Archiwum
04.06.2012

Brzmi tajemniczo? To dobrze. Bo wokół sprawy narosło przynajmniej kilka tajemnic. Najważniejsza dotyczy chyba tego, dlaczego głosowanie nad zmianami w statucie poznańskiego Teatru Ósmego Dnia (projekt uchwały Rady Miasta w tej właśnie sprawie oznacza tajemny numer w tytule), wynikające z konieczności dostosowania aktów prawnych do nowej ustawy, przeradza się w manifestację dezaprobaty dla programowej linii teatru. Nie ma w niej miejsca na argumenty merytoryczne, chyba że za taki uznać „nie podoba mi się i już”. Tajemnica to ogromna i nieprzenikniona, dotyka bowiem pytań o najważniejsze problemy, nie tylko polityczne – każe pytać o sens, o podstawy demokracji i tak dalej. Jak to możliwe, że jest to możliwe? – chciałoby się zapytać. Zaraz przyjdzie jednak do głowy odpowiedź: żyjemy przecież w najlepszym z możliwych światów, co w przełożeniu oznacza, że sami sobie tę Radę wybraliśmy, no to mamy. A skoro już mamy, to należy oddać jej głos, bo przecież słuchać trzeba, kiedy władza mówi…

Radny Jan Chudobiecki: „W paragrafie 3 statutu w drugim zdaniu jest sformułowanie: «Do podstawowego zakresu działania Teatru należy». Dlaczego jest to słowo «podstawowy» i w związku z tym, co jeszcze może się mieścić poza tym podstawowym zakresem?”. Obecna podczas debaty Ewa Wójciak, dyrektorka Ósemek, tłumaczy, że chodzi o kontynuację działalności, którą teatr od lat prowadzi, a więc – oprócz przygotowywania własnych przedstawień – produkcję spektakli innych grup, często nieposiadających własnej siedziby, prowadzenie działalności edukacyjnej, teoretycznej, seminaryjnej – dotyczącej teatru oraz tematów poruszanych w spektaklach.

Radny Szymon Szynkowski vel Sęk: „Z mojej perspektywy, instytucja kultury powinna realizować przede wszystkim działania teatralne, natomiast ta równowaga między działaniami teatralnymi a, […] ogólnie mówiąc, pozateatralnymi jest w tym przypadku, moim zdaniem, nieco zaburzona. […] Mam wrażenie […], że główną działalnością Teatru jest działalność pozateatralna, a teatr jest do tego niejako dodatkiem. To, w mojej opinii, jest proporcja zaburzona”.

Do tego momentu można by jeszcze przy odrobinie dobrej woli traktować tę debatę jako merytoryczną, choć trudno zgodzić się na to, by radny wchodził w kompetencje dyrektora teatru i dyktował, jaką działalność ma prowadzić. Ale nie bądźmy drobiazgowi, radny może myśleć, że miasto daje pieniądze, więc miasto wymaga, wielu tak myśli, inni tłumaczą, że teatr nie jest produktem, a widz nie jest klientem, to jednak zupełnie inna bajka.

A skoro już mowa o pieniądzach – tu właśnie jest miejsce na pierwszy z gwoździ programu, choć wcale nie tak oczywisty, jak by się mogło wydawać. Radny Andrzej Bielerzewski pyta przytomnie o uzasadnienie negatywnej opinii Komisji Budżetu, Nadzoru Właścielskiego, Rozwoju Gospodarczego i Promocji Miasta, jedynej zresztą negatywnej opinii w debacie nad statutami. Bo skoro wszystkie inne instytucje kulturalne podlegające miastu, choć cienko przędą, uzyskały opinię pozytywną, słusznie radny wyciąga wniosek, że w Ósemkach musi „źle się dziać”.

Przemysław Markowski, przewodniczący komisji: „ta opinia wzięła się stąd, […] że pojawiły się pewne wątpliwości, które przestawił nam przed chwilą pan przewodniczący Szymon Szynkowski vel Sęk. Strony finansowej akurat wczoraj przy opiniowaniu […] zmian w projekcie statutu tej placówki nie ocenialiśmy. I to wszystko na ten temat”. A zatem finanse są w porządku, interdyscyplinarność nie jest w porządku, przy okazji okazuje się, że Komisja Kultury i Nauki zaliczyła wtopę, bo jej członkowie akurat problemu nie widzieli i zagłosowali za. Jej przewodniczący, Antoni Szczuciński, mówił podczas debaty, że „nie wyobraża sobie nieprzyjęcia tego statutu”. No to zobaczył rzeczy, o których nie śniło się filozofom.

Zaczęło się od pytania o definicję „podstawowej” działalności teatru, więc trudno się dziwić, że prób definicji pojawiło się więcej. Radny Michał Grześ: „To już nie jest teatr, ale miejsce prezentacji poglądów politycznych, i to jednostronnych. Chciałbym doczekać czasu, kiedy będzie tak zwany, nie wiem, Teatr Siódmego Dnia – i będzie prezentował poglądy polityczne związane z Radiem Maryja”. Widzi ktoś paradoks? Radny Grześ w imię pluralizmu nie zgadza się na uchwalenie statutu jednostki, która prezentuje poglądy inne niż on sam… Żeby jednak oddać radnemu sprawiedliwość – nie ma on nic do teatralnej działalności Ósemek: „Jeśli państwo rzeczywiście zaczniecie robić tam teatr, zaczną się dziać sztuki, nawet jeśli one będą jednostronne politycznie, ale będzie to teatr, będą to spektakle, to myślę, że nikt nie będzie państwu nic zarzucał”. Jest więc szansa dla Ósemek, które po 48 latach funkcjonowania na scenie mogą wreszcie rozpocząć działalność teatralną. Teraz są jedynie „tak zwanym teatrem” – jak był łaskaw zauważyć radny Jan Chudobiecki.

Nie przedłużajmy oczekiwania na drugi gwóźdź programu – radny Norbert Napieraj: „Pośród całej listy osiągnięć i funkcji Teatru […] zapomniał pan przewodniczący o dwóch niezwykle istotnych, mianowicie o bałkańskim biurze podróży i prywatnej katedrze profesor Magdaleny Środy”.

Wobec tak błyskotliwych stwierdzeń pozostaje już tylko przytoczyć statystyki. Rok 2007: 88 spektakli teatralnych (w tym 66 T8D, premiera: „Teczki”) oraz 23 inne przedsięwzięcia kulturalne; rok 2008: 89 spektakli teatralnych (w tym 60 T8D) i 25 innych przedsięwzięć kulturalnych; rok 2009: 86 spektakli teatralnych (w tym 43 T8D, premiera: „Paranoicy i Pszczelarze”) oraz 8 innych przedsięwzięć kulturalnych; rok 2010: 84 spektakle teatralne (w tym 63 T8D, premiera: „Drugie Miasto/Spacer po Republice Gródeckiej”), jak również 17 innych przedsięwzięć kulturalnych; rok 2011: 89 spektakli teatralnych (w tym 33 T8D, premiera: „Osadzeni. Młyńska 1”) oraz 27 innych przedsięwzięć kulturalnych. Proporcje każdy ocenić jest w stanie sam.

Można w tej sprawie ironizować, jak uczyniła to wywołana do tablicy Magdalena Środa, pisząc we „Wprost”, że najwyraźniej miejsce dyskutantów jest w dyskotekach, ale tak naprawdę to nawet ironii się odechciewa. Poza tym jest to dość skomplikowana figura, trzeba umieć ją zdekodować, żeby więc nikt nie zakończył lektury tego tekstu z błędnym wrażeniem, pozwolę sobie wyjaśnić (przepraszam tych, którzy poradziliby sobie sami, jednak radni podczas debaty kilkakrotnie pytali o definicje, wolę zatem być precyzyjny). Środa odwołuje się do hasła, które brzmiało mniej więcej tak: „Studenci do nauki, literaci do pióra, syjoniści do Syjonu” i pojawiło się w zamierzchłych, złych czasach, kiedy władza cenzurowała każdy przejaw działalności twórczej w trosce o to, by w socjalistycznej ojczyźnie nikomu nie mieszać w głowach, by panował ład i porządek, i by wszyscy byli dobrej myśli (czytaj: myśleli, jak im władza każe).

Nagonki antysemickiej już nie ma. Ale co z pozostałą częścią paraleli?

***

PS. Rada Miasta jako organ władzy odpowiada za swoje decyzje kolektywnie, co oznacza, że za tego typu sytuacje kolektywnie też obrywa – chociażby z przyczyn stylistycznych. W tej sprawie wynik głosowania był następujący: 12 głosów za przyjęciem statutu, 12 przeciw, 4 wstrzymujące się. 4 radnych było obecnych podczas głosowania, ale nie oddało głosu. Idealny remis, czekamy więc na dogrywkę.

Protokół głosowania oraz nagranie audio z sesji Rady Miasta dostępne są na stronach Biuletynu Informacji Publicznej. Zachęcam, bo to ciekawe słuchowisko.
Fot. Joanna Helander, spektakl Teatru Ósmego Dnia „Arka”

alt