, с коллекционером.

Aгa: У вам есть художники, художницы с которыми вы хотели бы или мечтаете поработать? И почему с ними, что вам в них нравится?

Kсения: Мартин Крид, Тони Крэгг. Искусство Мартина Крида многоаспектное: ироничное и очень лаконичное. Ударяет своей непосредственностью. Тони Крэгга я люблю за его поэтические плавающие формы. Я имела возможность несколько раз видеть его работы, удивительная форма.

Коля: Денни Фокс, Тал Р. Это достаточно известные представители современной живописи. Они относительно молоды и делают хорошую живопись. Я не знаю почему, но мне нравиться то, как они работают с цветом. То как они видят тон, фактуру картины мне очень близко и это меня вдохновляет. Я не знаю их лично, но мне кажется, что они классные ребята.

Марта: Коля, ты из Украины, Ксения из Белорусии, вы не думали чтобы показать каких-то художников оттуда?

Kсения: Из Белорусии у нас пока что только одна художница. Может мало искали. Легче нам однако добраться, увидеть и познакомиться с художниками на Западе, такими, которые нам нравятся, но…Коля, почему у нас нет больше белорусских художников?

Коля: Еще не показывали никого из Белорусии, но может быть будем с одним сотрудничать. У нас в планах выставка одного из важнейших представителей белорусской абстрактной живописи, но пока мы не назовем его фамилии, ему больше 60 лет.

Kсения: 6 апреля мы открываем выставку швейцарского художника Даниела В. Келлера. Это будет его первая выставка в Польше. Он создаст пространственную инсталляцию специально для нашей галереи. Инсталляция тотальная, заполняющая пространство. Выставка будет приближать некоторые мысли художника на тему сценариев в скором будущем и изменений, основанных на таких примерах, как туристическая промышленность, капиталистическая эксплуатация природных ресурсов и способ, в который мы приспосабливаемся к этой новой среде. Вопрос перспективы в виртуальной эре реальности. Это интересно.

Aгa: Вернисажи в вашей галерее имеет свой ритм, принципы, например нет вступительных выступлений.

Kсения: Когда происходит вернисаж, мы не делаем никаких вступлений. Есть художник, есть мы, можно всегда поговорить. Такое „вступительное слово” не является для нас натуральной вещью. Я не очень люблю такие вступления, хорошо, когда они короткие, не за длинные… нужно ощущать время, чтобы не сказать слишком много, не сказать мало. Если кто-то хотел бы с нами поговорить, то может подойти, заговорить. Мы не привязываемся также к конкретному времени. Вернисажиn от 19 и до последнего гостя.

Четвертый язык

Kсения: Когда я приехала, я не чувствовала, что мы другие. Больше есть общего, чем отличий.

Марта: На Украине, к сожалению, непрерывно есть сознание советского человека. Когда я приехала в Польшу у меня было ощущение, что я отсталая. Я воспринимаю поляков, как очень смелых людей.

Kсения: Меня это притягивало.

Марта: Я очень обрадовалась когда с вами познакомилась. В своей ежедневной жизни, когда встречаю белорусов или украинцев, то это в большинстве люди, которые тяжело работают. Впервые я встретила людей, которые развиваются в артистической сфере. У нас были полностью новые темы для разговора.

Aга: У меня было по-другому, когда я была в Литве в течение года, мне не вовсе не хватало польского языка, наверное именно тогда я пользовалась „другим” языком. Языком понимания в пространстве действий. 

Коля: Помню, что когда я уезжал в Америку, у меня были определенные стереотипы. На месте все оказалось совершенно по-другому, что люди необыкновенно открытые и у них чудесное чувство юмора. Порой это всего лишь стереотипы внутри нас.

Aга: Когда я была на резиденции в Ужгороде, с белорусами, литовцами, украинцами чувствовала себя привычно, нормально. Мы были какими-то близкими.

Kсения: Мы работаем с художниками, искусство является чем-то интернациональным. Язык искусства – это специальный язык.

Aга: Первый раз я пришла к вам случайно, помните? Я вышла на вечернюю прогулку с моей собакой, недалеко от дома. Навещаете свои дома? Вы думаете порой про возвращение?

Kсения: Думаю, что нет, потому что трудно там развиваться в этой сфере, которую мы выбрали. Коля: Не знаю, я стараюсь ничего не планировать.

Марта: Ты спросила и мы так грустно посмотрели один на другого.

Kсения: Нет, Марта. Совсем нет, это уже для меня не трудный вопрос. Для меня важно то, что ты вносишь в место, в котором ты находишься сейчас. Что ты строишь здесь на месте.

Коля: Не важно где ты делаешь важные для себя вещи. Я не привязываюсь к месту, сегодня здесь…завтра может быть где-нибудь в другом месте.

Kсения: И знаешь что? То откуда ты, понемногу создает тебя. Благодаря этому – я знаю кто я есть и как, и почему так воспринимаю определенные вещи. Место откуда ты происходишь дает что-то тебе, то в какой способ ты воспринимаешь вещи. И этот свой взгляд – ты осознаешь его в последствии. Может если бы я до сих пор была в Гродно, я не открыла бы этого. Aга: Как бы ты это назвала?

Kсения: Это мой background. Сейчас мы наблюдаем глобализацию и я люблю чувствовать свои корни. А знаешь, у меня польские корни. Моя бабушка полячка.

Aга: А знаешь откуда моя прабабушка? С Ошмяны, когда-то Белорусии. Что делаете в жизни ещё? Что заполняет ваше время?

Kсения: Занимаюсь йогой.

Коля: Я сосредоточиваюсь на искусстве и галерее. Галерея является главной нашей работой, которая забирает много нашего времени.

Kсения: Как сказала Мэра Рубелл, вместе с Доном Рубеллем они являются очень известными коллекционерами искусства: „Читаем, смотрим, слушаем, путешествуем, разговариваем и спим искусством, посвящаем ему каждую копейку, которую зарабатываем, но это не жертва, это привилегия». У нас как-то так же.

Nickolai Zhuk, widok wystawy, High Gallery / Николай Жук, Изображение выставы, High Gallery