Równonoc wiosenna, pierwszy dzień wiosny zazwyczaj świętujemy poprzez bliski kontakt z naturą. W tym roku wyszliśmy tylko na balkon.
Spędzając więcej czasu razem w domu, zaczęliśmy też tego dnia nagrywać muzykę, wracając do zarzuconego wcześniej pomysłu na piosenki katastroficzne naszego duetu Monster Hurricane Wihajster. Powstało sporo nagrań, nad którymi jeszcze popracujemy, by wyłonił się z tego cały album MHW „Inne Święto Wiosny”. (Najtrudniej w domu nagrać wokale, zwłaszcza z dziećmi wokół.) Chcemy się podzielić utworem „Not Today (but soon)” w dwóch częściach oraz dwoma tekstami powstałymi w ostatnim czasie.
Tekst Moniki ukazuje zaakceptowanie narzuconego dystansu społecznego poprzez przesunięcie uwagi na okazję do wzmocnienia bliskości osobistej. My – nie wy.
Natomiast wiersz Huberta pochodzi z cyklu o wyprowadzaniu psa, którego nie posiada, wiersze te powstają zawsze w działaniu, podczas realnego obchodu czterech ulic z sąsiedztwa w rytmie przy zachowaniu pauz typowych dla spacerów z psem. W czasie epidemii taki spacer nabiera nowego znaczenia.
Symetria płynu,
kran zamknięty.
STOP_klatka.
Ty – ojciec, ja – matka,
Ty – kochankiem jesteś – ja Twoja przenikająca do wewnątrz kochanka,
Ty – wsuwasz się płynnie, głos Twój jak rybki w akwarium, przeszywa impulsem moje płatki różowe, zakończone kolorem fioletem z bliźniącej się i jeszcze cieknącej osoczem rany.
Żyje_my w kole płynącej wąsko żyłami wody.
Splata się rozkosz, wije się – plącze supły z moim i twoim intensywnie pachnącym smrodem.
Krok wydaje się być miarą ciekłego istnienia.
Krok w stylu dowolnym, takiego tylko chcę podniecenia.
Stylem motylkowym płynę, choć trudność w nim ogromnie wielka. Jestem pustą bez ślimaczego ciała, bezbronną muszelką.
Styl mój odważny, dostojny – dostrojony do środka i zewnętrza wodnej w ciele moim i twoim wojny.
Odpływy, przypływy, zamęt…
Lekka na wyschniętej skórze trwoga, bez pana, bez pani i bez świętego boga.
Beza z kremem kawowym tylko do popicia, wierzę w taką tajemnicę śmierci oraz rozcieńczonego życia
Mętne podłoże – noże, jak nogi rozwarte w pachwinach, jak wygięte w extazie ramiona.
Słodkie przejście poza granice jednego oddechu, jednego pulsu i tchnienia.
Duet wszystkiego z niczym topi się, roztańczony w wodospadzie pragnień.
Lodowa pokrywa przykrywa wrzawę spadających na skórę odciętych kropel.
To ja, to on, to ona – WĘDRÓWKA MIEDZYKOMÓRKOWA!
Tam trwam_y w tej wodzie, w tej błękitnej fali, w śmiesznym serca splocie, raz będąc blisko, to znów w oddali.
Pełzamy słodko, kładąc na wargi nasze ważne słowa.
Trwa rozmowa. Trwa rozmowa…
W telefonie głos nie twój nagle woła: proszę czekać – będzie z daleka rozmowa międzykomórkowa.
Kręcą się jak owsiki krople wody zamkniętej w żyłach nieprzejrzystych.
W żyłach toczą się, tłocząc ospale niczym lokomotywa na parę z tysiącami podoczepianych do niej brutalnie wagonów.
Patrzę na rękę twoją, patrzę na rękę moją.
Widzę galopujące w nas suche wodospady wszystkiego, tego istniejącego teraz i w przyszłości
tego daleko zaprzeszłego
Monika Wińczyk
wyprowadzam psa
niewidzialnego, tak od lat
innego mieć nie chciałem, a teraz to nawet przywilej
teraz to nie to samo
nie wiem, jak miałbym to wytłumaczyć
gdybym dostał pytanie, jak ważny mój powód wyjścia
nerwowo się zatrzymuję, rozglądam
zapalam papierosa
jednego z tych, których nie palę wcale
w masce to łatwiejsze
choć na to przygotowany byłem
Hubert Wińczyk
wiosna 2020
#czasywirtualnekulturyrealne
#praktykinapandemie
#physicaldistancingsocialsolidarity