Archiwum
26.08.2017

Rozmowa Dominiki Gracz z Sylwią Czubałą, kuratorką i animatorką projektów Bloki Animacji i Wakacje z Blokami

 

Dominika Gracz: Mogę zacząć od osobistego pytania?

Sylwia Czubała: Jasne.

Mieszkasz na Piątkowie?

Nie, nie mieszkam.

A mieszkałaś tam kiedyś? Albo w ogóle na północy Poznania?

Nie, nie jestem w ogóle związana z tym fyrtlem.

Skoro nie, to dlaczego Piątkowo?

To dosyć rozbudowana historia. Pierwsze działania  na rzecz rozpoznania potrzeb tego fyrtla podjęłyśmy w zeszłym roku. Inicjatorką była Asia Stankiewicz, która tam mieszka, a która była związana z festiwalem Animator. Zaproponowała Karolinie Sikorskiej i mnie poprowadzenie projektu Bloki Animacji. Od tamtego czasu sporo się zmieniło, bo mimo że nie jestem z ośki, zaczęłam tu regularnie bywać. Zeszłoroczne Bloki Animacji trwały trzy miesiące, tegoroczna edycja, którą organizowałam z Kingą Mistrzak – od kwietnia do lipca. A teraz otrzymałam propozycję z Estrady, by kontynuować działania na Piątkowie w ramach kolejnego projektu, więc wymyśliłam Wakacje z Blokami. Był taki moment, gdy zastanawiałam się, czy nie przeprowadzić się na Chrobrego na kilka miesięcy, bo faktycznie jestem tam ostatnio codziennie. Absolutnie jestem zwolenniczką podejmowania działań w rejonie, który się zna – Piątkowo zaczęłam poznawać w zeszłym roku podczas pierwszej edycji Bloków Animacji. Przyznam, że opornie to szło, jakoś nie mogłam się połapać w numeracji bloków i ciągle wracałam do punktu wyjścia. Organizowałyśmy wtedy przede wszystkim takie wydarzenia, które w jakimś stopniu ujawniały oczekiwania i potrzeby mieszkańców tego rejonu Poznania. Oczywiście rozpoznajemy je dalej. To długi, wieloletni proces. Ja z kolei poruszam się po tej przestrzeni też jakby sprawniej i naprawdę uwielbiam ten rejon!

 

 

Z kim współpracujecie?

Najbliżej z Poznańską Spółdzielnią Mieszkaniową na Piątkowie. Z Karoliną Milewską, koordynatorką projektu z ramienia osiedla wspólnie ustalamy wszelkie kwestie, długości seansów, miejsca spotkań i wydarzeń, jak trzeba, wspólnie „uwalniamy prąd” z okolicznych piwnic i weryfikujemy godzinami alerty burzowe, gdy trzeba odwoływać kino. Liczy się wygoda mieszkańców. Spółdzielnia wspiera nas na przykład w promocji, plakaty w pięciuset klatkach mają moc.

Kim są uczestnicy tegorocznych Wakacji z Blokami?

Od tygodnia w Parku Chrobrego stoi Osiedlowy Namiot Kultury – 100 metrów kwadratowych przestrzeni eksperymentalno-warsztatowej ze sceną, którą wspólnie animujemy i Cafe Piątkowo (prowadzi je Tomek Pawłowski). Mija kolejny dzień, a my mamy deficyt kawy oraz plastrów i bandaży. Wpada do nas kilkadziesiąt osób dziennie oraz stała banda dzieciaków z ośki. Realizujemy program warsztatów i potańcówek, a z drugiej strony trwa u nas nieustający obóz młodzieżowy. Dzieciaki są tu z nami po 7 godzin dziennie! Opatruję im zbite kolana i wydzieram z rąk ukradkiem splądrowaną trzecią kawę. Mówią, że marzy im się by spać w namiocie, tak z nami, bez rodziców. Wiem już na pewno, że jest tu grupa co najmniej dwudziestki dzieciaków, którym trzeba latem zorganizować jakoś czas i zapewnić posiłki. Tu, na miejscu ujawniła się realna potrzeba. Mamy też starszych stałych bywalców, wpadają na kawkę i pogaduchy. Coraz więcej osób pyta: gdzie się przenosicie na sezon jesienny?

 

 

Na czym opierałaś się, budując ofertę programową? Jakie problemy i oczekiwania mają mieszkańcy Piątkowa?

Z naszego pierwszego rozpoznania wynikało, że mieszkańcom przede wszystkim brakuje miejsca kulturotwórczego – miejsca spotkań, takiego, w którym odbywałyby się regularnie wydarzenia, także organizowane zupełnie oddolnie, co jest związane z tradycją działania Osiedlowych Domów Kultury. Taką funkcję w latach 70. i 80. pełniła Dąbrówka, gdzie kwitło życie muzyczne. Była tam świetna scena rockowa, debiutowało wiele zespołów, koncertowały Maanam, Dżem, Daab. ODK-i charakteryzowały się tym, że różnego rodzaju wydarzenia i działania były wymyślane i generowane przez samych mieszkańców. Zainspirowane tym klimatem i ówczesną ofertą ODK-ów, zaczęłyśmy ją przetwarzać i uwspółcześniać. By symbolicznie odnieść się do tamtych mało żywotnych już tradycji, zaprosiłam do zagrania koncertu post-punkową kapelę Nagrobki.

 

 

Jeśli mówimy już o latach 70., to nie czekając na instytucje kultury, mieszkańcy zaczęli wtedy sami organizować życie kulturalne osiedli w piwnicach bloków.

Te piwnice były bardzo charakterystyczne dla na przykład Winogradów. Na Piątkowie jest Dąbrówka, jednak nie spełnia ona potrzeb i oczekiwań mieszkańców. Wiele zależałoby od spółdzielni, która mogłaby, gdy przyjdzie koniec kadencji obecnego dyrektora, zorganizować otwarty konkurs na to stanowisko. Dąbrówka ma wspaniałe kino i naprawdę duży potencjał, który nie jest w ogóle wykorzystywany!

Potencjał potencjałem, ale oferta kulturalna Piątkowa jest dosyć skromna. Gdy w rozmowach przyznaję, że tam mieszkam, bardzo często słyszę, że jest to betonowa pustynia, sypialnia Poznania, koniec świata i że nic się tam nie dzieje. Co robi mieszkaniec Piątkowa po powrocie z pracy, ze szkoły czy z uczelni? Gdzie wychodzi? Jedzie do centrum, na Jeżyce?

Z rozmów, które prowadzimy cały czas z mieszkańcami, wynika, że wiele osób postrzega tę przestrzeń właśnie jako sypialnię, ale są też bardzo zadowoleni z infrastruktury, z przestrzeni zielonych i dużych dystansów między blokami. Spółdzielnia mieszkaniowa jako podmiot także generalnie odpowiada mieszkańcom, trudno się dziwić – to najbezpieczniejsza w systemie kapitalistycznym struktura mieszkaniowa. Nie ma skokowych podwyżek czynszu, ryzyka gentryfikacji i w związku z tym ludziom żyje się generalnie dobrze. Choć oczywiście spółdzielnia w obecnej formie ma swoje wady, sporo osób twierdzi, że nie czują się reprezentowani przez jej przedstawicieli. Gdy pytaliśmy o to, w jaki sposób mieszkańcy spędzają czas wolny, część osób wskazała bibliotekę, która działa w Dąbrówce oraz klub seniora na Chrobrego, tylko niektórzy wskazywali ofertę kulturalną w centrum miasta. Z kolei większość osób mówi, że nie ma żadnych miejsc kulturalnych na Piątkowie. Biorąc pod uwagę, że ludzie nie mają czasu, ale także pieniędzy (jednorazowy wypad do kina w centrum dla rodziny z trójką dzieci to przecież wydatek ok. 150 zł), wydaje się konieczne, by funkcjonowało na Piątkowie prężnie działające miejsce spotkań. Wielu mieszkańców podczas rozmów nazywa Piątkowo małym miastem. Mieszka tam ponad 46 tysięcy ludzi – to przecież jak miasto w mieście.

 

 

Czym to miasteczko charakteryzuje się na tle całego Poznania czy innych dzielnic?

Gdyby powoływać się na opinie mieszkańców, to Piątkowo jest swoistą enklawą, przede wszystkim za sprawą terenów zielonych i parków, ale jest także, ich zdaniem, pustkowiem, oczywiście w rozumieniu na przykład liczby wydarzeń, bo zaplecze kulturalne i potencjał ludzi są tutaj ogromne. Zależy nam na włączaniu mieszkańców w organizowane przez nas wydarzenia. Zresztą oni sami często się do nas zgłaszają. W zeszłym roku poznałyśmy grupę muzyków z Chrobrego, pamiętających jeszcze czasy Dąbrówki – w tym roku prowadzili dla nas warsztaty, za które oczywiście otrzymali wynagrodzenia. Mieszkańcy w ramach Bloków Animacji stworzyli przy współpracy z nimi składankę z muzyką „Z wielkiej płyty”.

Jak mieszkańcy reagują na wasze działania? Jak wyglądało to na początku – musiałyście zaskarbić sobie ich zaufanie, udowodnić, że nie jesteście tam ani na chwilę, ani z przypadku?

Dokładnie tak – najważniejsze to nawiązać relację z ludźmi. Podczas wszystkich organizowanych wydarzeń jesteśmy obecni na miejscu, dlatego mieszkańcy nas pamiętają, chętnie do nas podchodzą. Jak wchodzę na ośkę, niektórzy witają się z daleka. To superfajne. Na samym początku trudność sprawiało to, że nigdy wcześniej nie odbywały się tam wydarzenia tego typu.

Gdy chcieliśmy zorganizować pierwszą potańcówkę na boisku pomiędzy blokami 16 a 14 na osiedlu Chrobrego, okazało się, że nie organizowano ich tam nawet w latach 70. Gdy pytałam mieszkańców, gdzie wtedy tańczyli, wskazywali na Winogrady. Przyjeżdżali do ODK „Słońce”, do „Orbity”, natomiast na Piątkowie takie rzeczy się w ogóle nie odbywały. Odnotowałam zdziwienie, ale nie spotkałam się z żadnym przypadkiem niechęci.

Dajemy mieszkańcom dużą swobodę w kształtowaniu programu. Nawet jeśli organizujemy potańcówkę, to zapraszamy takie DJ-ki (DJ Put:in, Życie na fali), które pozwalają mieszkańcom wybierać piosenki czy zamawiać dedykacje – tak naprawdę przejąć w całości tę imprezę.

I jaka muzyka jest najpopularniejsza?

Najpopularniejsze jest na pewno nieśmiertelne disco polo, a w tym roku również piosenka „Despacito”, nasza wierna ekipa dzieciaków z ośki ją uwielbia. Ale staramy się różnicować program. Mamy własne pomysły, pewne propozycje, ale lawirujemy, eksperymentujemy. Poprzez utworzenie listy stu piosenek, które każdy z uczestników może zamówić, dajemy mieszkańcom możliwość wyboru, a jednocześnie unikamy chaosu.

Pierwsza organizowana przez nas potańcówka była totalnym niewypałem. Zaproszony przez nas DJ grał muzykę, która nie przypadła do gustu mieszkańcom, a dodatkowo nie reagował na ich prośby. Oczywiście poniosłyśmy klęskę, ale zdarzyło się coś, na czym przecież nam w tym projekcie najbardziej zależy – ludzie solidarnie zamanifestowali swoje zdanie, pokazali, że im się nie podoba i że nie tańczą: starsi, młodsi, dzieci. Z wieloma osobami rozmawialiśmy tego dnia i zaczęliśmy konstruować te potańcówki w inny sposób.

 

 

Kto przychodzi na Wasze imprezy?

Każde z wydarzeń ma trochę inną publiczność. Do Osiedlowego Namiotu Kultury wpadają seniorzy oraz sporo mam z dziećmi. Kina plenerowe przyciągają ludzi młodych, studentów, a frekwencja wynosi 200–300 osób. Z kolei potańcówki są bardziej popularne wśród dzieci i seniorów, przychodzi po 100–150 osób. Wszelkie wydarzenia są dla nas przede wszystkim okazją do spotkania – punktem wyjścia do tego, by dowiedzieć się, jakie rzeczy interesują mieszkańców Piątkowa i co chcieliby robić.

Dużą popularnością cieszą się zajęcia zielarskie dla seniorek (prowadzi Sara Grolewska) oraz super warsztaty z fotografii otworkowej Potworki (prowadzi Maciej Bogunia) i Osiedlowe Foto-akcje (prowadzą Agnieszka Różyńska, Paulina Piórkowska, Jędrzej Nowicki).

Osiedlowy Namiot Kultury jest także swoistym prototypem. Chcemy rozmawiać o tym, jak mogłoby i jak miałoby funkcjonować idealne miejsce kultury, jaką powinno mieć strukturę, jakiego rodzaju wydarzenia miałyby się tam pojawiać, a następnie zamierzamy spisać te spostrzeżenia i postulaty, by istniała podstawa dla przyszłych działań. No i chcemy takie miejsce powołać do życia na stałe!

Z tego, co mówisz, wynika, że sporą grupę uczestników stanowią dzieci, a te jak wiadomo są często najbardziej wymagającymi odbiorcami.

Na ośce jesteś zawsze „swój” albo „nie swój”. Normalna sprawa. Dzieciaki mówią, że jestem już trochę „od nich”, ale muszę przejść chrzest. Lubię tych młodych buntowników, te negocjacje, wzajemne sprawdzanie. To jest naturalne, na tym polega praca animatora.

Ich bunt jest zupełnie naturalny i wspaniały. To nie są działania szkolne, żeby chcieli tu przyjść, muszą czuć wolność i swobodę. Pomysł zajęć parkouru zrodził się właśnie z obserwacji dzieciaków, które spędzają całe dnie na ośce, wskakują na murki, kosze, ścianki, niskie budynki, anektują tę przestrzeń po swojemu. Dlatego nie zorganizowaliśmy zajęć z tańca, ale z parkouru właśnie, bo jest to charakterystyczne i właściwe dla tego miejsca. Na zajęciach pojawia się każdorazowo kilkadziesiąt osób.

Wróćmy do Osiedlowego Namiotu Kultury i jego roli jako prototypu: jak mógłby wyglądać Osiedlowy Dom Kultury na Piątkowie? Gdzie mógłby się znajdować, kto mógłby go prowadzić?

Nasza działalność inspirowana jest ofertą kulturalną, która jest charakterystyczna dla ODK-ów. Zależałoby nam, aby była to struktura otwarta, w której jako osoby prowadzące byliby zatrudnieni sami mieszkańcy, jak miało to miejsce w latach 70. Jednak miejsce to musiałoby działać według nowej formuły. Osiedlowe Domy Kultury za mało obecnie wychodzą do mieszkańców, nie przeprowadzają diagnozy, ewaluacji swoich działań. Czasem mają tą samą ofertę przez kilkanaście lat. Potrzeba nowej strategii i nowej energii. Myślę, że Osiedlowy Namiot Kultury jest dobrym początkiem.

 

 

A mieliście takie sytuacje, że podczas organizowanych przez was wydarzeń podchodziły do Was osoby, które mówiły, że zajmują się czymś interesującym i chętnie włączyłyby się w Wasze akcje, poprowadziły jakieś warsztaty, ale też mogłyby w przyszłości współpracować z piątkowskim ODK-iem?

Nie przypuszczałam, że ludzie tak swobodnie będą się czuli w przestrzeni ONK. Cały czas wpadają chętni, którzy proponują różne aktywności. Zgłosiła się pani Ania, która poprowadziła zumbę dla dzieci, pan Andrzej, który zagrał koncert muzyki biesiadnej czy lokalny zespół rockowy People vs The Subway tworzony przez młodych muzyków. Osiedlowy Namiot Kultury pełni funkcję miejsca, do którego zapraszamy osoby chcące zrobić coś z nami w przyszłości. Ale, co podkreślę, mówimy o współpracy za pieniądze. Osoby, które się zgłosiły w tym roku, także otrzymały honoraria. Pani prowadząca zumbę przekazała wynagrodzenie na obiad dla naszej ekipy dzieciaków z ośki. Tu zaczynają się dziać fajne, ważne rzeczy!

Otrzymywanie wynagrodzenia za pracę w kulturze nie jest wcale takie oczywiste.

Nie, nie jest. Należę od czterech lat do Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza i sprzeciwiam się pracy za darmo i nieuczciwym płacom, które są zmorą sektora kultury. W ramach Wakacji z Blokami i innych projektów, które organizuję, nikt nie pracuje jako wolontariusz, a wszystkie wydarzenia prowadzone są przez osoby otrzymujące wynagrodzenie. Sam projekt chciałam zbudować także w taki sposób, by nie dochodziło do „fałszywej” redystrybucji środków publicznych, gdy finanse pochodzą z publicznej instytucji kultury, a działania prowadzą zewnętrzne firmy. Ważne dla mnie było to, aby zaprosić do współpracy animatorów/ki, ludzi kultury, którzy zazwyczaj pracują jak ja w ramach niestabilnego zatrudnienia. To taka „pomoc wzajemna”. Sprzeciwiam się także sytuacji w której mieszkańcy-ochotnicy mieliby prowadzić zajęcia, koncertować za darmo w celu autopromocji, a zaproszeni twórcy otrzymywać gażę.

 

 

Macie jakieś plany dotyczące Piątkowa na czas po wakacjach?

Na Piątkowie, a uściślając na Chrobrego, działamy w tym roku od kwietnia – gdy skończą się Wakacje z Blokami, minie pół roku. To, co się wytworzyło, nie powinno zostać teraz przerwane. Będę starać się pozyskać jakąś przestrzeń na Chrobrego na czas jesienno-zimowy, by organizować wydarzenia chociaż kilka razy w miesiącu. Nie mogę zawieść tych piętnaściorga dzieciaków, które przychodzą do nas codziennie i na niedzielę planują protest przeciwko likwidacji namiotu kultury! Poprowadzimy więc z nimi zajęcia, w ramach których przygotują swój manifest, hasła i transparenty. To dobra okazja, by głos dzieci, który jest zazwyczaj pomijany i dewaluowany, wybrzmiał głośno. Ten głos ma kluczowe znaczenie. Życzyłabym sobie, żeby za rok odbyły się zarówno Bloki Animacji, jak i druga edycja Wakacji z Blokami. W normalnej sytuacji organizację działań po sezonie przejęłaby instytucja kultury. My nie mamy żadnej siedziby, wszystkie wydarzenia organizujemy w plenerze. Mimo,że działamy regularnie, to działania te mają charakter desantowy – ciągle przyjeżdżamy i wyjeżdżamy z Piątkowa.

Z dodatkowych wydarzeń: szykujemy coś specjalnego. Wejście na wieżę RTV. To strategiczny punkt orientacyjny Piątkowa. To jest jakieś zbiorowe „szaleństwo” mieszkańców – pragnienie, by się tam wdrapać. Udało nam się nawiązać kontakt z ich właścicielem i na 90 procent we wrześniu odbędą się dwie wycieczki na sam szczyt.

Jaka była najmilsza rzecz, która spotkała Cię ze strony uczestników zajęć?

Zawsze jest to frekwencja i takie fajne oznaki sympatii, jak na przykład torba jabłek zebrana przez dzieciaki z pobliskiej jabłoni i przekazana nam w formie „okupu”. Fakt, że młodzi odprowadzają nas do tramwaju i ostrzegają przed kontrolerami z osiedla czy stali bywalcy, którzy przychodzą posłuchać radia. Niektórzy bardzo usilnie namawiają na przeprowadzkę. Ta tworząca się relacja z mieszkańcami jest megafajna, ale my też w pewnym momencie usuniemy się w cień, bo taki właśnie jest nasz cel – pokazać, że można coś zrobić samemu, wywołać wśród mieszkańców ferment. Dlatego też nie zależy nam na wynajmowaniu supersprzętu, pokazujemy, że organizacja tego typu wydarzeń jest w zasięgu każdego. Jaki  byłby sens postawienia tam wielkiej sceny i zorganizowanie drogiego koncertu? Zresztą wystarczająco dużo takich eventów mamy w centrum miasta. Czy wszystko musi być organizowane z myślą o hipsterach i aspirującej klasie średniej?

Z tego, co powiedziałaś, wnioskuję, że na Piątkowie są ludzie, którzy chcą i którzy mogliby pociągnąć tego typu działania.

Tak! Każda kolejna edycja powinna w coraz większym stopniu przechodzić w ręce mieszkańców i być przez nich organizowana. Blokowisko, tu jest wszystko!

 

 

Kuratorka / animatorka projektu: Sylwia Czubała
Koordynatorka: Karolina Milewska
Osiedlowe foto-akcje: Agnieszka Różyńska, Paulina Piórkowska, Maciej Bogunia (Potworki), Jędrzej Nowicki
Cafe Piątkowo: Tomek Pawłowski, Alicja Wysocka
Warsztaty zielarskie: Sara Grolewska
Parkour: Sky Freerun
Potańcówki: DJ-ka Put:in, Życie na fali
Koncerty: Nagrobki (Adam Witkowski, Maciek Salamon), Iwona Skwarek