Archiwum
25.08.2014

Historie w porę odnalezione

Jagoda Budzik
Podskórny Poznań

Przewijająca się w przewodnikach i historycznych publikacjach opowieść o poznańskich Żydach była dotąd konstrukcją osadzaną na wykazie dat, informacjach zawartych w dokumentach czy tych możliwych do odczytania z nielicznych, pozostałych po czasach ich obecności w mieście zabytków. Była opowieścią o nieobecności, ale też sama stanowiła jej świadectwo – nazwiska przewijały się tam w oderwaniu od twarzy, daty – z dala od jednostkowych biografii.

Poznańscy Żydzi nie stanowili licznej grupy – w dwudziestoleciu międzywojennym mieszkało ich tu około trzech tysięcy. Zamiast jidysz, w ich historiach rozbrzmiewa polszczyzna, w miejsce charakterystycznej dla utrwalonego obrazu Żydów z terenów byłej Galicji czy Kongresówki, kulturowej odrębności, a niekiedy izolacji, dają oni szczególne świadectwo przenikania się i współistnienia dwóch tożsamości – żydowskiej i polskiej.

Gdzie podziała się ta historia, która choć stanowi istotny element budujący również dzisiejszą tożsamość miejsc, nie zdołała przedostać się na powierzchnię oficjalnej, miejskiej narracji?

Po wielu latach odnalazła się ona na kartach sześciu albumów, które właścicielka, Fira Mełamedzon-Solańska, zabrała ze sobą w 1939 roku z rodzinnego Poznania do Jerozolimy. Zdołała w ten sposób uchronić jeden z nielicznych, pozostałych śladów nie tylko żydowskiego Poznania, ale i samych poznańskich Żydów. W tej misji ocalania – obok faktów – twarzy i nazwisk, biografii i życiorysów od zapomnienia, Firze partnerowali redaktorzy albumu: Andrzej Niziołek i Ksenia Kosakowska. To oni już parę lat wcześniej zaczęli w Jerozolimie gromadzić informacje i zdjęcia, które następnie połączyły się w organiczną całość.

Ich praca nie zaowocowała jednak tylko wydaniem albumu – przerodziła się projekt zakrojony jeszcze szerzej. Na stronie internetowej www.fira1915.pl znaleźć można zbiór ponad 400 fotografii ze zbiorów Firy Mełamedzon-Salańskiej, także tych, które nie ukazały się w albumie. Towarzyszą im, również niepublikowane w książce, fragmenty jej wspomnień.

Porządek opowieści budowany jest właśnie przez materiał fotograficzny. To on prowadzi narrację od jednego epizodu do kolejnego. Przewodniczką po galerii tych krzyżujących się i przeplatających ludzkich historii jest sama Fira. Jej wspomnienia stają się dla postronnych obserwatorów kluczem, za pomocą którego przedostać się mogą do utrwalonego na zdjęciach świata Żydów z międzywojennego Poznania. Zdjęciach, które dokumentują dzieciństwo Firy od momentu, gdy w wieku 12 lat razem z rodziną zamieszkała w Poznaniu, aż do chwili, gdy tuż przed wybuchem II wojny światowej Mełamedzonowie przenieśli się do Jerozolimy. Ta niespotykana dotąd perspektywa młodej, dojrzewającej dziewczyny (Fira w chwili wyjazdu z Polski miała 24 lata), którą zajmowały głównie sprawy osadzone tu i teraz, czyni snutą historię – na co zresztą wskazuje podtytuł – opowieścią o życiu, ale i samą życiem przepełnioną. O tym, jak osobista to relacja i jak bardzo „od wewnątrz” pozwala się skonfrontować ze światem, którego dotyczy, nie pozwala zapomnieć również sposób wydania albumu: wplecione między strony z tekstem przedruki samych kart albumów Firy, porozdzielane papierem pergaminowym.

Dzięki tak prowadzonej narracji żywe stają się miejsca. Zanurzenie się w głąb owej „historii o życiu” pozwala w pół kroku za młodą, zwykle roześmianą – tak na zdjęciach jak i we wspomnieniach – Firą kroczyć ulicą Wroniecką, Alejami Marcinkowskiego, przemierzać Święty Marcin czy Plac Wolności – miejsca doskonale dziś znane, a dzięki temu, że na fotografiach utrwalone jako elementy tamtego świata, zyskujące nową tożsamość.

Wspominając, Fira, odtwarza budowaną na pojedynczych sytuacjach, również na najdrobniejszych zdarzeniach, historię swojej młodości, która jednak okazuje się narracją bardziej złożoną. Fira powraca w niej do czasów nauki w polskiej szkole, wieku dojrzewania, wakacji w Orłowie, przyjęć w poznańskich klubach żydowskich, pierwszych poważnych związków i przelotnych znajomości. Wszystkie te małe historie pozwalają zbudować panoramiczny obraz tych czasów.

Pozwalają także zaobserwować, jak nierozerwalnie związane były ze sobą dwa światy: polski i żydowski; jak przyjaźnie z polskimi sąsiadami zderzały się z antysemickimi incydentami; jak wychowana w polskiej kulturze Fira sama dochodziła istoty swojego żydostwa w okresie działalności w Ha-szomer ha-cair, po którym jednak nastąpiło powolne oddalenie się od syjonistyczno-socjalistycznych ideałów. W miarę przywoływania przez narratorkę kolejnych historii i postaci żydowskiej społeczności – przyjaźni z córką kantora, związku z Felkiem – młodym syjonistą, jasnym staje się, że mniejszość żydowska w Poznaniu – choć nie tak liczna, jak w innych częściach kraju i nie na taką skalę jak gdzie indziej – również była wewnętrznie zróżnicowana.

Gdy mowa o żydowskich społecznościach w Polsce nie da się nie wspomnieć o antysemityzmie. Choć we wspomnieniach Firy temat ten nie daje on o sobie zapomnieć, nie on jest sednem historii. Narastający antysemityzm, zmusił jednak Firę i jej rodzinę do wyjazdu z Polski. Temu etapowi życia Firy Mełamedzon-Solańskiej poświęcony jest ostatni rozdział książki – opisom budowania nowego życia w Jerozolimie towarzyszy niepokój związany z sytuacją w świecie, który opuściła na zawsze. Zostawiła w nim najbliższych, dalszą rodzinę i przyjaciół, z których większości nigdy potem już nie było dane jej spotkać, a którzy na zawsze pozostali w jej wspomnieniach.

O tym, jaki cel przyświecał samej narratorce, świadczy już jej odręcznie zapisana notka otwierająca album. Fira w pełnej emocji deklaracji mówi do tych, którzy utrwaleni zostali na kartach albumu „[…] Wspominanie wywlecze Was z zapomnienia”, kawałek dalej podkreślając: „Dopóki mówię, jestem. Dopóki mówię, istnieją też oni”. Mówi więc Fira, mówią fotografie – nierzadko amatorskie, niekiedy mało wyraźne, tchnące autentyzmem. I tylko w ostatnim rozdziale historia urywa się, milknie, a opowieść o życiu, brutalnie przerwana, zmienia się w wyliczankę – postaci ze zdjęć i ich dalszych losów, z powracającym i bezlitosnym „przepadł, przepadła bez śladu”, które nie pozostawia wątpliwości, jaki dla większości bohaterów tej historii był jej finał. Przypominającym, że świat z albumu Firy nie powróci inaczej, niż uchwycony na jego kartach. To czyni „…Opowieść o życiu” bezcennym – bo jedynym i być może ostatnim tak autentycznym – źródłem wiedzy o życiu poznańskich Żydów.

 

Andrzej Niziołek, Ksenia Kosakowska
„Fira. Poznańscy Żydzi. Opowieść o życiu”
Wydawnictwo Exemplum
Poznań 2014

alt