Archiwum
09.12.2017

Drugie edycje mają trudniejsze zadanie niż pierwsze: wydarzeniu premierowemu towarzyszy aura nowości, element zaskoczenia – kolejne odsłony tego samego przedsięwzięcia powinny a) zachować tożsamość, b) zachować świeżość, oraz c) zachować twarz w bliskim porównaniu z poprzednikiem.

Tej jesieni Scena Robocza po raz drugi została gospodarzem dwumiesięcznego projektu „Sąsiedztwo – granice bliskości”. Wyłoniona przez zgłoszenia grupa artystów-ek brała udział w procesie, którego wynikiem były interwencje twórcze. Tegoroczna odsłona prezentowała kolejne karty tytułowego hasła. W zeszłym roku dominował kontekst terytorialny – działanie faktycznej, zakotwiczonej części lokalnej zbiorowości, zaś w tej nacisk przełożony został na zjawisko przemieszczania się oraz szczególną część społeczności: „nowych” mieszkańców – migrantów oraz reinterpetacje wpisanej w „sąsiedztwo” obecności/obcości w kontekście coraz bardziej multikulturowych społeczeństw, z coraz większymi możliwościami przemieszczania się. Refleksja nad i praca z mikrospołecznością to pretekst do zwizualizowania makrozjawisk. Rebalans wagi znaczeniowej tematu skutkował tym, że edycja druga jest godną następczynią poprzednika: podejmuje wątek niezwykle różny, a jednak z bardzo podobnych obszarów. Duch wydarzenia został zachowany, a zarazem udało się uniknąć wtórności.

Sztuka działająca społecznie ma ogromne możliwości, ale również niesie wiele zagrożeń. Może być istotnym kanałem komentowania rzeczywistości i wprowadzania do głównego nurtu nowych lub mniej popularnych narracji o problemie. Realizowanie celu tak istotnego jak wysłuchanie i przetworzenie historii i problemów ludzi, których głos jest często niesłyszalny, a zarazem stworzenie opowieści o ich sprawach wymaga szczególnego rodzaju uwagi i wrażliwości. Dlatego też zadanie, jakiemu miał sprostać projekt „Sąsiedztwo” jest tak samo ważne jak trudne. Artywizm często wiąże się z prywatnymi historiami i angażuje zarówno bohaterów, jak i – w nieco inny sposób – odbiorców. Sprawia, że zaproponowane przez uczestników odsłony związane z konkretnymi osobami są żywo naładowane emocjonalnie. Dlatego przy projektowaniu podobnych interwencji kluczowa jest świadomość odpowiedzialności, nieodzownym elementem „Sąsiedztwa” jest więc zaprojektowana przez kuratorkę przedsięwzięcia, Agnieszkę Różyńską, akademia realizująca cykl spotkań z edukatorami, ekspertami, przedstawicielami mniejszości, w ramach której uczestnicy także poznawali się, rozmawiali ze sobą, rozpracowywali pomysły.

Niespotykana struktura wydarzenia, która łączy w procesie trio działań edukacyjnych, twórczych i kuratorskich, wyróżnia je na tle tradycyjnych wytworów artystycznych. Mechaniczne traktowanie efektu pracy jak wystawy pełnej dzieł sztuki nie zda egzaminu przy tej nietypowej odsłonie projektu kulturalnego – to, co najistotniejsze, miało miejsce przed, w trakcie i zapewne po finale. Artyści odgrywają rolę opowiadaczy, których historie nie tworzą zamkniętej całości, lecz są kolejnymi rozdziałami wielkiej narracji. Nie zamykają sytuacji – raczej zostawiają ją otwartą dla innych, pozostawiają możliwość nadpisania własnych doświadczeń.

Scena Robocza mieści się na czwartym piętrze starego kina Olimpia – ale efekty pracy twórczej widoczne były już przed samym wejściem do budynku. Pierwszą realizacją, jaką napotykali oglądający, była instalacja Katji Sheliahovich, która rozprawia się z przyzwoleniem na opresyjność w przestrzeni publicznej w sposób dosadny, zabawny, ale mocny. Przemocowe podejście symbolizują spodnie dresowe z trzema paskami, pokazywane przez artystkę na kilka sposobów, między innymi obrócone i obcięte, powieszone następnie na maszcie niczym flaga. Sheliahovich jakby grała w podchody z przemoc owcami, mówiąc: „teraz to nasze terytorium!”. Przed wejściem leży hałda ziemi, której towarzyszy wideo przedstawiające kilka osób ubranych w charakterystyczne spodnie kopiących i depczących. Agresywnie zachowują się oni wobec czegoś, co jest równe dla każdego człowieka. Artystka stworzyła również ulotki radzące, jak pozbawić dres mocy: proponuje zamalować paski, sprawić, by dres stał się trendy, użyć go jako kamuflażu – dzięki ironii wytrąca broń strachu z rąk konfrontowanych. Praca Sheliahovich wyznacza granice „Sąsiedztwa” nie tylko w sensie terytorialnym, jako pierwsze prezentowane widzom działanie, ale również podkreśla panujące w tym miejscu podejście do wielokulturowości.

Jeszcze przed wkroczeniem do właściwych przestrzeni Sceny Roboczej trzeba było wziąć udział w grze zaprojektowanej przez Kubę Borkowicza, w której uczestnictwo nie było opcjonalne. Osoby o innej niż polska narodowości mogły na znajome czwarte piętro udać się jak zawsze, wygodnie wjeżdżając windą na czwarte piętro. Pozostali zaś byli kierowani do klatki schodowej, gdzie wrzucani byli w sytuacje przeniesione z urzędów i przejść granicznych. Gra miała na celu dezinformować: kolejne jej etapy coraz bardziej komplikowały proste, wydawałoby się, przemieszczanie się z jednego miejsca w drugie. Petentów kierowano na kolejne piętra, na których czekały osoby zasypujące informacjami we wschodnich językach i gotowe do wypełnienia formularze, pełne pytań, na jakie niekoniecznie chce się udzielać odpowiedzi. Tworzenie sytuacji opresji działało wzorcowo: wraz z każdą wymaganą odpowiedzią, niezrozumianym poleceniem i odesłanym papierem rósł poziom frustracji. Wejście w cudzą sytuację, żywcem przeniesioną z urzędów i przejść granicznych uświadamia jednocześnie, jak odziera ona z poczucia godności. Po jej doświadczeniu wejście do ciepłych, jasnych i pachnących sal Sceny Roboczej nabierało nowego smaku.

Zagadnień z obszaru mobilności, jak nazwałaby to cywilizacja zachodnia, dotyczą obrazy Olgi Beygi i instalacja dźwiękowa Huberta Karmińskiego: codziennych nieporozumień związanych z językiem, niezrozumiałości (Beyga), ciągłej tęsknoty, wątpliwości wobec tożsamości – gdzie jest dom w takiej nomadyczności? kiedy jest się u siebie? jak znaleźć w niej własne korzenie? (Karmiński).

Prosta w formie, ale niezwykle urokliwa i skuteczna okazała się propozycja Roberta Pyczka, kucharza, który zaprosił do wspólnego gotowania osoby różnej narodowości, a wszystkich chętnych – do lepienia pierogów o różnych kształtach. Umiejscowienie go przy instalacji Rafała Żarskiego zatytułowanej „Gniazdo”, która przez kolektywne budowanie przestrzeni otwartej na każdego stwarzała sytuację ułatwiającą poznawanie i nawiązywanie dialogu, sprawiło, że w ramach finału te sytuacje funkcjonowały symbiotycznie. Inspiracją Żarskiego stał się mit założycielski Polski o Lechu, Czechu i Rusie, a raczej to, że ta sama legenda funkcjonuje w różnych częściach Europy i świata – nawet w odległych Indiach. Okazuje się, że nawet budujące tożsamość narodową motywy o początkach państwa migrują i zaprzeczają tym samym wychowaniu w tradycji wyodrębnienia. Oba działania stworzyły przyjazny, ciepły, nieczęsto spotykany mikroklimat swobodnego wyjścia z sytuacji artystycznej. Przy wspólnym stole i wspólnym działaniu wyjątkowo łatwo było poddać się panującej aurze i po prostu rozmawiać i spędzać ze sobą czas, doświadczyć zalążka bliskości z nieznajomym, z przedstawicielem innej kultury.

Praca Agaty Witkowskiej z kolei wiernie odtwarzała dziewczyński pokój. W mojej opinii wizualna odsłona jej pracy okazała się niepotrzebna, jej powstanie poprzedziły bowiem warsztaty empowermentu dla młodych dziewczyn z zaproszonymi gośćmi, które miały wyższą wartość. Pojawienie się tematyki feministycznej wśród innych realizacji „Sąsiedztwa” tworzy kolejne (oczywiste lub nie) skojarzenia dotyczące wykluczenia.

Pamiętam dzień ostatniego lata, kiedy wyszłam z klatki schodowej swojego domu i okazało się, że jedyna na podwórku ławka jest nową ulubioną ławką trójki Gruzinów. Podobna sytuacja wydarzyła się „Sąsiedztwu”: wyszło ono z klatki schodowej i usiadło razem z lokalnymi skutkami polityki globalnej. Co będzie dalej?

 

Sąsiedztwo – granice bliskości
artyści i kuratorzy: Agata Witkowska, Agnieszka Różyńska, Aleksandra Kołodziej, Bohdan Mucha, Christina Everts, Cristina Ferreira, Hubert Karmiński, Katsiaryna Sheliahovich, Kuba Borkowicz, Małgorzata Maciaszek, Olga Beyga, Paulina Piórkowska, Rafał Żarski, Robet Pyczek, Yulia Krivich
Instalacje finałowe: 1–2.12.2017
Poznań, Scena Robocza

fot. Maciej Zakrzewski